POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

1999: Zagadka rugby18.12.2022


Ludwik Stomma, Polityka 88/1999


Kiedy Jacques Chirac był jeszcze merem Paryża, odbywał się na Parc-des-Princes mecz piłki nożnej Francja–Anglia. Po meczu nastąpiło to wszystko, co leży w zwyczaju pitków antropów zwanych dobrotliwie „szalikowcami”: wielogodzinne bitwy uliczne między zwolennikami przeciwnych stron, solidarna walka skłóconych dotąd grup z interweniującą policją, zdemolowanie kilkudziesięciu kawiarni, zniszczenie iluś tam samochodów etc. Prasa francuska oskarżyła władzę o niewystarczające zabezpieczenie okolic stadionu, nieudolne kierowanie siłami porządkowymi, ich przestarzałe wyposażenie etc.

Krytykowany zewsząd Jacques Chirac miał trudny orzech do zgryzienia. Bo oto za dwa tygodnie na tym samym stadionie odbyć się miał nowy mecz Francja–Anglia – tym razem w rugby. Wyciągając wnioski z piłkarskich doświadczeń ściągnięto bez mała parę dywizji CRS (odpowiednik naszego byłego ZOMO, tyle że dwakroć lepiej uzbrojony i czterokrotnie bardziej brutalny); każdego, kto choćby zakwilił brytyjskim lingwidżem, rewidowano na lotnisku, na ulicach, kilometr już przed areną. „Są to gesty prowokacyjne – przestrzegał słynny psycholog – gdyż nadobecność mundurowych automatycznie wywołuje u cywila odruch agresji”. W ostatniej chwili przebrano więc część policji w garnitury, a nawet sweterki ze znaczkiem Nike lub krokodylem Lacoste. Merostwo zamarło w oczekiwaniu. I co? – I nic. Nie zdarzyło się dosłownie nic. Z tym że nie była to w niczym zasługa policji. Kibice obu stron od początku do końca wspólnie popijali piwko, komentowali akcje, śpiewali, a nawet – jak na harcerzyków przystało – wymieniali adresy.

Następnego dnia dopiero rozpętała się burza. – Czy ten Chirac nie potrafi odróżnić rugby od piłki nożnej?! – Od niepamiętnych czasów podczas corocznych Turniejów Pięciu Narodów (Anglia, Szkocja, Irlandia, Walia, Francja) żadnemu kibicowi włos z głowy nie spadł, a on tu sprowadza tysiące gliniarzy. Za czyje pieniądze? – Nasze. Podatników! Niedługo może mu strzeli do głowy wysyłać na korty tenisowe brygady antyterrorystyczne... Jeśli nie ma pojęcia o tym, jaka jest publiczność oglądająca rugby, to od czego ma doradców? Cóż za wstyd przed studentami Oxfordu i Cambridge, których potraktowano jak potencjalnych przestępców.

W pewnym stopniu nie można było odmówić rozsierdzonej prasie francuskiej niejakiej słuszności. Bo też rzeczywiście widzowie przychodzący na mecze rugby i piłki nożnej to dwa odrębne światy; na pewno zaś już różne obyczajem i tradycją. Niedawno skończyły się mistrzostwa świata w rugby. Podczas finałowego meczu rozgrywanego w Cardiff między Francją i Australią w loży honorowej, w piknikowej atmosferze zasiedli: królowa Elżbieta II, prezydent już tym razem Chirac, premierzy Anglii, Australii i Francji. Walka o najwyższą stawkę. Na trybunach siedemdziesiąt tysięcy luda. Nie odnotowano żadnego ekscesu, nic nie zakłóciło spokoju i sielanki. Na trybunach – powtarzam. Bo co się w tym czasie działo na boisku...

Rugby to sport, którego przepisy dopuszczają niezwykle daleko idącą brutalność. Kontakt fizyczny jest gwałtowny i bolesny. Na zawodnika ciśniętego na ziemię zwala się natychmiast co najmniej pół tony mięsa przeciwników i partnerów. W tym kłębowisku rozjuszonych ciał, podobnie zresztą jak w stanowiącym stały element gry tak zwanym „młynie” używa się wszelkich możliwych chwytów i sposobów. Po rzeczonym finałowym meczu Australijczycy skarżyli się, że Francuzi systematycznie wpychali palce w oczy i miażdżyli w pięściach jądra („L Equipe”, 8.11.1999 r., s. 6 – oficjalne oświadczenie doktora Johna Mayhewa). Podczas meczu Francja–Nowa Zelandia każdy telewidz mógł się szczegółowo przyjrzeć, jak francuski obrońca odgryza Nowozelandczykowi ucho. Nie jest to zresztą żaden ewenement. „L’Equipe-Magazine” przedstawiło niedawno zestaw zdjęć uszu czołowych rugbistów. Horror. Basia mało nie zemdlała. Rozszarpane, naderwane, przycięte. Na boisku krew leje się co chwila, sińców nikt nie liczy, a nawet ochraniacze nie zabezpieczają od utraty zębów trzonowych. Przed meczem wykonują Nowozelandczycy upiorny taniec, który ponoć wywodzi się z aborygeńskiej tradycji ichnich wysp, w przełożeniu na europejski język ruchowy zasadza się jednak przede wszystkim na pokazywaniu rywalom „gestu Kozakiewicza”, czy jak kto woli „dziobu pingwina”. Krótko mówiąc – zabawa na całego. Nic, co ludzkie, nie jest nam obce. Piłka nożna to przy rugby gra dla wydelikaconych prymusów, którzy nie chodzą na lekcje WF ze względu na katar sienny.

I nagle ta niespodzianka, ten paradoks, zagadka: to co na murawie i to co na trybunach. „Rugby – tłumaczy psycholog (profesor z renomowanej uczelni, a jakże) – to sport tak agresywny, że uwalnia widzów z ich własnego instynktu agresji. Oglądając wydarzenia na boisku spektator wciela się niejako w zawodników i poprzez ich złość wyładowuje własne niespełnienia. Uspokaja się, wycisza... Gwałt, którego każdy z nas podświadomie chciałby dokonać, jest już zastępczo spełniony przez rywalizujące drużyny. Dlatego rugby jakże słusznie jest niezbędnym elementem wychowania w naszych szkołach (walijskich – przyp. LS). Pozwala bowiem na rozładowanie energii poprzez własne uczestnictwo lub utożsamienie się z walczącymi kolegami”.

I byłoby to właściwie przekonujące. Kibice rugby rzeczywiście siedzą na ławkach jak baranki. Niestety inni psycholodzy (też utytułowani i którzy zdążyli już nadać sobie po parę honoris causów nawzajem) tłumaczą nam coś wręcz przeciwnego: Banalizowanie obrazów bezprawia i kultu siły w kinie, telewizji i innych środkach masowego przekazu prowadzi do moralnego zwyrodnienia młodzieży przede wszystkim, która podatna jest na podświadome naśladownictwo, zapomina patrząc na te obrzydliwości o wrodzonym systemie wartości i w konsekwencji demoralizuje się ostatecznie. Dlatego należy kategorycznie ograniczyć emisję filmów przedstawiających akty przemocy. Szczególnie chronić przed nimi dorastającą młodzież. Najlepiej drogą aktów legislacyjnych. Zakazać, nim nie będzie za późno!

Nie pasjonuję się specjalnie meczami rugby i oglądam je właściwie tylko dlatego, że jest to mój miód na serce po przeczytaniu enuncjacji polskich autorytetów psychologicznych. Nie to, żebym się z nimi chciał kłócić, zaprzeczać i negować... Broń mnie Panie Boże! – Myślę tylko, acz wiem, że to już herezja, że to wszystko – stróżowie moralności telewizyjnych programów – nie takie zupełnie oczywiste i proste.

Black Lion obronili Super Cup Medale i nagrody Rugby Europe
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki