2015: Rok kadr narodowych01.01.2016
TweetKończymy rok 2015, który był dość intensywny dla kadr narodowych. O to jak wspominają te 365 dni zapytaliśmy selekcjonerów seniorskich reprezentacji Polski Marka Płonkę (mężczyźni), Krzysztofa Folca (mężczyźni 7) i Tomasza Kapustkę (kobiety 7). Zapraszam na rozmowę, ale na początku musimy powiedzieć już jedno – wszyscy są dumni ze swoich podopiecznych, a po przeczytaniu ich wypowiedzi naładujecie swoje baterie na cały 2016 rok!
Reprezentacja Polski rugby 15 mężczyźni
Selekcjoner: Marek Płonka
1. Wspomnienie, które najlepiej pamiętasz?
Najlepiej wspominam ostatni mecz z Mołdawią. Powiem tak – najlepszy mecz, najlepsze chwile po najcięższym zgrupowaniu. Borykałem się z poważnymi brakami kadrowymi wymuszonymi kontuzjami i kilkoma absencjami personalnymi. Część chłopaków nie doszła do pełni sił podczas pobytu w Ossie. Mimo wszystko złożyliśmy dobry zespół, który wyszedł do walki z Mołdawią. Byliśmy teoretycznie na straconej pozycji, ale po odpowiednim nastawieniu tak podnieśliśmy głowy do góry, że wygraliśmy zasłużenie. Cieszą mnie wszystkie wygrane mecze reprezentacji, niezależnie co mówią komentatorzy, że podejmujemy łatwego czy trudnego przeciwnika. Za każdym razem cała moja drużyna oddaje serce, a za to ich uwielbiam.
2. Najtrudniejszy moment w roku?
Były takie dwa – obie wysokie porażki z Mołdawią i Belgią. Z Belgami popełniliśmy masę błędów i mając zespół który mógł pokusić się o zwycięstwo sromotnie przegraliśmy. Z Mołdawią byliśmy bezsilni, ponieważ zdominowali nas w młynie. Byli zdecydowanie mocniejsi, a ich formacja stała jak ściana. Piłki, które udało nam się zdobywać posyłaliśmy do ataku i w taki sposób zdobywaliśmy nawet przyłożenia, jednak w samym młynie dyktowanym było wybitnie ciężko. Po tym meczu można było usiąść i płakać albo jechać do specjalisty z tym co mamy. Wybrałem drugą opcję i tak wylądowaliśmy w Marcoussis u Didier Retière – dyrektora całej placówki, który jednocześnie jest pomysłodawcą nowoczesnej opornicy znanej na całym świecie.
3. Czego życzysz drużynie z którą pracujesz w nowym roku?
Żeby się otworzyła, pokazała charakter i uwierzyła, że jesteśmy gotowi wygrywać, a także dawać spektakle naszej publiczności. Niezależnie czy gramy u siebie czy na wyjeździe – jesteśmy w stanie wygrywać! Wierzę w zawodników i wiem, że stać ich na sukces. Niezależnie z kim gramy – stają naprzeciwko nas ludzie, z którymi możemy wygrać jeśli wyjdziemy na mecz zdeterminowani. Ta drużyna na to zasługuje.
4. Najważniejsze wyzwanie na 2016?
Chciałbym bardzo wygrać dwa mecze – pierwszy z Belgią i drugi z Holandią na wyjeździe. Obawiam się Holandii, ponieważ to zespół który robi niesamowite postępy. Są niesamowicie groźni u siebie o czym przekonała się niejedna ekipa z naszej dywizji. A wszystkim życzę spokoju i żeby wzięli do siebie hasło które głosi ks. Tyberiusz – „Rugby łączy ludzi”. Każdy niech pracuje jak najlepiej potrafi, a w roku 2016 zobaczymy same pozytywy.
Reprezentacja Polski rugby 7 mężczyźni
Selekcjoner: Krzysztof Folc
1. Wspomnienie, które najlepiej pamiętasz?
Polska - Ukraina 20:0 w meczu półfinałowym w Gdańsku. Ten wynik dał nam awans do Grand Prix. Odnieśliśmy zdecydowane zwycięstwo, chociaż Ukraina to zespół przecież na naszym poziomie. Poza tym obydwa turnieje, pierwszy w Esztergom i drugi w Gdańsku. To były nasze najlepsze występy od paru lat! W najważniejszych momentach graliśmy na dobrym, widowiskowym poziomie. Cieszy mnie to, że wszystko zagrało, że nie wystąpiły istotne urazy. Najważniejsza jest jednak chyba coś jeszcze innego – atmosfera, która towarzyszyła nam od turnieju na Węgrzech. Życzyłbym sobie, żeby się powtórzyła. To fantastyczny czas dla całej kadry, która czuła wsparcie z całej Polski. Mieliśmy poczucie, że wszyscy w kraju pchamy ten sam wózek. Efektem tego był nasz niewątpliwy sukces, oraz wspomniany na początku mecz z Ukrainą. Atmosfera unosiła mnie i moich zawodników. Nie boję się powiedzieć, że wszyscy czuliśmy rugbową zgodę narodową.
2. Najtrudniejszy moment w roku?
Pierwsza połowa meczu z Izraelem w Esztergom, gdzie w przerwie mieliśmy 2 kontuzje i przegrywaliśmy 12:0, a to oznaczało, że jesteśmy poza półfinałem. Cały ten mecz był nieprawdopodobnie ciężki. Przerwa w rugby 7 trwa chwilę, ale my wykorzystaliśmy ją bezbłędnie. Mogę tylko tyle powiedzieć – sporo się działo. Zawodnicy najwyraźniej nie czuli, że wysoka porażka eliminuje nas z naszego marzenia. Po zwycięstwie z Ukrainą wszyscy myśleli, że wejdziemy do finału. Krótko mówiąc byliśmy za burtą, ale chwała dla zawodników, że potrafili dokonać niemożliwego w drugiej połowie. Szczególnie chciałbym wyróżnić Mateusza Zajkowskiego, który przeprowadził nieprawdopodobną akcję. Punkty przyłożył w prawdzie Marcin Krześniak, któremu również dziękuję, ale to co zrobił Mateusz można pokazywać szkoleniowo jako wzorową akcję. Uczestniczył aż w 6 przegrupowaniach, był szarżowany, upadał z piłką na ziemię, wstawał, później znowu upadał, wstawał, itd. Grał jak „zajączek w reklamie Duracell”. Dodam, że grał cały mecz, a ta akcja miała miejsce w doliczonym już czasie gry.
3. Czego życzysz drużynie z którą pracujesz w nowym roku?
Chcemy sprawić jakąś niespodziankę, żeby nie mówić sensację na Grand Prix. Życzę sobie, żebym mógł opowiadać o tym wnukom, a chłopacy swoim dzieciom. Od dawna nie mieliśmy kontaktu z elitą europejską i chcemy się do tego dobrze przygotować. Mam nadzieję, że wdrożenie programu przygotowania fizycznego się uda. Nie do końca przebiłem się ze wszystkimi pomysłami przed zarządem, ale mam nadzieję, że w nowym roku się uda. Moją ambicją jest utrzymanie się w elicie.
4. Najważniejsze wyzwanie na 2016?
Poprawa motoryki naszych zawodników. Odstajemy od elity, ale to „tylko” i „aż” wymaga ciężkiej pracy, dlatego mam nadzieję, że zawodnicy podejdą do tego poważnie. Mają przecież świadomość swoich braków, ale wiemy też jak je zmniejszyć w dość krótkim czasie. Wydaje mi się, że Niemcy przetarli nam szlaki jeśli chodzi o szkolenie. Obyśmy umieli to zaadoptować u siebie. Nasi sąsiedzi jeżdżą obecnie na turnieje do Australii czy Nowej Zelandii. Zrobili ogromny postęp na którym my możemy się wzorować. Jestem obecnie po rozmowach z nimi i najprawdopodobniej spotkamy się w przyszłym roku dwa razy. Oni swój program realizują z wrodzoną konsekwencją, nam też tego życzę.
Reprezentacja Polski rugby 7 kobiet
Selekcjoner: Tomasz Kapustka
1. Wspomnienie, które najlepiej pamiętasz?
Myślę, że nie będę zbyt oryginalny, ale cały turniej w Kownie, który był bardzo ekscytujący. Dziewczyny zobaczyły, że niewiele brakuje nam, żeby sięgnąć trochę wyżej i bić się o ten potencjalny awans do elity, a przynajmniej do turnieju kwalifikacyjnego (z Kowna wchodziły 3 drużyny). Na równorzędnym miejscu stawiam turniej poprzedzający - w Amsterdamie. Był to dla nas najważniejszy sprawdzian, bardzo pouczający. Dziewczyny które grały wtedy w kadrze wspominają to na równym poziomie sportowych wrażeń, jak turniej mistrzowski w Kownie. Co ważne – nasz bilans był ewidentnie lepszy niż rok wcześniej w Bergen. Takie momenty dają kopa do pracy!
2. Najtrudniejszy moment w roku?
Po bardzo dobrym, ale ciężkim turnieju w Amsterdamie, wróciliśmy z kilkoma kontuzjami – złamany nos, skręcona kostka i zerwane więzadło krzyżowe. Dla każdego trenera jest to trudne, ponieważ cierpią jego zawodniczki. Był to taki moment zwrotny, który pokazał, że nie do końca jesteśmy przygotowani fizycznie do rywalizacji z bardzo dobrymi drużynami.
3. Czego życzysz reprezentacji kobiet w nowym roku?
Walki o wysokie miejsca w tegorocznym czempionacie. Życzę, aby dziewczyny zawalczyły o awans, który będzie bardzo trudny, ponieważ wracają Szkotki i Niemki. Są ograne, niełatwo je zaskoczyć. Żeby zawodniczki w całej prozie rugbowego, kobiecego życia znalazły czas na treningi. Widzę po Poznaniu, że można trenować nawet 6 razy w tygodniu, w niektórych przypadkach po dwa treningi dziennie. Te rugbistki, które czują powołanie w kierunku naszej dyscypliny niech zrobią wszystko, żeby trenować i grać jak najwięcej.
4. Najważniejsze wyzwanie na 2016?
Skoro pojawiają się nowe możliwości finansowania, przede wszystkim wyższe, to życzę kadrze, żeby miała możliwość rozegrania jeszcze większej ilości międzynarodowych turniejów na wysokim poziomie. Żeby te zawodniczki, które stanowią o obliczu reprezentacji pogodziły rugby z codziennymi obowiązkami. Nadchodzi czas rugby kobiet!
Dziękuję za rozmowę
Łukasz Jurczak „Szpila”