80minut.pl o Pucharze 6 Narodów26.02.2016
TweetCzyżby ekipy Pucharu Sześciu Narodów nie wyciągnęły wniosków ze sromotnej porażki na Pucharze Świata...?
Piotr Możejko - 80minut.pl
Po dwóch kolejkach w Pucharze Sześciu Narodów można odnieść wrażenie, że pomimo ich upokarzających doświadczeń w Rugby World Cup 2015, ekipy z Półkuli północnej nie wyciągnęły wniosków z ewidentnego kryzysu.
Zaledwie cztery miesiące temu, trenerzy i oficjele drużyn na półkuli kajali się za postawę wobec przedstawicieli południowej półkuli za przyjętą wobec nich taktykę. W efekcie po raz pierwszy w historii żaden europejski "potentat" nie dostał się do półfinału Pucharu Świata w rugby.
Jednak w swojej pierwszej odsłonie międzynarodowej (pierwsze dwie kolejki P6N) nie widzieliśmy aby jakakolwiek "północna" nacja wyciągnęła coś z gorzkich doświadczeń RWC 2015.
Puchar Sześciu Narodów 2016 powinien być prawdziwym poligonem na którym trenerzy mogli pokazać, że zebrali odpowiednie doświadczenia i byli gotowi dostosować swój plan gry do trendów międzynarodowego (południowego) rugby.
Zamiast tego widzieliśmy drużyny powracające do tradycyjnego podejścia do rozgrywek Sześciu Narodów, w którym liczy sie tylko wygrana w następnym meczu. Problemem wydaje się być to, że trenerzy wykorzystują kolejne rundy by wygrać za wszelką cenę. Taka jest brutalna prawda o obowiązującej mentalności w P6N.
Pomimo faktu, że większość zespołów mogłaby zagrać z pewną swobodą, gdyby pokazały jednak coś innego, to tylko trener Francuzów Guy Noves wykazał się chęcią zrobienia czegoś innego. I nie oszukujmy się, że nie miał wielkiego wyboru w materii.
Był to pierwszy Six Nations po Pucharu Świata i była to idealna okazja, aby spróbować czegoś nowego, czy to innego planu gry lub spróbowania nowych graczy z myślą o tworzeniu czegoś specjalnego w perspektywie czterech lat do następnego Pucharu Świata.
Zamiast tego, widzieliśmy te same wypróbowane i przetestowane plany gry, które jednocześnie okazują się skuteczne w Pucharze Sześciu Narodów ale do tej pory okazywały się praktycznie bezskuteczne na reprezentacje pokroju Nowej Zelandii lub Australii.
Jak to możliwe, że europejscy trenerzy uznają za dopuszczalne, aby kontynuować kierunki, który okazały się kompletnie "nieczułe" na kraje z południowej półkuli. Tak Irlandia miała multum urazów i kilku graczy odeszło na rugbową emeryturę, ale z pewnością ich ćwierćfinał przeciwko Argentynie pokazał, że muszą rozwinąć ich podejście do gry w ataku.
Tymczasem w kontekście Walii niektórzy nalegali na kontynuowanie "Warrenball" (gra słów od nazwiska trenera Warrena Gatlanda i "ball" jako piłki), podczas gdy Anglicy nadal korzystają dwóch rwaczy jako kolejnych ósemek.
Biorąc pod uwagę, że zespoły z półkuli północnej, zwyciężyły nad All Blacks tylko trzy razy od Rugby World Cup 2003 (we Francji w 2007 i 2009 oraz w Anglii w 2013 roku), to coraz bardziej oczywiste jest, że istnieje ogromna przepaść pomiędzy tymi teamami. Aby zobrazować problem jeszcze bardziej warto przypomnieć, że Nowa Zelandia zmierzyła się z drużynami z Pucharu Sześciu Narodów 65 razy w tym okresie, co oznacza 95,4% ich zwycięstw ciągu ostatnich 13 lat!
Szczerze mówiąc, jeśli ta statystyka nie daje trenerom z półkuli północnej jednego gigantycznego buta w tyłek to nie jest to w żaden sposób wytłumaczalne. Obecnie wydaje się, fani europejskiego rugby są skazani do oglądania ich zespołów na Pucharach Świata w roli outsiderów wobec ekip z południowej półkuli.
Problemem jest, że podczas gdy ekipy z Sześciu Narodów nadal pozostają w stagnacji, zespoły na półkuli południowej będą kontynuować wprowadzanie innowacji i przepaść nadal się będzie pogłębiać. Jeszcze bardziej przerażające jest to, że za sterami sześciu europejskich gigantów jest obecnie trzech Nowozelandczyków i jeden Australijczyk, z których wszyscy wydają się być zakochani w konserwatyzmie europejskiego rugby.
Ostatni dzień zeszłorocznych Six Nations jest chwalony przez niemal każdego fana rugby, jednak powrót do tego rodzaju spektaklu jest z dzisiejszej perspektywy mało prawdopodobny.
Kochamy Six Nations, oglądamy każdą kolejkę z otwartymi ustami ale pamiętajmy, że najstarszy turniej rugby na Świecie jest z perspektywy wyników Europy na ostatnim Pucharze Świata już niemalże skansenem...