All Blacks sfrustrowani25.09.2015
TweetWszystkie statystki po meczu jasno pokazywały która ze stron dominowała w jedynym czwartkowym meczu Pucharu Świata. Mimo to chyba nikt z kibiców oglądających starcie Nowej Zelandii z Namibią, nie wątpi, że drużyna z Afryki zostawiła na boisku serce. All Blacks zaś dostali kolejny sygnał, że muszą pracować nad sobą, bo pierwsze miejsce w rankingu nie gwarantuje łatwych zwycięstw.
- Wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężko, ale włożyliśmy w ten mecz bardzo dużo zaangażowania. W porównaniu do poprzednich mistrzostw już widać, że zrobiliśmy postęp w starciach z najlepszymi drużynami. All Blacks to w końcu mistrzowie świata, a my w drugiej połowie zabraliśmy im kilka piłek i zdobyliśmy przyłożenie – podsumowywał Phil Davies.
Szkoleniowiec Namibii przyznał również, że w tych mistrzostwach widać postęp wszystkich zespołów, do tej pory uznawanych za zdecydowanie słabsze. – Japonia wspaniale rozwija się w ostatnich latach, a w Anglii świetnie prezentuje się zarówno Gruzja, jak i Rumunia. Wszystkie te drużyny mocno pracowały przez ostatnie lata. My również włożyliśmy mnóstwo wysiłku w przygotowanie do tych mistrzostw. Otrzymaliśmy wielkie wsparcie od wielu osób i myślę, że dziś ich nie zawiedliśmy.
- Jesteśmy rozczarowani wynikiem, ale jednocześnie zadowoleni z wielu rzeczy – mówił Jacques Burger. – Chcielibyśmy żeby wynik był niższy, ale jest sporo pozytywów, które wynieśliśmy z tego pojedynku i możemy je przenieś na kolejne spotkania. Jestem dumny z mojej drużyny. Graliśmy z najlepszą piętnastką świata, a oglądanie Haki były dla każdego z nas wyjątkowym przeżyciem. Cieszę się, że mamy to już za sobą, bo nie ma już w zespole niepewności przed startem Pucharu Świata. Teraz każdy wie, że nawet All Blacks to po prostu piętnastu ludzi, z którymi potrafimy nie tylko grać, ale też postawić się im.
Kapitan Namibii przyznał również, że już jest podekscytowany przed kolejnym spotkaniem, bo widzi potencjał w swoim zespole i obiecał, że postarają się w Anglii wygrać swój pierwszy mecz w historii występów w Pucharze Świata. – Celowaliśmy, że będą to All Blacks, ale nie udało się wygrać – śmiał się Burger. – Realistycznie jednak patrząc, wystarczy popatrzeć na ranking, żeby wiedzieć, w których pojedynkach będziemy szukać swojej szansy.
Rugbista zwrócił też uwagę na wsparcie, jakie otrzymała jego drużyna z trybun. - Jesteśmy daleko od domu i nie ma tu wielu naszych kibiców, ale takie wsparcie tłumu to ogromna rzecz. Mam nadzieję, że zabierzemy tych kibiców również na kolejne spotkanie.
Zwycięska strona meczu miała sobie do zarzucenia znacznie więcej. Steve Hansen zaczął swoje podsumowanie od pozytywów, ale nie szczędził samokrytyki. – Zdobyliśmy 9 przyłożeń i punkt bonusowy. Zakończyliśmy mecz bez kontuzji, poza delikatnym urazem Colina Slade’a, którego zastąpił Ben Smith. Druga połowa, a w szczególności ostatnie 25 minut były jednak dość frustrujące. Ciężko grać, gdy co chwilę jest przerwa i mecz kompletnie staje. W pewnym momencie straciliśmy cztery minuty gry w przewadze przy młynie. Ciężko w takich sytuacjach złapać rytm.
Szkoleniowiec wyraził również swój podziw dla rywali, w których szeregach grało aż ośmiu amatorów. – To był twardy rywal i oddał wszystko co miał grze w przegrupowaniach, szarży oraz rywalizacji w autach. Grać na takim turnieju to dla nich duże osiągnięcie, a dla nas zaszczyt, bo to byli dla nas prawdziwi przeciwnicy. Mogą śmiało stanąć przed lustrem i powiedzieć, że dali z siebie wszystko. My z kolei musimy popracować nad mentalną stroną… - przyznał Hansen.
Czy możemy spodziewać się zmian w składzie na starcie z Gruzją? - Jutro będziemy analizować i podejmować decyzje co do selekcji. Indywidualnie na razie nie chcę oceniać zawodników.
Wieczór na stadionie olimpijskim był wyjątkowy dla Sama Cane’a (23 lata), który stał się piątym, najmłodszym kapitanem, który poprowadził All Blacks w oficjalnym meczu. – Może byłem trochę zdenerwowany, ale starałem się utrzymać koncentrację na celu, jakim było zwycięstwo. Na pewno wyjątkową chwilą, była Haka, podczas której stałem z przodu. Przed wylotem do Anglii pojechaliśmy do Wellington, gdzie nauczyliśmy się więcej o tradycji Haki i nauczyliśmy się ją poprawnie wykonywać. Byłem więc pewny, ale i podekscytowany.
Tekst: Kajetan Cyganik (RugbyPolska.pl)
Fot. Tomasz Plenkowski (RugbyPolska.pl)