Ekstraliga: Derby dla Lechii, emocje w Warszawie27.09.2021
TweetDerby Trójmiasta nie zawiodły. Wynik starcia między Lechią i Arką ważył się do ostatnich sekund. Podobnie było w Warszawie, gdzie Up Fitness Skra podejmowała Master Pharm. Wysokie zwycięstwa Orkana i Ogniwa.
Grzegorz Wrzalik - Polska Times
Zgodnie z przewidywaniami oba sobotnie hity Ekstraligi rugby nie zawiodły. W Gdańsku Lechia pokonała Arkę 30:26, inkasując bonusowy punkt za cztery lub więcej przyłożenia. Arka też wywiozła do Gdyni bonusa, ale defensywnego za porażkę mniej niż siedmioma punktami. Zdobyła też cztery przyłożenia, ale kolejnego bonusa już nie mogła dostać, bo w meczu zainkasować można tylko jednego.
Mecz mógł się podobać – zwłaszcza jeśli chodzi o dramaturgię, bo prowadzenie zmieniało się kilka razy. Częściej górą byli Arkowcy, którzy na 10 minut przed końcem meczu prowadzili 26:20. W 74 było już tylko 26:25. Lechia zdobyła przyłożenie po świetnej akcji całej drużyny, ale jak niemal w całym meczu, nie podwyższyła wyniku kopem na bramkę. Ten element był w sobotę poważnym problemem dla ekipy Jurija Buchało. Najważniejsze jednak, że lechistom udało się przeprowadzić jeszcze jedną ofensywną akcję, która dała im przyłożenie i zwycięstwo 30:26, a tym samym utrzymanie pozycji wicelidera tabel.
Do niedawna kłopoty z kopami na bramkę miała też drużyna warszawskiej Up Fitness Skry, która w sobotę podejmowała w telewizyjnym meczu Master Pharm Rugby Łódź. Wydaje się jednak, że to już przeszłość. 18-letni Patryk Chain – jeden z trzech braci (jeszcze Eryk i Łukasz) broniących barw warszawskiej drużyny (ich ojciec Robert też grał dla Skry, a potem AZS AWF Warszawa, z którym pięć razy zdobywał brązowy medal MP) – pokazał w tym meczu świetną nogę i odporność psychiczną. Trafił do bramki dwa ważne kopy w końcówce spotkania, które przeważyły losy tego niezwykle zaciętego spotkania.
Goście tydzień temu pokonali na własnym stadionie 33:24 Orkan Sochaczew, co było pewnego rodzaju niespodzianką, ale okupili to zwycięstwo kontuzjami dwoma bardzo ważnych zawodników młyna. Gruzina Tomy Mchedlidze oraz Ukraińca Oleksandra Shevchenko. Zwłaszcza ten pierwszy to 50% siły młyna dyktowanego łódzkiej drużyny.
Wynik bardzo długo był „na styku”. Do przerwy prowadzili 6:5 łodzianie. Kolejny świetny mecz rozgrywał ich „nowy-stary” łącznik ataku Kamil Brzozowski. W drugiej połowie prowadzenie zmieniało się. W 66 minucie - 16:15 – objęli goście i utrzymywali je jeszcze na 120 sekund przed ostatnim gwizdkiem. Końcówka należała jednak do gospodarzy. Najpierw z 40 metrów z karnego trafił wspomniany Chain było 18:16 dla Skry. Chwilę później po rajdzie przez pół boiska Jonathana O’Neilla, na pole punktowe łodzian przedarł się Martin Mangongo. Zrobiło się 23:16, a kropkę nad „i” kolejnym pewnym kopem postawił Chain – 25:16 wygrała stołeczna ekipa, która potwierdziła tym meczem swe medalowe aspiracje. Łodzianie również na pewno będą się liczyć w walce o czołowe lokaty, ale pod jednym warunkiem – jeśli będzie zdrowa ich podstawowa „15-tka” zawodników. Na ławce brak bowiem wartościowych zmienników.
W dwóch pozostałych sobotnich spotkaniach emocji nie było, bo być nie mogło. Drużyny z medalowymi aspiracjami spotkały się bowiem z ekipami, które jeszcze w tym sezonie nie wygrały. W Sochaczewie Orkan podejmował Posnanię i wygrał 47:18. Kibice zobaczyli aż dziewięć przyłożeń (siedem gospodarzy, dwa gości).
W Siedlcach było ich jeszcze więcej – 11. Dziewięć zdobyli mistrzowie Polski – sopockie Ogniwo. Dwa gospodarze – Pogoń Awenta. Wynik 57:14 oddaje aktualną różnicę między liderem, niepokonaną wciąż w tym sezonie ekipą z Trójmiasta i przedostatnią w tabeli drużyną z Siedlec.
W ostatnim, jedynym rozegranym w niedzielę meczu Juvenia Kraków podejmowała Edach Budowlanych Lublin. Wzmocniona dwoma reprezentantami Zimbabwe krakowska ekipa miała nadzieję na odniesienie drugiego w tym sezonie zwycięstwa. Do przerwy krakowianie prowadzili 11:10. W drugiej połowie nadzieje kibiców, którzy przyszli na Błonia szybko zostały rozwiane. Trzy kolejne przyłożenia szybko zdobyli goście – wychodząc na prowadzenie 31:11. Dramatycznie grał w tej części meczu łącznik ataku Juvenii – Daniel Tomanek, który w poprzednim sezonie występował w Lublinie. Praktycznie każda akcja ofensywna jego dawnych kolegów w jego pasie obrony kończyła się przełamaniem linii defensywnych Krakowa.
Lublin w Krakowie nie pokazał może pięknego rugby, ale pokazał dużą skuteczność, potwierdzając swe medalowe aspiracje. Po pięciu kolejkach Edach zajmuje czwartą lokatę. Prowadzi niepokonane Ogniwo, wiceliderem jest Lechia, a trzecią pozycję zajmuje Up Fitness Skra.
Ekstraliga rugby. V kolejka:
RC Lechia Gdańsk v RC Arka Gdynia 30:26 (12:19)
RC Orkan Sochaczew v KS Posnania Poznań 47:18 (28:13)
Awenta Pogoń Siedlce v MKS Ogniwo Sopot 14:57 (7:26)
OKS Up Fitness Skra Warszawa v Master Pharm Rugby Łódź SA 25:16 (5:6)
RzKS Juvenia Kraków v Edach Budowlani Lublin 11:31 (11:10)