POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Ekstraliga: Orkan mocno zawiał nad Gdynią28.09.2020


I jak nie kochać Ekstraligi rugby? W meczu na szczycie emocje były do ostatniej sekundy. Dosłownie! Ogniwo wygrało ze Skrą 23:20, mimo że to goście z Warszawy prowadzili przez cały mecz. W Gdyni sochaczewski Orkan pokazał swą siłę w meczu trzeciej z czwartą drużyną tabeli.
 
Nasze podsumowanie VI kolejki Ekstraligi rugby zaczniemy od telewizyjnego meczu w Gdyni. Na Narodowym Stadionie Rugby Arka - trzecia drużyna tabeli - podejmowała sochaczewski Orkan, który przed niedzielnym meczem zajmował czwartą lokatę w klasyfikacji. Starcie pokazywał Polsat Sport Fight.
 
Orkan wiał w Gdyni z bonusową siłą
Bukmacherzy w roli faworytów widzieli drużynę znad morza, ale Orkan zawiał w Gdyni z taką siłą, że teraz to sochaczewska drużyna jest na trzecim miejscu w tabeli. Dodajmy całkowicie zasłużenie. Podopieczni Macieja Brażuka wygrali 32:12, zaliczając w Gdyni aż pięć przyłożeń, co oznacza, że do Sochaczewa zabrali dodatkowy, bonusowy punkt.
- To było świetne, taktyczne widowisko - komentuje były trener reprezentacji, obecnie ekspert Polsatu Sport, były szkoleniowiec wielu klubowych drużyn (m.in. sochaczewskiego Orkana) Andrzej Kopyt. - W pierwszej połowie obie ekipy skryły się za podwójną gardą. Było widać, że trenerzy odrobili lekcje, a razem z nimi ich drużyny. Arka starała się niwelować atuty Orkana, goście doskonale wiedzieli, gdzie są najsilniejsze punkty Arki – a te to oczywiście Litwin Tamoliunas, Anglik Hampson, Ukrainiec Szaszero oraz lider gdyńskiej ekipy Szymon Sirocki. Cała czwórka gra w formacji ataku. Orkan skupił się na obronie tych zawodników. I to dało efekty - ocenia Kopyt.
 
18-letni reżyser gry Sochaczewa
- Bardzo dobrze zagrał nasz młyn, zdominowaliśmy rywali w drugiej połowie - to z kolei opinia argentyńskiego gracza trzeciej linii młyna RC Orkan, Nahuela Dovolo i trudno nie przyznać mu racji.
O ile w pierwszej połowie Orkan dominował w młynie, ale tylko nieznaczenie, w drugiej połowie przednia formacja gości dzieliła i rządziła na boisku. Do tego młodzież z ataku, kierowana przez zaledwie 18-letniego Kacpra Wróbla zaczęła poczynać sobie coraz śmielej. Warto dodać, że Kacper to syn Bogdana Wróbla, przez lata łącznika ataku Orkana, wielokrotnego reprezentanta Polski, a potem trenera sochaczewskiej drużyny.
- Orkan to najmłodsza drużyna w lidze ze średnią wieku nie przekraczającą 22 lat, a ten mecz zagrali dojrzale, jakby większość z nich spędziła w Ekstralidze kilka już sezonów, a to debiutanci - chwali ekipę z Sochaczewa Kopyt.
 
Zbyt wiele błędów Arki
- Orkan rzeczywiście zagrał świetne zawody. My popełniliśmy zbyt wiele błędów. Nawet jeśli już piłka trafiała do naszych liderów, to zbyt często wypadała im z rąk. Cóż, to chyba przypadłość młodych drużyn, a taką jest też moja ekipa, że grają w kratkę. Po trzech zwycięstwach z rzędu i minimalnej, zaledwie jednopunktowej porażce w derbach z Lechią (tydzień temu w Gdańsku 15:16 - przyp. red), moi zawodnicy wierzyli, że wygramy i tym razem. Trudno. Walczymy dalej. Za tydzień jedziemy do Lublina, może tam uda nam się znów sprawić niespodziankę - mówi trener Arki, Dariusz Komisarczuk.
- To wcale nie był łatwy mecz dla mojej drużyny. Arka grała mądrze i twardo, zwłaszcza w pierwszej połowie - to już trener Orkana, Maciej Brażuk. - Dziękuje moim chłopakom za konsekwentną realizację taktyki. Dziękuję za wiarę w to, że jesteśmy lepszą drużyną. Nie złamało ich nawet to, że jeden z liderów młyna, MVP ostatniego, wygranego z Lublinem meczu w Sochaczewie - Jakub Budnik - nie mógł zagrać z powodu zęba, wokół którego w nocy pojawiła się gigantyczna opuchlizna. Nie złamały ich straty, jakie ponosiliśmy w trakcie spotkania (z urazami plac gry opuszczali Młyńczak i Pawłowski, a kapitan Sadowski do końca meczu grał „z jedną ręką” - przyp. red). Cały czas robimy postęp, gramy coraz lepiej, ale to jeszcze nie jest wszystko na co nas stać - dodaje Brażuk.
 
Pokaz siły Master Pharm
Za tydzień Orkan podejmie w Sochaczewie zespół Master Pharm Rugby Łódź, który w sobotę na stadionie Widzewa dosłownie zdemolował Lechię Gdańsk, wygrywając 44:17. Do składu łódzkiej drużyny, po czterech tygodniach banicji za nadepnięcie rywala w meczu z sopockim Ogniwem, wrócił kapitan Michał Mirosz i od razu młyn najlepszej drużyny ostatnich lat zaczął funkcjonować tak, jak nas do tego przyzwyczaił.
Łodzianie deklasowali Lechię w młynie dyktowanym, maulu autowym i grze otwartej. Osłabiona formacja ataku Master Pharm (gra bez kontuzjowanych łączników - Plichty i Kępy) dotrzymywała kroku, nic więc dziwnego, że kibice zobaczyli aż siedem przyłożeń gospodarzy.
Gdyby łódzki młyn zagrał tak tydzień temu w meczu przeciwko Skrze, być może Master Pharm nie doznałby tak upokarzającej porażki na stadionie warszawskiej Polonii (13:37).
 
Skra dominowała, ale przegrała
Tymczasem opromieniona wspaniałym zwycięstwem Skra pojechała w sobotę do Sopotu, by zmierzyć się jedyną niepokonaną dotąd drużyną w Ekstralidze - Ogniwem. Przez 60 minut wydawało się, że mistrz Polski 2019, tym razem przegra. Zwłaszcza w pierwszej połowie dominacja stołecznej drużyny nie podlegała dyskusji, co przyznawali nawet zawodnicy z Sopotu. W pewnym momencie Skra prowadziła już nawet 20:6.
Ale przegrała 20:23. Ogniwo zaczęło dominować przede wszystkim w formacji młyna. Trener gospodarzy Karol Czyż miał zdecydowanie silniejszych zmienników, niż jego rywal z Warszawy. Do tego miał lepszego kopacza. Bo Skra, mogła ten mecz wygrać. Minutę przed końcem spotkania Daniel Gdula powinien trafić z karnego i zapewnić triumf stołecznej ekipie.
 
Zwycięski kop Waltersa
Nie trafił. Chwilę później Skra popełniła błąd w obronie. Karny dla gospodarzy. 40 metrów do bramki gości. Piłkę na podstawce ustawia łącznik ataku Ogniwa Paul Walters. Nie pierwszy raz w swej karierze trafia między słupy i nad poprzeczkę, dając zwycięstwo swej nowej drużynie (kilka poprzednich sezonów spędził w Łodzi). Zaraz po jego celnym kopie, sędzia skończył mecz. Czy można sobie wyobrazić lepszy scenariusz?
- To była świetna reklama rugby. Oczywiście żałujemy, że przegraliśmy. Mam nadzieję, że wiosną w Warszawie to my będziemy górą - komentuje trener Skry, Łukasz Nowosz. - Zgadzam się z opinią, że Ogniwo miało mocniejszą ławkę, ale my ten mecz i tak mogliśmy i powinniśmy wygrać. Nie wykorzystaliśmy jednak przewagi, jaką mieliśmy w pierwszej połowie. No i ten kop w ostatniej minucie. Zawodnik tej klasy, co Daniel Gdula, powinien go wykorzystać. Myślę, że gdybyśmy to my wyszli na prowadzenie 23:20, już byśmy go nie oddali. Z drugiej strony czapki z głów dla chłopaków z Sopotu za to, że potrafili odrobić straty. Myślę, że obie ekipy zasłużyły na gratulacje. Widowisko było naprawdę przednie - kończy szkoleniowiec.
 
COVID w Krakowie
Widowiska nie było za to w Siedlcach, gdzie Awenta Pogoń miała w niedzielę podjąć Juvenię Kraków. Zespół spod Wawelu już siedział w autobusie, by ruszać w podróż, gdy jeden z zawodników otrzymał wiadomość, że dziewczyna, z którą mieszka ma pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.
Po konsultacji z władzami PZR, zdecydowano, że mecz zostanie odwołany. Regulamin Ekstraligi Rugby na ten sezon przewiduje, że w takich przypadkach, mecz zostanie rozegrany w pierwszym, wolnym terminie rezerwowym, czyli najpewniej na początku listopada. Dobra decyzja klubu i związku. Do dziś to jedyny i oby tak pozostało, „covidowy” problem w polskim rugby.
 
Ekstraliga rugby. VI kolejka
MKS Ogniwo Sopot v OKS Skra Warszawa  23:20 (3:13)  
Master Pharm Rugby Łódź v RC Lechia Gdańsk  44:17 (25:10) 
RC Arka Gdynia v RC Orkan Sochaczew  12:32 (7:12) 
Sparta Jarocin v Edach Budowlani Lublin  15:56 (10:28)
Awenta Pogoń Siedlce v RzKS Juvenia Kraków - Mecz odwołany
 
Robert Małolepszy, Polsat Sport
PLR7: II turniej w Ciechanowie KNK7: Powołania na zgrupowanie i mecze z Niemkami
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki