POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Francja, Francja i po Francji 05.05.2015

 
Święta, Święta i po Świętach - Francja, Francja i po Francji
 
W okresie Świąt Wielkanocnych najmłodsze drużyny Klubu Sportowego Budowlani Łódź przebywały we Francji w miejscowości Six Four oddalonej o 6 kilometrów od Tulonu. To już druga wizyta zawodników łódzkich w ciągu 4 lat na turnieju Adrien Cayola. Challenge Adrien Cayol był zorganizowany po raz piętnasty, a udział w nim biorą drużyny z Francji, Anglii, Szkocji, Włoch. W tym roku z Polski i...Martyniki (zamorskiego karaibskiego terytorium Francji).
Rywalizacja dzieci i młodzieży odbywała się w kilku kategoriach wiekowych począwszy od U 6 skończywszy na U 18. Budowlani zagrali w U 10, U 12 i U 15. W każdej kategorii grano w rugby z młynami, formacją autową, szarżą i innymi zawiłościami naszej dyscypliny sportu. To zwłaszcza dla naszych 10 i 12-latków małe zaskoczenie, chociaż poinformowani wcześniej zajęcia zimowe prowadziliśmy pod tym kątem. Efekt wcale nie najgorszy. 
Mini żacy w rywalizacji 18 drużyn  po bardzo udanym starcie (jedna porażka cztery zwycięstwa) wyszli z grupy na drugim miejscu i kontynuowali grę o miejsca 6-10. Tu po naprawdę zaciętych meczach ponieśliśmy trzy porażki i dwa zwycięstwa. (niestety do dzisiaj nie mamy oficjalnych wyników). Ale Francuzi wychodzą z założenia, że mniej ważny jest wynik, a bardziej liczy się sam udział w turnieju. Stąd medale i nagrody dla wszystkich drużyn jednakowe i pamiątkowe, a nie za osiągnięcia. Nasi młodzi zawodnicy mieli za to okazję pograć z drużynami francuskimi, włoskimi i angielskimi. 
Żacy mieli okazję spotkać się z drużynami Szkocji, Włoch, Francji i... Martyniki. Egzotyczna młodzież z Karaibów wcale nie zaprezentowała egzotycznej gry. Po zaciętym boju wygrali Budowlani. Inkasując w grupie dwa zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę zagraliśmy w finale o trzecie, czwarte miejsce z włoską drużyna Paese. Mecz zakończony remisem dał obu ekipom trzecie miejsce w turnieju. Rywalizowało również 18 ekip. To dla nas duży sukces, chociaż wychodząc z francuskiego założenia najważniejsze, że dzieci pograły.
Młodzicy rozlosowani w grupie „włoskiej” mieli za przeciwników drużyny o pięknie brzmiących nazwach Ajaciio, Paese, Bassa Bresciana poradzili sobie bardzo dobrze i po dwóch zwycięstwach oraz jednym remisie wyszli z grupy na pierwszym miejscu. W małym finale również trafili na włoską drużynę Valsugana Padova. Po niezwykle zaciętym pojedynku i kilku niewykorzystanych okazjach ulegli jednym przyłożeniem kończąc ostatecznie zawody na miejscu czwartym w rywalizacji 10 drużyn.
Wielkim wydarzeniem podczas pobytu w Six Four była wizyta (nieplanowana) na treningu drużyny RC Tulon. Mieliśmy okazję zobaczyć jak do fazy ćwierćfinałowej Pucharu Europy (mecz z irlandzkim Leinster) i rozgrywek ligowych przygotowują się najlepsi zawodnicy na świecie. Mathieu Bastereaud, John Filip Botha, Martin Castrogiovanni, Matthew Giteau, Bryan Habana, Leigh Halfpenny, Frederic Michalak to tylko kilku zawodników, którzy grając w RCTulon są jednocześnie reprezentantami swoich krajów Francji, Walii, RPA, Włoch. W ekipie Mistrza Francji i Mistrza Europy z 2014 roku występują też zawodnicy z Australii, Nowej Zelandii czy Gruzji. To konglomerat ludzi, dla których rugby nie stanowi chyba żadnych tajemnic, a niesamowicie ciężki trening wygląda jakby bawili się ze sobą piłkami i sprzętem treningowym. Ta zabawa współczesnych gladiatorów dała dużo do myślenia naszym młodym polskim rugbistom, a trenerzy podejrzane ciekawostki treningowe już wprowadzili na treningi dzieciaków. No może nie idzie nam tak dobrze, ale jak bawimy się w „Tulon” to już wiemy o co chodzi.
Emocje po wyjazdowe opadły. Wnioski, przemyślenia. Jak powiemy, że świat nam ucieka to nie będzie nic odkrywczego. Z drugiej strony wyniki naszych drużyn i gra zawodników niewiele różnią się od gry dzieci wychowywanych jakby nie było w centrum europejskiego rugby. Różnica poziomu zaczyna się chyba na granicy wieku 16-17 lat. Dlaczego? Bo baza, bo trenerzy, bo ilość klubów, bo zajęcia w szkołach, tradycja i niesłychana ilość pracy jaką wkładają we wszystko ci, którzy utożsamiają się z rugby. 
Przykład. Maleńki Rugby Club du Pays Six Fournais jest tylko jednym z około 100 klubów, które leżą w okolicach Tulonu. Szkolenie, a właściwie zabawa z rugby zaczyna się w wieku 5-6 lat. Prace z takimi maluchami prowadzą ich rodzice i jeden instruktor koordynator, grupy nie większe jak 10 osobowe, do tego sprzęt w postaci bezpiecznych dopasowanych wymiarami piłek, kasków, strojów treningowych i meczowych. Trening raz w tygodniu. Zawody również raz w tygodniu u sąsiadów z pobliskiej miejscowości nie mniej kochającej rugby jak Sixfournianie. A tych klubów jak już wspomnieliśmy jest około 100. Jest gdzie jeździć, jest gdzie się pokazać i poganiać za jajowatą piłką. Odległości nie większe jak 50-70 kilometrów. To nie są żadne narzucone przez Związki rozgrywki. Tam się po prostu gra. I tak się bawi i gra do wieku 10-12 lat. Od tego momentu szkoleniem zawodników zaczyna zajmować się szkoła. W Six Four tych szkół jest 4-5 może 8, nie mam dokładnej wiedzy. Wszystkie pracują na rzecz KLUBU, bo klub prowadzi trening raz w tygodniu i zbiera tych, którzy chcą grać w rugby lub zostali zauważeni przez trenerów. Ta sama sytuacja dotyczy innych dyscyplin sportu wszak nie wszyscy chcą grać w rugby. To koło zabawowo - szkoleniowe kręci się z dużym impetem i zbiera w pewnym momencie żniwo w postaci utalentowanych i kochających rugby zawodników. Zawodników, którzy mając 17, 18, 19 lat wiedzą o rugby wszystko. Możemy ich kiedyś dogonić? Może. 
Co ciekawe. Marzeniem rodzin skupionych wokół „swojego” klubu jest jedno. Wychować zawodnika, który będzie reprezentował barwy Tulonu i Francji. Pani Prezes Elian z dumą w głosie mówi, że w ciągu wieloletniej pracy udało się to jeden raz (niestety nie spamiętałem nazwiska wychowanka). Z dumą mówi również o tym, że klub liczy około 200 członków i za chwilę poprawia, że chyba jednak więcej bo na dziecięcym turnieju trybuny są pełne jak na meczu ligowym. Dogonimy ich? Może?
Przed wyjazdem i po przyjeździe z Francji codziennie śledzę stronę FB i klubową  Pays du Six Fournais. Nie ma weekendu, aby dziatwa rugbowa nie grała. Zastanawia mnie jedno. Przecież to kosztuje nawet jak jedziemy 6 kilometrów. Niestety tutaj na nasze pytanie jak rozwiązują te problemy pani Prezes tylko się uśmiechnęła i chyba zasłoniła się tajemnicą handlową. O finansach klubu więcej nie rozmawialiśmy. Może bała się, że ich dogonimy?
Warunki treningowe. Zielona, zadbana, dywanowa płyta głównego boiska. Nie ma co zazdrościć. Wiadomo. Riviera - wieczne lato. Obok duże boisko ze sztuczną murawą, szatnie i zaplecze pod trybunami, trudno powiedzieć czy zadbane bo ponad 1000 dzieciaków ze świata starannie zadbało o to by porządku tam nie było. Wolontariusze, rodzice, opiekunowie wszyscy z uśmiechem na buziach sprzątali, karmili, pocieszali przegranych i cieszyli się wraz ze zwycięzcami. Nikt na nikogo nie krzyczał (no może poza włoskimi trenerami, którzy wyglądało na to, że są stworzeni do sędziowania). Wszyscy dorośli wiedzieli, że to impreza dla dzieci i że to ich święto. Wracając do bazy i warunków treningu. 100 metrów od obiektu klubowego szkoła, a właściwie wielki kompleks edukacyjny jeśli można tak powiedzieć. Dwie hale sportowe, boiska innych dyscyplin sportu, stołówka na bodajże 250 miejsc, reszta jak u nas sale do nauki, komputery, świetlice. Lekcje w-f różnie w zależności od wieku od 3 do 10 godzin tygodniowo. Dyscypliny sportu - wygląda że wszystkie włącznie z golfem, żeglarstwem (szczęściarze mają Morze Śródziemne) i ...piłką nożną.
Można pokusić się o sformułowanie, że z takich warunków wyjdzie przynajmniej kilku „skończonych atletów”. Gońmy ich? W Polsce już widziałem kilka takich obiektów sportowo edukacyjnych. Tylko jak tam wejść z innymi dyscyplinami jak piłka nożna? Będzie bardzo trudno. W jednej ze szkół niedaleko Łodzi, gdy wszedłem z workiem piłek do rugby potraktowano mnie jak akwizytora - takich śmiesznych piłek pan u nas nie sprzeda, nawet przed Wielkanocą. 
Dzieci. Jak wszystkie na świecie. Umorusane, rozkrzyczane, rządne zwycięstw, strapione porażkami, oczekujące pochwał i rozzłoszczone naganami. Ale grają, bawią się jajowatymi piłkami i z dumą reprezentują swoje Państwa. Tak, tak. To turniej międzynarodowy, tu słychać różne języki świata. W dziecięcym wykonaniu brzmią jak świergot ptaków, ale co ciekawe dzieci nie potrzebują tłumacza potrafią porozumieć się gestem, mimiką twarzy. Mówią po polsku, włosku, szkocku czy angielsku i tak się rozumieją. To rzecz, której nie nauczy żadna szkoła. To baza życia, którą można zafundować naszym pociechom tylko poprzez takie kontakty. Myślę, że w tym punkcie nie musimy nikogo gonić. 
To były moje przemyślenia po świątecznej eskapadzie z dzieciakami z Budowlanych. Jest ich jeszcze trochę. Ale to zostawimy na jakąś trzecią połowę. Wnioski. Wyciągnijcie sami. Mój jest jeden. Gonitwa za światowymi potęgami w rugby, nawet jeśli z roku na rok tracimy dystans naprawdę się opłaca. Może wśród 8-latków mamy kolejnego Grzegorza Kacałę. 
Panie wiceprezesie Polskiego Związku Rugby. A może by tak w nagrodę dla klubu, który najlepiej szkoli dzieci i młodzież (Regionalne Turnieje Dzieci i Młodzieży) w 2015 roku (w innych latach też) Związek ufundował nagrodę w postaci dofinansowania wyjazdu na turnieje dziecięce. Kontakty w krajach, gdzie rugby to nie tylko pasja są. Tylko sam wyjazd to kwota często przekraczająca budżet nie jednego klubu w Polsce. To był wniosek? 
 
Zbigniew Jurzysta 
 
Znamy kadrę na Ukrainę MPS7: Półfinały- Analiza rocznikowa
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki