Mrowca: Marzenia są, ale trzeba żyć chwilą20.01.2021
TweetLigowiec Roku 2020. Mateusz Mrowca: Marzenia są, ale trzeba żyć chwilą
- Mam na utrzymaniu rodzinę, a zatem pracuję na pełny etat. Skończyłem automatykę i robotykę na Politechnice Gdańskiej. Rugby to hobby. Marzenia sportowe są, ale staram się żyć chwilą, nie wybiegać zbyt mocno w przyszłość. Nie myślę o wyjeździe zagranicznym, z Ogniwem Sopot osiągnąłem już wszystko - mówi nam Matusz Mrowca, nominowany do tytułu Najlepszego Ligowca Roku 2020 w Trójmieście. Głosować można do 24 stycznia. [GLOSUJ]
Jacek Główczyński: Co poza pandemią zapamięta pan z 2020 roku?
Mateusz Mrowca: Budowę domu. Jest on typu szkieletowego. Udało nam się go postawić w pół roku. Pozostają jeszcze prace wykończeniowe. Wraz z żoną rozważaliśmy plusy i minusy, gdzie się osiedlić na stałe. Mocno zastanawialiśmy się nad Trójmiastem, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na moje rodzinne strony, w województwie kujawsko-pomorskim.
A pod względem sportowym?
Tutaj - niestety - było niewiele meczów, a samym tylko treningiem nie da się wypracować wszystkich rzeczy. Trzeba je przećwiczyć w warunkach rywalizacji z inną drużyną. Dlatego powiedziałbym, że pod względem sportowym był to rok, który uwsteczniał w stosunku do tego, co wypracowaliśmy w poprzednich latach.
Od siedmiu lat grę w rugby dzieli pan między dwa kluby. W RK Unisław gra pan w odmianę siedmioosobową, a w Ogniwie Sopot w piętnastki. Łatwo jest to pogodzić?
To trudne pytanie. Staram się to wszystko pogodzić jak najlepiej, z korzyścią tak dla mnie, jak i obu klubów. Gdy jest tydzień meczowy, to trenuję w Unisławiu, a do Ogniwa jadę na ogół na dwa treningi przedmeczowe. Udaje się to wszystko pogodzić, gdyż w wielu innych rzeczach pomaga mi żona.
Trenując w Unisławiu, ma pan do wykonania jakąś pracę, która jest zadana przez sztab szkoleniowy Ogniwa?
Gram w formacji ataku, a zatem podstawowe elementy jak: szarże, kopnięcia czy podania są podobnie ćwiczone tak w siódemkach, jak i piętnastkach. Oczywiście różna jest taktyka i stąd konieczność udziału przed meczami w zajęciach Ogniwa. Natomiast w zakresie treningu siłowego, przygotowania motorycznego uzupełniam niektóre rzeczy według rozpisek z Ogniwa bądź też sam czuję, czego mi w tym zakresie jeszcze potrzeba, i to realizuję.
Mimo wszystko nie trudniej panu zgrać się z sopocką drużyną niż zawodnikom, którzy z nią trenują przez cały tydzień?
Na pewno trudniej, ale myślę, że przez tyle lat występów w Ogniwie mam dobre zgranie z resztą drużyny. Także dlatego, że trzon zespołu jest stabilny. Dzięki temu wszystkiemu możemy cały czas doszlifowywać naszą grę i ją ulepszać.
W Ogniwie grał pan na skrzydle jako center i obrońca. Która z tych pozycji najbardziej panu odpowiada?
Jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że na każdej z tych pozycji się odnajdę i będę starał się jak najlepiej wykonywać założenia taktyczne. To kwestia trenera, gdzie w danym meczu mnie potrzebuje. Gdybym sam miał wybierać, to raczej wybrałbym pozycję na środku ataku.
Czy dlatego, że wraz z wiekiem przybywa masy mięśniowej, a spada szybkość?
Pewnie tak jest, ale nie tylko dlatego. Jako center bardziej jestem "pod grą" niż skrzydłowy, który rzadziej dostaje piłkę. Na środku jest więcej kontaktów z przeciwnikiem, można bardziej rozegrać piłkę, a i zadania w obronie są znaczne.
W reprezentacji Polski grał pan tylko w siódemkach. Myśli pan o debiucie w "15" na międzynarodowej arenie?
Tak. Były już nawet przymiarki, rozmowy ze sztabem szkoleniowym reprezentacji. Jednak ciężko byłoby pogodzić jeszcze kolejne obowiązki. Gdybym się na to zdecydował, zajęte miałbym wszystkie weekendy.
A przecież polscy rugbiści nie utrzymują się ze sportu. Tak jest też w pana przypadku?
Tak. Rugby to hobby. Mam na utrzymaniu rodzinę, a zatem pracuję na pełny etat. Skończyłem automatykę i robotykę na Politechnice Gdańskiej.
Ścisły umysł przydaje się też na boisku?
Na pewno, gdyż na boisku trzeba dużo myśleć. Natomiast dla podejmowania szybkich decyzji to już nie ma znaczenia. Trzeba dokonywać wyboru w ułamku sekundy i to już jest kwestia wytrenowania.
Ma pan sportowe marzenia czy uważa się pan już za spełnionego rugbistę?
Marzenia są, ale staram się przede wszystkim żyć chwilą, nie wybiegać zbyt mocno w przyszłość. Nie myślę o wyjeździe zagranicznym, z Ogniwem osiągnąłem już wszystko, gdyż byliśmy i mistrzem Polski, i zdobyliśmy krajowy puchar. Teraz możemy już to tylko powtarzać. I na pewno wiosną chcemy utrzymać 1. miejsce, które obecnie zajmujemy w tabeli, i zdobyć kolejne mistrzostwo.
Poza złotym medalem ligowym oraz pewnie zdrowiem czego życzy pan sobie w bieżącym roku?
Przede wszystkim tego, aby sytuacja z pandemią się ustabilizowała. By coś można było zaplanować, a nie jak teraz, gdy wiele rzeczy trzeba zmieniać z godziny na godzinę.
Jacek Główczyński - sport.trojmiasto.pl
Zdjęcie: Ogniwo Sopot