Polki podbiły Benirdorm, prestiżowa wygrana "Biało-Czerwonych"01.06.2023
Tweet
Reprezentacja Polski kobiet wygrał turniej Rugby Sevens Costa Blanca w hiszpańskim Benidormie. Dla podopiecznych Janusza Urbanowicza to już kolejna wygrana w tej imprezie. Ten nowy skład pokazał się z dobrej strony i wspólnie dałyśmy radę - powiedziała kapitan drużyny Hanna Maliszewska.
Polki jechały do Hiszpanii w roli faworytek, ale Janusz Urbanowicz przed tymi zawodami miał spory ból głowy. Cały czas kontuzję kolana leczy kapitan drużyny Karolina Jaszczyszyn, a z lżejszymi urazami borykają się Anna Klichowska, Julianna Schuster i Małgorzata Kołdej. Na domiar złego tuż przed turniejem z kadry z powodów zdrowotnych wypadła także Natalia Pamięta.
Szansę więc dostały zawodniczki, które na co dzień grają w reprezentacji nieco rzadziej. Jednak występem w Hiszpanii pokazały, że selekcjoner „Biało-Czerwonych” może na nie liczyć w kontekście zbliżających się wielkimi krokami mistrzostw Europy i Igrzysk Europejskich, będących kwalifikacjami do igrzysk w Paryżu.
- Ten turniej był dla nas bardzo udany. Przełamałyśmy złą passę. Dziewczyny stanęły na wysokości zadania. Starały się dorównać tym „etatowym” reprezentantkom i nawet prowadzić grę. I nawet dobrze im to wychodziło. Ten nowy skład pokazał się z dobrej strony i wspólnie dałyśmy radę - powiedziała Hanna Maliszewska, pełniąca funkcję kapitana drużyny.
Już w fazie grupowej nasza drużyna pokazała, że przyjechała do Hiszpanii po wygraną. Po gładkiej wygranej 39:0 z Mołdawią, przyszło znacznie trudniejsze wyzwanie i mecz z niewygodną Portugalią. Również i tym razem Polki okazały się lepsze, zwyciężając 22:14, ale rywalki mocno się postawiły i trzeba było zostawić trochę zdrowia na boisku.
W kolejnej fazie turnieju nasza drużyna odniosła dwa wysokie zwycięstwa z Rumunią i Szwecją, czyli dość egzotycznymi dla nas rywalkami. „Biało-Czerwone” awansowały do finału, gdzie po raz kolejny przyszło im zmierzyć się z Portugalią. Nasza drużyna wyraźnie lepiej fizycznie zniosła trudy rywalizacji i tym razem nie miała już praktycznie żadnych kłopotów z pokonaniem drużyny z Półwyspu Iberyjskiego. Zwycięstwo 27:7 sprawiło, że Polki ponownie okazał się najlepsze podczas Rugby Sevens Costa Blanca. Co ważniejsze, po niezbyt udanych kwalifikacjach do World Rugby Seven Seriez i wymagającym turnieju w Tuluzie, mogą z optymizmem przystąpić do mistrzostw Europy, a przede wszystkim rozgrywanych w Krakowie Igrzysk Europejskich, gdzie do wywalczenia jest przepustka na igrzyska olimpijskie w Paryżu albo szansa gry w interkontynentalnych kwalifikacjach.
- Portugalki dla nas zawsze są nieprzyjemnym rywalem. Są małe, ruchliwe, dynamiczne i wprowadzają trochę bałagan na boisku, a my lubimy uporządkowaną grę. Na pewno był lekki stres, ale po pierwszym meczu z tym zespołem, drugiego dnia, czułyśmy się pewne i wiedziałyśmy, że wygramy ten finał. Wiadomo, szanowałyśmy przeciwnika, ale wyszłyśmy na boisko z luźną głową i przekonaniem, że wygramy z Portugalią po raz drugi – oceniła Maliszewska.
- Trochę się stresujemy, dużo dziewczyn ma kontuzję, to dla nas nowa sytuacja. Ten turniej w Benidormie to był nasz ostatni sprawdzian. Nie było tam może bardzo ciężkich przeciwników, ale rywalki stawiały opór. Miałyśmy za cel pokazać dobre rugby i moim zdaniem to się udało. Nastroje w ekipie są dobre, ja przynajmniej czuje się bardzo dobrze. Już w weekend zaczynamy zgrupowanie w Cetniewie i potem mistrzostwa Europy. Jedziemy po swoje, a co będzie, zobaczymy – powiedziała przez rozpoczęciem najważniejszego okresu dla „Biało-Czerwonych” jedna z najważniejszych zawodniczek reprezentacji Polski.
Biuro Prasowe PZR
Zdjęcia: Rugby Sevens Costa Blanca