Powstanie i upadek Super Rugby02.10.2020
TweetDrużyny z Południowej Afryki opuściły Główne Wydarzenie Południowej Półkuli. I to wszystko, nie ma więcej opcji. To, co było znakiem rozpoznawczym południowego rugby, teraz pojawi się tylko w naszych nostalgicznych snach.
Przypomnijmy najważniejsze momenty na drodze z rozwoju od Super 12 do Super Rugby i upadek turnieju, który nie powróci do poprzedniego formatu.
Łatwy start
Wraz z pojawieniem się relacji zawodowych w rugby zaczęły pojawiać się struktury zrzeszające kluby i związki rugby. Jeden z pierwszych został utworzony na Półkuli Południowej - SANZAR, który obejmował Południową Afrykę, Nową Zelandię i Australię, trzy narody, które do 1996 roku miały na swoich kontach po jednym zwycięstwie w Pucharze Świata. Turniej klubowy z udziałem klubów z potęg rugby był po prostu naturalną drogą. Dnia 01 marca 1996 roku 5 drużyn z Nowej Zelandii, 4 z Południowej Afryki i 3 z Australii wystartowało w turnieju pod nieskromnym tytułem Super 12. Formuła zawodów była prosta, wszystkie drużyny rozegrały tylko jedną rundę, każda z każdym. W 2006 roku nastąpiła ekspansja, do szeregów dołączyły drużyny Western Force z Australii i Cheetahs z Południowej Afryki, nazwa turnieju została zmieniona na Super 14, format pozostał ten sam.
Konferencje
Po piętnastu udanych sezonach cykliczny format turnieju w 2011 roku został zastąpiony systemem Konferencji. Podział był prosty, każdy kraj wystawiał po pięć drużyn, Australijczycy, którzy mieli ich dotychczas cztery w tym celu stworzyli Melbourne Rebels. Jednak kalendarz rozgrywek już nie był taki prosty, zespoły nie grały ze wszystkimi uczestnikami, a najwięcej spotkań rozgrywały z drużynami swojej Konferencji. Organizatorzy myśląc o dalszej ekspansji postanowili zrezygnować z liczby w nazwie i tak powstało Super Rugby.
Zmęczenie różnicą czasu
Do 2016 roku SANZAR stał się SANZAAR, do federacji i nazwy dołączyła Argentyna. Jej reprezentacja grała już w Rugby Championship więc kolejnym krokiem było dołączenie drużyny Jaguarów do Super Rugby. Na „celowniku” znalazła się też Japonia, która zrobiła doskonałe wrażenie na Pucharze Świata w Anglii, zwyciężając m.in. Południową Afrykę, jej drużynę Sunwolves również przyjęto do turnieju. A dla równowagi w Konferencjach dodano też szósty zespół z Południowej Afryki - Southern Kings. Wydaje się, że to był początek końca Super Rugby. Mecze turniejowe rozgrywane były w 16 strefach czasowych, a słabe wyniki nowych drużyn zaczęły złościć luminarzy, głównie z Nowej Zelandii. Turniej, który rozrósł się do 18 drużyn, zaczął tracić na popularności. Mecze z udziałem Jaguarów i Sunwolves nie przyciągały widzów ani na trybuny, ani przed telewizory. A z powodu ciągłych lotów i zmian stref czasowych jakość gry zaczęła cierpieć. Przede wszystkim drużyny z Południowej Afryki, one musiały latać najwięcej.
Zmniejszenie
Po dwóch sezonach z rozdętym składem i nieoczekiwanie słabymi ocenami, w 2018 roku postanowiono powrócić do akceptowalnego formatu z 15 zespołami. Powstało pytanie - kogo usunąć ... Jaguary i Sunwolves jako projekt społeczny były nienaruszalne, odcięto więc zespoły z Australii i Południowej Afryki. Tak więc jednym pociągnięciem pióra skreślono Western Force, które zaczęło rozpowszechniać rugby w Azji oraz Cheetahs i Southern Kings, które zmieniły półkulę i dołączyły do europejskiej ligi Pro-14.
Ciągła zmiana formatu i składu uczestników odebrała Super Rugby wszelką świętość. Dużo i często dyskutowano o tym, kto będzie grał w turnieju w nowym sezonie, był to znak, że gwiazda turnieju zaczął blaknąć.
Gilotyna
Do zmian potrzebny był tylko pretekst, znaleziono go w Covid-19, w wyniku którego zostały zablokowała granice wszystkich krajów, uniemożliwiając grę. Logicznym wyjściem z sytuacji było zorganizowanie krajowych turniejów wśród drużyn Super Rugby w każdym kraju. Sunwolves i Jaguary zostali wyrzuceni bez żalu, wydawało się, że ta czystka pozwoli na ponowną grę w nowym sezonie drużyny tylko z trzech krajów. Tak się jednak nie stało, światowy sukces Super Rugby Aotearoa pozwolił Nowozelandczykom zastanawiać się, czy w ogóle muszą latać po świecie żeby grać w rugby skoro można stworzyć wspaniały turniej w domu. Turniej australijski Super Rugby AU tylko potwierdził ten pomysł. A dwie potęgi rugby oddzielone Morzem Tasmańskim postanowiły wyrzucić trzecią ze swojej piaskownicy.
Wszystko działo się tak, jak uczą podręczniki historii. Po każdej rewolucji następuje spadek niższy niż wcześniej. Tak więc, zaczynając w 1996 roku z 12 drużynami w ciągu 25 lat rozwoju, Super Rugby osiągnęło format ... 10 franczyz.
Cztery kluby z RPA osiągnęły już porozumienie z Pro-14. Gdy tylko sytuacja z pandemią w kraju się poprawi, do europejskiego rugby dołączą drużyny z Afryki, a nazwa ligi zmieni się na Pro-16. Jedno pytanie: na jak długo?
Kirill Lobur - Rugger.info