Przegląd Lig Świata09.11.2020
TweetPro14
• W poprzedni poniedziałek odbyły się trzy mecze kończące czwartą kolejkę spotkań Pro14. W dwóch z nich grały kluby walijskie i tamtejsi kibice na pewno liczyli na jakąś odmianę w stosunku do poprzedniego weekendu (gdy przegrała reprezentacja oraz obie drużyny grające w niedzielę). Niestety, pocieszenia nie znaleźli. I o ile porażka Cardiff Blues z Ulsterem była prawdopodobna (choć obie drużyny przed meczem były na drugich miejscach w swoich konferencjach), to można było liczyć, że Ospreys powalczą z najsłabszymi w lidze Zebre. Niestety, nic z tego.
• W meczu Cardiff Blues padły tylko dwa przyłożenia. Drugie z nich dało na końcu pierwszej połowy jednopunktowe prowadzenie Ulsterowi (seria młynów na pięciu metrach Blues, nawet żółta kartka, i gdy wreszcie wydawało się, że atakujący Ulster popełnił błąd, Michael Lowry chwycił piłkę na kilkunastu metrach i znalazł lukę w obronie walijskiej). Do tego sześć punktów dorzucił z karnych John Cooney i Ulster wygrał 11:7. Z kolei Ospreys wydają się pogrążać w kryzysie, który panował u nich już rok temu. Co prawda w tym sezonie wygrali z Glasgow Warriors, ale w meczu z Zebre wrócili do ubiegłosezonowej mizerii. Spory udział miał w tym łącznik ataku drużyny włoskiej, Antonio Rizzi, który do trzech karnych i dwóch podwyższeń dorzucił przyłożenie – Włosi mieli świetny początek i prowadzili praktycznie cały mecz. W drugiej połowie Walijczycy nieco się przebudzili i w końcówce złapali kontakt. W ostatniej akcji wydawało się, że nic nie powstrzyma ich maula przed wjechaniem na pole punktowe Zebre, jednak ostatecznie jego efektem był karny dla Zebre, które wygrało mecz 23:17.
• Hitem poniedziałku (a właściwie całej czwartej kolejki) był ostatni mecz pomiędzy Leinsterem i Glasgow Warriors – w takim składzie mieliśmy finał w 2019, ale od tego czasu Leinster całkowicie zdominował ligę, a Szkoci nieco osłabli. I ten mecz był potwierdzeniem tych tendencji – dublińczycy wygrali 32:19. Co prawda na początku drużyny wymieniły się przyłożeniami, ale już po pierwszej połowie Leinster prowadził 22:7. I choć w drugiej części spotkania Warriors zdobyli o jedno przyłożenie więcej od gości, tak naprawdę im nie zagrozili. Głębokość kadry Leinsteru budzi podziw.
• W niedzielę rozpoczęła się kolejka piąta, jednak znowu niepełna. Benetton, który w poprzedni weekend nie mógł pojechać na Galway na mecz z Connachtem, tym razem nie mógł przyjąć w Treviso innej irlandzkiej drużyny, Munsteru. Trzy kolejne przypadki zachorowań wśród zawodników włoskiej drużyny, kilku następnych w izolacji. Drugi kolejny weekend pauzy ma też Connacht, który miał grać z walijskimi Dragons – i znowu z powodu rywali. Walijczycy mają siedem przypadków koronawirusa w składzie i nie mogą trenować ani grać aż do przyszłego tygodnia (przełożony więc będzie mecz z Glasgow Warriors planowany w następny weekend).
• W dwóch rozegranych w niedzielę spotkaniach niespodzianek nie było. Co prawda Ospreys zaczęli mecz z Leinsterem od prowadzenia 7:0 po karnym przyłożeniu, potem jednak spotkanie potoczyło się zgodnie z oczekiwaniami. Już do przerwy Leinster prowadził 19:7, a w drugiej połowie dorzucił czwarte, bonusowe przyłożenie i komfortowo wygrał 26:7. W drugim meczu też wygrali faworyci, Scarltes, ale włoskiemu Zebre, które tydzień temu zaznało smaku zwycięstwa (nad inną walijską ekipą, Ospreys), niewiele brakło do sukcesu. Walijczycy przed końcem pierwszej połowy prowadzili 15:6, ale rywale zaczęli odrabiać straty i zrobiło się 15:14. W 73. minucie po karnym Antonio Rizziego Zebre wyszło na dwupunktowe prowadzenie, ale chwilę potem Scarlets odpowiedzieli tym samym i wygrali 18:17. To dopiero drugie zwycięstwo Scarlets w tym sezonie (i drugie nad drużyną z Włoch).
• W tabeli nadal Irlandczycy na czołowych miejscach (jedynie Connacht spadł na czwarte miejsce po dwóch nierozegranych meczach). Leinster, Munster i Ulster mają także na swoich kontach komplety zwycięstw. Z kompletem porażek pozostaje już tylko Benetton.
Top 14
• Dziewiąty mecz w sezonie przełożony (i ósmy z powodu koronawirusa) – tym razem padło na spotkanie Montpellier ze Stade Français, a powodem były zachorowania w drużynie gospodarzy. Ponieważ dla Montpellier będzie to trzeci mecz przełożony, chyba coraz trudniej będzie w tym sezonie znaleźć terminy na rozegranie wszystkich zaległych spotkań. Jeszcze gorzej na drugim froncie, w Pro D2, gdzie z ośmiu spotkań tej kolejki odwołano aż trzy.
• Ósma kolejka Top 14 i drugi remis w tym sezonie. Wynik 16:16 padł w meczu Tuluzy z Castres. Było to starcie dwóch ostatnich mistrzów Francji. W Tuluzie znowu nie zagrał Cheslin Kolbe – okazuje się, że kontuzja biodra, którą odniósł w mecz z Brive, wykluczy go z gry do końca listopada. Z kolei w tym meczu z kontuzją kostki musiał zejść z boiska inny zawodnik tego klubu, dwukrotny mistrz świata Jerome Kaino. Zamiar zakończenia kariery po tym sezonie ogłosił inny świetny gracz Tuluzy, Yoann Huget.
• Bliscy przerwania kiepskiej passy byli gracze Pau, i to w starciu z niebylejakim rywalem – Racingiem 92. Gracze z miasteczka u podnóża Pirenejów, którzy mieli świetny początek sezonu, potem jednak nieco osłabli, pokazali się w Paryżu z niezłej strony. Co prawda to Racing zaczął punktowanie przyłożeniem Olivera Klemenczaka, ale do przerwy prowadził tylko 11:9, a po niej na prowadzenie wyszli goście. Paryżanie zdołali wydrzeć prowadzenie z ich rąk dopiero w ostatnich minutach meczu, a zwycięstwo było niewysokie: 24:22. Pau żałuje zwłaszcza karnego Antoine’a Hastoy’a na siedem minut przed końcem meczu – piłce kopniętej z połowy boiska mało brakło by przeszła nad poprzeczką.
• Na koniec weekendu hit kolejki: starcie wicelidera z liderem, czyli La Rochelle z Clermont. W pierwszej połowie sporą przewagę zbudowali gospodarze, którzy po czterech karnych oraz przyłożeniu z podwyższeniem w samym końcu tej części spotkania prowadzili 19:3. Drugą połowę lepiej zaczęli goście: zaraz po przerwie najpierw nakryli w odstępie parudziesięciu sekund dwa wykopy roszelczyków z pola 20 m, a chwilę potem Tim Nanai-Williams zdobył przyłożenie po fantastycznym rajdzie pomiędzy rywalami. Było już tylko dziewięć punktów różnicy, ale Clermont nie poszedł za ciosem. Nikt w tym meczu już punktów nie zdobył i ostatecznie La Rochelle wygrało 19:10.
• Poza tym Tulon pokonał Brive 35:19 (gra była wyrównana do końcówki pierwszej połowy, gdy dwa przyłożenia po pięknych akcjach całego zespołu ze sporym udziałem Sergio Parisse zdobył młody skrzydłowy gospodarzy, Erwan Dridi; a w ostatniej akcji meczu Tulon zapewnił sobie punkt bonusowy). Bordeaux dość łatwo pokonało Bajonnę 43:19 (do przerwy prowadziło już 22:0). Agen przegrało już po raz ósmy, jednak tym razem tylko 16:19 (przyłożenie na dwie minut przed końcem dało im nadzieję na pierwszy korzystny rezultat, jednak musieli poprzestać na drugim punkcie bonusowym za niewielką porażkę).
• W tabeli po starciu lidera z wiceliderem zmiana powrotna na dwóch pierwszych miejscach: La Rochelle ponownie wysunęło się na pierwsze miejsce, spychając z niego Clermont. Zaczyna piąć się w górę tabeli najlepsza ekipa poprzedniego sezonu, Bordeaux Bègles, choć jeszcze nie zdołało awansować do górnej połówki. Na dnie niezmiennie Agen, a na przedostatnie miejsce po czwartej z rzędu porażce osunęło się Brive. Oczywiście, sporo zamętu w tabeli robi nierówna liczba spotkań – tylko trzy drużyny mają komplet rozegranych meczów, a wśród reszty wyróżnia się Montpellier z aż trzema meczami odłożonymi.
Super Rugby
• W piątej rundzie Super Rugby Unlocked ciekawie było w obu meczach już wcześniej zapowiadającym się na hity. W spotkaniu Sharks z Cheetahs co prawda przez pół godziny nie padły żadne punkty, a później padały głównie z karnych, ale cóż to były za karne – dwa z kopów Curwina Boscha dla Sharks w drugiej połowie zostały wykonane z własnej połowy. Przyłożenia padły w tym meczu tylko dwa i oba w samej końcówce: w 70. minucie Cheetahs wyszli na prowadzenie 13:9, ale chwilę potem potem Sharks odzyskali je po fantastycznym przekopie Boscha przez całą szerokość boiska i było 16:13. W 81. minucie Bosch przypieczętował zwycięstwo ekipy z Durbanu karnym z ponad 55 metrów (19:13).
• W drugim hicie Lions ulegli Bulls 25:30. Do przerwy co prawda prowadzili 15:10 dzięki przyłożeniu zdobytemu tuż przed końcowym gwizdkiem, ale po przerwie to rywale wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. W ostatnim meczu kolejki bez niespodzianki: Griquas ulegli Stormers 6:39. Goście z dużą łatwością przedzierali się na pole punktowe gospodarzy.
• A jeszcze przed weekendem ogłoszono, że nierozegrane z powodu koronawirusa w drużynie Lions starcie z Cheetahs zostanie uznane za remis (na pewno utrudni to Cheetahs walkę o zwycięstwo w turnieju). W tabeli Bulls mają 5 punktów przewagi nad Cheetahs, 6 nad Stormers i Sharks oraz 7 nad Lions. Pozostało im jednak tylko jedno spotkanie do rozegrania, podczas gdy przed rywalami (z wyjątkiem Lions) jeszcze po dwa. Wyraźnie odstają od stawki Pumas i Griquas.
• Kolejne przecieki w nowozelandzkiej prasie na temat opcji kontynuacji Super Rugby w formacie transtasmańskim. Tym razem mowa o dwunastu zespołach: pięciu z Nowej Zelandii, pięciu z Australii i dwóch z wysp Pacyfiku (Fiji Latui i Moana Pasifika). Start takich rozgrywek byłby możliwy w 2022. Natychmiast zareagowali ludzie stojący za innym wyspiarskim projektem, Kanaloa Pasifika z Hawajów. Zapowiedzieli podjęcie kroków prawnych oskrażając federację nowozelandzką o złamanie ustalonych przez nią samą reguł (według nich oferta Kanaloa miała być przyjęta, podczas gdy Moana nawet oferty nie złożyła, ponadto w przypadku kilku działaczy ma dochodzić do konfliktu interesów z powodu zaangażowania w projekt Moana).
Premiership
• W ubiegłym tygodniu The Rugby Paper przekazał informację o tym, że zagrożony jest start drugiej ligi angielskiej czyli Championship (wstępnie planowany na styczeń). Część klubów, wobec ogromnych strat finansowych, ponoć opowiada się za tym, aby odwołać sezon i rozpuścić ekipy do domów, a rozgrywki zacząć dopiero w sezonie 2021/2022 (jak to zrobiono w niższych ligach angielskich). Jednak na tym poziomie wylądowali karnie Saracens. Oni na coś takiego pozwolić sobie nie mogą, na dodatek są udziałowcem Premiership Rugby Ltd. I w związku z tym pojawiła się plotka o możliwości zwiększenia liczby ekip w Premiership do 14 – o Saracens właśnie (którzy mimo karnej relegacji w takim przypadku nie zaznaliby goryczy spadku) oraz najlepszą obecnie drużynę spoza PRL, Ealing Trailfinders, która w tym celu wykupiłaby za ok. 20 mln funtów pakiet udziałów w PRL oraz zainwestowała ok. 30 mln funtów w swoją bazę. Zespół z Ealing zresztą w ten weekend rozegrał towarzyski mecz z należącymi do elity Newcastle Falcons i potwierdził swoje aspiracje wygrywając 38:17 (był to pierwszy mecz dla obu tych zespołów od marca). Taka historia może oznaczać problem dla Premiership: w kontrakcie z BT Sport (prawa telewizyjne na Anglię) zawarta jest klauzula pozwalająca znacznie obniżyć cenę praw w przypadku zmiany struktury rozgrywek. A ponoć władze stacji są przekonane, że usunięcie relegacji obniży wartość ligi jako produktu telewizyjnego. Toczą się też rozmowy z nadawcą o nowym kontrakcie telewizyjnym, który miałby obowiązywać od 2021 – i już wiadomo, że liga nie ma raczej szans na uzyskanie podobnych dochodów, jak w aktualnym rozdaniu (ok. 40 mln funtów rocznie).
• W ostatnich badaniach ekip Premiership na obecność koronawirusa wykryto siedemnaście przypadków z ośmiu różnych klubów (w tym jedenastu zawodników). Przynajmniej część z nich pojawiła się w ekipie Leicester Tigers, która z tego powodu wstrzymała treningi. Fatalny moment, wszak za tydzień rusza nowy sezon Premiership.
• 37-letniego Richarda Wiggleswortha, wielokrotnego reprezentanta Anglii i rekordzistę w liczbie występów w Premiership (a także jednego z negatywnych bohaterów niedawnej eskapady graczy z ekipy Barbarians), który skończył swoją przygodę z Saracens, jednak zobaczymy nadal w Premiership: w najbliższym sezonie zagra w barwach Leicester Tigers.
Top 10 - Włochy
• Ruszył nowy sezon włoskiej ligi Top10. Od razu z problemami: z pięciu spotkań pierwszej kolejki trzy odwołano. W dwóch pozostałych wygrały drużyny przewodzące stawce w chwili przerwania poprzedniego sezonu: Rovigo wysoko pokonało Viadanę 37:17 (choć do przerwy prowadziło zaledwie jednym punktem), a Reggio Emilia zwyciężyło Colorno 25:16.
División de Honor - Hiszpania
• Z dużym impetem zaczął swoje występy w najwyższej klasie rozgrywkowej beniaminek z Walencji, Les Abelles. Najpierw zremisował na wyjeździe z Getxo, a w drugim meczu pokonał Cisneros – po dwóch kolejkach spotkań oprócz niego niepokonane są tylko trzy drużyny: dominujące od lat w lidze zespoły z Valladolid (VRAC i El Salvador) oraz Alcobendas.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]