POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata07.12.2020


Premiership - Anglia
•     Na dobry początek przyszłego tygodnia – wyniki testów koronawirusowych. Ani jedna próbka spośród testowanych 986 nie przyniosła wyniku pozytywnego. Drugą dobrą wiadomością był powrót publiczności, choć w ograniczonych liczbach i tylko na część stadionów.
•     W pierwszym meczu trzeciej kolejki zmierzyli się Bristol Bears i Northampton Saints. Faworytami byli gospodarze, którzy liczą na medale, podczas gdy Northampton Saints odnotowuje fatalną jesień. Tymczasem to goście ten mecz zaczęli znacznie lepiej i po kwadransie prowadzili 14:0. Wprawdzie Bears szybko zmniejszyli straty i generalnie mieli przewagę, ale w przerwie przegrywali 14:5, a chwilę później 14:8. Tiff Eden miał dwie szanse z karnych, które mogły doprowadzić do wyrównania, obie jednak chybił, a kolejne trzy oczka zanotowali Saints. Było dziesięć minut do końca i dziewięć punktów przewagi, w fanach z Northampton pojawiała się nadzieja na pierwsze od dawna zwycięstwo. Przewaga jednak szybko stopniała do dwóch punktów i zaczęła się nerwowa końcówka. W niej Bristol Bears zdołali wyszarpać zwycięstwo 45-metrowym karnym w 80. Minucie (wykonywanym przez Sama Bedlowa, który ostatnio nie miał specjalnie wiele okazji do ćwiczenia takich umiejętności). Wygrali 18:17 i z sensacji były nici.
•     Trzecie kolejne mecze i trzecie zwycięstwa odniosły dwie jedyne dotąd niepokonane drużyny. Exeter Chiefs zgodnie z planem pokonali Leicester Tigers na wyjeździe aż 35:13. Tu na niespodziankę zanosiło się tylko do przerwy, gdy Tigers po przyłożeniu zdobytym pod koniec pierwszej części spotkania wyszli na prowadzenie 13:7. Ale Exeter miał przewagę przez cały mecz, a w drugiej połowie zdecydowanie ją wykorzystał: zdobył cztery przyłożenia z podwyższeniami. Kolejne przyłożenie dorzucił do swojego dorobku Sam Simmonds, absolutny lider w klasyfikacji najlepiej przykładających w tym sezonie (trzy mecze i sześć przyłożeń). Drugą niepokonaną drużyną są Newcastle Falcons i tu już możemy mówić o niespodziance: beniaminek grał na wyjeździe z wicemistrzami, Wasps, i nadspodziewanie dobrze sobie z nimi poradził. Na początku drugiej połowy po trzech przyłożeniach (pierwsze z nich zdobył Adam Radwan) prowadził już 24:5 i prowadzenia nie oddał aż do końca, choć Wasps zdobyli jeszcze dwa przyłożenia. Przegrali jednak 17:27. Nieoczekiwana sytuacja na początku spotkania: dwóch zawodników tej samej drużyny, Falcons, musiało opuścić boisko i przejść HIA – zderzyli się głowami.
•     Gracze Gloucester i Harlequins pokazali swoim kibicom chyba wszystko, co w rugby można zobaczyć. Siedem przyłożeń, pięć kartek, drop goal… Sporo się działo. Harlequins na prowadzenie wyszli już po kilku minutach gry, gdy przyłożenie zdobył zapomniany przez Jonesa Alex Dombrandt. Co prawda Gloucester wyrównało, ale po ostatniej akcji pierwszej połowy Harlequins znowu prowadzili siedmioma punktami. Po drodze mieliśmy wielką awanturę na boisku, która skutkowała dwoma żółtymi kartkami. Na początku drugiej połowy londyńczycy stracili po czerwonej kartce Andre Esterhuizena, a moment później po żółtej kartce grali już w trzynastkę. Jednak przetrwali, a nawet tuż przed powrotem Glena Younga na boisko zaczęło się ich fantastyczne pięć minut: dwa kolejne przyłożenia (w tym drugie Dombrandta) dały im już 21 punktów przewagi. I choć potem Gloucester odpowiedziało dwoma przyłożeniami Jamesa Hansona, to było za mało, zwłaszcza że Marcus Smith siódmy raz w tym meczu trafił między słupy, tym razem z drop goala. Harlequins wygrali na wyjeździe 34:24. Gloucester nie tylko straciło punkty, ale w pierwszej połowie też Billy’ego Twelvetreesa, który musiał zejść z kontuzją.
•     Poza tym Worcester Warriors przegrali 17:33 z Bath (dla Bath to pierwsze zwycięstwo w sezonie, tym cenniejsze, że w pierwszym kwadransie musiał zejść z boiska z kontuzją Rhys Priestland), a London Irish w drugim meczu na swym nowym stadionie w stolicy tym razem przegrało z Sale Sharks 13:21.
•     W tabeli nadal na czele Exeter Chiefs i Newcastle Falcons z kompletami zwycięstw. Jedyne różnice między Chiefs i Falcons polegają jak dotąd na tym, że Chiefs wygrywają swoje mecze z bonusem i zgodnie z oczekiwaniami, a Falcons bez bonusów i wciąż stanowi to niespodzianki. Bez zwycięstwa pozostali już tylko mający fatalną passę po powrocie z epidemicznego zawieszenia Northampton Saints.
 
Top 14 - Francja
•     Na początek jedenastej kolejki zmierzyły się dwie potęgi: Clermont i niespełniający nadziei swojego właściciela Montpellier. Spotkanie zawiodło, bo nie zobaczyliśmy ani jednego przyłożenia. Obie drużyny postawiły na wykorzystywanie szans z karnych i mecz zamienił się w pojedynek kopaczy: Camille Lopeza i Louisa Forsans-Bourdette’a. Górą był ten drugi, który wykorzystał siedem szans, podczas gdy jego rywal tylko pięć: Montpellier nieoczekiwanie wygrało pierwszy raz w tym sezonie na wyjeździe 21:15. Cieszyło się też z powrotu na boisko (wszedł w końcówce) Louisa Picamoles’a po długiej przerwie spowodowanej kontuzją.
•     Podobny przebieg miał mecz Bordeaux z Racingiem 92. Tu także bardzo długo oglądaliśmy tylko kopy na bramkę. W pierwszej połowie fatalne warunki skłaniały drużyny to wykorzystywania najprostszych środków. Na pięć minut przed końcem był remis 12:12 i dopiero wtedy padło jedyne przyłożenie w tym meczu – po akcji skrzydłowego reprezentacji Francji, Teddy’ego Thomasa, niewidocznego wcześniej w tym spotkaniu. Paryżanie wygrali 17:12.
•     Ciekawiej było w innym nieźle zapowiadającym się spotkaniu, w którym Lyon podejmował liderów z La Rochelle. Tu czekaliśmy na pierwsze przyłożenie do końca pierwszej połowy. Zdobył je młynarz Samuel Lagrange po tym, jak żółtą kartkę obejrzał jeden z rywali – dzięki temu La Rochelle wyszło na prowadzenie 8:6. Druga połowa zaczęła się podobnie jak skończyła pierwsza: kolejny gracz z Lyonu dostał żółtą kartkę (grali zatem w trzynastu), a przyłożenie zdobył Lagrange. Liderzy prowadzili 15:6. Ale od tej pory zdołali do swojego dorobku dorzucić tylko trzy punkty, natomiast regularne punktowanie zaczęli gospodarze. Trzy karne oraz przyłożenie z podwyższeniem dały im zwycięstwo 22:18, choć lider bliski był przechylenia szali na swoją korzyść w ostatniej akcji meczu. To dopiero trzecia porażka roszelczyków w tym sezonie.
•     W ostatnim starciu kolejki Stade Français podejmowało Tulon. To był pierwszy mecz obu drużyn od śmierci Christophe’a Dominiciego, który był zawodnikiem obu tych ekip. Walka toczyła się cios za cios, a drużyny co chwila zmieniały się na prowadzeniu. Tu było sporo efektownej gry, której brakowało w innych spotkaniach tej kolejki. Podobać się mogły zwłaszcza dwie próby drop goali w wykonaniu paryżan: pierwsza udana, druga w samej końcówce z niemal połowy boiska trafiła w słupek. Ostatecznie Stade Français wygrało 24:23.
•     Poza tym Bajonna przegrała z Tuluzą 20:24 (wynik niewysoki, ale kontakt Baskowie złapali dopiero po przyłożeniu w 80. minucie, które dało im bonus defensywny). Agen kontynuuje pasmo samych porażek, tym razem uległo w domu Brive 6:15 (znowu mecz bez przyłożenia, a dla Brive to zwycięstwo wyjątkowo cenne – było to spotkanie dwóch ostatnich ekip w tabeli). Pau też kontynuuje kiepską passę (po niezłym początku sezonu) i przegrało z Castres 13:17.
•     W tabeli La Rochelle utrzymało prowadzenie, ale jego przewaga nad ścigającymi go Tuluzą i Racingiem stopniała. Kolejne cztery drużyny też są stosunkowo blisko. Na dnie tabeli powiększyła się przepaść pomiędzy ostatnim Agen, a poprzedzającymi ją Brive i Castres, które w tej kolejce wygrały - czerwona latarnia traci do najbliższych rywali już aż 12 punktów.
 
Pro14 - Irlandia, Szkocja, Walia, Włochy
•     W ubiegły poniedziałek końcówka ósmej kolejki spotkań. Dwa spotkania drużyn irlandzkich, dotąd niepokonanych, i obie swoją passę kontynuowały. Wydawało się, że trudniejsze zadanie będzie miał Ulster, który w rewanżu za półfinał poprzedniego sezonu zmierzył się z Edynburgiem. Tamto spotkanie sprzed parunastu tygodni, było wyrównanym bojem. To już nie bardzo. Na Murrayfield Ulster prowadził już od drugiej minuty. Po 25 było 19:0. Co prawda gospodarze mieli moment przebudzenia i po przerwie zmniejszyli stratę do pięciu punktów, a mogli nawet wyjść na prowadzenie w niecodziennych okolicznościach: karny Nathana Chamberlaina trafił w słupek, ale piłkę przejął jego kolega z drużyny Jamie Farndale i zdobył przyłożenie – to jednak zostało unieważnione przez sędziego, który na TMO wypatrzył spalonego w momencie kopu. Po tym zdarzeniu punktowali już tylko belfastczycy, którzy dorzucili cztery kolejne przyłożenia (w tym dwa, gdy rywale grali w osłabieniu) i wygrali 43:14. Trzy przyłożenia zaliczył młynarz John Andrew, dwa dorzucił John Cooney (łącznie zdobył 18 punktów). W drugim meczu poniedziałku Munster podejmował Zebre i po ośmiu przyłożeniach wygrał 52:3. Podobać się mogła zwłaszcza dwójkowa akcja łączników zakończona przyłożeniem JJ Hanrahana.
•     W ostatni weekend liga teoretycznie pauzowała, ale nadrabiano część zaległości. Connacht zmierzył się z Benettonem (mecz z czwartej kolejki) i pokonał Włochów zdecydowanie: 31:14. Z pięciu przyłożeń Irlandczyków aż trzy były dziełem ich wiązacza, debiutującego w roli kapitana, Paula Boyle’a. Decydującym momentem meczu był ten, w którym gracze z Treviso zmniejszyli straty do 7:12 – tuż po przyłożeniu Tommaso Benvenuti wykonał niepotrzebne czyszczenie w stylu faul i zobaczył zasłużoną żółtą kartkę. Mając przewagę Irlandczycy zwiększyli przewagę z pięciu do siedemnastu punktów, a gdy na początku drugiej połowy Boyle dołożył kolejne przyłożenie, mecz był rozstrzygnięty.
•     Dużo emocji w drugim zaległym meczu: Glasgow Warriors – Dragons z szóstej kolejki. Świetnie zaczęli go Walijczycy, bo od prowadzenia 7:0. Jednak w drugiej połowie gracze Dragons zobaczyli dwie żółte kartki. Z pierwszego osłabienia jakoś jeszcze się wybronili (a nawet zdobyli 3 punkty z karnego), ale drugą grę w przewadze Szkoci wykorzystali zdobywając w ciągu pięciu minut 14 punktów. Do przerwy Glasgow prowadziło 14:10. Po przerwie Walijczycy, nareszcie w komplecie, odpowiedzieli przyłożeniem. Po dziesięciu minutach tej części spotkania było 17:17. Potem Dragons zdobyli 6-punktową przewagę po karnym i drop goalu Sama Daviesa (najlepszy na boisku, łącznie w meczu pięć celnych kopów i 13 punktów), a Glasgow Warriors stracili na 10 minut jednego zawodnika. Do końca jednak grali o zwycięstwo. W ostatniej akcji meczu wreszcie zdobyli przyłożenie. Strata zmalała do jednego punktu i pozostało do wykonania podwyższenie, z niezbyt trudnej pozycji. Jednak rezerwowy Brandon Thomson trafił w słupek i Dragons szczęśliwie wygrali na wyjeździe 23:22.
•     Mecz z tego tygodnia pozwoliły nieco wyrównać luki w grafiku spotkań – przed nimi już tylko trzy drużyny miały na koncie komplet spotkań (Ulster, Cardiff i Zebre), a niektórym brakowało aż po trzy (Connacht i Dragons). Dziś już cztery ekipy zagrały wszystkie spotkania, a najbardziej odstający mają po dwa mecze zaległe. Tabele w obu konferencjach ułożyły się identycznie: na dwóch czołowych miejscach w obu drużyny irlandzkie, na dwóch kolejnych walijskie, potem szkocka i na końcu włoska. Słabą postawę Szkotów i Włochów po części tłumaczą znacznie większe osłabienia wywołane okienkiem międzynarodowym niż u walijskich i irlandzkich rywali. Ale mam wrażenie, że nawet powrót reprezentantów nie spowoduje, że Irlandczycy zaczną przegrywać…
 
Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]
Maori AB v Moana Pasifika 28:21 SLRT: Galeria z Wielkiego Finału
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki