Przegląd Lig Świata28.12.2020
TweetBoxing Day to tradycyjnie święto ligowego rugby w Europie. W tym roku zostało pokiereszowane wskutek pandemii: z dziewiętnastu spotkań aż sześć odwołano. Najdotkliwiej ucierpiała Pro14, gdzie nie doszła do skutku połowa meczów, w tym irlandzkie derby Leinsteru z Munsterem.
Pro14 - Irlandia, Szkocja, Walia, Włochy
• Dzień przed Wigilią władze ligi oficjalnie potwierdziły przystąpienie do niej czterech franszyz południowoafrykańskich, dotąd uczestniczących w rozgrywkach Super Rugby: Bulls, Lions, Sharks i Stormers. To potwierdza także ostatecznie wyeliminowanie z rozgrywek innej drużyny z tego kraju, Cheetahs (o Southern Kings nawet nie ma co wspominać). Co prawda nie ma o tym wprost mowy, ale z komunikatu wynika, że Pro14 stanie się Pro16 od kolejnego sezonu.
• Tradycyjnie przyciągający najwięcej uwagi kibiców świąteczny weekend krajowych derby, niestety został poszatkowany przez koronawirusa. Na boisko nie wybiegli zawodnicy w najciekawszych planowanych spotkaniach. Największy hit, Munster – Leinster, został odwołany z powodu podejrzeń zachorowań w drużynie z Dublina. Z kolei derby Szkocji, Glasgow Warriors – Edynburg, zostały przełożone z powodu zachorowań w ekipie z Glasgow (które kosztowały tę drużynę walkower w Champions Cup). Nie doszło także do spotkania drużyn włoskich, Zebre i Benettona, z uwagi na niewielką liczbę zachorowań w tej drugiej ekipie. Z sześciu zaplanowanych na ten tradycyjnie najbardziej emocjonujący weekend, rozegrano zaledwie połowę.
• W tej sytuacji w Irlandii zmierzyły się tylko Connacht z osłabionym Ulsterem. Pierwsza połowa na konto gospodarzy, którzy zdominowali młyn dyktowany i mieli zdecydowaną przewagę terytorialną. Dominacja w młynie zaowocowała żółtą kartką dla Kyle’a McCalla z Ulsteru (po trzykrotnym zawaleniu młyna pod własnymi słupami), a okres gry w przewadze Connacht wykorzystał zdobywając dwa przyłożenia (oba na prawym skrzydle i podwyższone z trudnych pozycji przez Jacka Carthy’ego). Na przerwę schodził jednak z prowadzeniem tylko 14:9 – Ian Madigan trzykrotnie wykorzystał karne podczas rzadkich wizyt Ulsteru na połowie gospodarzy. Druga połowa całkowicie odmienna. To Ulster przeważał i szybko zdobył dwa przyłożenia. I choć po 20 minutach Connacht znalazł wreszcie drogę na pole punktowe rywali, to Ian Madigan wybił mu z głowy marzenia o zwycięstwie trzema kolejnymi karnymi (skuteczność Madigana z kopów z podstawki: 8/9). W ostatniej akcji Connacht po raz drugi w tej części spotkania zbliżył się do pola punktowego rywali w akcji, która nie mogła dać już zwycięstwa, ale przynajmniej dwa punkty bonusowe. Nic z tego – przegrał swój aut i mecz skończył się porażką gospodarzy 19:32. Ulster podtrzymał świetną passę samych zwycięstw w lidze.
• W derbach Walii przegrały obie drużyny z konferencji A: Dragons ulegli Cardiff Blues 12:13, a Ospreys przegrali ze Scarlets 14:16. Jak widać po wynikach, oba mecze na styku. Dragons prowadzili z drużyną ze stolicy kraju już 9:0, a potem 12:3, ale na kilkanaście minut przed końcem jedyne przyłożenie w meczu zdobył Josh Turnbull i podwyższenie dało zwycięstwo „Niebieskim”. Podobnie było w Llanelli (choć gospodarzami meczu byli Ospreys, grano na stadionie Scarlets z powodu prac nad murawą w Swansei). Ospreys byli na prowadzeniu niemal cały mecz, a ich przewaga wahała się między 5 a 8 punktami (na początku zdobyli pięć punktów dzięki świetnej akcji łącznika młyna Reubena Morgana-Williamsa, który oszukał obronę przeciwnika – potem, gdy tylko wykorzystali karnego, Scarlets robili to samo). Na dziesięć minut przed końcem przyłożenie zdobył Angus O’Brien i podwyższenie dało Scarlets wygraną.
• W tabelach konferencji bez zmian – nadal w obu na czele po dwie drużyny irlandzkie, potem po dwie drużyny walijskie, następnie ekipa szkocka i włoska. Jednak już tylko dwa zespoły mają na koncie komplet dziewięciu spotkań, a aż sześciu brakuje do rozegrania dwóch. I chyba tylko cud mógłby doprowadzić do finału ligi innego niż wewnątrzirlandzki.
Premiership - Anglia
• Na początek – koronawirus. Testy na początku ubiegłego tygodnia odkryły 12 przypadków zachorowań z pięciu klubów (ośmiu spośród nich do zawodnicy). Tydzień wcześniej pozytywnych wyników badań było 18 z dwóch klubów. Efekt: odwołano dwa mecze. Leicester Tigers – Newcastle Falcons i Bath – London Irish. W pierwszym przypadku koronawirus panoszy się u gospodarzy, w drugim u gości.
• W pierwszym spotkaniu kolejki Harlequins podejmowali Bristol Bears. Faworytami byli goście, do których składu wrócił na ten mecz Semi Radradra, i faktycznie dominowali na boisku. Ta dominacja była szczególnie widoczna w pierwszej połowie, jednak Harlequins świetnie bronili, a swoje nieliczne wizyty na połowie rywali punktowali karnymi i tuż przed końcem pierwszej połowy prowadzili 9:0. Dopiero na sam koniec tej części spotkania Bears zdobyli pierwsze przyłożenie i zmniejszyli straty do czterech punktów. To było przełamanie przed drugą połową (ponoć w przerwie w szatni Pat Lam otworzył graczom drzwi do autobusu, sugerując, że z dotychczasowym podejściem na boisku nie mają czego szukać). Już po paru jej minutach najpierw krótko rozegrany wrzut z autu, potem szybko rozegrany karny na 5 m i Steven Luatua zdobył drugie przyłożenie. Co prawda Harlequins wyrównali po kolejnym karnym Marcusa Smitha, ale Bears odpowiedzieli także karnym, a potem przyłożeniem z podwyższeniem. Nadzieje Quins pogrzebał na dziesięć minut przed końcem rezerwowy skrzydłowy Bears, Niyi Adeolokun, który zaliczył czwarte przyłożenie swojej drużyny. W ostatniej akcji meczu pocieszenie dał Harlequins Marcus Smith, który zdobył w tym meczu wszystkie punkty dla swojej drużyny. Quins ostatecznie przegrali 19:27.
• W drugim meczu grali Exeter Chiefs z Gloucester. Obrońcy tytułu wrócili do gry po tym, jak tydzień temu musieli oddać walkowerem z powodu koronawirusa mecz w Champions Cup, przed tym spotkaniem nie trenowali, izolowali się i poddawali kolejnym testom. Wszyscy zastanawiali się, jak to na nich wpłynie, zwłaszcza, że Gloucester zanotował nadspodziewanie dobry występ przeciwko Ulsterowi. Pierwsza połowa należała do Gloucesteru, który bodaj trzykrotnie był o włos od przyłożenia. Brakło jednak skuteczności i na koniec tej części spotkania przegrywał 6:7 – a mistrzowie swoje przyłożenie zdobyli grając w osłabieniu. W drugiej połowie obraz meczu się zmienił: to Chiefs dominowali i stopniowo budowali przewagę. Ollie Devoto pięknie oszukał obronę rywali i było 14:6, a kolejne dwa przyłożenia zdobył najskuteczniejszy w lidze Sam Simmonds. Jego brat Joe miał stuprocentową skuteczność z podwyższeń. Co prawda Gloucester odpowiadał także dwoma przyłożeniami debiutującego w Premiership gracza swojej akademii Toby’ego Vennera, nie mógł jednak zmniejszyć dystansu na tyle, aby poważnie zagrozić rywalom. W ostatniej minucie chciał przynajmniej zdobyć punkt bonusowy, ale najpierw kop z drop goala, a potem z karnego okazały się niecelne i przegrał 20:28.
• Zacięty mecz rozegrali gracze Sale Sharks i Wasps. Dwie drużyny z czołówki poprzedniego sezonu, tymczasem w tym sezonie bywa różnie. Wasps w lidze wygrali dotąd tylko raz, ale za to do tego meczu przystąpili podbudowani dwoma zwycięstwami w Champions Cup. Z kolei Sale w pucharowe weekendy poniosło dwie porażki. Jedyne przyłożenie w pierwszej połowie dało Sale prowadzenie 10:3 na koniec tej części meczu. Na początku drugiej połowy Wasps jednak niemal natychmiast wyrównali, a potem poszli za ciosem i na kilka minut przed końcem prowadzili 26:16. Nadzieję Sale dało przyłożenie Marlanda Yarde’a (50. w jego karierze w Premiership), dzięki któremu straty zostały zmniejszone do trzech punktów, ale do końca meczu pozostały już tylko dwie minuty i gospodarzom nie udało się ich wykorzystać. Ostatecznie przegrali 23:26. Fatalna passa Sale od momentu odejścia Steve’a Diamonda: trzy porażki w trzech meczach.
• Poza tym Northampton Saints wreszcie przełamali swoją beznadziejną passę. Podejmowali Worcester Warriors i odnieśli pierwsze zwycięstwo od wielu tygodni – zdecydowanie wygrali 29:10, tuż przed końcem meczu zapewniając sobie także ofensywny punkt bonusowy.
• Dwa nierozegrane spotkania, zgodnie z przyjętymi na początek sezonu regułami, zweryfikowano jako remisy 0:0, przy czym cztery punkty otrzymały drużyny bez koronawirusa (Falcons i Bath), a dwa punkty ekipy z przypadkami zachorowań (Tigers i Irish). To oznacza, że Newcastle Falcons zachowało drugie miejsce, za plecami Exeter Chiefs (z kompletem zwycięstw z bonusem). Znaczne skoki w tabeli zanotowały Wasps i Northampton Saints, ale to wszystko dzieje się w jej dolnej części, a różnice punktowe są póki co niewielkie (od 4. do 10. miejsca tylko 4 punkty).
• Kilka transferów – na wyprzedaży Jaguares. Do Newcastle Falcons trafi z Buenos Aires rwacz Santiago Grondona, który niedawno zadebiutował w reprezentacji Argentyny (grał w niej w zwycięskim meczu z Nową Zelandią). Oprócz tego do Falcons trafi inny Argentyńczyk – młody siódemkowicz, Mateo Carreras. Kadrę Bristol Bears uzupełni inny uczestnik meczu z Sydney, Nahuel Tetaz Chaparro, znacznie bardziej doświadczony od Grondony filar, ponad 50-krotny reprezentant swego kraju.
Top 14 - Francja
• W Top 14 we wtorek odbyło się zaległe spotkanie czwartej kolejki między dwiema drużynami z dołu tabeli: Castres i Brive (odpowiednio: 12. i 13. miejsce przed meczem). Wyjątkowo cenne w tej sytuacji zwycięstwo odniosło Brive, które pokonało mistrzów z 2018 25:24 i wyrwało się z dna tabeli. Do przerwy prowadzili gospodarze 21:6, ale po przerwie dominowali goście (nie przeszkodziła im nawet żółta kartka). Piękne przyłożenie Axela Müllera, do tego pięć skutecznych kopów Thomasa Laranjeiry dały Brive zwycięstwo. Karnego decydującego o jednopunktowym zwycięstwie Laranjeira wykonał z połowy boiska. A równo z wybiciem 80. minuty miał jeszcze jedną szansę, ale dodatkowe 3 punkty nie były już Brive do niczego potrzebne i piłka powędrowała w aut.
• W niedzielę zaplanowano wszystkie siedem spotkań 12. kolejki. Odbyło się sześć: odwołano mecz Castres z Bajonną. Powodem zachorowania w drużynie gości, a te prawdopodobnie są wynikiem meczu przeciwko Leicester Tigers tydzień temu.
• Spośród najciekawiej zapowiadających się spotkań nie zawiódł mecz Tuluzy z Bordeaux. Emocji jednak w nim wielkich nie było – gracze z Tuluzy w pierwszej połowie prowadzili najpierw 16:3, a potem 26:17. Co prawda na początku drugiej połowy Bordeaux zmniejszyło straty do stanu 26:23, ale potem punktowali już tylko gospodarze, którzy dorzucili trzy przyłożenia i wygrali 45:23. Zaczął fantastyczną akcją Antoine Dupont, przez pół boiska mijający rywali jak tyczki na stoku slalomowym, a wyjątkowo cenne było ostatnie przyłożenie, już po upływie regulaminowego czasu gry, które dało Tuluzie punkt bonusowy (i było 85. przyłożeniem Maxime’a Médarda w Top 14).
• Bonus ofensywny za zdobycie trzech przyłożeń więcej od rywali zgarnął także Tulon. A wynik to tym cenniejszy, że rywalem był potężny Clermont. Po dwudziestu minutach drużyna z Lazurowego Wybrzeża przegrywała 0:9, ale potem już tylko ona zdobywała punkty, mimo dwóch żółtych kartek w międzyczasie. Hat-trick przyłożeń skrzydłowego Gabina Villière’a i pięć kopów Louisa Carbonela dały Tulonowi zwycięstwo 27:9.
• Poza tym: liderzy tabeli, La Rochelle, pokonali Montpellier 22:9 (zwycięstwo tym cenniejsze, że od 16. minuty – gdy wynik wynosił 3:3 – roszelczycy grali w czternastkę po czerwonej kartce za paskudną szarżę pokazanej Nowozelandczykowi Williamowi Skeltonowi), inna drużyna z czołówki, Racing 92, pokonała „czerwoną latarnię” tabeli Agen aż 45:10 (jeszcze tuż przed końcem pierwszej połowy mieliśmy rezultat 10:10, jednak paryżanie zanotowali zabójcze końcówki obu części spotkania), Brive grające trzeci mecz w ciągu dziewięciu dni poszło za ciosem i sensacyjnie pokonało Lyon 12:8 (w drugiej połowie tego meczu padły zaledwie trzy punkty – Lyon długo dominował, ale nie przechylił szali na swoją korzyść; na początku meczu kontuzje odnieśli gwiazdy Lyonu Mathieu Bastareaud i Jonathan Wisniewski oraz bohater Brive z wtorku Thomas Laranjeira) i wreszcie po emocjonującym spotkaniu Pau odrobinę niespodziewanie pokonało Stade Français 29:27. O zwycięstwie Pau zadecydowało przyłożenie Quentina Lespiaucq’a-Brettes’a w ostatniej minucie meczu – paryżanom nie pomógł hat-trick przyłożeń Lestera Etiena. Swoją drogą, nie zabrali na mecz do Pau Pablo Matery – kapitan reprezentacji Argentyny pozostał w Paryżu z powodu kontrowersji, które wybuchły kilka tygodni temu w związku z jego dawnymi rasistowskimi komentarzami.
• W tabeli na uwagę zasługuje awans Brive po dwóch zwycięstwach z tego tygodnia aż o cztery miejsca – wydostali się ze strefy spadkowej, a ich miejsce zajęło Castres (oczywiście znacznie wyprzedzające ostatnie Agen, które wciąż nie odniosło zwycięstwa). Na czele bez zmian: La Rochelle przed Tuluzą i Racingiem 92, a pomiędzy nimi już tylko jednopunktowe różnice.
• Swoją drogą, bardzo zagęszczony sezon francuskich zawodników, na dodatek problemy z rozegraniem wszystkich spotkań w dobie koronawirusa, prowokują osoby we francuskim rugby do rozmyślań nad ponownym zmniejszeniem liczby drużyn w elicie. To między innymi opinia szefów Bordeaux i Tuluzy, którzy chcieliby ligi z 12 zespołami. Póki co jednak w LNR nie ma na to zgody.
• Także i we Francji przybywa byłych Jaguares: Racing 92 ogłosił zakontraktowanie ponad 30-krotnego reprezentanta Argentyny, uczestnika ostatniego Pucharu Świata, Emiliano Boffeliego. Z kolei inny Argentyńczyk, doświadczony obrońca Benjamin Urdapilleta, na koniec sezonu przejdzie z Castres do obecnego lidera Pro D2, Perpignan.
Championship - Anglia
• Tydzień temu wspominałem o plotkach związanych z nowym sezonem Championship. Jeszcze tego samego dnia po południu potwierdziły się: drużyny zostaną podzielone na dwie grupy po sześć zespołów i będą grać dwie rundy spotkań w ramach grup. Podział na grupy – w jednej Saracens (spadkowicz z Premiership), Cornish Pirates, Ampthill, Jersey, London Scottish i Hartpury University, a w drugiej Ealing Trailfinders, Coventry, Nottingham, Bedford, Doncaster i Richmond (beniaminek, który zastąpi Yorkshire Carnegie). Start 6 marca (niemal równo rok po wstrzymaniu rozgrywek), a na koniec dwumecz pomiędzy zwycięzcami grup. Problem jest z finansami – większość drużyn nie ma środków na regularne testy na obecność koronawirusa wśród zawodników (od ponad 9 miesięcy są pozbawione przychodów). Z kolei Saracens pracują nad organizacją przedsezonowych spotkań towarzyskich.
Currie Cup - Południowa Afryka
• Trwają rozgrywki Currie Cup. W ten weekend m.in. Western Province (pod tą nazwą, a nie Stormers, występuje w turnieju ekipa z Kapsztadu) grała przeciwko Cheetahs. W podróż do Bloemfontein wybrała się bez kapitana Springboks, Siyi Kolisiego, który musiał poddać się kwarantannie wskutek zachorowania na COVID-19 jego żony. Cheetahs rozgromili rywali aż 37:10 i to mimo trzech żółtych kartek w trakcie drugiej połowy. Zwycięstwo cenne, ale w tabeli nadal zajmują piąte miejsce, za czterema drużynami, które zajmą ich miejsce w Pro14. Na czele tabeli Bulls z czterema punktami przewagi nad Western Province.
Hiszpania / Portugalia
• W Hiszpanii jesteśmy już po szóstej kolejce ligowej, bez odwołanych dotąd spotkań. Na czele tabeli bez porażki VRAC, po jednej przegranej mają na koncie Alcobendas i Barça. W ten weekend nie grała jednak liga, ale odbył się pojedynek o Puchar Iberyjski. W tradycyjnie kończącym rok starciu mistrzów Hiszpanii i Portugalii, tym razem rozegranym w hiszpańskim Valladolid, górą był miejscowy VRAC, który pokonał Os Belenenses 19:13 (do przerwy mieliśmy remis 13:13). Dla VRAC to piąty puchar z rzędu (wygrywał w tym czasie z czterema różnymi portugalskimi drużynami).
• Z dokumentów hiszpańskiej federacji (FER) wynika, że epidemia COVID-19 spowodowała znaczący spadek przychodów: z niemal 6 mln euro w 2019 do nieco ponad 4 mln euro w 2020. Co najmniej trzech sponsorów wycofało się wskutek obecnej sytuacji. Dla porównania: koszty finansowania tylko jednej franszyzy Pro14, Zebre, ponoszone przez włoską federację, to 5 mln euro. Cóż, ale Włosi są w Pucharze Sześciu Narodów i dostają kąski z najzasobniejszego stołu w europejskim rugby.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]