POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata29.03.2021


Pro14 - Irlandia, Szkocja, Walia, Włochy
•    Poznaliśmy pierwszego mistrza w europejskich ligach w tym roku. W sytuacji nietypowej, bo finał Pro14 rozegrano mając jeszcze spotkania zaległe z rundy zasadniczej. A w decydującym meczu spotkały się dwie irlandzkie drużyny: liczący na czwarte mistrzostwo z rzędu Leinster, oraz grający pierwszy raz od czterech lat w finale Munster, marzący o odzyskaniu tytułu po 10 latach przerwy. W Leinsterze na ławce został Sexton (wszedł w drugiej połowie, ale po zaledwie pięciu minutach powędrował na HIA i już nie wrócił na boisko), z kolei dla Munsteru od pierwszej minuty grał Joey Carbery. Na boisku był też CJ Stander: tytuł mistrzowski byłby dla niego fantastycznym zwieńczeniem kariery. Jednak nie było niespodzianki: Leinster wygrał rozgrywki po raz ósmy w historii, pokonując Munster 16:6 i mając wyraźną przewagę na boisku. Zaczęło się od trzech karnych w pierwszym kwadransie: po dwóch w wykonaniu zastępującego Sextona Rossa Byrne’a Leinster prowadził 6:0, odpowiedział Carbery i było 6:3. I pierwsza połowa długo nie przynosiła zmiany tego wyniku (znacznie bliżsi przyłożeń byli dublińczycy), dopiero na sam jej koniec drugiego karnego dołożył Carbery i mieliśmy remis 6:6. Sprawa była otwarta, ale na początku drugiej połowy przyłożenie dla Leinsteru zdobył Jack Conan i jak się później okazało, było ono jedynym w tym w meczu. Munster w drugiej połowie nie zdobył ani jednego punktu, a dla Leinsteru trzeciego karnego dorzucił Byrne.
•    Wracając do rundy zasadniczej: w poprzedni poniedziałek gracze kończyli ostatnią, szesnastą kolejkę. Dwa spotkania i oba zakończone zwycięstwami Walijczyków, rozstrzygającymi losy awansu do Champions Cup z konferencji B. Scarlets podejmowali Connacht i w tym spotkaniu trudno było wskazać faworyta. Pierwsza połowa wskazywała jednak jednoznacznie na Irlandczyków: mimo że pierwsze przyłożenie zdobyli gospodarze, Connacht prowadził po tej części spotkania 33:12 mając aż pięć przyłożeń na koncie (najładniejsze było trzecie z nich – świetna akcja zapoczątkowana na własnej połowie i zakończona przyłożeniem przez tego samego gracza, Seana O’Briena). Druga połowa to był jednak zupełnie inny mecz: Scarlets aż czterokrotnie przedarli się na pole punktowe rywali i z 33:12 zrobiło się 33:41. Connacht w końcówce odrobił tylko trzy punkty z karnego i Walijczycy ostatecznie wygrali 41:36. Z kolei Cardiff Blues podejmowali Edynburg i tu też do przerwy prowadzili goście. Jednak druga połowa należała do gospodarzy, którzy wygrali 34:15 (aż 19 punktów Jarroda Evansa) i w ten sposób rozwiali nadzieje Szkotów na awans do Champions Cup. Awans zapewniły sobie obie drużyny z Walii. W tej sytuacji jedyną prawdziwą niewiadomą przed tym weekendem pozostały losy czwartego miejsca w konferencji A. A cztery zwycięstwa walijskich drużyn w jednej kolejce Pro14 nie zdarzyły się od pięciu sezonów.
•    W ten weekend nadrobiono część zaległości z poprzednich kolejek. Glasgow Warriors pokonali włoski Benetton 46:25. Szkoci mimo braku reprezentantów swego kraju, zdecydowanie dominowali i ich zwycięstwo było niemal niezagrożone. Niemal, bo Benetton zanotował dobry start w drugiej połowie, gdy zmniejszył na chwilę stratę do pięciu punktów. Ale nawet cztery przyłożenia mu nie pomogły, a Glasgow Warriors tym zwycięstwem w praktyce wywalczyli sobie awans do Champions Cup. Nadzieję na ich przegonienie w wyścigu o awans do najważniejszego europejskiego pucharu mieli walijscy Dragons, którzy grali z Edynburgiem. Znając wynik z Glasgow, wiedzieli, że ich szanse są dość iluzoryczne (nie tylko potrzebowali zwycięstwa z bonusem, ale z przewagą co najmniej 45 punktów (albo 44, ale za to z 7 przyłożeniami). Wygrali, ale bez bonusa i zaledwie siedmioma punktami.
•    Do rozegrania pozostaje wciąż zaległy mecz dwóch najsłabszych drużyn w konferencji B. Ale to będzie już spotkanie stricte towarzyskie – nie ma najmniejszych szans, aby cokolwiek zmieniło w tabeli. Choć Włosi z Treviso na pewno nie chcą skończyć sezonu z kompletem szesnastu porażek i to będzie ich ostatnia szansa, aby przed tym się uchronić.
•    Powoli włodarze Pro14 przymierzają się do Rainbow Cup, czyli zaplanowanej na wiosnę przygrywki przed przyszłoroczną Pro16. Na razie jednak pandemia krzyżuje ich plany: pierwsze trzy kolejki meczów odbędą się bez podróży międzynarodowych (z wyjątkiem starć szkocko-włoskich), bo podróże do/z Afryki Południowej to wciąż problem. Cóż, nie wygląda to różowo. Ale trudno było spodziewać się, że obejdzie się bez problemów w takich czasach, jeśli chce się zorganizować rozgrywki z udziałem drużyn z dwóch końców świata. A swoją droga, ponoć i tu myślą o wprowadzeniu możliwości zastąpienia zawodnika ukaranego czerwoną kartką po dwudziestu minutach gry w osłabieniu…
•    Trwa przetarg na prawa telewizyjne do Pro14 (a raczej Pro16). Faworytem w wyścigu ma być telewizja Sky, ale elementem układanki ma być część meczów dostępnych w BBC i S4C.
 
Premiership - Anglia
•    Wyniki ubiegłotygodniowych testów koronawirusowych niego gorsze niż w ostatnich tygodniach (przez poprzednie dwa tygodnie było żadnych przypadków). Tym razem trzy przypadki z trzech różnych klubów, z czego dwóch „przyłapanych” to zawodnicy.
•    A piętnasta kolejka ligowa zaczęła się od niespodzianki: Gloucester, przedostatnia ekipa tabeli pokonała wiceliderów, Exeter Chiefs 34:18. Do przerwy walka była wyrównana, a na prowadzeniu byli goście (choć tylko jednopunktowym; warto obejrzeć piękne pierwsze przyłożenie Josha Hodge’a po rajdzie przez ponad pół boiska). Po przerwie jednak Gloucester zyskał przewagę, ale do końca Exeter był blisko. Jednak przy zaledwie sześciopunktowej stracie na pięć minut przed końcem zawodnicy wicelidera zamiast przycisnąć, zaliczyli dwie żółte kartki i Gloucester zdobył kolejne 10 punktów, w tym karne przyłożenie, które dało mu punkt bonusowy. Usprawiedliwieniem dla obrońców tytułu jest jednak fakt, że Rob Baxter zdecydował się wystawić praktycznie rezerwowy skład, w przeciwieństwie do Gloucester (tu wrócili m.in. Jonny May i Louis Rees-Zammit).
•    Hitem kolejki miało być sobotnie spotkanie liderów z Bristolu z trzecimi w tabeli Harlequins. I mecz nie zawiódł. Przed przerwą mieliśmy wymianę przyłożenie za przyłożenie. Jedno więcej zdobyli Bristol Bears i oni prowadzili 21:17 (świetny Semi Radradra przy trzecim przyłożeniu Bristolu, Fidżijczyk wrócił do gry po dłuższej przerwie). Po przerwie Harlequins wyszli na prowadzenie: Marcus Smith z karnego, Danny Care z drop goala i było 21:23. Na kwadrans przed końcem londyńczycy dorzucili kolejne siedem punktów po przyłożeniu Joego Marchanta, a na osiem minut przed końcem po kolejnym karnym Smitha prowadzili już 33:21. Ale liderzy z Bristolu nie poddali się. Na pięć minut przed końcem zdobyli karne przyłożenie, a na ławkę kar powędrował Marchant. Bears mieli przewagę i grali do końca: w ostatniej akcji meczu przełamali obronę londyńczyków po raz piąty i Kyle Sinckler przyłożeniem wyrównał stan meczu na 33:33, a podwyższenie Calluma Sheedy’ego dało zwycięstwo Bristolowi 35:33.
•    Bardzo dużo emocji w meczu ekip ze środka tabeli: London Irish podejmowali Bath. Do przerwy gospodarze prowadzili 17:13. Po przerwie to goście wyszli na prowadzenie: przyłożenie Anthonego Watsona, karny Bena Spencera i w 52. minucie było 17:23. Jednak wtedy na boisku zaczęły się dziać przedziwne historie. 55. minuta: 24:23 (przyłożenie Toma Partona). 59. minuta: czerwona kartka dla Toma Dunna, Bath gra w czternastkę. 61. minuta: 31:23 (przyłożenie Bena Loadera) i żółta kartka dla gracza Bath (goście w trzynastkę). 62. minuta: czerwona kartka dla Charliego Ewelsa i Bath gra w dwunastkę. 66. minuta: 36:23 (przyłożenie Curtisa Rony). 71. minuta: Bath w trzynastkę, za to Irish w czternastkę po żółtej kartce Jacka Cooke’a. 72. minuta: 36:28 (przyłożenie Josha McNally’ego). 77. minuta: żółta kartka Bena Donnella i obie drużyny w trzynastkę do końca meczu (hmm, prawie jak rugby league). 79. minuta: 36:33 (przyłożenie Jacka Walkera). Na tym się skończyło. Niesamowita walka Bath w osłabieniu, do szczęścia brakło im podwyższeń przy dwóch ostatnich przyłożeniach albo jeszcze odrobiny czasu…
•    Poza tym Worcester Warriors zostali rozniesieni w strzępy przez Northampton Saints 14:62 (aż dziewięć przyłożeń zwycięzców, w tym cztery skrzydłowego Olliego Sleightholme’a), Wasps przegrało z Sale Sharks zaledwie 19:20 (Wasps mieli świetną okazję na zwycięstwo, bo gracze Sharks zobaczyli w drugiej połowie aż cztery żółte kartki – jednak pod sam koniec meczu to „Osy” grały w osłabieniu, a drużyna z Manchesteru zdobyła decydujące 7 punktów), a Leicester Tigers bez problemu pokonali Newcastle Falcons 26:12 (16 punktów George’a Forda).
•    W tabeli bez wielkich zmian. Najważniejsza to chyba powiększenie przewagi liderujących Bristol Bears nad kolejnymi drużynami w tabeli – drudzy Exeter Chiefs tracą już 12 punktów. Na trzecie miejsce wrócili Sale Sharks, którzy zepchnęli o jedno oczko Harlequins. Gloucester, mimo zwycięstwa nad wiceliderem, wciąż na przedostatnim miejscu.
•    Fajna informacja jeszcze z poprzedniej kolejki: symbolem przypadającego 21 marca Światowego Dnia Zespołu Downa jest zakładanie dwóch różnych się skarpetek. Zawodnicy Sale Sharks w rozgrywanym tego dnia meczu przeciwko London Irish zaprezentowali się właśnie w ten sposób. Bardzo ładny gest.
•    Kluby Premiership mają dostać łącznie 88 mln funtów pożyczki rządowej, a kibice na trybuny mają wrócić 17 maja.
•    Danny Cipriani (ostatnio trenował z Jonnym Wilkinsonem) podpisał na przyszły sezon kontrakt z Bath. Ma zastąpić tam Rhysa Priestlanda, który po sezonie wraca do Walii.
•    W Championship w meczu dwóch niepokonanych dotąd drużyn Doncaster zwyciężyło pogromców Saracens, Cornish Pirates, 17:15.
 
Top 14 - Francja
•    Coraz bliżej końca fazy zasadniczej francuska liga Top 14 – w ten weekend rozegrano 20. kolejkę spotkań, w związku z zaległym meczem reprezentacji, nadal bez udziału reprezentantów kraju. Wszystkie mecze rozegrano w sobotę. Na początek kolejki paryskie Stade Français podejmowało Clermont i długo walczyło z faworyzowanymi gośćmi jak równy z równym. Do przerwy prowadziło 17:16, a po niej nieco zwiększyło przewagę i było 24:21. Jednak paryżan zgubił brak dyscypliny: w ostatniej części meczu zobaczyli dwie żółte kartki i jedną czerwoną i w efekcie ulegli zespołowi spod znaku Michelina 27:34. Skrzydłowy Clermont Alivereti Raka zdobył swoje czwarte przyłożenie w ostatnich trzech meczach.
•    Po fatalnym początku sezonu (a właściwie jego większości) odradza się jak feniks z popiołów Montpellier. Co prawda na walkę o mistrzostwo trudno liczyć, tym razem pokonał na wyjeździe liderów tabeli, Tuluzę. Początek meczu niezbyt ciekawy, punkty padały tylko z karnych. Dopiero w ostatniej akcji pierwszej połowy padło pierwsze przyłożenie, które dało Montpellier prowadzenie do przerwy 16:6. I choć w drugiej połowie gospodarze odpowiedzieli dwoma przyłożeniami, Montpellier wygrało 29:16. Cóż, to strefy play-off traci 12 punktów. Niby sporo, ale przecież niedawno broniło się przed spadkiem, a teraz pogromiło najpierw Clermont, a teraz Tuluzę. Gdyby odrobiło tę stratę, byłby to fantastyczny finisz sezonu ekipy Altrada.
•    Bardzo ciekawie zapowiadał się mecz Lyonu z Tulonem – obie ekipy na granicy strefy drużyn awansujących do play-off. Lyon fantastycznie zaczął mecz, aplikując rywalom dwa przyłożenia. Po niespełna 30 minutach prowadził 15:6 i wtedy czerwoną kartkę zobaczył Ma’a Nonu. Tulon grał do końca w osłabieniu, choć lyończycy pomagali jak mogli – zarobili w tym czasie trzy żółte kartki. Jednak dominowali na boisku zdecydowanie, po dwa przyłożenia zaliczyli Australijczyk Colby Fainga’a i Fidżijczyk Josua Tuisova. Lyon wygrał aż 54:16 i zrównał się punktami ze swymi rywalami.
•    Poza tym: wielka niespodzianka w kraju Basków – broniąca się przed spadkiem Bajonna pokonała 23:13 walczący o mistrzostwo Racing 92 (druga porażka paryżan z rzędu), w meczu zespołów z czołówki tabeli Bordeaux nadspodziewanie łatwo uległo La Rochelle 11:26 (do przerwy było 3:6, ale w drugiej połowie roszelczycy zdobyli trzy przyłożenia i zdecydowanie wygrali atlantyckie derby), Castres wygrało z Pau 38:33 (prawdziwy festiwal punktów, m.in. aż sześć karnych Antoine’a Hastoy’a dla Pau w pierwszej połowie), a Brive rozgromiło czerwoną latarnię tabeli, Agen, aż 57:3.
•    W tabeli niewielkie przesunięcia. Prowadząca Tuluza straciła sporą część swojej przewagi nad La Rochelle, goni ją także Clermont. Nieoczekiwane zwycięstwo Bajonny pozwoliło odskoczyć jej od strefy spadkowej – Pau, który znalazł się tam niedawno, miał świetny początek sezonu, jednak ostatnio wiedzie mu się fatalnie. To jednak nic w porównaniu z Agen, które od trzeciej kolejki spotkań zajmuje ostatnią pozycję w stawce i zdołało zgromadzić zaledwie dwa punkty.
•    Nowym prezesem LNR (czyli organizacji zarządzającej zawodowymi rozgrywkami ligowymi we Francji – Top 14 i Pro D2) został René Bouscatel, wieloletni prezes Tuluzy (1992–2017). Z rynku transferowego: Gaël Fickou, obecnie grający dla Stade Français, po sezonie zmienia klub, choć pozostaje w Paryżu – podpisał kontrakt z Racingiem 92. Z kolei Clermont ma pozyskać irlandzkiego łącznika ataku JJ Hanrahana z Munsteru.
•    Na zapleczu Top 14, w Pro D2, nadal nie wiedzie się Provence. Siódma porażka z rzędu, tym razem 16:18 ze Stade Montois i spadek już na 14. (trzecie od końca) miejsce w tabeli. Andrzej Charlat ponownie cały mecz na boisku. Na czele z dużą przewagą nad resztą stawki nadal Vannes i Perpignan.
 
Super Rugby - Nowa Zelandia, Australia, RPA
•    W piątej kolejce Super Rugby Aotearoa największym wydarzeniem był popis Jordiego Barretta. Gracz Hurricanes zdobył aż 30 punktów (po 3 przyłożenia, podwyższenia i karne) – wszystkie punkty swojej drużyny – i zapewnił jej zwycięstwo 30:19 nad Highlanders. A w drugim meczu drugie zwycięstwo Chiefs, tym razem nad Blues. Choć to Chiefs wydawali się mieć przewagę, długo zanosiło się na zwycięstwo Blues, którzy byli po prostu skuteczniejsi. Dopiero w ostatniej akcji meczu Damian McKenzie kończąc niesamowitą akcję zdobył przyłożenie, które przechyliło szalę zwycięstwa na rzecz gospodarzy – Chiefs wygrali 15:12.
•    W tabeli na półmetku fazy zasadniczej pauzujący w tej kolejce Crusaders utrzymali niemal nietkniętą przewagę nad resztą stawki – drudzy Blues tracą do nich aż 8 punktów. A wspomnianą resztę stawki dzielą stosunkowo skromne różnice punktowe i tu w rundzie rewanżowej zdarzyć się może wszystko.
•    Początek rundy rewanżowej w Super Rugby AU. W piątek mistrzowie z Canberry podejmowali Western Force i bez problemów wygrali 42:14. W pierwszej połowie kompletnie zdominowali gości, zdobywając cztery przyłożenia i właściwie nie pozwoli rywalom na nic. Druga połowa była bardziej wyrównana, ale gracze z Perth nie mieli już szans na odwrócenie wyniku. W drugim meczu wynik o podobnych dysproporcjach: Waratahs ulegli na swoim stadionie liderom z Brisbane, Reds, aż 14:46. Kibice ekipy z Sidney dobre humory mogli mieć tylko na początku meczu, ale im dłużej trwał, tym wyraźniejsza była przewaga drużyny z Queenslandu. A rezerwowy młynarz Reds, Alex Mafi, zaliczył w drugiej połowie hat-trick przyłożeń.
•    W tabeli bez zmian. Zdecydowanie dominują Reds i Brumbies, a faworytem do zajęcia trzeciego miejsca (dającego grę w półfinale) są Rebels. Nadal beznadziejna sytuacja Waratahs – ofiarą serii porażek stał się zwolniony trener zespołu, Rob Penney, a Dave Rennie do 40-osobowej grupy powołanej na konsultacje kadry australijskiej włączył tylko 4 graczy z tej ekipy.
•    Kolejne dobre wieści dla fanów wyspiarzy: dwie franszyzy mające występować w Super Rugby od przyszłego roku (Fiji Drua i Moana Pasifika) zyskały finansowe wsparcie od World Rugby. To 1,2 mln funtów rocznie przez pierwsze trzy lata. W skali potrzeb kwota może niezbyt imponująca (i dość skromna rekompensata za lata, a właściwie dekady drenowania wysp i wyzysku graczy stamtąd pochodzących), ale zawsze krok do przodu. Kto wie, może gra zawodników na tym poziomie przysłuży się poziomowi sportowemu wyspiarzy podobnie jak występy Jaguares Argentyńczykom?
•    W Południowej Afryce bodajże ostatnia runda towarzyskiego turnieju z udziałem ośmiu drużyn. W meczu Sharks z Bulls (45:12 dla Sharks) zadebiutował w drużynie gospodarzy pozyskany niedawno ze Stormers kapitan Springboków, Siya Kolisi. Swoją obecność na boisku zaznaczył przyłożeniem. Z kolei dawna drużyna Kolisiego, Stormers, rozgromiła Lions 44:12.
 
Major League Rugby - USA, Kanada
•    W Major League Rugby po pierwszej kolejce pełnej zaciętych pojedynków, w drugiej zobaczyliśmy już nieco więcej wyraźnych zwycięstw. Przegrali m.in. nowojorczycy, którzy ulegli nowoorleańczykom aż 28:51 (trzy przyłożenia dla zwycięzców Joeliego Tikoisuvy). Przegrali też (i to po raz drugi) mistrzowie – Seattle Seawolves. Rozgromiła ich aż 57:26 nowa siła w MLR – LA Giltinis (a gracze z Kalifornii mieli w tym meczu nawet 43 punkty przewagi). Skromne zwycięstwo 14:11 nad inną drużyną że „stajni” Gilchrista, Austin Gilgronis, odniósł San Diego Legion, jednak na pierwsze swoje punkty w meczu kazał czekać do ostatniego kwadransa.
•    Swoją drogą, MLR można oglądać na żywo, bez opłat i legalnie w Internecie: https://www.therugbynetwork.com/join-free
 
Top League - Japonia
•    W japońskiej Top League starcie na szczycie w grupie czerwonej: w meczu dwóch niepokonanych dotąd drużyn Toyota Verblitz uległa Suntory Sungoliath 36:39, mimo 14-punktowej przewagi po pierwszej połowie. Ekipie Sungoliath po raz kolejny pomógł nowozelandzki duet Tevita Li – Beauden Barrett. Li zdobył dwa przyłożenia, a Barrett 9 punktów z kopów, w tym wykorzystał karnego w ostatniej akcji meczu, decydującego o zwycięstwie jego drużyny. Poza tym podobnie jak ostatnio przyłożenia zdobywali m.in. Hadleigh Parkes (dwa w meczu niepokonanych dotąd Wild Knights przeciwko Green Rockets, 62:5) czy TJ Perenara (jego Red Hurricanes pokonali 26:25 Hino Red Dolphins, a inne z przyłożeń dla jego drużyny zdobył Makazole Mapimpi).
 
SLAR - Ameryka Południowa
•    W południowoamerykańskiej lidze SLAR trzecia kolejka, a w niej kolejny raz swą zdecydowaną wyższość nad rywalami udowodnili Jaguares XV (nawet mimo faktu, że to cień drużyny z Super Rugby) – tym razem rozgromili 65:8 chilijski Selknam, dla którego to pierwsza porażka w sezonie. Trzecie zwycięstwo odniósł urugwajski Peñarol (jednak nad słabymi Kolumbijczykami). A zaległy mecz z pierwszej kolejki między Jaguares XV a Cobras zweryfikowano jako walkower dla Argentyńczyków.
 
Didi 10 - Gruzja
•    Nieoczekiwany wynik w Gruzji. W tamtejszej Didi 10 toczy się druga faza rozgrywek, w której drużyny podzielone są na dwie sześciozespołowe grupy: mistrzowską i spadkową. W tej ostatniej jej liderzy, Charebi Rustawi, pokonali Dżiki Gori aż 116:0. Łącznik młyna zwycięzców, Giorgi Petriaszwili pobił osiągnięcie Jordiego Barretta z tego weekndu: zdobył aż 34 punkty (z czego 26 z samych podwyższeń).
 
Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij] 
Rugbiści bez fajerwerków Ekstraliga: XI kolejka w obiektywie
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki