POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata29.11.2021


Top 14 - Francja
•    Po przerwie na jesienne testy wróciły najlepsze ligi europejskie. W jedenastej kolejce Top 14 najciekawiej zapowiadało się starcie Racingu 92 z Bordeaux i nie zawiodło – kibice na Paris La Défense Arenie obejrzeli znakomite widowisko, choć ich nastroje zmącił końcowy wynik. Początek dla miejscowych zapowiadał się nieźle: już po siedmiu minutach przyłożenie zdobył Teddy Thomas, potem drugie dorzucił Camille Chat i do przerwy prowadzili 14:6. Ale po przerwie to goście rządzili na murawie. W ciągu paru minut trzykrotnie przerwali szyki obronne gospodarzy i zdobyli przyłożenia, kolejne dorzucili 10 minut później. Klasą sam dla siebie był argentyński skrzydłowy Santiago Cordero, który zaliczył w tym okresie błyskawicznego hat-tricka przyłożeń - trzecie przyłożenie zdobył po niezwykle przytomnym podkopnięciu, a zaledwie jednego kroku brakło mu do czwartego. Na trzy minuty przed końcem Bordeaux zdobyło piąte przyłożenie, dające mu punkt bonusowy. I choć Racing zerwał się jeszcze do walki i próbował zdobyć przyłożenie, który zmniejszyłoby rozmiary porażki i odebrało rywalom bonus, brakło mu dosłownie paru centymetrów. Gospodarze w drugiej połowie nie zdobyli ani jednego punktu, a Bordeaux absolutnie zasłużenie wygrało 37:14.
•    Solidarne zwycięstwa odnieśli zajmujący dwa ostatnie miejsca w tabeli beniaminkowie. Biarritz pokonało znajdujący się także w dole tabeli Stade Français 17:14 dzięki przyłożeniu z podwyższeniem kilka minut przed końcem meczu. Zaś Perpignan sprawiło sporą niespodziankę, pokonując jedną z czołowych drużyn ligi – Clermont. Faworyci szybko wyszli na prowadzenie 8:0, ale równie szybko odebrali im je gospodarze i było 8:10. Ostatnia faza pierwszej połowy należała jednak do Clermont, które zdobyło wówczas dwa przyłożenia i 13 punktów, dzięki czemu do przerwy prowadziło 21:10. Po przerwie beniaminek zmniejszał dystans dzięki karnym Melvyna Jamineta (w sumie 16 punktów z kopów), ale tuż przed końcem nadal przegrywał pięcioma punktami. Grał jednak z przewagą jednego zawodnika i zdobył upragnione przyłożenie, a podwyższenie Jamineta dało mu prowadzenie 26:24. I choć w ostatniej akcji Clermont postraszyło graczy z Perpignan, wynik już się nie zmienił.
•    W meczu Montpellier z Castres (obserwowanym z trybun przez Eddiego Jonesa) na pierwsze punkty czekaliśmy niemal pół godziny, a do przerwy gospodarze prowadzili 8:7 (przyłożenie dla gości zdobył Kevin Kornath). Po przerwie znowu długo bez punktów, ale pod koniec meczu worek z nimi wreszcie się rozwiązał. Na kwadrans przed końcem Castres wygrywało 12:8. Jednak w ciągu dwóch minut Montpellier zdobyło 10 punktów i wyszło na prowadzenie. Pozostało na nim zaledwie chwilę, bo dwa przyłożenia i 12 punktów zapisali na swoje konto goście, jednak zdołało odpowiedzieć tuż przed końcem meczu: przyłożenie Jana Serfonteina i podwyższenie Paola Garbisiego dało Montpellier minimalne zwycięstwo 25:24.
•    Tulon pokonał Lyon 19:13, ratując się przed spadkiem na dno tabeli. Gospodarze grali bez Ebena Etzebetha (przez wielu uważanego za niesłusznie pominiętego w nominacjach do nagrody dla najlepszego zawodnika roku) – po wstrząsie mózgu doznanym w meczu Południowej Afryki z Anglią będzie pauzować trzy miesiące. Z kolei na początku spotkania Lyon stracił swoją gwiazdę, Mathieu Bastareauda – już po pięciu minutach gry były gracz Tulonu opuścił boisko z poważnie wyglądającą kontuzją (zerwał ścięgno mięśnia czworogłowego – podobna kontuzja w drugiej nodze kosztowała go rok przerwy w grze, więc tak naprawdę nie wiadomo, czy w ogóle wróci na boisko). Punktów było niewiele i czekaliśmy na nie bardzo długo, a o zwycięstwie Tulonu zadecydowała seria karnych w drugiej połowie w wykonaniu Louisa Carbonela.
•    Poza tym La Rochelle bez problemu pokonało Pau 36:8 (goście walkę nawiązali przez pierwsze pół godziny, ale pod koniec pierwszej połowy i na początku drugiej gospodarze zaaplikowali rywalom po dwa przyłożenia i rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść), a Tuluza grająca bez pary Ntamack–Dupont pokonała Brive 18:11 (do przerwy było 3:11, ale po przerwie punkty zdobywali tylko obrońcy tytułu – wszystkie 18 zaliczyli po karnych w wykonaniu Thomasa Ramosa; jeszcze na trzy minuty przed końcem mieliśmy zaledwie 1 punkt różnicy między drużynami, ale Brive grało w osłabieniu po czerwonej kartce Enzo Hervé, który trafił nogą w głowę rywala).
•    W tabeli nadal na szczycie Tuluza, która utrzymała przewagę nad rywalami (3 punkty nad Bordeaux i aż 11 nad Montpellier). La Rochelle awansowało na najwyższą swoją lokatę w tym sezonie – czwarte miejsce. Na dnie tabeli obaj beniaminkowie niemal zrównali się punktami ze Stade Français, a tylko o dwa oczka więcej od nich ma Tulon.
•    Na drugim froncie, w Pro D2, przedostatnie w tabeli Agen postraszyło wiceliderów z Oyonnax, ale ostatecznie przegrało 14:19. Najbardziej zadowoleni byli zapewne gracze Nevers, którzy zaaplikowali Bourg-en-Brasse 8 przyłożeń i wygrali 52:13, awansując na szóste miejsce w tabeli. Liderem nadal jest Mont-de-Marsan, które pokonało Beziers.
 
Premiership - Anglia
•    London Irish tydzień temu pokonali w Premiership Cup Saracens, a w tym tygodniu w dziewiątej kolejce Premiership rozstrzygnęli na swoją korzyść kolejne londyńskie derby, tym razem wygrywając na Stoop z obrońcami mistrzowskiego tytułu, Harlequins. Quins zagrali co prawda bez swych gwiazd z reprezentacji Anglii, ale mimo wszystko „Exiles” mają ostatnio świetny okres. Do przerwy gospodarze prowadzili 14:10, a po przerwie byli bliscy podwyższenia prowadzenia – przed kolejnym przyłożeniem uratowała gości szarża Paddy’ego Jacksona. W ciągu kolejnych dziesięciu minut Irish zdobyli dwa przyłożenia i wyszli na 8-punktowe prowadzenie. I choć Quins odpowiedzieli przyłożeniem na kwadrans przed końcem, goście trzypunktową przewagę dowieźli do ostatniego gwizdka. Kolejny raz swoją szansę gry w pierwszym składzie zmiennik Marcusa Smitha, Włoch Tommaso Allan, skończył zejściem z boiska z kontuzją – tym razem po pierwszej połowie i tym razem na ławce zabrakło Smitha, aby go zastąpić.
•    Porażki Bath frustrują m.in. jedną z gwiazd tej drużyny, Anthony’ego Watsona – tym bardziej, że z powodu kontuzji nie pomoże swojej ekipie prawdopodobnie do końca tego sezonu. Oglądając w telewizji ostatni mecz w Premiership Cup pozwolił sobie na tweeta krytykującego czerwoną kartkę pokazaną jednemu ze swoim kolegów i w efekcie został ukarany jednotygodniowym zawieszeniem. A skład Bath ponoć dostał od swoich szefów 30 dni na udowodnienie swojej wartości. W ten weekend zaprezentował się znakomicie w defensywie (świetny był zwłaszcza Sam Underhill), ale znowu nici ze zwycięstwa. Podejmując na The Rec jednego z przedsezonowych faworytów, Exeter Chiefs, Bath zdobyło jedyne przyłożenie w pierwszej połowie i do przerwy prowadziło. Po przerwie prowadzenie straciło, ale je odzyskało i jeszcze na pięć minut przed końcem miało trzypunktową przewagę. W końcówce jednak przyłożenie zdobył Sam Simmonds (fantastyczne przyspieszenie gracza młyna), a jego brat Joe dorzucił podwyższenie i karnego – w efekcie Exeter Chiefs wygrali 23:16. Swoją drogą, ekipę z Exeter czeka prawdopodobnie rebranding związany z odrzuceniem nawiązań do Indian – konsultacje w tej sprawie dały przewagę zwolennikom zmian i decyzje mają zapaść w ciągu kilku tygodni.
Wasps po dramatycznej końcówce ulegli Gloucesterowi 33:35. Już po 10 minutach Gloucester wyszedł na prowadzenie po przyłożeniu Jonny’ego May’a i nie oddał go do końca, a wypracował w tym czasie nawet 18-punktową przewagę – mimo to w końcówce musiał drżeć o wynik. W 72. minucie prowadził 16 punktami, gdy żółtą kartkę zobaczył Jonny May. Wasps mieli przewagę i zwietrzyli krew, a Jacob Umaga w ciągu paru minut zdobył 14 punktów (2 przyłożenia i 2 podwyższenia, w sumie 18 punktów w meczu). Powrót Wasps okazał się jednak spóźniony – choć po drugim z tych przyłożeń pozostało jeszcze trochę czasu, więcej punktów nie zdobyli i mecz przegrali. I to pomimo faktu, że zdobyli więcej przyłożeń od gości. Na pocieszenie mają dwa punkty bonusowe.
•    Poza tym: Bristol Bears ulegli Northampton Saints 20:36 (16 punktów z kopów dla Saints zdobył Walijczyk Dan Biggar – w tym z karnego z ponad 50 m), Newcastle Falcons zremisowali z Worcester Warriors 24:24 (mecz przełożono z piątku na sobotę z powodu spodziewanych bardzo trudnych warunków pogodowych – na boisku i tak był śnieg, a jedno z przyłożeń dla gospodarzy zdobył Adam Radwan), a Saracens pokonali Sale Sharks 25:14 (do przerwy prowadzili 13:0 – w sporej mierze dzięki błędom rywali; zaraz po przerwie Sharks zostali w osłabieniu po czerwonej kartce i paradoksalnie ten okres wygrali 14:12 – ostatnie przyłożenie w tym meczu zdobyła wschodząca gwiazda Premiership, Raffi Quirke; w ekipie Saracens w świetnym stylu wrócił po kontuzji Billy Vunipola).
•    Leicester Tigers, choć pauzowali w tej kolejce, nie mieli szans na stratę prowadzenia w ligowej tabeli – ich przewaga nad rywalami była zbyt duża. I nawet zwycięstwo drugich Saracens pozwoliło zniwelować tylko część tej różnicy – wciąż pozostaje aż 6 punktów, a trzeci Harlequins tracą do liderów już 9 punktów.
•    Ciekawie było w Championship. Mieliśmy dwa mecze drużyn z czołówki ligowej tabeli: Jersey Reds obroniło drugą lokatę pokonując Cornish Pirates 15:5, natomiast Doncaster Knights, którzy ten sezon rozpoczęli nieco słabiej niż oczekiwano, niespodziewanie pokonali liderów tabeli, Ealing Trailfinders 22:5. Ealing pozostało na pierwszym miejscu, a Knights awansowali na trzecią lokatę. Pierwsze zwycięstwo w swoim ósmym meczu sezonu odnieśli London Scottish – pasmo samych porażek przerwali wygraną nad Coventry 36:23.
 
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
•    W URC zaczyna się realizować czarny scenariusz, którego uniknięcie przed sezonem trudno było sobie wyobrazić (organizowanie ligi nie tylko międzynarodowej, ale i międzykontynentalnej w takim momencie było trochę absurdalne): covid uderza i wywraca do góry nogami kalendarz spotkań. W Południowej Afryce zidentyfikowano nowy szczep wirusa, władze Wielkiej Brytanii wpisały ten kraj na czerwoną listę i zdecydowały o zawieszeniu bezpośrednich połączeń lotniczych, chwilę potem zrobiła to samo Unia Europejska. Tymczasem na pierwsze mecze URC w Południowej Afryce poleciały wcześniej ekipy Scarlets, Cardiff (obie z Wielkiej Brytanii), a także irlandzki Munster i włoskie Zebre Parma. Walijczycy natychmiast zapowiedzieli zamiar powrotu do kraju najszybciej jak się da, a dzień później władze ligi ogłosiły przełożenie spotkań planowanych w Południowej Afryce w ramach dwóch kolejek na przełomie listopada i grudnia. Wspomniane drużyny mają kłopoty z powrotem do domu, a graczy z Walii i Irlandii czeka jeszcze potem 10-dniowa kwarantanna (która fatalnie wpłynie na przygotowania do pierwszych meczów europejskich pucharów). Zresztą, Munster i Cardiff, po tym jak stwierdzono u nich przypadki zarażeń, szybko nie wrócą i nawet wspomniany europejski start w ich wykonaniu stoi pod znakiem zapytania. A coś czuję, że na tym kłopoty ligi się nie skończą, a gracze z północy szybko nie wrócą na południowa półkulę. Póki co Południowoafrykańczycy są bardzo niezadowoleni z nierozegrania spotkań z tego weekendu (przecież i tak nikt do domu nie wrócił, do tego ich odwołania z nimi podobno nie skonsultowano) i myślą o rozegraniu w kolejny weekend lokalnych derbów.
•    Udało się rozegrać za to cztery spotkania planowane w Europie, w tym największy hit tego weekendu na europejskich boiskach czyli irlandzkie derby Leinsteru i Ulsteru, drużyn zajmujących dwa czołowe miejsca w ligowej tabeli. Zobaczyliśmy mecz twardej walki, z akcjami przenoszącymi się spod jednego pola punktowego pod drugie, ale z niewielką liczbą przyłożeń. Pierwsza połowa skończyła się prowadzeniem belfastczyków 7:0. Na początku drugiej części spotkania John Cooney dorzucił do ich dorobku trzy oczka, ale niemal natychmiast przyłożeniem Robbiego Henshawa odpowiedzieli gospodarze. Na kwadrans przed końcem mieliśmy remis po karnym, ale chwilę potem kolejnego karnego na punkty zamienili na goście i prowadzili 13:10. Leinster do końca naciskał i chciał obrócić wynik na swoją korzyść, ale tuż przed końcem zanotował fatalną stratę na połowie boiska i środkowy James Hume samotnie pomknął na pole punktowe gospodarzy, ostatecznie potwierdzając zwycięstwo Ulsteru i pierwszą porażkę w sezonie Leinsteru. Mecz skończył się wynikiem 10:20.
•    Poza tym Connacht pokonał Ospreys 46:18 (warunki atmosferyczne były fatalne, nawet jak na Galway, a zwycięstwo gospodarzy dyrygowanych przez Jacka Carty’ego absolutnie niekwestionowane – przełamali w ten sposób kiepską serię w meczach przeciwko walijskim ekipom; podobać się mogło zwłaszcza przyłożenie Macka Hansena, który po pięknym przerzucie Carty’ego (oszukał aż trzech rywali), Benetton Treviso wyszarpał zwycięstwo 19:18 nad Glasgow Warriors (zadecydował już po upływie 80. minuty karny 19-letniego Leandro Marina – który parę minut wcześniej spudłował z niezbyt trudnej pozycji; swoją drogą, Marin był bohaterem innego zwycięskiego meczu Benettona nad Szkotami w tym sezonie – zaliczył decydującego drop goala w starciu z Edynburgiem), a walijscy Dragons ulegli Edynburgowi 14:30 (gospodarze mieli fatalne pierwsze 20 minut, a w drugiej połowie nie zdobyli ani jednego punktu).
•    Mimo porażki w bezpośrednim starciu, Leinster pozostał liderem tabeli, a Ulster nadal jest na drugim miejscu, choć drużyny zrównały się punktami. Z czołowej trójki pierwszy raz wypadł Munster – nie zagrał i wykorzystał to szkocki Edynburg, który radzi sobie w tym sezonie całkiem nieźle. Poza tym do górnej połówki tabeli awansował Connacht po bonusowym zwycięstwie nad Ospreys.
 
División de Honor - Hiszpania
•    W hiszpańskiej División de Honor pierwszą porażkę w sezonie poniosła drużyna El Salvador: przegrała na wyjeździe z UE Santboiana 21:26. Przegrywała już 3:21, wyrównała, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy, którzy wyrastają na jednych z głównych rywali drużyny El Salvador (przegrani pozostali na szczycie ligowej tabeli, ale Santboiana jest druga z zaledwie punktem straty). Druga ekipa z Valladolid, VRAC, w wyraźnym kryzysie – po czwartej porażce w sezonie (z AMPO Ordizia, 13:25) spadli na dziesiąte miejsce w stawce 12 drużyn (niżej są tylko obaj tegoroczni beniaminkowie).
 
Super Rugby Pacific - Australia, Nowa Zelandia, Fiji, Samoa, Tonga
•    Kłopoty w Super Rugby Pacific – tydzień temu ogłoszono szczegóły nowego sezonu, a teraz nadciągnęły kłopoty, które wszystkie plany zniweczyły. Rząd nowozelandzki postanowił utrzymać na dłuższy czas obostrzenia dla przyjeżdżających z Australii, zgodnie z którymi wymagana jest 7-dniowa samoizolacja. Ale to i tak za dużo dla drużyn z Australii, które mają przyjeżdżać do Nowej Zelandii na mecze. I wyjątków dla sportowców ma nie być. Ponoć rozważane są dwa rozwiązania: takie ułożenie grafików, by starcia transtasmańskie odsunąć na koniec turnieju (może do tego czasu obostrzenia zostaną poluzowane) lub rozegranie całego turnieju w Australii. W podobnej sytuacji są inne rozgrywki transtasmańskie – ale na przykład Warriors, nowozelandzka drużyna występująca w NRL, już wcześniej ogłosiła, że najbliższy sezon spędzi w całości w Australii (podobnie jak poprzedni).
 
Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]
KNK7: Reprezentacja odleciała do Dubaju I Liga: Weryfikacja meczu Budowlani v Legia
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki