POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata07.03.2022


Top 14 - Francja
•    W dwudziestej kolejce francuskiej Top 14 najciekawiej zapowiadał się mecz Castres z Montpellier. Obie drużyny w czołówce tabeli, Montpellier z fantastyczną serią meczów bez porażki, która jednak wreszcie znalazła swój kres. Castres wygrali z bonusem i to pomimo gry w osłabieniu przez większość spotkania. Pod koniec pierwszej połowy, gdy prowadzili 13:3, czerwoną kartkę za wysoką szarżę zobaczył Vilimoni Botitu. Mimo to właśnie Castres na początku drugiej połowy zdobyło dwa przyłożenia i powiększyło swoją przewagę. W końcówce Castres grało nawet w trzynastkę po żółtej kartce, a Montpellier nie zdołało nawet odebrać im ofensywnego bonusu – Castres wygrało 25:9, a 15 punktów zdobył Benjamin Udrapilleta.
•    Wciąż niespodzianki sprawia Pau. Po zwycięstwie nad ubiegłorocznym mistrzem i postraszeniu wicemistrza, drużyna zagrała na wyjeździe przeciwko liderom z Bordeaux – i wygrała. Bordeaux wyszło na prowadzenie już po trzech minutach gry i pozostawało na nim aż do 71. minuty (m.in. dzięki drop goalowi François Trinh-Duca), ale wtedy Pau wyrównało. A w końcówce meczu Antoine Hastoy (powołany właśnie do kadry) zdobył przyłożenie, które dało ekipie z dołu tabeli niespodziewane zwycięstwo 23:16. Bordeaux ostatnimi czasy złapało zadyszkę (trzy porażki z renomowanymi drużynami z rzędu), ale to spotkanie miało stanowić odbicie – tymczasem nic z tego.
•    Na koniec kolejki, w niedzielę, mieliśmy mecz Stade Français z Tuluzą. Obrońcy tytułu mistrzowskiego, którzy tydzień temu pokonali liderów z Bordeaux, powrócili do porażek. Stade Français po 10 minutach prowadziło 10:0 i odtąd utrzymywało się na prowadzeniu, choć rywale trzymali dystans. Dopiero po 20 minutach drugiej połowy doprowadzili do remisu. I choć paryżanie zaraz potem znów odskoczyli na trzy oczka, na niespełna 10 minut przed końcem ponownie mieliśmy remis – a gospodarze na dodatek grali w osłabieniu po żółtej kartce. Mimo tego to właśnie oni w ostatniej akcji meczu rozstrzygnęli go na swoją korzyść – przyłożenie zdobył obrońca Kylan Hamdaoui i wygrali 23:16. Powtórzyli w ten sposób historię sprzed kilku tygodni, gdy również odnieśli zwycięstwo nad tym samym rywalem dzięki punktom zdobytym w ostatniej akcji meczu.
•    Poza tym sporą niespodziankę sprawił beniaminek z Perpignan, który wysoko wygrał z Racingiem 92 – 34:13 (gospodarze obie połowy kończyli zdobywając po dwa przyłożenia i wywalczyli nawet punkt bonusowy), znacznie gorzej powiodło się beniaminkowi z Biarritz, który przegrał z Tulonem 17:45 (tracąc trzy przyłożenia w końcówce), La Rochelle pokonało Brive 41:15 (zdecydował ostatni kwadrans pierwszej połowy z czterema przyłożeniami wicemistrzów), a Clermont pokonał trzecią drużynę tabeli, Lyon, 25:16 (zdobywając decydujące 10 punktów w ostatnich trzech minutach meczu).
•    W tabeli trzy czołowe drużyny mimo porażek zachowały swoje pozycje. Jednak ich przewaga nad Castres czy La Rochelle znacznie zmalała. Stade Français i Clermont, choć wciąż w dolnej połówce tabeli, zmniejszyły stratę do miejsc premiowanych awansem do play-off. Na dnie coraz bardziej osamotnione Biarritz, które traci do przedostatniego Perpignan już 10 punktów.
•    W Pro D2 nieoczekiwaną porażkę poniosła jedna z trzech wyraźnie prowadzących drużyn – Bajonna przegrała na wyjeździe z Aix-en-Provence 29:46 (w sumie padło w meczu 10 przyłożeń). Trudną przeprawę miał lider z Mont-de-Marsan, który pokonał Montauban tylko 27:23. Bez problemów z czołówki tylko Oyonnax, które rozgromiło Rouen Normandie aż 63:17 i dzięki potknięciu Basków awansowało na drugie miejsce.
 
Premiership - Anglia
•    Sporo się działo w dziewiętnastej kolejce Premiership. W meczu na szczycie zmierzyły się dwa najlepsze zespoły ligowej tabeli: wiceliderzy Saracens podejmowali liderów Leicester Tigers (których wspomógł zwolniony z kadry George Ford – zanotował w tym meczu stuprocentową skuteczność z podstawki, ale w drugiej połowie musiał zejść z boiska po uderzeniu w głowę i po HIA już nie wrócił). Początek kiepski dla gospodarzy: pierwsze punkty zdobyli w tym meczu Tigers, a Saracens stracili kontuzjowanego Mako Vunipolę. Jednak gospodarze odpowiedzieli serią czterech przyłożeń, po których prowadzili na początku drugiej połowy 29:13. Tigers zaczęli odrabiać straty i na kilka minut przed końcem brakowało im do remisu już tylko dwóch punktów. Ostatnie słowo należało jednak do Saracens – swoje drugie przyłożenie zdobył młynarz Tom Woolstencroft i londyńczycy wygrali 34:27. Brakło skutecznego podwyższenia, które odebrałoby gościom bonus defensywny. Dużo emocji, część z nich niestety wywołanych kontuzjami i faulami.
•    Ciekawie zapowiadał się też mecz Gloucester z Northampton Saints i on również nie zawiódł. Trener gospodarzy znów posadził Louisa Reesa-Zammita na ławce rezerwowych, ale gdy ten wszedł na boisko, momentalnie na nim namieszał. Po pierwszej połowie było 14:20, a 10 minut po wznowieniu gry 14:27. Ważną rolę odgrywał u gości inny walijski gwiazdor, Dan Biggar – świetny w kopach z podstawki, z których zdobył w sumie 15 punktów. Jednak na 20 minut przed końcem na boisku pojawił się Rees-Zammit i kilkadziesiąt sekund później zdobył piękne przyłożenie. Jego koledzy w ciągu kolejnych dziesięciu minut zdobyli jeszcze dwa (w tym jedno karne) i choć Biggar dorzucił jeszcze jednego karnego, Gloucester wygrał 35:30. Dla Saints to czwarta porażka z rzędu, zmniejszająca ich szanse na awans do fazy play-off.
•    Bardzo ciekawie było też w starciu drużyn z dołu tabeli – lokalnych derby, w których zmierzyły się Bath i Bristol Bears. W obecności prawie 15 tys. widzów na The Rec gospodarze odnieśli dopiero czwarte zwycięstwo w tym sezonie i to po niesamowitym meczu. Już po kwadransie goście prowadzili 21:0 po trzech przyłożeniach. Po 30 minutach losy meczu zaczęły się jednak odwracać: Harry Thacker zobaczył żółtą kartę, a chwilę później Ratu Naulagi czerwoną i Bears zostali na boisku w trzynastkę. Bath wykorzystało przewagę do zdobycia przyłożenia, ale do przerwy wciąż przegrywało 5:24. Zaraz po przerwie ekipa z Bristolu znów została zredukowana do 13 graczy po żółtej kartce Calluma Sheedy’ego i Bath wykorzystało to do zdobycia dwóch przyłożeń (obu podwyższonych, co nie było takie oczywiste w tym meczu). Wciąż jednak przegrywało 19:24. Na 10 minut przed końcem wreszcie wyrównało, ale wówczas karny Sheedy’ego wyprowadził Bristol z powrotem na prowadzenie. Gra jednak toczyła się do ostatniego gwizdka – dobrych parę minut po tym, jak zegar zrobił się czerwony, znów bristolczycy zostali na boisku w trzynastkę, a Tom de Glanville zdobył dla Bath czwarte przyłożenie – dzięki niemu Bath wygrało 29:27.
•    Poza tym Harlequins bez większych problemów i z bonusem pokonali Newcastle Falcons 24:10 (mimo gry przez niemal 10 minut w drugiej połowie w trzynastkę nie stracili wówczas punktów), London Irish pokonali Worcester Warriors 43:12 (goście większość meczu w osłabieniu – żółta kartka w pierwszej połowie, czerwona Duhana van der Merwe na początku drugiej za uderzenie łokciem w głowę rywala), a Exeter Chiefs wygrali z Sale Sharks 19:12 (mecz rozstrzygnięty w pierwszej połowie, wygranej przez gospodarzy 19:0 – dwa przyłożenia zdobył wtedy Jacques Vermeulen, który grał po raz pierwszy w tym sezonie; z kolei drużyna z Manchesteru straciła Raffiego Quirke’a z urazem głowy).
•    W tabeli bez większych zmian. Przegrali liderzy, Leicester Tigers, ale zachowali dużą, kilkunastopunktową przewagę nad resztą stawki. Za ich plecami solidarne zwycięstwa pięciu kolejnych ekip, które mają coraz większą szansę, aby pomiędzy sobą rozstrzygnąć walkę o trzy miejsca w play-off. Na dnie wreszcie zmiana – po szesnastu kolejkach, po których Bath okupowało ostatnią lokatę, drużyna ta zrównała się punktami z Worcester Warriors i zepchnęła ich niżej siebie. Co i tak nie ma wielkiego znaczenia, bo z tej ligi nikt w tym sezonie nie spadnie…
•    W Championship dwa zaległe spotkania. Z czołówki na boisku pokazali się tylko Ealing Trailfinders, którzy roznieśli najsłabszą drużynę w stawce, London Scottish, aż 81:0 (13 przyłożeń). Trailfinders awansowali na drugie miejsce w tabeli z dwoma punktami straty do Doncaster Knights (Ealing ma jednak jedno spotkanie rozegrane mniej) i dwoma punktami przewagi nad Cornish Pirates (ci z kolei mają dwa spotkania do nadrobienia).
•    Ale czy w Championship jest o co grać? Właśnie ogłoszono, że zarówno Doncaster Knights, jak i Ealing Trailfinders, nie spełniają jednego z kryteriów wymaganych do zaakceptowania ich w Premiership (wszystkie inne są spełnione) i w przypadku zwycięstwa w lidze nie dostaną odpowiedniej licencji. Oba kluby złożyły wnioski, ale wskazały w nich swoje stadiony, które nie mają wymaganej pojemności (obu sporo brakuje do 10 tys. miejsc na trybunach). Choć wspominają o rozbudowach, nie mają zatwierdzonych ich planów. To oznacza, że zamknięcie się Premiership w gronie udziałowców stało się faktem – nikt na ten poziom nie awansuje, jedynie Championship zostanie uzupełnione do liczby 12 zespołów przez najlepszą drużynę National League 1. Cóż, odmowa jest okraszona deklaracją RFU i Premiership Rugby Ltd. o wsparciu w rozwoju dla klubów z tego poziomu, która brzmi kuriozalnie po tym, jak jakiś czas temu radykalnie obcięły ich dofinansowanie. Swoją drogą, ktoś, kto awansuje do Premiership, będzie musiał jeszcze wyłuskać ze swojej kabzy 25 mln funtów na zakup udziałów w Premiership Rugby Ltd. Doncaster i Ealing mogą się jeszcze od tej decyzji odwołać. Doncaster to zapowiada i zamierza powołać się na umowę z Hull, grającym w Super League.
 
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
•    Na początek trzynastej kolejki URC, w piątek, dwa mecze z udziałem irlandzkich drużyn i jakże odmienne ich wyniki. Ulster całkowicie zdominował walijski Cardiff, do przerwy prowadził już 22:0, a wygrał zdecydowanie aż 48:12. Zupełnie inaczej zaprezentowała się drużyna Connachtu w Edynburgu. Co prawda przez pierwsze pół godziny dominowała na boisku i prowadziła 8:0, to potem jej obrona kompletnie się posypała, a Szkoci zaczęli zdobywać przyłożenie za przyłożeniem. Skończyło się na ośmiu i zwycięstwie Edynburga 56:8. Emiliano Boffelli zdobył w tym meczu 21 punktów (miał stuprocentową skuteczność z podwyższeń i dorzucił pierwsze przyłożenie swojej drużyny).
•    W sobotę w ślad za Ulsterem poszły dwie kolejne irlandzkie drużyny: Munster i Leinster, które rozgromiły swoich przeciwników. W Treviso Leinster grał przeciwko Benettonowi – w starciu dwóch mocno osłabionych ekip Włosi byli bez szans. Irlandczycy już przed przerwą mieli na koncie bonus ofensywny i prowadzili 28:3. Ostatecznie zatrzymali się na dziewięciu przyłożeniach i wygrali 61:17, a 19 punktów na swoje konto zapisał Ross Byrne. Jeszcze wyżej wygrał Munster – podejmował walijskich Dragons, do przerwy też prowadził 28:3, a ostatecznie rozgromił rywali aż 64:3. Za to w ślady Edynburga nie poszła druga szkocka ekipa, Glasgow Warriors, która w sobotę, odrobinę niespodziewanie uległa w Llanelli walijskim Scarlets 10:35. Walijczycy przerwali serię pięciu zwycięstw Szkotów z rzędu, mimo że sami ostatnio przegrywali. W tym meczu szybko stracili przyłożenie, a tuż przed końcem pierwszej połowy przegrywali 0:10. Jednak wtedy zdobyli przyłożenie, a w drugiej połowie, grając coraz pewniej, punktowali już tylko oni (jedyne przyłożenie Warriors zostało unieważnione po TMO).
•    A na koniec weekendu najwyżej sklasyfikowana walijska drużyna, Ospreys, pokonała ostatnią drużynę ligi, włoskie Zebre Parma. Nieoczekiwanie miała jednak kłopoty: prowadziła po pierwszej połowie 17:6, ale na początku drugiej, w ciągu paru minut Włosi zdobyli 13 punktów i wyszli na prowadzenie. Ospreys co prawda ostatecznie wygrali 27:22, ale Zebre rozegrało jeden z lepszych swoich meczów w sezonie, a bonus defensywny to ich drugi punkt w tym sezonie.
•    W tabeli już na trzech pierwszych miejscach ekipy z Irlandii, szkockie spadły za ich plecy.
 
Super Rugby Pacific - Australia, Nowa Zelandia, Fiji, Samoa, Tonga  
•    W Super Rugby Pacific doczekaliśmy się wreszcie występu wyspiarskiej drużyny Moana Pasifika – a wyzwanie stanęło przed nimi wyjątkowe, bo zmierzyli się z Crusaders (do których składu wrócił po kontuzji Richie Mo’unga). Zgodnie z oczekiwaniami wyspiarze przegrali, ale mimo zaledwie jednego rozegranego meczu przed sezonem i kilku tygodni przymusowej przerwy pokazali się z dobrej strony – to oni zdobyli pierwsze przyłożenie w meczu, a na kilka minut przed końcem przegrywali tylko 12:21. Ostatecznie ulegli 12:33. Jeszcze więcej powodów do radości mają kibice fidżyjscy – drużyna Fijian Drua musiała przenieść swój mecz z Suncorp w Brisbane z powodu powodzi, ale mimo to pokonali Rebels. Co prawda tuż przed końcem pierwszej połowy przegrywali 0:14, ale jeszcze przed przerwą odrobili połowę strat, a potem długo dominowali na boisku i wyszli na prowadzenie 31:19. Ostatecznie wygrali 31:26. Piątek okazał się więc historycznym dniem – to pierwsze zwycięstwo wyspiarskiej drużyny w zawodowym Super Rugby.
•    W derbach nowozelandzkich sporo emocji. Blues po zaciętym meczu pokonali Chiefs 24:22. Zwycięstwo zawdzięczają przyłożeniu z podwyższeniem zdobytym parę minut przed końcem meczu i spudłowanemu karnemu z dużego dystansu Bryna Gatlanda w ostatniej akcji. W drugim spotkaniu Hurricanes wygrali z Highlanders 21:14. Zaczęło się od obijania słupków z karnych przez obie drużyny, ale Hurricanes wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie Highlanders dwukrotnie redukowali straty do 7 punktów, ale na wyrównanie brakło już czasu. Ostatnie przyłożenie dla zwycięzców zdobył debiutujący w ich drużynie łącznik ataku Logan Henry, który moment wcześniej pojawił się na boisku. Z kolei w derbach australijskich Western Force uległo Reds 16:29 (choć nastraszyło rywali, bo na kwadrans przed końcem prowadziło 16:15; gwiazdą meczu był kapitan drużyny z Queenslandu, James O’Connor), a Brumbies pokonali Waratahs 27:20 (ekipa z Sydney podobnie jak Highlanders w Nowej Zelandii – przegrywała, redukowała straty, ale w końcówce nie zdołała doprowadzić do remisu).
 
Super W - Australia
•    Swoją drogą, wystartowały także kobiece rozgrywki w Australii – Super W. Tu w swoim absolutnym debiucie dziewczyny z Fijiana Drua poszły w ślady swoich kolegów z Fijian Drua i pokonały Rebels. Ba, znacznie prześcignęły ich dokonania – to był pogrom, wygrały aż 66:5.
 
Japan Rugby League One - Japonia
•    W Japan Rugby League One ósma kolejka i po raz drugi w tym sezonie rozegrany komplet spotkań. Na początek Tokyo Sungoliath grało z Kobelco Steelers i rozgromiło ich 56:17. Dwóch Nowozelandczyków zaliczyło hat-tricki przyłożeń: Damian McKenzie (dorzucił komplet ośmiu podwyższeń, w sumie zdobył 31 punktów) i Tevita Li; przyłożenie zdobył też reprezentujący Australię Samu Kerevi. Wysoko wygrali także obrońcy tytułu mistrzowskiego, Saitama Wild Knights: 66:10 z Red Hurricanes (26 punktów, w tym 18 z podwyższeń, zdobył Rikiya Matsuda). Nieco trudniej zwycięstwa przyszły innym drużynom z czołówki: Toyota Verblitz wygrała 31:22 z ostatnią w lidze drużyną Shining Arcs (znów przyłożenie dla przegranych Israela Folaua, ale najlepszym graczem meczu została inna gwiazda rugby, Pieter-Steph du Toit), a lider – Kubota Spears – wygrał z Blue Revs 30:24 (prowadził po pierwszej połowie 27:7).
 
Major League Rugby - USA, Kanada
•    W północnoamerykańskiej Major League Rugby sporo uwagi przyciągało starcie dwóch drużyn Adama Gilchrista: niepokonani w tym sezonie Austin Gilgronis, choć do przerwy przegrywali 0:9, pokonali obrońców tytułu mistrzowskiego LA Giltinis 22:9. Miano niepokonanych utraciła natomiast drużyna Rugby New York, które uległa New England Free Jacks 22:38 w pierwszym meczu rozgrywanym przed własną publicznością. Pierwsze zwycięstwo w sezonie, za to najwyższe w historii ligi, odnieśli Utah Warriors nad beniaminkiem, Dallas Jackals – 69:22. Ciekawie było w starciu Seattle Seawolves z NOLA Gold, który nowoorleańczycy wygrali dzięki karnemu w końcówce tylko jednym punktem 25:24. Na czele konferencji zachodniej oczywiście Austin, a we wschodniej na pierwsze miejsce awansowała Atlanta.
 
Currie Cup - Południowa Afryka
•    Po przerwie wrócił południowoafrykański Currie Cup. Drużyny Cheetahs i Sharks podtrzymały swoje serie zwycięstw. Pierwsi rozgromili Lions 66:14 (nie przeszkodziło im przerwanie meczu z powodu burzy; Lions wciąż z kompletem porażek), a drudzy wygrali na wyjeździe z Pumas 24:10 (wszystkie punkty dla zwycięzców padły z karnych Henry’ego Chamberlaina). W trzecim meczu Griquas ulegli Bulls 27:53, obie ekipy utrzymały się jednak na miejscach promowanych awansem do play-off.
 
Extraliga - Czechy
•    W ten weekend ruszył nowy sezon ligi czeskiej (czyli Extraligi). Z małym falstartem: z czterech zaplanowanych spotkań odbyła się połowa. Dwa derbowe mecze w Pradze zostały odwołane z powodu obfitych opadów śniegu. Nie można było przenieść ich na mający sztuczną murawę stadion Markéta, gdzie ostatnio grała polska reprezentacja – z powodu braku certyfikatu na murawę (jak napisali Czesi, można tam odbywać jedynie treningi oraz gry z ograniczonymi sytuacjami kontaktowymi). W dwóch rozegranych meczach triumfowały ekipy, które w poprzednim sezonie zajęły dwa pierwsze miejsca: mistrzowie, Mountfield Říčany, rozgromili Přelouč 73:5, a wicemistrzowie, JIMI Vyškov, pokonali Dragona Brno 39:18.
 
Super Rugby Aupiki - Nowa Zelandia
•    W ten weekend miała ruszyć także kobieca, nowozelandzka liga Super Rugby Aupiki. Jednak we wszystkich czterech drużynach pojawiły się przypadki covidu i start ligi odłożono na razie do czwartku.
 
Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]
Stawki Ekwiwalentów Sędziowskich - Aktualizacja Ekstraliga: VI kolejka w obiektywie
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki