POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata06.06.2022


Top 14 - Francja
•   Na koniec fazy zasadniczej francuskiej ligi Top 14 mieliśmy siedem meczów i wszystkie miały realną stawkę. Najwięcej uwagi przyciągały starcia potęg, Lyonu z La Rochelle (czyli pary zdobywców europejskich pucharów sprzed tygodnia) oraz Racingu 92 z Tulonem – zwycięzcy mogli zapewnić sobie awans do play-off, a przegrani wypaść z walki o mistrzostwo. I w obu tych meczach emocji było co niemiara.
•   W niesamowitym napięciu trzymał zwłaszcza mecz, który można nazwać spotkaniem o superpuchar Europy: Lyonu z La Rochelle. Fantastyczna gra obu drużyn, zero kunktatorstwa, dziewięć przyłożeń i dramatyczna końcówka. Pierwsza połowa należała do Lyonu (grającego bez bohatera sprzed tygodnia, Dawita Niniaszwiliego): wynik otworzył przyłożeniem Dylan Cretin, co prawda odpowiedział młynarz La Rochelle Facundo Bosch po przepięknej zespołowej akcji, ale kolejne dwa przyłożenia zdobyli gospodarze i to oni prowadzili do przerwy 19:5, mogąc mieć nadzieję na zwycięstwo z bonusem. Po przerwie mieli jednak fatalny okres – w ciągu 10 minut stracili trzy przyłożenia i to La Rochelle było na pięciopunktowym prowadzeniu. Na 10 minut przed końcem Lyon odzyskał skromną przewagę, ale chwilę potem Levani Botia zdobył piąte przyłożenie dla zdobywców Champions Cup, którzy znów prowadzili 29:26. Takim wynikiem spotkanie się skończyło, ale końcówka była dramatyczna. Lyon w ostatnich minutach przycisnął rywali do linii bramkowej i był o włos od przyłożenia. Sędzia kilka razy wracał do korzyści na 5 m, gospodarze rozgrywali karne na krótko, ale obrona gości wytrzymała nawet po osłabieniu w wyniku żółtej kartki. Przyłożenie Noy Nakaitaciego zostało unieważnione po TMO, chwilę potem Toby Arnold potknął się w czystej sytuacji tuż przed linią bramkową i wypuścił piłkę (ta sytuacja pewnie będzie śnić mu się długo po nocach), a na koniec Dylan Cretin położyłby pewnie piłkę na linii między słupami gdyby nie noga Raymonda Rhule… To jednak w praktyce była dla Lyonu tylko gra o honor: wyniki innych spotkań ułożyły się tak, że byli już bez szans na awans (w przypadku zwycięstwa zrównaliby się punktami z roszelczykami, ale znaleźliby się za ich plecami w tabeli). La Rochelle dzięki zwycięstwu zajęło piąte miejsce i awansowało do play-off, a Lyon skończył sezon jako dziewiąty.
•   Wysoką stawkę miało dla obu uczestników starcie Racingu 92 z Tulonem (niestety bez Gabina Villière’a w składzie, kontuzjowanego przed tygodniem). Obie ekipy liczyły na awans do play-off, a przegrany musiał liczyć się z odpadnięciem z rywalizacji. Wynik dwoma karnymi otworzył Louis Carbonel (jak się potem okazało – w swoim ostatnim występie dla Tulonu), potem ekipy wymieniły się przyłożeniami i do przerwy ekipa z Lazurowego Wybrzeża prowadziła 13:8. Po przerwie po wymianie karnych Racing zmniejszył stratę do dwóch oczek, a gdy na 10 minut zyskał przewagę jednego zawodnika (żółtą kartkę zobaczył kapitan Tulonu Charles Ollivon za atak na zawodnika w powietrzu) Juan Imhoff zdobył przyłożenie, które ustaliło wynik – przez ostatnie 20 minut żadna drużyna już go nie zmieniła i paryżanie wygrali 20:15. W efekcie to oni awansowali do play-off z ostatniej, szóstej lokaty, a Tulon skończył sezon na ósmym miejscu. To i tak niezłe osiągnięcie, skoro jeszcze kilkanaście tygodni temu był na szarym końcu ligowej stawki, ale wyjątkowo gorzkie – po pierwsze apetyt rósł w miarę trwania świetnej końcówki sezonu, a po drugie mimo zajęcia ósmego miejsca nie zakwalifikowali się do Champions Cup (awansował mimo niższego miejsca w tabeli Lyon, jako zwycięzca Challenge Cup).
•   Sporo emocji także w starciu Clermont z Montpellier. Gospodarze mogli jeszcze marzyć o play-off (a walczyli o Champions Cup), natomiast celem gości był bezpośredni awans do półfinałów. Clermont zdobyło pierwsze przyłożenie w meczu (Giorgi Beria w ósmej minucie) i zdobytego w ten sposób prowadzenia nie oddało do końca, chociaż Montpellier wciąż pozostawało w kontakcie. Gospodarze wygrali 20:15 i to było za mało, aby myśleć o awansie do ćwierćfinałów – wyniki innych spotkań nie ułożyły się po ich myśli i skończyli sezon na siódmym miejscu, gwarantując sobie jednak awans do Champions Cup. Natomiast Montpellier mimo porażki utrzymało się w czołowej dwójce i będzie czekać w półfinale na zwycięzcę ćwierćfinału.
•   Dwa kluby toczyły korespondencyjny pojedynek o uniknięcie barażu. Przedostatnie w tabeli Perpignan grało z walczącym o bezpośredni awans do półfinału Bordeaux i sprawiło sporą niespodziankę, wygrywając 22:15. To wyrzuciło Bordeaux z czołowej dwójki (awansowali do play-off z trzeciego miejsca), ale nie pomogło Katalończykom, którzy barażu nie uniknęli i pozostali na trzynastym miejscu. Dwunaste Brive bowiem grało na wyjeździe ze Stade Français (nie mającego już o co walczyć) i wygrało 33:17.
•   Porażki Bordeaux i Montpellier pozwoliły na awans na pierwsze miejsce ekipie z Castres – odniosła piąte zwycięstwo z rzędu, pokonując na wyjeździe Pau 16:26. Pierwszy raz w tym sezonie znalazła się w czołowej dwójce, ale za to w kluczowym momencie sezonu. Z kolei Tuluza, która potrzebowała zwycięstwa do zapewnienia sobie awansu do play-off wręcz rozniosła zdegradowane już Biarritz 80:7 – 12 przyłożeń (w wykonaniu jedenastu graczy), z czego trzy zdobyte w końcówce meczu nawet przy grze w osłabieniu. Smutny koniec krótkiej przygody z Top 14 Basków.
•   Pary ćwierćfinałowe: Bordeaux – Racing 92 i Tuluza – La Rochelle (rewanż za ubiegłoroczny finał rozgrywek). W półfinałach na zwycięzców ćwierćfinałów czekają Montpellier i Castres.
•   Rozegrano także finałowe mecze na dwóch niższych poziomach. Bezpośredni awans z Pro D2 do Top 14 wywalczyła baskijska Bajonna, wracająca do elity po roku przerwy (Baskowie zatem zastąpią Basków, podobnie jak przed rokiem). Już po kwadransie prowadziła w Mont-de-Marsan 10:0, a do przerwy 20:10. Po przerwie wykorzystała przewagę po żółtej kartce jednego z rywali i było już 37:13. Potem szła za ciosem i wygrała 49:20. Mont-de-Marsan zagra o awans w barażu przeciwko Perpignan.
•   Z kolei w finale Nationale 1 (obaj jego uczestnicy mieli pewny awans do Pro D2) podparyskie Massy zdecydowanie wygrało z Soyaux Angoulême 38:10. Do Nationale 1 awans z kolei wywalczyły ekipy Rennes i Hyères Carqueiranne La Crau (klub Aleksandra Nowickiego).
 
Premiership - Anglia
W Angli w porównaniu z Francją nudy, czemu na pewno sprzyja brak spadków (a więc brak realnej stawki dla drużyn z dołu tabeli i to już od dłuższego czasu). Włodarze Premiership zapewniali w ubiegłym tygodniu, że planują ich przywrócenie. Za rok jeszcze nie (chcą powiększyć ligę do 14 zespołów), ale już na pewno za dwa lata. Jednak to ruch trochę pozorny, czego dowodem odmowa awansu Ealing Trailfinders w tym roku. A przepaść (także finansowa) pomiędzy drużynami z Premiership i Championship wciąż rośnie. We Francji rugby zdaje się kwitnąć – drużyny awansujące z Pro D2 do Top 14 nie są skazane na zagładę, a profesjonalizm obejmuje coraz większą liczbę drużyn. W Anglii jest odwrotnie – coraz większe różnice, coraz trudniej z kasą.
•   W ostatniej kolejce fazy zasadniczej w Anglii tylko trzy mecze miały prawdziwą stawkę. Northampton Saints i Gloucester toczyły korespondencyjny pojedynek o awans do play-off. Gloucester tracił dwa punkty do Saints i awansować musiał wygrać i liczyć na potknięcie drużyny z Northampton. Przeciwnika miał niezwykle trudnego – pewnych drugiego miejsca w lidze Saracens. Ci jednak pojechali do Gloucesteru bez wielu kluczowych graczy (Farrela, Itoje, George’a, Billy’ego Vunipoli, Daly’ego) i gospodarze byli w tej sytuacji bezlitośni: zaaplikowali rywalom osiem przyłożeń, Saracens swoje jedyne zdobyli już przy prowadzeniu Gloucesteru 40:0, a mecz skończył się wynikiem 54:7 (zadziwiająco wysokim nawet przy uwzględnieniu luk w składzie gości).
•   To jednak awansu do półfinału Gloucesterowi nie dało, bo swój mecz z Newcastle Falcons wygrali także Northampton Saints. I także wysoko – już do przerwy prowadzili 36:7. Na początku drugiej połowy zrobiło się na moment ciekawie – w ciągu 10 minut Falcons zdobyli trzy przyłożenia i zmniejszyli swoją stratę do dziesięciu punktów. Chwilę potem jednak czerwoną kartkę zobaczył Sean Robinson (za uderzenie głową w głowę Dana Biggara), Saints dorzucili kolejne pięć przyłożeń (hat-tricka skompletował skrzydłowy Tommy Freeman) i wygrali 65:26, pewnie awansując do play-off.
•   Trzecią drużyną, która mogła na boisku coś zdobyć, byli Wasps – grali na wyjeździe przeciwko liderom tabeli, Leicester Tigers, a w razie zwycięstwa przeskoczyliby w tabeli pauzujących w ostatni weekend London Irish i awansowali do rozgrywek Champions Cup. To się jednak im nie udało. Tigers już na początku meczu zdobyli przyłożenie i prowadzili 7:0, ale ten wynik utrzymał się aż do drugiej połowy. W drugiej przyłożenie Freddiego Stewarda dało Tigers przewagę 17:3, i choć Wasps w końcu przedarli się na pole punktowe rywali, to liderzy tabeli wygrali 20:10 (połowę dorobku zawdzięczając kopom z podstawki George’a Forda). Przy okazji dopełnili kompletu zwycięstw w rundzie zasadniczej na swoim boisku.
•   Poza tym Worcester Warriors wygrali z Bath 43:27 (choć po 30 minutach przegrywali 7:19; w drugiej połowie zdobyli pięć przyłożeń, z czego trzy zawdzięczają obrońcy Jamesowi Shillockowi i dzięki temu zwycięstwu wydostali się z ostatniego miejsca w ligowej tabeli, spychając na nie swoich rywali), Sale Sharks wygrali z Bristol Bears 42:19 (rok temu obie drużyny grały w półfinałach, dziś mogły tylko o tym marzyć; z ekipą Sharks żegnał się m.in. Faf de Klerk) i wreszcie Exeter Chiefs po emocjonującym spotkaniu pokonali Harlequins 47:38 (aż 13 przyłożeń, Quins mimo pewnego awansu nie odpuścili meczu i jeszcze kilkanaście minut przed końcem prowadzili – tym razem „królowie końcówek” jednak końcówkę przegrali).
•   Skład półfinałów: Leicester Tigers – Northampton Saints i derby Londynu Saracens – Harlequins. Z ubiegłorocznych uczestników w play-off mamy teraz tylko obrońców tytułu (Exeter Chiefs są poza tą strefą pierwszy raz od 2015).
 
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy 
•   Ćwierćfinały URC zaczęły się od irlandzkich derby pomiędzy Ulsterem i Munsterem. Belfastczycy, żywiołowo dopingowani, zaczęli od niecodziennego przyłożenia: podczas gdy część graczy przepychała się na linii 22 m, James Hume szybko rozegrał karnego na 5 m, podał do Johna Cooney’a i ten nie miał najmniejszych problemów z wejściem na pole punktowe Munsteru – luźne przestrzenie niczym w siódemkach. Munster co prawda odpowiedział, ale Stewart Moore zdobył w pierwszej połowie jeszcze dwa przyłożenia (jedno znowu po asyście Hume’a), na początku drugiej połowy gospodarze dorzucili czwarte (znów spory udział Hume’a) i zrobiło się 26:7. Odtąd Munster naciskał, dwukrotnie był bardzo bliski przyłożenia (raz nawet je zdobył po zablokowanym wykopie, ale TMO nie zostało uznane). Przyłożenie padło dopiero po kwadransie, ale dalsze za nim nie poszły – graczom Munsteru piłka wypadała z rąk, a to Ulster punktował po karnym i kontrze. Ostatecznie wygrał 36:17. Zasłużone zwycięstwo belfastczyków, smutny koniec ery Johanna van Graana w Munsterze.
•   Drugą irlandzką drużyną w półfinale będzie Leinster. Dublińczycy, choć w przemeblowanym składzie (m.in. bez Jonathana Sextona), odreagowali porażkę w finale Champions Cup i rozgromili Glasgow Warriors aż 76:14. Co prawda pierwsze punkty w meczu zdobył Zander Fagerson, ale z 0:7 zrobiło się do przerwy 26:7, a po kolejnych 20 minutach gry 52:7. Dublińczycy zdobyli w tym meczu aż 12 przyłożeń, z czego osiem po przerwie. 76 to rekord w historii URC i jego poprzedników (Pro14, Pro12, Ligi Celtyckiej) w liczbie punktów zdobytych w meczu przez jedną drużynę.
•   Z rywalizacji odpadła też druga szkocka drużyna, Edynburg, choć ta przynajmniej uniknęła pogromu, jaki spotkał kolegów z Glasgow. Szkoci grali w Kapsztadzie z miejscowymi Stormers i przegrali 17:28. Decydujący okazał się początek drugiej połowy: po pierwszej mieliśmy remis 10:10, ale po przerwie w ciągu kwadransa gospodarze odskoczyli na 15 punktów.
•   Oprócz Stormers spośród drużyn południowoafrykańskich w półfinałach zobaczymy także Bulls, którzy po najbardziej chyba emocjonującym ćwierćfinale pokonali Sharks 30:27. Drużyny szły tu łeb w łeb. Po pierwszej połowie mieliśmy remis 13:13. Na początku drugiej Bulls odskoczyli na 14 punktów, ale Sharks tę stratę na pięć minut przed końcem odrobili i zanosiło się na to, że na koniec regulaminowego czasu gry też będzie remis, 27:27. Do dogrywki jednak nie doszło – w 83. minucie mecz rozstrzygnął drop goalem Chris Smith.
•   Skład półfinałów (irlandzko-południowoafrykańskich): Leinster – Bulls i Stormers – Ulster.
 
Super Rugby Pacific - Australia, Nowa Zelandia, Fiji, Samoa, Tonga 
•   W ten weekend zobaczyliśmy też ćwierćfinały Super Rugby Pacific. Swoją drogą, w URC uczestniczy w tej fazie połowa drużyn, tu – aż dwie trzecie, co budzi spore narzekania (skrajnym przypadkiem są Highlanders, którzy dostali się do tej fazy mimo przegrania zdecydowanej większości swych spotkań). To jednak zostało wynegocjowane przez Australijczyków, którzy zapewne obawiali się, że w przypadku czterozespołowej fazy play-off, nie znajdzie się w niej żadna ich drużyna.
•   W pierwszym meczu, w piątek, grali Crusaders z Reds. Tydzień temu w starciu tych ekip kończących wówczas fazę zasadniczą Nowozelandczycy wygrali 28:15. Teraz wynik padł podobny: 37:15. Głównym aktorem spektaklu był zawodnik, którego przed tygodniem na boisku nie było – Richie Mo’unga, który zdobył 22 punkty (w tym przyłożenie). Wbrew pozorom nie było to jednostronne widowisko. Jeszcze na początku drugiej połowy Reds zmniejszyli straty do 1 punktu, a nawet mieli szansę wyjść na prowadzenie. W ostatnich dwudziestu minutach punktowali jednak tylko Crusaders, którzy w tym okresie zdobyli trzy przyłożenia (jedno z nich zaliczył Sevu Reece po świetnej akcji, w której oszukał trzech rywali). Reds nie mogli tego meczu wygrać, skoro przegrali połowę młynów z własnym wrzutem.
Podobny wynik mieliśmy w innym starciu nowozelandzko-australijskim: Chiefs pokonali Waratahs 39:15. Zwycięstwo ekipy z Nowej Zelandii właściwie nie było zagrożone – co prawda Waratahs po kiepskich pierwszych minutach potrafili doprowadzić do remisu 10:10, ale już pierwszą połowę przegrali 10:27. Zdobyli pierwsze przyłożenie w drugiej połowie, ale to było wszystko, na co ich było stać.
•   Honor drużyn z Australii obronili Brumbies, jako jedyni grający na zachodnim brzegu Morza Tasmańskiego. To było najbardziej wyrównane z wszystkich spotkań ćwierćfinałowych. Do przerwy na prowadzeniu byli Hurricanes, którzy dzięki przyłożeniu z ostatnich minut wygrywali 22:15. Obie drużyny zostały przed przerwą osłabione w konsekwencji wysokich szarż: czerwoną kartkę zobaczył Len Ikitau z Brumbies, a moment później żółtą Owen Franks z Hurricanes –w tym drugim wypadku sędzia uznał, że impet uderzenia poszedł w ramię, a nie głowę, ale mimo to poszkodowany Noah Lolesio musiał zejść na HIA. Tuż po przerwie świetny w pierwszej odsłonie Jordie Barrett karnym zwiększył przewagę Canes, ale to był koniec ich zdobyczy punktowych. Tymczasem Noah Lolesio powoli zmniejszał straty gospodarzy, którzy w końcówce zdobyli dwa przyłożenia z podwyższeniami na wagę zwycięstwa i awansu.
•   W jedynym spotkaniu ćwierćfinałów o charakterze derbowym grały dwie drużyny z Nowej Zelandii: Blues i Highlanders. I tu również wygrała drużyna wyżej notowana w fazie zasadniczej – Blues zwyciężyli aż 35:6. Zwycięzcy długo czekali na punkty: jeszcze w 30. minucie meczu mieliśmy wynik 0:6, choć wtedy od dobrych paru minut Highlanders byli na boisku w czternastkę po czerwonej kartce swego młynarza. Jednak w końcowych minutach Blues zdobyli dwa przyłożenia, w drugiej połowie kolejne trzy (w tym pierwsze w Super Rugby przyłożenie gwiazdy rugby league, Rogera Tuivasy-Shecka), a Highlanders nie potrafili w żaden sposób odpowiedzieć. Choć w świat powędrowało przede wszystkim video z fantastycznym zachowaniem w obronie przed maulem autowym ich zawodnika, Josha Dicksona.
Skład półfinałów: Crusaders – Chiefs oraz Blues – Brumbies.
 
Asia Rugby Men’s Championship - Azja
•   W Inczonie rozegrano pierwszy w Azji mecz kwalifikacji do Pucharu Świata w 2023 i zarazem pierwsze z dwóch spotkań najwyższej grupy Asia Rugby Men’s Championship: Korea Południowa grała z Malezją. Gospodarze nie dali swoim rywalom szans i wygrali 55:10. Malezyjczycy honorowe przyłożenie zdobyli dopiero na sam koniec meczu. Korea 9 lipca zmierzy się w Inczonie z Hongkongiem, a zwycięzca tego spotkania zagra przeciwko Tonga (wygrany awansuje bezpośrednio, przegrany będzie miał jeszcze szansę w barażu międzykontynentalnym).
•   Na trzecim poziomie, w Division 2, w Lahaurze rozegrano rewanżowe spotkanie Pakistanu z Tajlandią. Gospodarze odrobili pięciopunktową stratę z pierwszego spotkania o włos – wygrali sześcioma punktami, 24:18. Tajlandia, która prowadziła do przerwy nawet 9:0, w ostatniej akcji meczu mogła odmienić losy rywalizacji – miała karnego z niecałych 30 m na wprost słupów, ale ten okazał się niecelny. Pakistan, który jeszcze niedawno grał w Division 3, wywalczył awans do Division 1.
 
Pacific Four Series - USA, Kanada, Nowa Zelandia, Australia
•   Dwa spotkania międzynarodowe zagrały też kobiece reprezentacje w ramach pierwszej kolejki Pacific Four Series, rozgrywanego w nowozelandzkiej Taurandze. Dziś nad ranem (naszego czasu) Kanadyjki pewnie pokonały Amerykanki 36:5, a Nowozelandki (z aż siedmioma debiutantkami w składzie), choć przegrywały po 30 minutach 0:10, wygrały z Australią 23:10 – drobny powiew optymizmu w ekipie Black Ferns po fatalnej jesieni w Europie, skandalu w reprezentacji i zmianie trenera kilka miesięcy przed najważniejszą imprezą w kobiecym rugby.
 
Major League Rugby - USA, Kanada
•   W Major League Rugby rozegrano ostatnią kolejkę fazy zasadniczej, ale same mecze stały w cieniu zdarzenia pozaboiskowego: Austin Gilgronis, którzy przed weekendem byli wiceliderem konferencji zachodniej, z pewnym awansem do play-off (a nawet z szansą na pierwsze miejsce na zachodzie) zostali z play-off wykluczeni. Władze ligi nie podały powodów (w sieciowych dyskusjach pojawiają się niesprawdzalne informacje o niepłaconych przez klub rachunkach).
•   W tej sytuacji rywalizacja na zachodzie zyskała dodatkową stawkę – dla dwóch drużyn otworzyła się szansa na awans do play-off. A ponieważ San Diego Legion w tej kolejce pauzowało, los trzeciego miejsca na zachodzie zależał od wyniku meczu LA Giltinis (pewnego w tej sytuacji bezpośrednio awansu do finału konferencji) z piątym w tabeli Seattle Seawolves (swoją drogą, było to starcie obu dotychczasowych mistrzów MLR). Seattle pierwsze przyłożenie zdobyło już na samym początku i wygrało zacięty mecz 35:27, dzięki czemu przeskoczyło San Diego w tabeli. Austin Gilgronis mimo fatalnych wieści pozaboiskowych zakończyli sezon zwycięstwem nad Houston SaberCats (pewnymi awansu). Z kompletem porażek sezon skończył beniaminek, Dallas Jackals. Na wschodzie miejsca w czołówce bez zmian: Rugby ATL utrzymali drugie miejsce po wysokim zwycięstwie z NOLA Gold, i w tej sytuacji wygrana Nowego Jorku nad liderem, New England Free Jacks (21:14), nic im nie dała.
•   Skład półfinałów konferencji: Rugby ATL – Rugby New York i Houston SaberCats – Seattle Seawolves. W finałach czekają New England Free Jacks i LA Giltinis.
 
Currie Cup - Południowa Afryka
•   W przedostatniej kolejce fazy zasadniczej Currie Cup w Premier Division zacięte spotkania zakończone zwycięstwami drużyn wciąż walczących o awans do półfinałów. Trzecie miejsce w tabeli utrzymali Griquas, którzy pokonali na wyjeździe Western Province 43:41, zdobywając cztery przyłożenia w ostatnich 20 minutach, a ostatnie, decydujące, dobrych parę minut po upływie regulaminowego czasu gry. Też na wyjeździe i jeszcze mniejszą różnicą punktów wygrali Pumas, którzy pokonali wiceliderów, Cheetahs, 29:28 (tuż przed końcem Ruan Pienaar spudłował dalekiego karnego). Awansowali dzięki temu na czwarte miejsce, które zwolnili Sharks nieoczekiwanie przegrywając z Lions 32:38 – dla Lions było to zaledwie drugie zwycięstwo w sezonie (i drugie z rzędu).
•   Poziom niżej, w First Division, zwycięstwo odniósł gruziński Black Lion – 42:27 nad SWD Eagles. Wygrali też kenijscy Simbas, grając pierwszy raz przed swoją publicznością w Nairobi (całkiem licznie zgromadzoną) – 51:35. Przegrali natomiast zimbabwijscy Goshawks, którzy mierzyli się z Eastern Province.
 
División de Honor - Hiszpania
•   Zwycięzcą hiszpańskiej División de Honor została katalońska Santboiana, która w finale pokonała baskijską Ordizię 23:17. Co prawda to Baskowie zdobyli pierwsze przyłożenie w meczu, ale potem Santboiana stopniowo budowała przewagę i tuż przed końcem prowadziła 23:10 (m.in. dzięki dwóm drop goalom Javiera Rojasa z końcówki pierwszej połowy). Przyłożenie Basków na sam koniec meczu nic już w tej sytuacji zmienić nie mogło. Dla Santboiany to ósmy tytuł mistrzowski w historii (ostatni zdobyła w 2006). To także pierwszy przypadek od dekady, gdy złote medale mistrzostw nie wędrują do Valladolid.
 
Didi 10 - Gruzja
•   W finale gruzińskiej Didi 10 bez niespodzianki: najlepsza drużyna fazy zasadniczej, Batumi, pokonała Bolnisi Koczebi 23:14, rozstrzygające przyłożenie zdobywając w ostatnich minutach meczu. Dla drużyny ze stolicy Adżarii to czwarty tytuł w historii (poprzedni zdobyła w 2019).
 
D1 - Belgia
•   W belgijskiej D1 tytuł mistrzowski zdobyła ekipa La Hulpe, pieczętując w ten sposób dublet – tydzień temu po mistrzostwo Belgii sięgnęła kobieca piętnastka z tego klubu. La Hulpe w finale pokonało Soignies 38:24. Po wyrównanej pierwszej połowie (13:12, tylko jedno przyłożenie) w drugiej późniejsi zwycięzcy odskoczyli rywalom na 14 punktów. I choć Soignies dwukrotnie zmniejszało straty do dziewięciu oczek, nie zagroziło poważniej już zwycięstwu rywali. Dla La Hulpe to drugi tytuł w historii i zarazem drugi z rzędu (wygrali poprzednio w w 2019).
 
Premier 15s - Anglia
•   W piątek na Sixways Stadium w Worcester w obecności ponad 3 tys. widzów rozegrano finał angielskiej zawodowej ligi kobiet, Premier 15s. Saracens pokonały w nim Exeter Chiefs 43:21 i zdobyły mistrzostwo Anglii szesnasty raz w historii (a trzeci raz w historii Premier 15s, liczącej cztery sezony). Więcej jednak niż o finale w ubiegłym tygodniu mówiło się o zawodniczkach z zagranicy w tej lidze. W składzie Exeter Chiefs Angielki w finale stanowiły mniejszość – w kilku drużynach angielskiej elity znajdziemy spore zaciągi, zwłaszcza zawodniczek z innych krajów Wysp Brytyjskich, a także Kanady i Stanów Zjednoczonych. To się ma zmienić w przyszłości – RFU planuje zaostrzenie obowiązujących reguł od roku 2023. Obecnie oczekiwane jest, że drużyna osiągnie w sezonie średnio 16 zawodniczek angielskich w składzie meczowym – jednak jego nieosiągnięcie skutkuje jedynie utratą 7,5 tys. funtów dotacji z RFU.
 
Liga Stawok - Rosja
•   Faza zasadnicza zakończyła się w rosyjskiej Ligi Stawok, której drużyny na wiosnę straciły niektórych zawodników z zagranicy. Zdecydowanie zdominował ją Jenisiej-STM Krasnojarsk, który skończył ją z kompletem 18 zwycięstw i 24 punktami przewagi nad kolejną ekipą, którą okazał się być Lokomotiw Penza. Play-off zacznie się od półfinałów: Jenisiej zagra z WWA-Podmoskowie, a Lokomotiw ze Striełą Kazań. Ostatnie miejsce w tabeli zajęła drużyna z Rostowa z kompletem porażek – siedem z nich to walkowery, przyznane rywalom wiosną tego roku, gdy ekipa ta nie przystąpiła do rozgrywek.
 
Grzegorz Bednarczyk
 
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]
Nowozelandzkie rugby wyprzedane? RTDiM 32: Lechia Rugby Trophy - Aktualizacja
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki