Przegląd Lig Świata12.09.2022
Tweet
Top 14 - Francja
• Weekend we francuskiej ekstraklasie zaczął się od niezwykle emocjonującego pojedynku Lyonu z La Rochelle. Gospodarze do przerwy przegrywali z najlepszą drużyną Europy 0:10, potem 0:13. Punktować zaczęli dopiero 20 minut przed końcem (przyłożenie znakomitego, młodego gruzińskiego skrzydłowego, Dawita Niniaszwiliego), ale roszelczycy jeszcze powiększyli swoją przewagę – na pięć minut przed końcem było 7:23. Wtedy jednak Lyon rozpoczął pościg: w krótkim czasie zdobył dwa przyłożenia i zrobiło się 21:23. Była szansa na jeszcze jedną akcję, ale nic z niej jednak nie wynikło i gospodarze musieli zadowolić się defensywnym punktem bonusowym.
• Ciekawie zapowiadał się też mecz obrońców tytułu z ubiegłorocznymi półfinalistami: Montpellier – Bordeaux. W pierwszej połowie mistrzowie zafundowali gościom prawdziwy blitzkrieg: po 30 minutach prowadzili 26:7 i grali z przewagą jednego zawodnika po żółtej kartce. Potem jednak dorzucili do swego dorobku tylko karnego tuż przed przerwą, a po przerwie nie zdobyli już ani jednego punktu. Bordeaux natomiast po przerwie zdobyło dwa przyłożenia, ale to było za mało na zmianę wyniku: Montpellier wygrało 29:19.
• W niedzielę rozegrano kolejne szlagierowe spotkanie, Tuluzy z Tulonem. Główni kandydaci do złota nie dali jednak szans rywalom z Lazurowego Wybrzeża, odnieśli drugie zwycięstwo w sezonie (tylko La Rochelle ma podobny bilans) i awansowali na czoło tabeli. Wygrali z punktem bonusowym, zdobyli cztery przyłożenia, a jedynym zmartwieniem w Tuluzie jest kontuzja Romaina Ntamacka.
• Poza tym: Bajonna w swoim pierwszym domowym meczu po powrocie do Top 14 pokonała sensacyjnie Racing 92 31:25 (znakomita druga połowa Basków, wygrana 23:7), wicemistrzowie z Castres pokonali drugą paryską drużynę, Stade Français, 30:20 (paryżanie bez Morgana Parry, którego kontuzja odniesiona przed tygodniem w debiucie w nowej drużynie będzie kosztować go ponad miesiąc przerwy), Clermont wygrało z Pau 33:24, a Perpignan uległo Brive 6:17.
• W Pro D2 trwa niespodziewana dobra passa klubu z północy – Rouen-Normandie wygrało trzeci mecz z rzędu (21:16 z Vannes) i jest jedyną niepokonaną ekipą w stawce. Miano to straciła drużyna Grenoble po przegranej z Oyonnax na wyjeździe aż 13:46. Na hit kolejki zapowiadało się starcie spadkowicza z Top 14, Biarritz, i najlepszej drużyny fazy zasadniczej poprzedniego sezonu, Mont-de-Marsan – i nie zawiodło, choć przyłożeń było mniej niż żółtych kartek (6 przyłożeń, 7 kartoników). Tuż przed przerwą Mont-de-Marsan prowadziło 20:3 i grało z przewagą dwóch zawodników – mimo tego osłabienia Baskowie zdołali jednak przed końcem pierwszej odsłony zdobyć przyłożenie i było 10:20. Po przerwie Biarritz kontynuowało odrabianie strat i po kwadransie było już 20:23. Dzięki dwóm karnym Mont-de-Marsan odskoczyło na dziewięć punktów, ale Biarritz w dramatycznej końcówce do końca walczyło o zmianę wyniku. W ciągu kilku ostatnich minut meczu aż czterech zawodników gości zobaczyło żółte kartki – Biarritz zdobyło jednak tylko karne przyłożenie w ostatniej akcji (grając z przewagą trzech graczy, czwarty zobaczył kartonik już po tym przyłożeniu), ale zaliczyło je za późno i przegrało 27:29, notując na swoim koncie tylko punkt bonusowy. W sumie, poza wysokim zwycięstwem Oyonnax, pozostałe siedem spotkań kończyło się bonusami defensywnymi – różnica punktów nie przekraczała pięciu, a w większości spotkań wynosiła zaledwie punkt lub dwa. Emocji było więc co nie miara, a Carcassonne i Colomiers wyrywały jednopunktowe zwycięstwa dzięki karnym w ostatnich akcjach swoich meczów. W tabeli za plecami Rouen powoli zaczyna się zbierać czołówka z poprzedniego sezonu: drugie jest Oyonnax, trzecie Mont-de-Marsan, czwarte Colomiers. Biarritz dopiero na czternastej pozycji. Bez zwycięstwa pozostają Provence i beniaminek z podparyskiego Massy.
Premiership - Anglia
• Ruszyła angielska Premiership, ale nie takiego startu sezonu oczekiwali włodarze ligi – przyćmiła go śmierć królowej Elżbiety II. W piłkarskiej Premier League odwołano całą kolejkę (podobnie – rugbowe zmagania w Szkocji i Walii), jednak w angielskiej Premiership postanowiono tylko o przełożeniu piątkowych spotkań na sobotę i niedzielę oraz uczczeniu pamięci monarchini chwilą ciszy i hymnem państwowym przed meczami.
• Na inaugurację sezonu mieliśmy bardzo atrakcyjne spotkanie: obrońcy tytułu mistrzowskiego, Leicester Tigers, mierzyli się na wyjeździe z poprzednimi mistrzami, Exeter Chiefs. Mecz znacznie lepiej zaczęli gospodarze, którzy do przerwy prowadzili 17:6 (przyłożenie w swoim debiucie zaliczył Solomone Kata, drugie zaś było karne po błędzie bohatera finału z poprzedniego sezonu, Freddiego Burnsa, który zresztą w przerwie meczu musiał zostać zmieniony w związku z urazem głowy). Po przerwie sytuacja się zmieniła: 14 punktów zapisali na swoje konto Tigers i objęli prowadzenie (17:20), a na kwadrans przed końcem zyskali też na 10 minut przewagę jednego zawodnika. Jednak w ostatnim kwadransie to Exeter dominowało i walczyło o zmianę wyniku. Byli tego niezwykle bliscy – aż trzykrotnie wchodzili na pole punktowe rywali, Tigers jednak raz uratował przód, a dwukrotnie byli w stanie utrzymać piłkę w górze. W końcu gospodarze jednak dopięli swego – już po upływie 80. minuty przyłożenie zdobył Namibijczyk Patrick Schlickering. Exeter Chiefs wygrali 24:20, a obrońcy tytułu zaczęli nowy sezon od porażki.
• Ciekawie było też w starciu Bristol Bears z najsłabszą drużyną poprzedniego sezonu, Bath. Ellis Genge uczcił swój powrót do Bristolu przyłożeniem już na samym początku meczu, jednak do przerwy drużyny dzielił tylko jeden punkt – było 17:16. W drugiej połowie Bath wróciło na prowadzenie, wypracowało sobie 12 punktów przewagi, ale ją straciło: najpierw ponownie przyłożył Genge (rewelacyjna akcja filara po podaniu kolegi z tej samej pozycji), a w samej końcówce meczu zwycięstwo wydarli Bath z rąk Will Capon (przyłożenie) i AJ McGinthy (podwyższenie): Bristolczycy wygrali 31:29. Smutnym momentem była przepychanka po jednym z przyłożeń na koniec pierwszej połowy, w której wzięli udział rezerwowi Bath i jeden z nich obejrzał czerwoną kartkę (mający zadebiutować w nowej drużynie Niall Annett). Johann van Graan swoją przygodę z Bath zaczyna od porażki, jednak Bath pokazało, że można oczekiwać od tej drużyny więcej, niż w fatalnym poprzednim sezonie.
Wyjątkowego wyczynu dokonali rugbyści Gloucesteru. Grali na własnym stadionie przeciwko Wasps i do przerwy przegrywali 0:21 (a Wasps zdobyli jeszcze jedno przyłożenie, które jednak zostało unieważnione z powodu bloku). Gospodarze wydawali się być skazanymi na porażkę, ale zaraz na początku drugiej połowy zdobyli dwa przyłożenia (pierwsze z nich po rajdzie Lousia Reesa-Zammita przez niemal całą długość boiska). Na kwadrans przed końcem zdobyli karne przyłożenie, a aż dwóch graczy Wasps powędrowało na ławkę kar – korzystając z przewagi Gloucester zdobyło przyłożenie, które dało mu zwycięstwo 27:21.
• Poza tym Newcastle Falcons przegrali z Harelquins 31:40 (aż 11 przyłożeń obu drużyn, jeszcze na pięć minut przed końcem Falcons prowadzili trzema punktami, ale zwycięstwo odebrały im przyłożenia Alexa Dombrandta i Joe’go Marchanta), London Irish rozgromili Worcester Warriors 45:14 (7 przyłożeń zwycięzców, w tym dwa Henry’ego Arundella; Warriors nie zagrali ani jednego przedsezonowego testu), a Sale Sharks pokonali 29:22 Northampton Saints.
• Worcester Warriors zagrali, ale co dalej? Czterech parlamentarzystów z regionu zaapelowało o jak najszybsze wprowadzenie zarządu komisarycznego (to oznacza utratę punktów, ale w opinii wnioskodawców uratuje klub). Właściciele protestują i rozpaczliwie szukają rozwiązań. Zapewnili władze ligi, że domowy mecz za tydzień z Exeter Chiefs jest niezagrożony, ale w praktyce wygląda to inaczej. W weekend Steve Diamond zapowiedział, że nowy inwestor może podpisać umowę w najbliższych dniach.
• Ruszył też drugi poziom ligowy, Championship. W pierwszym meczu sezonu Cornish Pirates pokonali Richmond, ale najciekawiej zapowiadało się starcie dwóch najlepszych drużyn z poprzedniego roku: mistrzowie, Ealing Trailfinders, grali z wicemistrzami, Doncaster Knights. Po wyrównanej pierwszej połowie (8:7), w drugiej dominowali gospodarze i wyraźnie wygrali 29:10. Już po pierwszej kolejce na ostatnim miejscu tabeli są London Scottish (bolesna porażka z Nottingham).
NPC - Nowa Zelandia
• W nowozelandzkim NPC kiepsko wiedzie się wicemistrzom z poprzedniego sezonu – Tasman przed tą kolejką był poza miejscami premiowanymi awansem do play-off i w ostatnim tygodniu to się nie zmieniło. Tym razem został pokonany 25:19 przez Wellington. Wynik przyćmiła kontrowersja dotycząca przyłożenia dla Wellingtonu zdobytego przez Connora Gardena-Bachopa – skrzydłowy zrobił to pięknie, ale zanim jedną ręką przyłożył piłkę, drugą się podparł za boiskiem. Zapewne problem byłby nieco mniejszy, gdyby nie fakt, że tu była weryfikacja TMO i to podparcie było wyraźnie widoczne na powtórce, a mimo to przyłożenie zostało uznane. W innym szlagierowym spotkaniu obrońcy tytułu, Waikato, pokonali innego pretendenta do mistrzostwa (wyjątkowo wygłodniałego, bo rok temu z powodu covidu nie mógł nawet o nie walczyć), Auckland, 30:15. Trzeci raz na boisku w ekipie z Auckland zobaczyliśmy Rogera Tuivasę-Shecka i znów posmakował porażki. Dla Waikato natomiast to pierwsze zwycięstwo nad tym przeciwnikiem od pięciu lat. Cenną wygraną nad Northlandem odniosło Canterbury, które w swojej grupie ma już 10 punktów przewagi nad kolejnymi drużynami.
Farah Palmer Cup - Nowa Zelandia
• Bez niespodzianki w finale kobiecych mistrzostw prowincjonalnych Nowej Zelandii – Farah Palmer Cup. Piąty raz z rzędu po puchar sięgnęła ekipa Canterbury, która rozgromiła Auckland (ekipę seryjnie wygrywającą te rozgrywki w przeszłości) 41:14. Zadecydowała druga połowa, w której zwyciężczynie zdobyły 28 punktów.
Queensland Premier League - Australia
• W Australii finiszują kolejne stanowe ligi. W najciekawszej, Queensland Premier League, rozegrano mecz półfinałowy, w którym University of Queensland podtrzymał nadzieję na obronę tytułu mistrzowskiego, pokonując Brothers 36:22. Zwycięzcy zagrają w finale za tydzień z Wests. Mistrzów poznaliśmy w ten weekend w dwóch innych stanach. W terytorium stołecznym (ATS) w finale obrońcy tytułu mistrzowskiego Canberra Royals przegrali 16:29 z Queanbeyan Whites, którzy wygrali rozgrywki siódmy raz w swojej historii – czekali na ten tytuł od 2010. W Australii Zachodniej nieoczekiwane rozstrzygnięcie: mistrz z trzech poprzednich sezonów, Cottesloe nawet nie awansował do czołowej czwórki grającej w play-off. W finale Wests Scarborough pokonali University of Western Australia 43:35 i zdobyli tytuł mistrzowski po raz dwunasty (poprzedni raz sięgnęli po niego w 2017). A wcześniej, w końcu sierpnia, rozstrzygnięto rozgrywki w stanie Wiktoria. Po dwóch latach, w których nie wyłoniono mistrza, po tytuł sięgnęła ekipa Harlequins, która pokonała w decydującym o tytule meczu 38:21 Power House.
Didi 10 - Gruzja
• W gruzińskiej lidze Didi 10 cenę za ambicję występów w Rugby Europe Super Cup płaci obrońca tytułu mistrzowskiego, RK Batumi. Tydzień temu z trudem pokonał beniaminka, a w ten weekend przegrał 19:33 z drużyną, która rok temu broniła się barażu przed spadkiem, Kazbegi. Nie pomógł debiutujący w oficjalnym meczu Anton Szaszero, który wyszedł w podstawowym składzie i zdobył 14 punktów (dwa przyłożenia i dwa podwyższenia). Kazbegi natomiast ma już dwa zwycięstwa na swoim koncie i jest jedyną niepokonaną drużyną w stawce.
LNA - Szwajcaria
• Wystartowała kolejna liga europejska – szwajcarska LNA. Mistrz kraju, Yverdon, zaczął sezon od wysokiego zwycięstwa nad Nyonem, 42:14.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]