POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata03.10.2022


Top 14 - Francja
W piątej kolejce Top 14 znowu ciekawie i znów spora niespodzianka w wykonaniu będącego kandydatem do spadku 120-latka, Perpignan. Tydzień temu obchody pięknego jubileuszu uświetnił sensacyjnym zwycięstwem nad bogatym Tulonem. Teraz pokonał wicemistrzów Francji, Castres. Do przerwy Katalończycy prowadzili 14:0 i choć w drugiej połowie nie zdobyli ani jednego punktu, wygrali 14:10 (wytrzymując ogromny napór rywali w ostatnich 20 minutach). Dwa zwycięstwa z rzędu w Top 14? To nie zdarzyło się USAP od 2013.
Najciekawiej w sobotę zapowiadało się spotkanie dwóch potęg z ostatnich lat, La Rochelle i Racingu 92 (w poprzednim sezonie spotkały się w półfinale Champions Cup). Początek należał do paryżan. W silnym deszczu i wietrze punkty z karnych zdobywał Finn Russell, dzięki czemu jego ekipa po 20 minutach prowadziła 9:0. I choć roszelczycy zdobyli wreszcie przyłożenie, Racing odpowiedział w ostatniej akcji pierwszej połowy tym samym i schodził na przerwę nadal mając 9 oczek przewagi. Początek drugiej połowy przyniósł tylko trzy punkty z karnego dla gospodarzy – sporo było błędów, sporo też napięcia, którego efektem były żółte kartki dla filarów obu drużyn. Ciekawiej zrobiło się w ostatnim kwadransie, gdy w ciągu paru minut La Rochelle zaliczyło dwa przyłożenia. Na koniec Finn Russell kopnął kolejnego karnego, ale tym razem dał on jego drużynie tylko zmniejszenie strat i bonus defensywny: La Rochelle pokonało Racing 92 24:19. Przy okazji ciekawostka z portalu planetrugby.com: to był 70. z rzędu domowy mecz La Rochelle, w którym wyprzedali do ostatniego miejsca Stade Mardel-Deflandre (16 tys. miejsc).
W niedzielę, na koniec kolejki, kolejny szlagier: starcie obrońcy tytułu, Montpellier, z głównym kandydatem do mistrzostwa, Tuluzą. Goście, bez największych gwiazd w składzie (m.in. Duponta i Ntamacka na pozycji łączników zastąpili bracia Retière) zaczęła błyskawicznie od przyłożenia, ale – jak się potem okazało – było to jej jedyne takie dokonanie w tym meczu. Gospodarze szybko odpowiedzieli, potem dorzucili drugie przyłożenie, ale do przerwy prowadzili tylko 14:13. Po przerwie przyłożeń już nie było, tylko wymiana karnych: o jednego więcej wykorzystał Melvyn Jaminet (dwukrotnie na kwadrans przed końcem spudłował Louis Carbonel z Montpellier) i Tuluza wyszła na prowadzenie 19:17. W końcówce było sporo emocji. Już po upływie 80 minut czerwoną kartkę zobaczył gracz Tuluzy Emmanuel Meafou i Montpellier przeniosło piłkę w aut w pobliżu pola punktowego gości. Fatalnie jednak rozegrało wrzut z autu, sędzia podyktował karnego dla rywali i w ten sposób gospodarze stracili ostatnią szansę na wyszarpanie cennego zwycięstwa.
Poza tym:
•    pięć karnych Matthieu Jaliberta dało Bordeaux zwycięstwo 15:10 nad Stade Français (w deszczowym meczu padło tylko jedno przyłożenie, w ostatniej akcji, dzięki któremu paryżanie zdobyli defensywny bonus),
•    Clermont pokonało Lyon 43:20 (hat-trick przyłożeń zapisał na swoim koncie Fidżyjczyk Alivereti Raka),
•    Brive wygrało z beniaminkiem z Bajonny 25:22 (do przerwy było już 18:3, ale w drugiej połowie Baskowie zaczęli odrabiać straty – zdobyli trzy przyłożenia, z czego dwa w ciągu ostatnich kilku minut, to starczyło jednak tylko do defensywnego bonusu),
•    Pau uległo Tulonowi 17:34 (tulończycy kontrolowali spotkanie, między 10. i 20. minutą zdobyli trzy przyłożenia, czwarte dorzucił jeszcze w pierwszej połowie w świetnym stylu Jiuta Wainiqolo, ale w drugiej połowie stanęli, a jedyne przyłożenie z tej części spotkania zdobyte przez gospodarzy odebrało Tulonowi bonus ofensywny).
W tabeli nadal na czele Tuluza. Drugim i trzecim miejscem zamieniły się La Rochelle i Montpellier. Znów obsunął się w dole tabeli Racing 92, spory spadek zanotował też Lyon, ale różnice punktowe są niewielkie – stawka jest niezwykle spłaszczona, m.in. aż sześć drużyn ma po 9 punktów.
Pro D2 miało weekend oddechu.

Premiership - Anglia
Znów z Anglii na początek o tym, co działo się w ubiegłym tygodniu poza boiskiem. Worcester Warriors nie wypełnili żądań władz Premiership w wyznaczonym terminie (do poniedziałku do 17:00) i w związku z tym klub został zawieszony we wszelkich rozgrywkach (w tym Premiership i kobiecej lidze Premier 15s). Jednocześnie brytyjska agenda rządowa DCMS ogłosiła, że postanowiła prowadzić do klubu zarząd komisaryczny. Co ciekawe – takiego zarządu nie ma w spółce, która podpisała kontrakty z zawodnikami, dlatego nie mogą w tym momencie odejść z klubu. Właściciele wydali oświadczenie, w którym obwiniają zawodników za to, że nie zgodzili się na cięcia pensji, i kibiców, za to, że zbyt mało było ich na trybunach. Chwilę potem pojawiła się wiadomość o końcu ubezpieczenia medycznego dla zawodników, a także o badaniu przez wprowadzonych zarządców sprawy wyprowadzania majątku klubu przez jego właścicieli do innych spółek (z podejrzeniem, że zaniżano jego wartość). Daily Mail wspomina o planach Bath ściągnięcia czterech graczy z Worcesteru (w tym Olliego Lawrence’a). Wciąż ponoć trwają rokowania z potencjalnymi kupcami, którzy mogliby uratować dla drużyny ten sezon, ale właściciele mówią o tym od tygodni i nic z tego nie wynika, a każda kolejna nowina czyni tą perspektywę odrobinę mniej realną. Póki co, w tej kolejce Warriors na boisku nie zobaczyliśmy (mieli grać z Gloucesterem). Kto następny? Kłopoty finansowe mają nie tylko Wasps, ale także London Irish, Newcastle Falcons, a nawet Bristol Bears czy Northampton Saints.
Na początek czwartej kolejki mieliśmy niespodziankę w Newcastle: ostatnia drużyna ligowej tabeli, miejscowi Falcons, grali z niepokonanymi dotąd liderami, Bristol Bears. I gospodarze odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie, pokonując faworyzowanych rywali aż 30:15. Falcons zanotowali świetną pierwszą połowę, po której mieli na koncie trzy przyłożenia i prowadzili 17:3. Drugą odsłonę meczu zaczęli jednak kiepsko: w krótkim odstępie czasu dwóch ich zawodników zobaczyło żółte kartki i podwójną przewagę Bears wykorzystali do zdobycia dwóch przyłożeń i było już tylko 17:15. W końcówce jednak to Tian Schoeman powiększał dorobek gospodarzy z karnych, a w ostatniej akcji meczu zdobyli przyłożenie – cenne, bo dające ofensywny punkt bonusowy, a na dodatek niezwykle efektowne, w wykonaniu Santiago Carrery.
Szlagierem kolejki był rewanż za finał z poprzedniego sezonu czyli starcie Saracens z Leicester Tigers. W ekipie gości zanotowaliśmy dwa spektakularne debiuty: na boisku wreszcie pojawili się pozyskani przed tym sezonem Handré Pollard i Anthony Watson. Nie pomogli: Saracens wzięli srogi rewanż za porażkę w decydującym starciu sprzed paru miesięcy i wygrali aż 51:18, aplikując rywalom aż siedem przyłożeń. Co prawda na początku to Tigers prowadzili 6:0 po dwóch karnych Freddiego Burnsa, a po 20 minutach wygrywali jeszcze 13:10, jednak potem nie mieli już wiele do powiedzenia – z wyjątkiem mocnego początku drugiej połowy, gdy przyłożenie zdobył Freddie Steward. A Pollard już po niespełna 30 minutach gry musiał zejść z boiska z kontuzją. Ozdobą meczu było przyłożenie Maxa Malinsa po akcji Jamiego George’a, ale generalnie Saracens zagrali fantastyczny mecz, a pod niebiosa są wynoszeni Theo McFarland i Elliot Daly.
Na koniec weekendu emocje zapewnili kibicom rugbyści Harlequins i Northampton Saints. Od początku meczu przewagę zdobyli gospodarze: już po siedmiu minutach mieli na koncie dwa przyłożenia i prowadzili 14:0. Potem tempo spadło, ale Quins utrzymywali prowadzenie. Do przerwy wygrywali 21:10 (dorzucili przyłożenie Luke’a Northmore’a po świetnej akcji formacji ataku), po przerwie natomiast dwukrotnie powiększali przewagę tylko po to, aby Saints ją zmniejszyli. Na pięć minut przed końcem Tom James zdobył dla gości przyłożenie, dzięki któremu ich strata wynosiła już tylko 6 punktów. Nie poszli jednak za ciosem i ostatecznie Harlequins wygrali 35:29.
Poza tym w dwóch innych ciekawych starciach:
•    Sale Sharks pokonali Exeter Chiefs 28:20 (początek dla Chiefs, ale przed przerwą Sharks wyrównali; z kolei w drugiej połowie na początku przyłożenie Sharks, ale natychmiastowa odpowiedź Chiefs i znowu remis; potem jednak Sharks odskoczyli, a Henry Slade spudłował w ostatniej akcji dalekiego karnego, który mógłby exeterczykom dać chociaż bonus defensywny),
•    London Irish wygrali z Bath 47:38 (13 przyłożeń w meczu, w tym dwa hat-tricki londyńczyków w wykonaniu Olliego Hassella-Collinsa i Bena Loadera; wbrew pozorom wyraźna przewaga Irish, które do przerwy prowadziło 33:5, a ostatnie dwa przyłożenia straciło w samej końcówce podczas gry w osłabieniu – fatalna passa Bath trwa).
Potknięcia niepokonanych dotąd Bristol Bears i Exeter Chiefs wykorzystali Saracens – mimo jednego spotkania rozegranego mniej usadowili się na pierwszym miejscu tabeli. Na trzecie miejsce awansowali Sale Sharks, którzy podobnie jak Saracens mają na koncie tylko trzy spotkania i zarazem trzy zwycięstwa. Z kolei na dno tabeli stoczyło się Bath, które spędziło w tym miejscu większość poprzedniego sezonu – w czterech meczach zdobyło tylko trzy punkty bonusowe.
W Championship Jersey Reds podtrzymali zwycięską passę i wygrali z Cornish Pirates 21:10. Podobnie Ealing Trailfinders, którzy zachowali fotel lidera po wygranej nad Coventry aż 50:5. Nieoczekiwanie Nottingham pokonał Doncaster Knights 30:15 i zajmuje czwarte miejsce w tabeli; identyczną liczbę punktów mają Bedford Blues. Wciąż z kompletem porażek London Scottish.

United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
W trzeciej rundzie spotkań w lidze URC już w piątek mieliśmy szlagier: irlandzkie derby, w których w Belfaście zmierzyły się Ulster z Leinsterem. W pierwszej połowie przewagę mieli goście z Dublina, którzy w pierwszych 20 minutach zdobyli dwa przyłożenia i schodząc na przerwę prowadzili 17:3. Po przerwie swoją przewagę szybko powiększyli do 17 punktów, ale na tym zdobywanie punktów zakończyli. Gospodarze próbowali gonić wynik, na kilka minut przed końcem zredukowali stratę do siedmiu oczek (zdobyli 10 punktów w okresie gry z przewagą jednego gracza), ale więcej nie udało im się ugrać (choć raz w ostatniej chwili Leinster uratował Charlie Ngatai) i przegrali 13:20. Pierwszy raz w tym sezonie zobaczyliśmy na boisku Jonathana Sextona, który zmienił Rossa Byrne’a i zagrał ostatni kwadrans spotkania.
Pierwsze zwycięstwo w sezonie odniosła inna irlandzka ekipa, Munster, choć nie stało przed nią najtrudniejsze wyzwanie – na własnym boisku grała z Zebre Parma. Zanosiło się tu na pogrom: po 25 minutach gospodarze prowadzili 21:0, świetnie wykorzystywali maule autowe i seryjnie odbierali piłki w autach rywalom (aż dziewięć w pierwszej połowie). Zaliczyli trzy przyłożenia, a bliscy byli kolejnego. Potem jednak nie zdobyli ani jednego punktu. Walczyli o czwarte przyłożenie, która dałoby im bonus ofensywny, ale bezskutecznie. Ostatecznie wygrali 21:5.
Inna włoska ekipa, Benetton Treviso, dla odmiany odniosła zwycięstwo nad walijskimi Scarlets. Do przerwy prowadziła 13:6, po przerwie zaś w ciągu 20 minut podniosła swoją przewagę do stanu 26:9 (m.in. przyłożenie Eduardo Padovaniego po świetnej akcji Tomasa Albornoza, która kosztowała Walijczyków żółtą kartkę; oprócz tej asysty Argentyńczyk zaliczył w meczu też własne przyłożenie i 14 punktów z kopów). Wówczas Walijczycy w krótkim okresie mimo osłabienia zdobyli dwa przyłożenia i zmniejszyli stratę do zaledwie trzech punktów. Końcówka mecz należała jednak ponownie do Włochów, którzy ostatecznie wygrali 34:23. Walijczycy mimo porażki cieszą się z powrotu na boisko po rocznej przerwie reprezentanta kraju Kena Owensa.
Komplet zwycięstw odniosły ekipy z Południowej Afryki:
•    Bulls pokonali Connacht 28:14 (świetny początek gospodarzy, gdy przechwyt zaliczył Kurt-Lee Arendse, a chwilę potem poprawił Zak Burger – Connacht miał w tym meczu sporo szans, ale punkty zaczął zdobywać w tym meczu zdecydowanie za późno, dopiero w ostatnim kwadransie, gdy trzeci raz w tym meczu miał przewagę jednego zawodnika; zmartwieniem Bulls jest na pewno kontuzja Canana Moodiego),
•    Cardiff uległ Lions 18:31 (pod koniec pierwszej połowy, w której Walijczykom pomagał silny wiatr, prowadzili 13:3, jednak w ostatniej akcji tej części spotkania stracili karne przyłożenie po potężnym maulu gości i Taulupe Faletau z żółtą kartką, a w drugiej połowie dali się gościom zdystansować),
•    Stormers wygrali z Edynburgiem 34:18 (Szkoci prowadzili tuż przed końcem pierwszej połowy 10:0, ale w ostatniej akcji pierwszej odsłony meczu i w pierwszej akcji drugiej połowy stracili przyłożenia, a Południowoafrykańczycy już nie oddali prowadzenia, mimo że w drugiej połowie żółtą kartkę zobaczył Evan Roos, a czerwoną Sazi Sandi – przy czym w przypadku Roosa był to wyjątkowo niski wymiar kary,
•    Dragons, choć postraszyli Sharks, przegrali ostatecznie 19:20 (do przerwy tylko karne i prowadzenie Walijczyków 12:6; po przerwie Dragons szybko podnieśli przewagę do stanu 19:6, ale dwa przyłożenia z podwyższeniami Sharks odebrały im szansę na niespodziewane zwycięstwo).
Poza tym Ospreys pokonali Glasgow Warriors 32:17. Do przerwy było 10:3, w drugiej połowie Walijczycy dorzucili trzy przyłożenia i na trzy minuty przed końcem prowadzili 32:3 – dopiero wtedy Szkoci zdołali odpowiedzieć dwoma przyłożeniami. Gwiazdą meczu był Keelan Giles, który zdobył dwa przyłożenia, a bardzo bliski był trzeciego.
W tabeli cztery pierwsze miejsca zajmuje czołowa czwórka poprzedniego sezonu. Ekipy z Południowej Afryki mają na koncie dotąd tylko jedną przegraną (poniekąd nieuniknioną, bo rozegrały jedno spotkanie derbowe) i wszystkie plasują się w górnej połówce tabeli. Gorzej ze szkockimi – obie z niej wypadły, słabiutko też ekipy walijskie. Z kompletami zwycięstw mamy Leinster, Bulls, Stormers i Sharks, z kompletem porażek i zerowym dorobkiem punktowym – już tylko Connacht.
Z wieści pozaboiskowych: Bundee Akiego czerwona kartka sprzed tygodnia będzie kosztować aż osiem tygodni zawieszenia (nie zobaczymy go więc w listopadowych testach).

NPC - Nowa Zelandia
W nowozelandzkich mistrzostwach NPC poznaliśmy skład ćwierćfinałów. Z drużyn, które pozostawały poza lokatami premiowanymi awansem przed ostatnim tygodniem pewne zaskoczenie sprawił Northland, który w środę pokonał Bay of Plenty, utrzymując szanse na wywalczenie awansu (wygrał 23:21, dzięki karnemu w doliczonym czasie gry). Musiał nie tylko liczyć na swoje zwycięstwo w ostatnim meczu, ale i na wpadkę któregoś z rywali. I szansę dostał i ją wykorzystał: najpierw Hawke’s Bay, ścigające się o awans z Otago w swojej grupie, pokonało Tasman 25:17 (przy okazji skutecznie wyprzedziło Otago, które uległo Canterbury 21:27 i nie awansowało do play-off), a Northland pokonało Manawatu i dzięki temu wyprzedziło Tasman w tabeli swojej grupy (wicemistrzowie sprzed roku tym razem nie awansowali do fazy play-off). Najbardziej emocjonującym meczem ostatniej kolejki było starcie Waikato z Bay of Plenty: Waikato przegrywało już 12:34, ale w ostatnim kwadransie podjęło skuteczną pogoń i dzięki przyłożeniu w ostatniej akcji i podwyższeniu Damiana McKenziego wygrało 35:34. Skład par ćwierćfinałowych: North Harbour – Auckland, Wellington – Hawke’s Bay, Canterbury – Northland i Waikato – Bay of Plenty.
Swoją drogą, w wygranej North Harbour z Southlandem spory udział miał Tevita Li, który zdobył trzy przyłożenia. W sumie w tym sezonie zdobył 12 przyłożeń w 9 meczach (i ma szansę na więcej, North Harbour zajęło w swojej grupie drugie miejsce i awansowało do play-off), wcześniej miał średnią przyłożeń przekraczającą 1 w lidze japońskiej. Jest rekordzistą w liczbie przyłożeń mistrzostw świata w kategorii U20, ale nigdy nie dostał szansy w seniorskich All Blacks i teraz podobno zapowiada, że na przyszłorocznym Pucharze Świata będzie chciał zagrać dla Tonga.

Liga Națională de Rugby - Rumunia
Wróciła po przerwie rumuńska Liga Națională de Rugby. W przedostatniej kolejce rozgrywek w grupie mistrzowskiej w meczu dwóch ekip z trzema zwycięstwami na koncie górą byli obrońcy tytułu z Baia Mare, którzy pokonali bukaresztańskie Dinamo 18:16, wyłącznie dzięki kopom. W starciu ekip, które w dotychczasowych czterech meczach miały po trzy porażki, Steaua pokonała Timișoarę aż 52:5. W grupie play-out też toczą się zmagania, a tu najciekawsze było spotkanie najsłabszej drużyny Superligi z poprzedniego sezonu, Universitatei Kluż, z mistrzem drugiego poziomu rozgrywek, Științą Petroszany: górą byli klużanie, którzy wygrali 24:17.

Top 10 - Włochy
Nowy sezon zainaugurowały ekipy włoskiej ligi Top 10. Drużyny rozgrzane już były meczami w ramach zmagań o puchar kraju. W pierwszym meczu sezonu obrońcy tytułu mistrzowskiego, Petrarca Padwa, pokonali Mogliano 54:6. Zupełnie inne nastroje mają wicemistrzowie z Rovigo, którzy nowy sezon zaczęli od meczu, w którym nie zdobyli ani jednego punktu – przegrali z Viadaną 0:26. Wyjątkowo ciekawie było w meczu Calvisano z Emilią, zakończonym remisem 30:30. Obie ekipy w tym meczu miały okresy odrabiania sporych strat, a Emilia wywalczyła wynik remisowy dzięki przyłożeniu w samej końcówce spotkania. Dla Calvisano aż 20 punktów zdobył Guglielmo Palazzani. Beniaminek, Torino, zdobył 26 punktów, ale mimo to wysoko przegrał z Fiamme Oro (26:75).

División de Honor - Hiszpania
W ten weekend rozpoczęła się też rywalizacja w hiszpańskiej lidze División de Honor. W lidze mamy 13 zespołów: rok temu było 12, karnie relegowano poziom niżej jedną z lepszych ekip ostatnich lat, Alcobendas (za fałszowanie dokumentów Gavina van der Berga i wystawianie go w rozgrywkach ligowych jako zawodnika hiszpańskiego), zaś drugiego spadkowicza – baskijską Bizkaię z Guerniki – postanowiono w lidze zachować. Awansowały dwie nowe ekipy (stołeczne Pozuelo i Belenos z Avilés w Asturii). W pierwszym meczu zobaczyliśmy zwycięstwo największego przegranego poprzedniej edycji rozgrywek: VRAC pokonał Complutense Cisneros 28:18 (VRAC to seryjny mistrz Hiszpanii, który jednak rok temu nie awansował nawet do ćwierćfinałów, z kolei jego rywal spod Madrytu był w poprzednim sezonie półfinalistą). Obrońcy tytułu mistrzowskiego, Santboiana, przegrali z Ciencias z Sewilli 15:29, porażkę odnieśli też wicemistrzowie – AMPO Ordizia przegrało z Barceloną 30:31. Beniaminkowie ze zmiennym szczęściem: Pozuelo przegrało z potęgą z Valladolid, El Salvadorem, natomiast od wygranej przygodę z najwyższym poziomem rozgrywek (są absolutnym debiutantem na tym szczeblu) zaczęło Belenos.

All-Ireland League - Irlandia
Start również irlandzkiej All-Ireland League: od zwycięstw zaczęli finaliści z poprzedniego sezonu. Broniący tytułu mistrzowskiego Clontarf pokonał w derbach stolicy University College Dublin 24:19 (obie drużyny uczciły pamięć związanej z nimi zmarłej legendy futbolu gaelickiego, Briana Mullinsa), a wicemistrz Terenure College wygrał z Shannon aż 39:3.

Ereklasse - Holandia
W Holandii ruszyła Ereklasse, zreformowana w porównaniu do poprzedniego sezonu (12 zamiast 16 drużyn). Obrońcy tytułu mistrzowskiego, DIOK z Lejdy, nieoczekiwanie przegrali z Hoek van Holland (The Hookers) 16:24. Mecz wicemistrza się nie odbył: Haarlem miał grać z Eemlandem, ale w tej ostatniej drużynie przed weekendem tragicznie zginął jeden z zawodników i podjęto w klubie decyzję o nierozgrywaniu meczów w ten weekend.

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

I Liga - III kolejka Sportowy Powrót do Natury
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki