POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata17.10.2022


Top 14 - Francja

W siódmej rundzie spotkań najbardziej niesamowity przebieg miało spotkanie Pau ze Stade Français. Pierwsze przyłożenie w meczu zdobyli paryżanie, ale ostatnia drużyna w tabeli zdominowała pozostałe 30 minut pierwszej połowy: dwa przyłożenia Daniela Ikpefana i 19 punktów z kopów Zacka Henry’ego dały im spore prowadzenie 29:7. W drugiej połowie długo ten wynik się utrzymywał, a gdy na 20 minut przed końcem czerwoną kartkę zobaczył Marcos Kremer, wydawało się, że goście są skazani na porażkę. Tymczasem oni, grając w czternastkę, w okresie ostatniego kwadransa odwrócili losy meczu, zdobywając 24 punkty (w tym trzy przyłożenia). W ostatniej akcji meczu przyłożeniem doprowadził do remisu po świetnej akcji Harry Glover, a podwyższeniem dobił gospodarzy Joris Segonds. Ostatecznie Pau przegrało 29:31.
Jednym z hitów kolejki miał być mecz dwóch ekip z dużymi ambicjami, ale mających kiepski początek sezonu: Bordeaux i Racingu 92. Na początku spotkania mieliśmy pojedynek kopaczy: po 20 minutach Matthieu Jalibert przegrywał w nim z Finnem Russellem 6:9. Do przerwy prowadzili jednak gospodarze, których ładną akcję wykończył przyłożeniem Mahamadou Diaby, Jalibert dorzucił punkty z kopów i było 16:9. Kontynuowali świetną passę na początku drugiej części spotkania, gdy w ciągu 5 minut zdobyli kolejne 10 punktów (w tym drugie przyłożenie Diaby’ego). Ostatecznie Bordeaux wygrało 29:17, choć w końcówce paryżanie zrobili wiele, aby odwrócić losy meczu.
W niedzielnym meczu La Rochelle grało z Tulonem. Miejscowi powoli zdobywali przewagę – dwa rzuty karne (jeden wywalczony w grze w osłabieniu) – za to skutecznie się bronili. Pod koniec pierwszej połowy pierwsze przyłożenie zdobył po sprytnym podkopnięciu Ulupano Seuteni, ale tulończycy natychmiast odpowiedzieli przyłożeniem Mathieu Bastereaud i do przerwy było 11:5. Na początku drugiej połowy nastąpiły kluczowe minuty: gospodarze zdobyli przyłożenie po maulu, Charles Ollivon zobaczył przy tej okazji żółtą kartkę, a La Rochelle przewagę liczebną wykorzystało niemal natychmiast do kolejnego przyłożenia (świetne zachowanie Teddy’ego Thomas) i było 25:5. Tulończycy z powrotem w komplecie nie potrafili wykorzystać szans, popełniali błędy, a ich frustracja rosła. A w doliczonym czasie gry roszelczycy dobili gości kolejnym przyłożeniem, które dało im punkt bonusowy i wygraną 32:5.
Poza tym:
•    obrońcy tytułu mistrzowskiego, Montpellier, ponieśli trzecią porażkę z rzędu – tym razem 26:33 z Lyonem (na początku meczu szybkie 10 punktów gości, potem z kolei 17 oczek z rzędu gospodarzy; później jednak dla gospodarzy punktował już tylko Louis Carbonel z karnych, podczas gdy Lyon do karnych dorzucił dwa przyłożenia);
•    Brive uległo na swoim stadionie liderom tabeli z Tuluzy aż 7:45 (pewne zwycięstwo Tuluzy mimo kontuzji Melvyna Jamineta na początku meczu; 6 przyłożeń z podwyższeniami dla zwycięzców, okraszone drop goalem Thomasa Ramosa);
•    Castres pokonało beniaminka z Bajonny 39:22 (do przerwy bardzo wyrównany mecz, wymiana ciosów w większości z karnych i na koniec pierwszej połowy remis 16:16; po przerwie pierwsze punkty zdobyli Baskowie, ale potem seria karnych Benjamina Udrapillety dała prowadzenie wicemistrzom kraju, którzy potwierdzili zwycięstwo przyłożeniem w końcówce spotkania);
•    Perpignan przegrało z Clermont 10:20 (po pierwszym kwadransie Perpignan przegrywało 3:9 i ten wynik utrzymywał się długo nawet mimo dwóch okresów gry gospodarzy w osłabieniu; dopiero w drugiej połowie Clermont odjechało rywalom, którzy honorowe przyłożenie zdobyli w końcówce spotkania).
W tabeli wciąż na czele Tuluza i fotel lidera ma zagwarantowany na co najmniej jeszcze jedną kolejkę. Na drugie miejsce wróciło La Rochelle, w czołowej czwórce zameldowały się też Stade Français (czyżby Quesada poczuł się urażony słowami Wilda?) i Clermont. Montpellier spadło aż do dolnej połówki tabeli, z której nie może wydobyć się Racing 92.
W Pro D2 zwraca uwagę klęska niespodziewanego lidera z Vannes w meczu z Oyonnax (już do przerwy Oyonnax prowadziło 42:0, a ostatecznie wygrało 56:7). Nieoczekiwanie Rouen-Normandie pokonało Mont-de-Marsan 28:23, ale wobec porażki Vannes defensywny punkt bonusowy wystarczył przegranym do objęcia prowadzenia w tabeli. Do końca emocje były w meczu Colomiers z Nevers: gospodarze wygrali 21:19 dzięki karnemu z ostatniej akcji meczu (wszystkie 21 punktów zdobyli właśnie z karnych).

Premiership - Anglia
Miałem nadzieję, że tym razem będzie można zacząć wieści z Anglii od spraw boiskowych, ale nic z tego. Nadeszły oczekiwane kłopoty Wasps, jednej z najbardziej utytułowanych drużyn w Premiership: najpierw odwołano ich mecz przeciwko Exeter Chiefs planowany na ten weekend, a w środę ogłoszono zawieszenie ich w rozgrywkach. Wprowadzenie zarządu komisarycznego jest pożądane z powodów finansowych, ale będzie skutkować relegacją z Premiership. Na horyzoncie są ponoć ewentualni kupcy, a wśród nich Mike Ashley – do niedawna właściciel klubu piłki nożnej, Newcaslte United. Jednak gracze Wasps są już łączeni z innymi klubami: Jack Willis ponoć jest bliski gry w London Irish, a Joe Launchbury – w Harlequins. Z kolei London Irish zdementowało pogłoski, że myśli o połączeniu się z Wasps (raczej szczerze, bo właściciel London Irish wprost mówi, że chętnie odda klub w dobre ręce za darmo).
Dyrektor rugby Exeter Chiefs, Rob Baxter, otwarcie krytykował powiększenie Premiership do 13 drużyn i teraz uważa, że najlepszym krokiem byłoby zmniejszenie ligi do 10 ekip (biorąc pod uwagę kalendarz i dostępność reprezentantów kraju). Wsparł go Pat Lam. Która trzecia drużyna miałaby odpaść? Kilka kolejnych ma kłopoty, ale zdaniem złośliwych najlepiej złożyć taką propozycję samemu Baxterowi. Propozycja jednak jest rozważana na poważnie, szef RFU Bill Sweeney ocenia ją pozytywnie i mówi o możliwości reformy rozgrywek od 2024 (a przy okazji tłumaczy się, dlaczego nie chce kopiować modelu francuskiego). Cóż, moim zdaniem kierunek zmian jest słuszny, ale potrzebne jest coś więcej – głębsza przemiana modelu biznesowego z rezygnacją z akcji typu „P”, które blokują prawdziwą konkurencję w Anglii i w realiach tej ligi dzielą zawodowe kluby na dwa praktycznie nieprzenikające się poziomy (ktoś, kto chce wejść do Premiership musi wydać nie tylko dużą kasę na niezbędną infrastrukturę, ale także ogromną sumę na wkupienie się do ligi – przy czym i tak nie zrównuje się w prawach ze „starymi” udziałowcami). W tym zakresie nie zanosi się na zmiany, a w PRL podobno nawet rozważane jest odebranie tych udziałów Worcester Warriors i Wasps te udziały – pozwoliłoby to zwiększyć kawałki tortu z dochodów ligi dla pozostałych klubów, które boleśnie odczuwają zmniejszenie udziałów w zyskach po sprzedaży części akcji CVC (ale jednocześnie stanowiłoby niewątpliwy cios dla tych dwóch klubów i kto wie, czy nie zniweczyło szans na ich sensowne przejęcie).
Przeciwnicy Worcester Warriors i Wasps szukają rozwiązań zastępczych dla odwoływanych meczów. Odwołanie spotkań z zawieszonymi klubami jest szczególnie dotkliwe dla Leicester Tigers, którzy stracili dwa najbliższe domowe mecze (co przekłada się na kilkaset tysięcy funtów straconego dochodu). Spektakularnie poradzili sobie Northampton Saints, którzy w weekend, gdy mieli grać z Warriors, zmierzą się z Barbarians.
Na boisku w szóstej kolejce mieliśmy zatem pięć meczów. Nieoczekiwanie dużo emocji mieliśmy w spotkaniu lidera z czerwoną latarnią tabeli: Saracens co prawda wygrali, ale tylko 37:31 i gra o wygraną toczyła się do samego końca. Bath kolejny raz pokazało się z niezłej strony, ale ostatecznie nie wywalczyło zwycięstwa. Pierwsze przyłożenie w meczu na samym jego początku zdobył Alex Goode dla Saracens, ale Bath chwilę potem odpowiedziało, a po karnym nawet na kilkadziesiąt sekund wyszło na prowadzenie. Owen Farrell trzema karnymi w ciągu 25 minut pierwszej połowy dał jednak skromne prowadzenie gospodarzom (16:10). Zaraz po przerwie Saracens zdobyli przyłożenie (Max Malins), ale po paru minutach Bath odzyskało kontakt znów redukując stratę do 6 punktów. Kluczowym momentem okazała się żółta kartka D’Arcy’ego Rae w 50. minucie meczu – Saracens wykorzystali przewagę do zdobycia 14 punktów. Bath jednak w końcówce nie odpuszczało i dzięki dwóm przyłożeniom na 10 minut przed końcem znów przegrywało tylko 6 punktami. Tej straty już nie zniwelowało, ale przynajmniej zapisało na swoim koncie dwa punkty bonusowe.
Jedno z lepszych widowisk tego sezonu stworzyli gracze Gloucesteru i Bristol Bears: zacięty mecz, po cztery przyłożenia z obu stron i minimalne zwycięstwo gospodarzy 31:28. Gloucester w pierwszej połowie dzięki przyłożeniom trzykrotnie wychodził na siedmiopunktowe prowadzenie. Jednak Bears za każdym razem odrabiali straty – po raz ostatni już na początku drugiej połowy, gdy przyłożenie zdobył Ellis Genge (czwarte w tym sezonie). Kilkanaście minut później to oni pierwszy raz wyszli na prowadzenie w tym meczu, ale tym razem przyłożeniem na przyłożenie odpowiedział Gloucester i na 20 minut przed końcem był czwarty w tym meczu remis, 28:28. Napięcia i emocji w ostatniej kwarcie meczu nie brakowało, a rozstrzygnął go karny Adama Hastingsa na kilka minut przed końcowym gwizdkiem.
Na koniec kolejki, w niedzielę, w szlagierowym spotkaniu Harlequins (w których barwach po raz 250. zagrał Joe Marler) mierzyli się z Leicester Tigers. Tommy Reffell wyprowadził gości na prowadzenie już po kilku minutach gry, do przerwy Tigers prowadzili 12:0, a krótko po przerwie dorzucili trzecie przyłożenie. Było 17:0. Harlequins, choć mieli przewagę i w posiadaniu piłki, i w terytorium, nie byli w stanie zdobyć ani jednego punktu (a Tigers mogli mieć ich na koncie więcej, gdyby skuteczniej kopali między słupy). Dopiero na 13 minut przed końcem koledzy otworzyli drogę na pole punktowe gości świetnemu w tym meczu Cadanowi Murley’owi. Było 7:17, ale Quins zamiast odrabiać straty stracili kolejne trzy punkty z niepotrzebnego karnego, a potem wrzucili piłkę w ręce Anthony’ego Watsona, który sam pomknął po kolejne siedem punktów, dające Tigers punkt bonusowy. I choć Harlequins w pozostałych trzech minutach meczu zdobyli dwa przyłożenia, przegrali 19:27, nie zdobywając nawet defensywnego bonusu.
Poza tym:
•    zwycięską passę kontynuują Sale Sharks, którzy pokonali London Irish 37:14 (dominowali w pierwszej połowie, pod jej koniec prowadzili 15:0; potem Irish dwukrotnie redukowali stratę do ośmiu punktów, ale ostatecznie Sharks znów odskoczyli, a w końcówce dobili gości z Londynu);
•    Northampton Saints pokonali Newcastle Falcons 32:31 (po 30 minutach było 13:0, ale w ostatniej akcji pierwszej połowy Falcons wyszli na jednopunktowe prowadzenie; po przerwie Saints wykorzystali dwie żółte kartki rywali i w okresie przewagi zdobyli 19 punktów; gdy Falcons ponownie byli w komplecie, odrabiali straty, ale zabrakło im jednego punktu; ozdobą meczu było to przyłożenie Mateo Carrerasa).
Wciąż na czele tabeli dwie niepokonane ekipy: Saracens i Sale Sharks. Za ich plecy wskoczyli Northampton Saints, ale mają już sześć punktów straty do Sharks. Exeter Chiefs (których mecz odwołano) i Harlequins spadli do dolnej połówki tabeli.
Championship miało w ten weekend przerwę.

United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
Na początek piątej kolejki URC mieliśmy irlandzkie derby pomiędzy Connachtem i Leinsterem. Gospodarze nie poszli za ciosem i po zwycięstwie sprzed tygodnia nad wyżej notowanym Munsterem nie powtórzyli tego sukcesu z irlandzkim hegemonem. Mecz miał niecodzienny przebieg: Leinster wyszedł na prowadzenie 7:0 już po trzech minutach gry, potem jednak wynik stanął. Początkowo dominował Leinster, a Connacht nie mógł wyjść ze swojej połowy, jednak skutecznie się bronił (m.in. wygrywając auty przeciwników). Mecz z czasem się wyrównał, a pod koniec pierwszej połowy gospodarze byli bardzo bliscy przyłożenia. Po przerwie klarownych szans już brakło, w ulewnym deszczu nadal wynik się nie zmieniał. Dopiero parę minut przed końcem dziurę w obronie gospodarzy znalazł Josh van der Flier, powstrzymał go niesamowity w obronie John Porch, ale chwilę potem sędzia podyktował karnego, a jeden z kolegów Porcha zobaczył żółtą kartkę. Dublińczycy karnego wykorzystali i wygrali ostatecznie 10:0. Connacht walczył do końca przynajmniej o bonus defensywny, ale Jack Carthy przedobrzył: chciał po karnym przenieść grę na 5 m, ale piłka poleciała odrobinkę za daleko…
Jakże inaczej wyglądał pojedynek stoczony na południowej półkuli, pomiędzy Lions i irlandzkim Ulsterem: aż po pięć przyłożeń z obu stron, łącznie prawie 80 punktów, a na koniec różnica zaledwie dwóch oczek. Mecz od przyłożenia zaczął już w drugiej minucie Robert Baloucoune, który dopiero co grał w Południowej Afryce z ekipą Irlandii „Emerging” i tym meczem wrócił do klubu. Kolejne dwa przyłożenia zdobyli gospodarze, którzy zdobyli też dwa karne, pod koniec pierwszej połowy zaś Ulster zmniejszył stratę i do przerwy było 15:18. Drugą połowę znów od szybkiego przyłożenia zaczęli Irlandczycy, którzy poszli za ciosem, w ciągu kolejnych 10 minut zdobywając dwa kolejne i wychodząc na prowadzenie 36:18. Lions w odpowiedzi zaliczyli trzy przyłożenia (w tym hat-tricka dopełnił Quan Horn), jednak do końca meczu mieli stratę do gości. Ulster, dzięki trzem oczkom z karnego dorzuconym w międzyczasie ostatecznie wygrał 39:37.
Sporo mówiło się przed weekendem o meczu Sharks z Glasgow Warriors. W Sharks emocje budziły zapowiedziane debiuty Ebena Etzebetha i Vincenta Tshituki. Szkoci natomiast mieli kłopot: z drużyną do Południowej Afryki nie poleciał pochodzący z tego kraju Franco Smith (przedłużał wizę uprawniającą go do pracy w Wielkiej Brytanii i gdyby opuścił kraj w tym czasie, musiałby cały proces potem zacząć od nowa). W pierwszej połowie Szkoci byli przez dłuższy czas na prowadzeniu, ale stracili je pod koniec tej części spotkania, wygranej przez gospodarzy 13:7. Co prawda przyłożenie na początku drugiej połowy zredukowało stratę Warriors tylko do jednego oczka, ale w ciągu ostatniego pół godziny, gdy na boisku pojawiły się gwiazdy Sharks z ławki rezerwowych (Kolisi, Mbonambi, Mapimpi, Nche), gospodarze zdobyli cztery przyłożenia i wygrali wysoko 40:12. Etzebeth zanotował świetny start w nowej ekipie: został wybrany najlepszym graczem meczu.
Poza tym:
•    Ospreys zremisowali ze Stormers 16:16 (w pierwszej połowie punkty padały tylko z karnych, w drugiej połowie Stormers długo mieli 7 punktów przewagi, ale tuż przed końcem gospodarze zdobyli przyłożenie z trudnym podwyższeniem; Manie Libbok próbował przechylić szalę na korzyść ekipy z Kapsztadu drop goalem, ale spudłował);
•    w walijskich derbach Cardiff dość pewnie pokonał Dragons 31:14 (Wayne Pivac może się martwić kontuzjami Josha Adamsa i Taine’a Bashama);
•    Edynburg wręcz rozniósł włoski Benetton 53:8 (Włosi zaliczyli karnego na samym początku meczu i przyłożenie pod koniec, Szkoci natomiast choć zaczęli punktowanie dopiero po 30 minutach, zatrzymali się dopiero na dziewięciu przyłożeniach – mogą narzekać tylko na kiepską skuteczność z podwyższeń; dwa przyłożenia zdobył Duhan van der Merwe w swoim pierwszym meczu w barwach Edynburga po powrocie z Worcesteru, dwa zaliczył też najskuteczniejszy w URC pod tym względem Darcy Graham – po pięciu kolejkach ma ich na liczniku aż osiem);
•    Munster odniósł bardzo cenne zwycięstwo nad znacznie wyżej będącymi w tabeli Bulls 31:17 (wypracował przewagę dzięki dwóm przyłożeniom Gavina Coombesa pod koniec pierwszej połowy i utrzymał ją do końca meczu; świetny występ odnotował Joey Carbery, który wrócił na pozycję łącznika ataku);
•    Scarlets wygrali z włoskim Zebre 36:12 (na pierwsze przyłożenie gospodarzy Włosi jeszcze odpowiedzieli, ale potem Walijczycy zbudowali wysoką przewagę).
W tabeli na czele dwie ekipy irlandzkie, ale zaraz za ich plecami cztery ekipy z Południowej Afryki (przy czym te z 3. i 4. miejsca mają do rozegrania zaległy bezpośredni pojedynek, zaś Bulls utrzymali się w czołówce mimo dwóch porażek z rzędu). Benetton wypadł z czołowej czwórki, spory spadek odnotowali też Glasgow Warriors. Na dnie Dragons, Connacht i wciąż bez zwycięstwa Zebre.

Rugby Europe Super Cup
W Rugby Europe Super Cup rozpoczęła się runda meczów rewanżowych fazy grupowej. Na zachodzie ciekawe starcie pomiędzy dwiema ekipami z Półwyspu Iberyjskiego: tym razem grano w Lizbonie, ale znowu wygrali przyjezdni: poprzednio w Valladolid zwyciężyli Lusitanos, w sobotę natomiast 17:12 wygrali Iberians (do przerwy był remis, w drugiej połowie jedyne punkty zdobyła drużyna z Valladolid). W drugim meczu tej grupy Devils z Brukseli pokonali holenderską Deltę aż 48:21. Tu praktycznie pewne są awansu do półfinałów drużyny z Portugalii i Hiszpanii, które mają 8 punktów przewagi nad Belgami. Na wschodzie w meczu beniaminków Batumi pokonało Romanian Wolves 23:3, natomiast w ciekawszym meczu tej grupy Tel-Aviv Heat wygrał z obrońcami pucharu, gruzińskim Black Lion, 24:18. Tutaj losy awansu nie są przesądzone: Black Lion ma 3 punkty przewagi nad Heatem, ten zaś jest punkt przed Batumi, a i Wolves nie mają wielkiego dystansu do reszty stawki – choć to Black Lion i Heat są wciąż faworytami.

NPC - Nowa Zelandia
Poznaliśmy finalistów nowozelandzkich mistrzostw prowincjonalnych – NPC. W pierwszym półfinale Wellington nie dał żadnych szans innej drużynie z Wyspy Północnej, Auckland. Po cztery przyłożenia w każdej połowie dały zwycięstwo graczom ze stolicy aż 54:19, którzy przed końcem pierwszej połowy prowadzili już 26:0. W drugim półfinale Canterbury wygrało 24:10 z Bay of Plenty (wszystkie punkty dla zwycięzców zdobył Fergus Burke: 2 przyłożenia, 1 podwyższenie i 4 karne). Wellington nie grało w finale od trzech lat, a na zwycięstwo czeka od 2000. Canterbury seriami wygrywało kiedyś w imprezie, ale teraz na finał czekało cztery lata, a ostatni raz triumfowało przed pięcioma. W ostatnim finale w tym składzie, w 2013, Canterbury pokonało Wellington 29:13.

Super6 - Szkocja
Zakończyła się faza zasadnicza w szkockiej lidze Super6. Zdecydowanie zdominowały ją dwie drużyny, które zakończyły ten etap rozgrywek z bilansem po 9:1: Watsonians i Ayrshire Bulls. W ostatniej kolejce pokonały odpowiednio Heriot’s (29:21) i Boroughmuir Bears (33:21) i dokładnie takie same pary zobaczymy w półfinałach rozgrywek.

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

TDiM 06: Turniej w Sochaczewie KNM XV: Powołania na mecze do Walii
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki