Przegląd Lig Świata05.12.2022
Tweet
Top 14 - Francja
Weekendowe wieczory francuscy kibice spędzili oglądając dwa mecze dwunastej kolejki Top 14: w sobotę Stade Français z La Rochelle, a w niedzielę Tulonu z Racingiem 92. Sobotnie spotkanie niezwykle mocno zaczęła drużyna La Rochelle: już po minucie gry miała na koncie przyłożenie, a chwilę potem prowadziła 8:0. Co prawda paryżanie odpowiedzieli przyłożeniem, ale roszelczycy utrzymywali się na prowadzeniu niemal do końca pierwszej połowy dzięki dwóm kolejnym karnym. Wtedy jednak przebudziło się Stade Français, które zdobywało przyłożenia, nie pozwalając rywalom na zaliczenie ani jednego punktu. Co prawda do ostatniej minuty roszelczycy mogli marzyć o odwróceniu losów spotkania, ale na sam koniec meczu paryżanie zdobyli przyłożenie, które dało im punkt bonusowy – ostatecznie wygrali 27:14.
W niedzielny wieczór w Tulonie pierwsza połowa nie porywała – pojedynek toczyli kopacze, a z trzema punktami więcej wyszedł z niego łącznik ataku gości, Antoine Gibert (brakło na boisku Finna Russella). Ciekawiej zrobiło się w drugiej połowie, gdy kibice wreszcie zobaczyli przyłożenia. Zaczął Teddy Iribaren, gospodarze odpowiedzieli, ale wkrótce potem przyłożeniem po ładnej akcji zapisał się do protokołu meczowego Olivier Klemenczak i paryżanie odbudowali przewagę. Końcówka meczu należała do nich – tuż przed upływem 80 minut zdobyli trzecie przyłożenie, a walczyli jeszcze o czwarte, które dałoby im punkt bonusowy. Tym razem jednak bez skutku, niemniej wygrali 31:14. Przed meczem z kibicami w Tulonie przywitał się Dan Biggar, który jednak jeszcze nie zagrał.
Poza tym:
• Clermont pokonał 19:14 Montpellier (cenne zwycięstwo Clermont, które nie wygrało w lidze od połowy października; w pierwszej połowie dominowała obrona, w drugiej prowadzenie mistrzom kraju dał debiutujący w ich barwach Nowozelandczyk George Bridge, jednak chwilę potem swoim przyłożeniem odpowiedzieli gospodarze i dowieźli wygraną do końca; ozdobą meczu było przyłożenie zdobyte przez gospodarzy po 22-metrowym maulu);
• Bordeaux nie dało żadnych szans czerwonej latarni ligi, Brive i wygrało 33:13 (obie ekipy miały ostatnio kiepski okres, a przełamanie zaliczyli gospodarze, którzy wygrali z punktem bonusowym – briwijczycy przyłożeniem odpowiedzieli dopiero na koniec meczu, gdy zmiana wyniku leżała już poza ich zasięgiem);
• Bajonna odniosła kolejne, szóste już zwycięstwo na swoim boisku w tym sezonie – pokonała Lyon 19:7 (w meczu padły tylko dwa przyłożenia, ale Bajonna dołożyła do tego dwa karne i dwa drop goale Camille’a Lopeza – w sumie zdobył 14 punktów; już po 10 minutach opuścić boisko musiał kontuzjowany gruziński obrońca Lyonu, rewelacyjny w ostatnich meczach Davit Niniaszwili);
• Tuluza pokonała Perpignan 34:13 (wyrównane pół godziny, po którym na tablicy wyników było 6:6 – ale jeszcze w pierwszej połowie Tuluza zdobyła dwa przyłożenia, po przerwie dorzuciła dwa kolejne i pewnie wygrała; pierwszy raz w barwach Tuluzy zagrał od początku meczu Jack Willis, który w tym meczu zdobył pierwsze przyłożenie dla swojej nowej drużyny; wart uwagi jest też powrót do gry po dyskwalifikacji Antoine’a Duponta – karę mu skrócono z czterech do dwóch tygodni);
• Castres pokonało Pau 26:22 po bardzo zaciętym meczu (wicemistrzom kraju zwycięstwo dało przyłożenie z podwyższeniem zdobyte w ostatniej akcji meczu; to 27. ich zwycięstwo z rzędu w Top 14 na własnym boisku – jednak przy okazji w tym sezonie seryjnie przegrywają na wyjazdach).
W tabeli nadal na prowadzeniu Tuluza. Na drugie miejsce awansował Racing 92, a na trzecie inna paryska drużyna – Stade Français. Z podium wypadło La Rochelle. Poza tym bez większych zmian. W dole tabeli po zwycięstwie Castres coraz trudniejszą sytuację ma Brive, a i przedostatni Perpignan nie ma powodów do zadowolenia.
W Pro D2 na prowadzeniu nadal Oyonnax, choć zwycięstwo nad beniaminkiem z Angoulême (20:15) nie przyszło liderowi tabeli łatwo. W meczu dwóch drużyn z czołówki (po tej kolejce na drugim i trzecim miejscu) Grenoble zremisowało z Biarritz 13:13 – Baskowie mieli w ostatniej akcji karnego z dogodnej pozycji, który mógł dać im zwycięstwo. Na miejsca premiowane awansem do play-off wróciło Mont-de-Marsan po drugim zwycięstwie z rzędu (tym razem wyjątkowo cennym nad Vannes, 17:12)
Premiership - Anglia
W dwunastej kolejce Premiership brakło starć między ekipami ze szczytu tabeli, a dwie najlepsze, Saracens i Sale Sharks, w ogóle pauzowały. Najciekawsze widowisko zafundowały kibicom ekipy przedostatnich dotąd Bristol Bears i obrońców mistrzowskiego tytułu Leicester Tigers. W drużynie Bears po kilku miesiącach przerwy pojawił się na boisku Semi Radradra i właśnie on otworzył wynik meczu zdobywając przyłożenie po zaledwie paru minutach gry. Freddie Burns odpowiedział dwoma karnymi, Charles Piutau dał z powrotem Bears prowadzenie przyłożeniem, ale chwilę potem Radradra powędrował na ławkę kar, a Tigers zdobyli w ciągu 10 minut trzy przyłożenia – do przerwy to oni prowadzili 23:12. Po przerwie długo nikt punktów zdobyć nie potrafił, dopiero po 20 minutach Freddie Burns podniósł prowadzenie gości o 3 punkty z karnego. Chwilę potem jednak zaczął się powrót Bears: Bryan Byrne zdobył przyłożenie, a przy tej okazji czerwoną kartkę zobaczył rezerwowy filar Tigers Francois van Wyk. Bears dominowali na boisku i zdobyli jeszcze jedno przyłożenie – dało im remis 26:26, co jest sporym sukcesem po serii sześciu ligowych porażek i w meczu z mistrzami kraju.
Poza tym:
• po trzech kolejnych ligowych zwycięstwach swojego pogromcę znalazło Bath – przegrało z Harlequins 13:19 (Bath miało wielką szansę na wyszarpanie zwycięstwa – pod koniec meczu dwukrotnie TMO eliminowało przyłożenia jego graczy, w ostatnich minutach docisnęło londyńczyków do ich pola punktowego, a ci grali w osłabieniu po dwóch żółtych kartkach; Joe Marler w pomeczowym wywiadzie stwierdził, że jego drużyna w drugiej połowie zrobiła wszystko co w jej mocy, aby meczu nie wygrać; Quins grali bez Marcusa Smitha, który wrócił z kadry z kontuzją kostki i w tym roku już na boisku się nie pojawi);
• Gloucester pokonał Northampton Saints 34:19 (dobry start Saints, dla których dwa przyłożenia zdobył Tommy Freeman, ale potem ekipa z zachodu odjechała gościom, w czym spory udział miał Santiago Carreras, który zdobył w sumie 19 punktów – w klubie rzadko grał dotąd na pozycji łącznika ataku, ale pokazał się ze świetnej strony w tej roli w reprezentacji Argentyny);
• London Irish odniosło cenne zwycięstwo w walce o miejsca na dole tabeli: pokonało Newcastle Falcons 39:17 (dopiero druga wygrana w dorobku Irish; w ich składzie nie było Henry’ego Arundella, który w wyniku kontuzji podczas gry dla kadry musiał przejść operację).
Na czele tabeli niewiele zmian: nadal na prowadzeniu Saracens przed Sale Sharks i Harlequins. Z tej trójki tylko ostatni grali w ten weekend i zmniejszyli dystans do Sharks do 2 punktów (Saracens na razie poza zasięgiem). Do czołowej czwórki awansował Gloucester, który wypchnął z niej pokonanych przez siebie Northampton Saints. Ciekawie zrobiło się na dole tabeli, gdzie kilka nieoczekiwanych wyników bardzo wyrównało stawkę – a raczej byłoby ciekawie, gdyby komukolwiek w tym rejonie cokolwiek groziło, tymczasem z Premiership znów nikt nie spadnie.
A od następnej kolejki (ostatniej rundy jesiennej) w Premiership już nie po cztery, ale po pięć spotkań co weekend.
W Championship kolejne, już ósme zwycięstwa niepokonanych od początku sezonu dwóch ekip: Ealing Trailfinders (25:12 nad Cornish Pirates, choć do przerwy przegrywali 0:12) i Jersey Reds (34:19 nad Richmond). Ealing wyraźnie wyrasta nad resztę stawki – nie dość, że ma na koncie komplet zwycięstw, to jeszcze wszystkie z bonusem ofensywnym.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
Hitem dziewiątej kolejki United Rugby Championship miał być mecz na szczycie ligowej tabeli i zarazem irlandzkie derby: Leinster grał z Ulsterem. Po 20 minutach było 3:3 i wtedy czerwoną kartkę zobaczył filar Leinsteru Cian Healy. Ulster błyskawicznie przewagę wykorzystał: w ciągu niespełna kwadransa zdobył trzy przyłożenia. Zrobiło się 22:3 i zanosiło się na pierwszą porażkę dublińczyków w sezonie. Ci jednak jeszcze przed przerwą zmniejszyli straty, a potem zdominowali drugą połowę. Wpuścili na boisko siedzących na ławce Taidhga Furlonga i Caelina Dorisa i po kwadransie gry w drugiej części spotkania zaczęli odrabiać straty. Dwa pierwsze przyłożenia w tej części spotkania zaliczył w odstępie paru minut Garry Ringrose znakomicie oszukując obronę gości, a przy okazji obu tych akcji dwóch belfastczyków zobaczyło żółte kartki. Dublińczycy gry w przewadze 14 na 13 nie wykorzystali, ale nawet grając z mniejszą liczbą zawodników od rywali zdobyli w ostatnich 10 minutach dwa kolejne przyłożenia, pieczętując wspaniały powrót do zwycięstwa. Przyłożenie Ulsteru na sam koniec meczu dało gościom tylko pocieszenie w postaci ofensywnego punktu bonusowego.
Warto też zwrócić uwagę na inne spotkanie z udziałem Irlandczyków: Edynburg grał z Munsterem i ekipa ze szmaragdowej wyspy odniosła swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Co prawda po pierwszym kwadransie było 12:0 dla Szkotów (m.in. przechwyt i przyłożenie Darcy’ego Grahama, który jednak chwilę potem złapał kontuzję i musiał opuścić boisko) i goście musieli gonić wynik, a do przerwy wciąż przegrywali trzema punktami, jednak w drugiej połowie zdobyli trzy przyłożenia z podwyższeniami, dorzucili karnego, nie pozwolili edynburczykom na zdobycie ani jednego punktu i ostatecznie wygrali 38:17. Aż 18 punktów zdobył Joey Carbery, który do kompletu 5 podwyższeń i karnego dorzucił przyłożenie w ostatniej akcji meczu.
Pojedynki południowoafrykańsko-walijskie stały pod znakiem zwycięstw gospodarzy z południowej półkuli. Ci mieli przewagę: do ich drużyn dołączyli Springbokowie, którzy grali tydzień temu z Anglią, podczas gdy reprezentanci Walii nie lecieli na te pojedyncze mecze na drugi koniec świata zapewne dlatego, że zaraz potem musieliby wracać (no, jeszcze tydzień zostają Dragons – w Challenge Cup zagrają z Lions w Johannesburgu). I tak:
• Sharks, którzy tydzień temu zanotowali blamaż z Cardiff i w efekcie stracili trenera, pokonali Ospreys 25:10 (jeszcze na niespełna kwadrans przed końcem przewaga gospodarzy została zmniejsza do 1 punktu, ale w ostatnich pięciu minutach zdobyli 14 punktów);
• Stormers pokonali Dragons 34:26 (zabójczy początek kapsztadczyków, którzy tuż przed przerwą prowadzili 28:0 – potem Dragons odpowiedzieli swoimi czterema przyłożeniami, ale dwa karne Maniego Libboka zagwarantowały wygraną gospodarzom; Libbok błysnął też w pierwszej połowie przyłożeniem; Stormers bez Evana Roosa, który złamał żebro w meczu z Anglią, a potem zemdlał na lotnisku w Johannesburgu);
• Bulls pomścili przegraną Sharks sprzed tygodnia i rozgromili Cardiff aż 45:9 (w przyłożeniach 6:0, pierwsze dwa z nich zdobyli wracający z reprezentacji Canan Moodie i Kurt-Lee Arendse);
• Lions wygrali ze Scarlets 32:15 (decydujące roli grali Vincent Tshituka – dwa przyłożenia i Jade Hendrikse – także 10 punktów, tyle że z kopów).
Poza tym:
• Zebre Parma przegrało z Glasgow Warriors 17:45 (do przerwy było nieoczekiwanie tylko 7:10, ale w drugiej połowie Szkoci zdobyli pięć przyłożeń; Włosi przebudzili się pod koniec spotkania, gdy dwa przyłożenia Jacques’a du Toit dały im nadzieję przynajmniej na punkt bonusowy – czwartego przyłożenia jednak zabrakło);
• Connacht pokonał Benettona 38:19 (niezły występ Irlandczyków, prowadzonych przez Jacka Carty’ego, a ozdobą meczu było przyłożenie Nialla Murray’a.
Na półmetku fazy zasadniczej (z zastrzeżeniem, że trzy drużyny mają jeszcze mecze zaległe) na prowadzeniu umocnił się Leinster. Porażka Ulsteru w meczu na szczycie kosztowała belfastczyków spadkiem z drugiego na czwarte miejsce – wyprzedziły go dwie drużyny z Południowej Afryki. Ulster ma jednak sporą przewagę nad kolejną w stawce drużyną z południa, Lions. Do górnej połówki tabeli (na razie tylko na ósme miejsce) pierwszy raz w tym sezonie awansował Munster. W ostatniej czwórce aż trzy spośród czterech drużyn walijskich, które wyprzedzają jedynie włoskie Zebre, wciąż czekające na pierwsze zwycięstwo.
Liga Națională de Rugby - Rumunia
W Rumunii zakończyły się rozgrywki narodowego czempionatu – Liga Națională de Rugby. W finale mieliśmy powtórkę sprzed roku – Știința Baia Mare grała ze Steauą Bukareszt i pokonała ją, sięgając po swój dziewiąty w historii, a czwarty z rzędu tytuł mistrzowski. W pierwszej połowie jedyne przyłożenie zdobyła ekipa stołeczna, ale prowadziła do przerwy tylko jednym punktem. Drugą połowę wygrali obrońcy tytułu. W sumie sędzia pokazał w tym meczu aż sześć żółtych kartek, a na początku drugiej połowy na boisko mogło wybiec tylko 27 graczy. Trzecie miejsce na podium zajęła druga ekipa z Bukaresztu, Dinamo, po wysokim zwycięstwie nad Timișoarą 44:18. Kolejność w czołowej czwórce więc identyczna jak przed rokiem.
Agong Cup Rugby Championship - Malezja
W Malezji zakończyły się mistrzostwa kraju, rozgrywane przez drużyny z poszczególnych prowincji (ale nie tylko). Po Agong Cup sięgnęła pierwszy raz w historii ekipa z terytorium Putrajaya, która pokonała prowincję Terengganu 18:15. Terengganu bronili trofeum, które ostatni raz wręczone było w 2019 (potem rozgrywki wstrzymano z powodu covidu). Trzecie miejsce dla drużyny policji (Królewska Policja Malezyjska - PDRM), która pokonała reprezentację armii (Siły Zbrojne Malezji - ATM) 35:34.
Super Rugby Americas - obie Ameryki
Wieści także z ligi SLAR (a raczej Super Rugby Americas), choć wciąż nieoficjalne. Dołączy nowa drużyna argentyńska z siedzibą w Córdobie, której trenerem będzie ubiegłoroczny szkoleniowiec kolumbijskich Cafeteros Pro (którzy niestety nie przystąpią do rozgrywek), Nicolás Galatro. A dwoma pierwszymi drużynami z Ameryki Północnej mają być American Raptors (dawna drużyna MLR, zresztą zgodnie z oczekiwaniami; jej trenerem jest Brad Moaar, do niedawna asystent trenera All Blacks) oraz mieszana kanadyjsko-amerykańska ekipa z siedzibą w Kolumbii Brytyjskiej (Vancouver lub okolice).
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]