POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata26.12.2022


Top 14 - Francja

Trzynasta kolejka francuskiej Top 14 przyniosła kilka niespodzianek. Do tej kategorii wypada chyba zaliczyć wynik hitu kolejki, w którym spotkały się drużyny z drugiego i trzeciego miejsca ligowej tabeli: w derbach Paryża Racing 92 podejmował Stade Français. Przegrał, ale najbardziej szokują rozmiary tej porażki: aż 10:48. Już przed końcem pierwszej połowy goście prowadzili 23:3. Wtedy co prawda Racing odpowiedział przyłożeniem, ale jak się potem okazało, to było jedyne takie dokonanie gospodarzy w tym meczu. Po przerwie punktowało już tylko Stade Français, które do swojego dorobku dorzuciło 25 punktów, w tym 3 przyłożenia (dwa z nich zdobyte już w samej końcówce meczu, gdy nikt na La Defense Arenie nie śnił już o odwróceniu losów spotkania, a goście grali z liczebną przewagę po tym, jak sędzia pokazał trzy żółte kartki graczom obu ekip w wyniku jednej przepychanki). 21 punktów z kopów zdobył Joris Segonds. W Racingu mówią o upokorzeniu.
Nieoczekiwany było także zwycięstwo Bordeaux, które grało w La Rochelle z najlepszą drużyną Europy. Co prawda w poprzednim sezonie to Bordeaux znalazło się w najlepszej czwórce ligi, jednak nie wygrało z La Rochelle na wyjeździe od ośmiu lat. Tę złą passę właśnie przełamało – wygrało 12:8 po zaciętym pojedynku i to mimo niezdobycia żadnego przyłożenia. Do przerwy mieliśmy wynik piłkarski, 3:0 dla gospodarzy. Po przerwie jednak na prowadzenie wyszli goście dzięki dwóm drop goalom (jeden wykonał z ponad 40 m Maxime Lucu po słupku z karnego z 50 m, a drugi Tani Vili z blisko 40 m). Do tego dwa karne dorzucił Matthieu Jalibert i gospodarzom nie pomogło nawet przyłożenie w końcówce meczu.
Inną niespodziankę sprawiła czerwona latarnia ligowej tabeli czyli Brive, które pokonało na swoim boisku Clermont 20:16. Zawsze groźni na swoim terenie briwijczycy już od drugiej minuty meczu przegrywali po przyłożeniu Damiana Penaud, a do przerwy ulegali 3:13. Doprowadzili do remisu na 10 minut przed końcem, ale po karnym gości wydawało się, że punkty w tym meczu im umkną. Grali jednak do końca i w ostatniej akcji meczu zdobyli przyłożenie, które dało im bezcenne w ich sytuacji cztery punkty. To dopiero trzecie zwycięstwo Brive w tym sezonie.
Ciekawie było w pojedynku Tuluzy z wicemistrzami kraju z Castres. Do przerwy punkty padały tylko z karnych, a gospodarze prowadzili tylko 6:3. Po przerwie padło tylko jedno przyłożenie, a reszta punktów padała z podstawki, jednak częstotliwość celnych kopów zdecydowanie wzrosła – w sumie w całym meczu zarówno Melvyn Jaminet, jak i kopacze Castres (z Julienem Dumorą na czele) trafiali między słupy po sześć razy. W końcówce meczu Tuluza grała z przewagą jednego zawodnika (najpierw żółta kartka dla jednego z rywali, potem czerwona) i tę okazję wykorzystała zdobywając przyłożenie, które w praktyce zdecydowało o jej zwycięstwie 22:18.
Poza tym:
•    już w czwartek Tulon grał z Lyonem i pewnie wygrał spotkanie 21:3 (wszystkie punkty padły w pierwszej połowie meczu, a jedyne dwa przyłożenia zdobył fidżyjski skrzydłowy ekipy z Lazurowego Wybrzeża, Jiuta Naqoli Wainiqolo);
•    Pau zremisowało z Bajonną 22:22 (choć mogło ten mecz wygrać – w ostatniej akcji meczu Thibault Daubagna trafił z karnego w słupek; niemal wszystkie punkty w meczu padły w pierwszej połowie, po której gospodarze mimo dwóch żółtych kartek prowadzili 22:16);
•    mistrzowie kraju, Montpellier, wysoko wygrali z Perpignan 38:10 (21 punktów zdobył w tym meczu Louis Carbonel).
Na półmetku sezonu zasadniczego liderem Top 14 pozostaje Tuluza, chwilowo niezagrożona – ma 7 punktów przewagi nad kolejną drużyną. Za jej plecami paryskie ekipy zamieniły się miejscami: Stade Français awansowało na drugie miejsce kosztem Racingu 92, któremu po piętach depczą obrońcy tytułu z Montpellier. Na dnie mimo wygranej wciąż Brive, ale traci już tylko punkt do Perpignan.
Pro D2 w okresie świąteczno-noworocznym pauzuje.

Premiership - Anglia
Trzynastą rundę Premiership zaczęły derby Londynu, które wyglądały nieco nietypowo: przez większość meczu London Irish i Saracens grali czternastu na czternastu. Mecz zaczął się od przyłożenia Olliego Hassella-Collinsa już w pierwszych sekundach meczu. Po kwadransie gry czerwoną kartkę zobaczył gracz gospodarzy Adam Coleman (jego trzecia czerwona kartka w trzecim kolejnym meczu, w którym zagrał), ale kolejny kwadrans później boisko musiał opuścić Ben Earl z ekipy gości (dla odmiany – dla niego to pierwsza taka sytuacja w całej karierze). Irish nawet w osłabieniu powiększali przewagę dzięki karnym Paddy’ego Jacksona i dopiero na koniec pierwszej połowy swoje pierwsze przyłożenie zaliczyli Saracens – do przerwy było 19:10. Drugą połowę od zmniejszenia straty do dwóch punktów zaczęli goście, kolejny karny Paddy’ego Jacksona dał Irish pięć punktów przewagi, ale potem gospodarze na niemal 10 minut zostali na boisku w dwunastkę. Saracens mieli ogromną szansę wyjścia na prowadzenie, ale mimo osłabienia Irish znakomicie się bronili. Co prawda, gdy siły się wyrównały, Owen Farrell znów zniwelował część strat, ale na koniec meczu nie tylko Saracens nie zdobyli punktów, ale stracili po przegranym własnym aucie drugie przyłożenie, które odebrało im defensywny punkt bonusowy. Mieliśmy zatem sensację: jedna z najsłabszych ekip ligi, London Irish, wygrała z niepokonanymi dotąd Saracens 29:20.
Poza tym:
•    w innym derbowym pojedynku (drużyn z dwóch sąsiednich miast na zachodzie Anglii) Exeter Chiefs pokonali Bath 20:15 (exeterczycy zdobyli wszystkie swoje punkty przed przerwą, a po przerwie wytrzymali próby gości zmiany rezultatu – pół godziny dominacji dało Bath tylko 5 punktów; po długiej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił do gry reprezentant Anglii Sam Underhill);
•    porażkę poniósł nie tylko lider, ale także wicelider ligowej tabeli – Newcastle Falcons, jeden z outsiderów, pokonał Sale Sharks 20:14 (do przerwy przegrywał 0:14, natomiast drugą część spotkania wygrał 20:0; odrabianie strat zaczął Mateo Carreras;
•    Leicester Tigers w pierwszym meczu bez Steve’a Borthwicka na ławce pokonali Gloucester 28:13 (błysnął Anthony Watson, który zdobył dwa przyłożenia dla zwycięzców, z kolei Gloucester stracił z kontuzjami Louisa Reesa-Zammita i Santiago Carrerasa; drużyny po raz pierwszy grały o puchar nazwany imieniem Eda Slatera, byłego gracza obu ekip, który musiał skończyć karierę kilka miesięcy temu po zdiagnozowaniu u niego MND – tej samej choroby, z którą walczył zmarły niedawno Doddie Weir).
Do rozegrania pozostał mecz Harlequins z Bristol Bears, zaplanowany na jutro. Dla Harlequins będzie to szansa wskoczenia na drugie miejsce w tabeli. Na jej czele są mimo porażki w ten weekend Saracens z 10 punktami przewagi nad Sale Sharks. W czołowej czwórce zameldowali się Leicester Tigers.
Na drugim ligowym froncie, w Championship, wydarzeniem weekendu było starcie dwóch niepokonanych dotąd drużyn, mających zdecydowaną przewagę nad resztą stawki – Ealing Trailfinders dość pewnie wygrali z Jersey Reds 43:22 i dzięki temu powrócili na fotel lidera (z punktem przewagi nad Reds) – na dodatek mają jeden mecz rozegrany mniej od rywali.

United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
Dziesiąta kolejka United Rugby Championship to zestaw pojedynków derbowych między drużynami z tych samych krajów. Sporo emocji było w irlandzkim starciu pomiędzy Ulsterem i Connachtem. Aż pół godziny czekaliśmy w tym meczu na pierwsze punkty – zdobyte wówczas przyłożenie dało gościom prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Ulster przeważał przez większość meczu, choć wynik po pierwszej połowie nie oddawał obrazu gry: belfastczycy prowadzili tylko 7:3. W ciągu kwadransa po przerwie zdobyli jednak kolejne dwa przyłożenia po maulach autowych i wydawało się, że 16-punktowej przewagi już nie roztrwonią, a nawet że zdobędą bonus za cztery przyłożenia. Jednak gracze z Galway kilkakrotnie ratowali się świetną obroną pod własnym polem punktowym, a w samej końcówce obraz gry się zmienił: Connacht na pięć minut przed końcem przegrywał 8:22, ale wtedy docisnął rywali, zmuszał do kolejnych błędów, w efekcie których Ulster został na boisku w czternastkę, i gospodarze wreszcie zdobyli przyłożenie z podwyższeniem. Wciąż tracili 7 punktów, ale mieli czas na ostatnią akcję – i cierpliwie wyprowadzili piłkę z własnego pola 22 m aż do pola punktowego rywali. Świetne przełamanie Jacka Carthy’ego zaowocowało przyłożeniem i do remisu brakowało tylko skutecznego podwyższenia – Carthy jednak spudłował z podstawki i ostatecznie Connacht przegrał z Ulsterem 20:22.
W Kapsztadzie rozegrano mecz Stormers z Bulls – wyjątkowe derby południowoafrykańskie, kontynuujące tradycję pojedynków Prowincji Przylądkowej Zachodniej z Północnym Transwalem. Po pierwszej połowie na tablicy wyników widniał remis 13:13 – dwukrotnie w tej części spotkania gospodarze grali przez 10 minut z przewagą jednego zawodnika i obu tych przewag nie wykorzystali. Przeciwnie, to Bulls grając w osłabieniu zdobyli swoje jedyne przyłożenie w tej części spotkania. Po przerwie jednak Stormers zanotowali niesamowite pięć minut: między 48. i 53. minutą zdobyli trzy przyłożenia z podwyższeniami wypracowując sobie aż 21 punktów przewagi. I choć Bulls w ostatnim kwadransie zdobyli dwa przyłożenia, tylko zmniejszyli swoją stratę – kapsztadczycy wygrali 37:27. Gwiazdą meczu był łącznik ataku gospodarzy Manie Libbok. W drugich derbach Południowej Afryki Sharks odnieśli wysokie zwycięstwo nad Lions, 37:10. O jego rozmiarze przesądziły jednak przyłożenia zdobyte dopiero w samej końcówce przez Siyę Kolisiego i Makazole Mapimpiego (jego drugie w tym spotkaniu) – zaliczone w odstępie kilkudziesięciu sekund. Lions zmartwieni są na pewno nie tylko porażką, ale i stratą pod koniec meczu swego kapitana, Reinharda Nothnagela, który właśnie wrócił do gry.
Szkockie derby miały wyjątkowy smak – w tym roku minęło dokładnie 150 lat od inauguracji pojedynków między Glasgow i Edynburgiem. Zmagania o 1872 Cup lepiej w tym roku zaczęła ekipa z Glasgow: pokonała rywali ze stolicy kraju 16:10. Obie drużyny zdobyły po jednym przyłożeniu. Do przerwy Glasgow Warriors prowadzili 10:0. Na 20 minut przed końcem goście zdobyli wreszcie przyłożenie zmniejszając stratę do trzech punktów, ale dwa karne ekipy z Glasgow wystarczyły do zapewnienia jej zwycięstwa – edynburczycy na sam koniec meczu zmniejszyli tylko stratę do sześciu oczek, zdobywając dzięki temu defensywny punkt bonusowy.
We Włoszech derby bez większej historii: sześć przyłożeń dało Benettonowi pewne zwycięstwo nad Zebre, które swoje jedyne punkty w meczu zdobyło wysoko przegrywając, na kwadrans przed końcem. Końcowy wynik: 38:5.
Do rozegrania jeszcze w tej rundzie trzy mecze, w dzisiejsze popołudnie i wieczór: oba starcia wewnątrzwalijskie i irlandzki klasyk Munster – Leinster. W tabeli Leinster z kompletem zwycięstw (po porażce Saracens – ostatnia niepokonana drużyna w czołowych europejskich ligach) nadal na czele, przed Stormers i Ulsterem.

Japan Rugby League One - Japonia
W Japan Rugby League One rozegrano drugą kolejkę spotkań. Spośród najlepszych drużyn poprzedniego sezonu tylko jedna nie miała kłopotów z pokonaniem swoich przeciwników: Tokyo Sungoliath pokonało Green Rockets Tokatsu aż 50:19. Z kolei obrońcy tytułu Saitama Wild Knights wygrali z Shizuoka Blue Revs zaledwie 15:14 (decydujące przyłożenie zdobywając na sam koniec meczu), a brązowi medaliści Kubota Speras zremisowali z Yokohama Canon Eagles 27:27 (w ostatnich pięciu minutach Eagles zniwelowali 10 punktów straty zdobywając dwa przyłożenia, do pełni szczęścia brakło im tylko skutecznych podwyższeń po nich). Drugie zwycięstwo z rzędu zaliczył beniaminek – Mitsubishi Sagahimara Dynaboars pokonali ekipę Toyota Verblitz 27:25 (zacięty mecz, Dynaboars odrobili w drugiej połowie stratę z pierwszej, ale na koniec bliscy byli utraty zwycięstwa; 12 punktów zdobył dla nich James Shilcock, który trafił do zespołu po rozpadzie Worcester Warriors). Drugi beniaminek, Hanazono Kintetsu Liners, zaliczył drugą porażkę, ale znów zafundował kibicom efektowną grę i znów zdobył ponad 30 punktów – przegrał z Kobelco Kobe Steelers 36:58 (rywale zdobyli aż 9 przyłożeń, z czego hat-tricki zaliczyli były reprezentant Nowej Zelandii Ngani Laumape oraz Daiki Nakajima, który niedawno debiutował w reprezentacji Japonii). Tylko dwie drużyny zaliczyły dotąd dwa zwycięstwa, a nieoczekiwanym liderem tabeli są Dynaboars z punktem przewagi nad Wild Knights.

Celtic Challenge - Irlandia, Szkocja, Walia
Opublikowano terminarz nowych rozgrywek w kobiecym rugby – Celtic Challenge. Pierwszy sezon ma trwać od 21 stycznia do 25 lutego, a każda z trzech drużyn (szkocka – The Thistles, walijska – Welsh Development XV, irlandzka – Combined Provinces) ma rozegrać po cztery mecze (z każdym z rywali w domu i na wyjeździe). W kolejnym roku, 2024, mają być już po dwie drużyny z każdego kraju.

Super Rugby Americas
Ogłoszono oficjalnie Super Rugby Americas. Ostatecznie nie będzie w tej lidze jednak ośmiu drużyn, jak wcześniej się przymierzano: odpada ekipa z Kolumbii, dochodzą druga drużyna z Argentyny (Los Dogos) i American Raptors ze Stanów Zjednoczonych (podobno z kilkoma Kolumbijczykami w składzie), ale na liście uczestników ma drużyny z Kanady – dla Pacific Pride koszty okazały się zbyt wysokie, nawet mimo wsparcia World Rugby. Do tego dwie zmiany nazwy – zapowiadana już wcześniej w ekipie z Paragwaju (będzie teraz startować jako Yakare XV), ale także nie będzie już Jaguares XV – zastąpią ich Los Pampas. Rozgrywki zaczną się 18 lutego i potrwają do 9 czerwca. Sezon zasadniczy w formacie każdy z każdym, mecz i rewanż (każda drużyna będzie miała dwie kolejki odpoczynku z uwagi na nieparzystą liczbę uczestników). Cztery najlepsze drużyny awansują do play-off.

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

XV Johnnego Wilkinsona Najlepiej zarabiający rugbiści
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki