POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata03.04.2023


Heineken Champions Cup
- Najciekawiej w pierwszej fazie play-off Champions Cup (1/8 finału) zapowiadały się irlandzkie derby pomiędzy Leinsterem i Ulsterem. Leinster grał bez Jonathana Sextona (przeszedł operację i już w tym sezonie dla Leinsteru nie zagra – kto wie zatem, czy nie pożegnał się z tą drużyną już ostatecznie, bo wielu spodziewa się, że po Pucharze Świata zawiesi buty na kołku), ale mimo to pewnie pokonał lokalnych rywali 30:15. To belfastczycy w ulewnym deszczu pierwsi wyszli na prowadzenie 3:0, ale gospodarze zaraz potem wyrównali, a po paru minutach zdobyli przyłożenie i wyszli na prowadzenie, na którym pozostali do końca. Co prawda Ulsterczycy walczyli (m.in. ozdobą meczu było to przyłożenie po kopie Billy’ego Burnsa), ale w ostatniej półgodzinie osłabieni po kolejnych dwóch żółtych kartkach dali się dublińczykom zdystansować – ostatecznie Leinster wygrał 30:15.
- Kolejna irlandzka drużyna, Munster, potwierdziła, że wyjazdy do Południowej Afryki są niewygodne dla ekip z Europy – po meczu, w którym padło aż 12 przyłożeń przegrała z Sharks 35:50. Pierwsza połowa była wyrównana, obie ekipy zdobyły po dwa przyłożenia, a dzięki karnemu gospodarze prowadzili 17:14. Po przerwie Sharks znacznie zwiększyli dystans – w ciągu 20 minut zdobyli cztery przyłożenia (dwa pierwsze z nich, zdobyte po maulach autowych, zapisał na swoje konto młynarz Bongi Mbonambi) i zrobiło się 43:14. Co prawda Irlandczycy w końcówce odpowiedzieli trzema przyłożeniami, ale ta pogoń była już spóźniona – a kropkę nad i postawił Makazole Mapimpi (który wcześniej, w pierwszej połowie popisał się piękną akcją i asystą; swoją drogą Jaden Hendrikse w tej akcji przyłożenie okupił kontuzją). Warto zwrócić uwagę, że w tym meczu w drużynie Munsteru zobaczyliśmy pierwszy raz po ponad rocznej przerwie wywołanej kontuzją reprezentanta Południowej Afryki, RG Snymana.
- Nie powiodła się też wyprawa do Południowej Afryki londyńskim Harlequins. W Kapsztadzie Stormers wyszli na prowadzenie po błyskawicznym przyłożeniu Deona Fouriego i choć Quins zaraz potem wyrównali dzięki przyłożeniu Alexa Dombrandta, przez kolejne 70 minut punkty zdobywali tylko gospodarze. Londyńscy mistrzowie powrotów punkty w tym meczu zaczęli zdobywać z powrotem dopiero w ostatnich pięciu minutach gry – zaliczyli wtedy trzy przyłożenia, ale było za późno, by odrobić straty i Stormers wygrali 32:28. Paradoksalnie w wielu statystykach meczowych Quins w tym meczu mieli przewagę – ale nie w tej najważniejszej.
- W niedzielę najciekawiej było w starciu Exeter Chiefs z Montpellier, zakończonym remisem po dogrywce. Francuzi zaczęli mecz od dwóch przyłożeń w ciągu pierwszych kilku minut i prowadzenia 12:0. Potem jednak ich licznik się zatrzymał, zaczęli natomiast punktować gospodarze. Dwa przyłożenia przed przerwą, dwa po przerwie, dały im prowadzenie, choć niezbyt imponujące, bo Montpellier trzymało dystans dzięki karnym Paolo Garbisiego. Grało jednak w czternastkę po czerwonej kartce Zacha Mercera (pokazanej zresztą w kontrowersyjnych okolicznościach i szeroko komentowanej) i tym bardziej imponujący jest fakt, że w końcówce zmniejszyło straty do trzech punktów. Garbisi wówczas pomylił się z podwyższenia, ale moment później, w doliczonym czasie gry, karnym z niemal połowy boiska doprowadził do remisu i dogrywki. W dogrywce Montpellier wyszło na prowadzenie dzięki przyłożeniu Louisa Carbonela, podwyższonemu przez Garbisiego, ale na sam koniec dogrywki Chiefs doprowadzili do kolejnego remisu. A ponieważ w meczu zdobyli więcej przyłożeń (w tej klasyfikacji było 5:4), to właśnie oni cieszyli się na koniec z awansu.
Poza tym:
•    Leicester Tigers wygrali z Edynburgiem 16:6 (sporo błędów w kiepskiej pogodzie, do przerwy zaledwie trzy punkty z karnego, a po przerwie jedyne przyłożenie meczu w wykonaniu Cobusa Wiese);
•    La Rochelle pokonali Gloucester 29:26 (obrońcy tytułu, choć przeważali na boisku, byli bliscy odpadnięcia z rozgrywek – jeszcze pięć minut przed końcem przegrywali z Anglikami, ale uratowało ich drugie w tym meczu przyłożenie Teddy’ego Thomasa);
•    Tuluza pokonała Bulls 33:9 (do przerwy bez przyłożeń – Francuzi dzięki karnym Thomasa Ramosa prowadzili 12:6; po przerwie trzy przyłożenia – wszystkie w wykonaniu gospodarzy);
•    Saracens wyeliminowali walijskiego rodzynka, Ospreys, dzięki zwycięstwu 35:20 (przez chwilę zanosiło się na niespodziankę – po 20 minutach było 3:14, jednak na koniec pierwszej połowy londyńczycy zmniejszyli stratę do 1 punktu, a po przerwie dorzucili trzy przyłożenia, w czym swój udział miał Rhys Webb, na własnej połowie rozgrywając szybki aut i podając wprost w ręce rywala).
- Pary ćwierćfinałowe imponujące: Leinster – Leicester Tigers, Tuluza – Sharks, Exeter Chiefs – Stormers i La Rochelle – Saracens. Cieszą się Anglicy, którzy mają aż trzy drużyny na tym etapie rozgrywek.

European Rugby Challange Cup
- Jednym z najciekawszych spotkań 1/8 finału Challenge Cup miał być piątkowy mecz Bristol Bears z Clermont. Na początku meczu dwa razy po karnych AJ MacGinty’ego na prowadzenie wychodzili bristolczycy, ale Francuzi odpowiedzieli dwoma przyłożeniami i prowadzili po 30 minutach 17:6. Przed przerwą zdążyli stracić prowadzenie i je odzyskać i do szatni schodzili przy wyniku 22:20. Po przerwie przez długi czas tylko oni punktowali, a gospodarze odpowiedzieli zaledwie dwoma karnymi. Ostatecznie Bears przegrali 26:33.
- Sporo obiecywałem sobie też po francuskim pojedynku Stade Français z Lyonem. Obie ekipy są w czołówce Top 14 i żadna raczej nie planowała odpuszczać Challenge Cup, jak to zdarza się czasami we Francji. W pierwszej połowie padło tylko jedno przyłożenie – karne, które zapisali na swoje konto paryżanie. Do przerwy prowadzili tylko 10:9, ale zaraz po niej dorzucili dwa karne i kolejne przyłożenie i było już 21:9. Wtedy jednak goście odwrócili losy meczu – zaczęli od karnego przyłożenia, a po kolejnych paru minutach wyszli na skromne prowadzenie. Paryżanie odgryźli się karnym, ale na 10 minut przed końcem na czele znów byli gracze z Lyonu. Między ekipami było 5 punktów różnicy i mecz mógł skończyć się różnie, ale ostatecznie to goście dobili gospodarzy dwoma przyłożeniami w paru ostatnich minutach i wygrali 41:24. Niepokojąca dla nich jest jednak na pewno kontuzja Dawita Niniaszwiliego.
- Boleśnie skończyła się przygoda Racingu 92 z europejskimi pucharami w tym sezonie. Paryżanie nie zakwalifikowali się do fazy pucharowej w Champions Cup, a w Challenge Cup odpadli już na pierwszej przeszkodzie. Racing 92 musiał pojechać do Południowej Afryki i tam poniósł w meczu z Lions bolesną, wysoką przegraną, na dodatek mimo gry przez ponad godzinę z przewagą jednego zawodnika. Już po 10 minutach było 12:0 dla gospodarzy, ale paryżanie odpowiedzieli przyłożeniem, a po czerwonej kartce Emmanuela Tshituki ich kibice mogli liczyć na to, że zdobędą przewagę. Tymczasem to gospodarze nadal zdobywali przyłożenia i Racing tylko kilkakrotnie skracał dystans do 6 punktów. Ostatni raz na pół godziny przed końcem meczu – potem Lions odjechali rywalom i wygrali 51:28. Warto jednak zauważyć, że Racing pojechał na południową półkulę w osłabionym składzie, bez Russella, Fickou i Wade’a.
Poza tym:
•    Scarlets pokonali Brive 19:7 (w pierwszej połowie 20 minut przewagi liczebnej Walijczyków i ich prowadzenie 9:0; po przerwie Francuzi zdobyli przyłożenie, ale gospodarze odpowiedzieli dwoma);
•    Tulon skończył europejską przygodę Cheetahs, pokonując ekipę z Południowej Afryki 36:21 (już do przerwy było 19:0);
•    Benetton pokonał Connacht 41:19 (świetny początek Connachtu, który po nieco ponad kwadransie prowadził 12:0, potem jednak stracił aż sześć przyłożeń;
•    Glasgow Warriors rozgromili walijskich Dragons 73:33 (11 przyłożeń zwycięzców, z czego aż pięć zdobył młynarz Johnny Matthews – który grał zaledwie 46 minut; Dragons, choć zdobyli pięć przyłożeń, cały czas jednak byli w tyle, a na pewno nie ułatwiała im sprawy czerwona kartka jednego z graczy jeszcze w pierwszej połowie; ozdobą meczu był ta błyskawiczna akcja Szkotów z drugiej połowy);
•    Cardiff po zaciętym pojedynku wygrało z Sale Sharks 28:27 (świetny wynik Walijczyków, znacznie lepiej radzących sobie w pucharach niż w lidze; po przyłożeniach Corey’a Domachowskiego i dwóch Josha Evansa prowadzili do przerwy, potem prowadzenie stracili, ale karny Jarroda Evansa w końcówce pozwolił im jednak wywalczyć zwycięstwo).
- Zestawienie par ćwierćfinałowych: Scarlets – Clermont (Walijczycy znów zagrają z francuskim przeciwnikiem, ale tym razem znacznie bardziej wymagającym), Tulon – Lyon (dla Lyonu to kolejny derbowy pojedynek), Benetton – Cardiff i Glasgow Warriors – Lions (ekipa z południa tym razem bez atutu swojego boiska).

Super Rugby Pacific
- W szóstej kolejce Super Rugby Pacific najwięcej uwagi przyciągało nowozelandzkie starcie Chiefs z Blues. Gospodarze już po dwudziestu paru sekundach gry zdobyli pierwsze przyłożenie i jak się okazało te siedem punktów zrobiło decydująca różnicę: do przerwy było 17:10, po przerwie ekipy wymieniły się punktami z karnych, a potem przez pół godziny nikt punktów zdobyć nie potrafił i ostatecznie Chiefs wygrali 20:13. Kiepsko zagrał Beauden Barrett, który nie tylko pudłował z podstawki, ale popełniał inne błędy, w tym zmarnował praktycznie pewne przyłożenie dając się zaszarżować na polu punktowym. Dla Chiefs to szósta kolejna wygrana – takiego początku w Super Rugby nie mieli jeszcze nigdy.
- Dużo emocji było w australijskich derbach, w których zmierzyły się ekipy Brumbies i Waratahs. Gospodarze mieli dobry początek sezonu, goście za to kiepściutki, do tego Brumbies wygrali ostatnie 10 bezpośrednich starć, więc faworyt wydawał się oczywisty. Tymczasem na boisku działo się naprawdę sporo, a przez zdecydowaną większość czasu to Waratahs byli na prowadzeniu. To oni zaczęli od 14:0 po 20 minutach, a potem ilekroć Brumbies udało się stratę zredukować, znowu odskakiwali (świetnie pokazali się m.in. Mark Nawaqanitawase i Max Jorgensen). Dopiero na kwadrans przed końcem ekipa z Sydney wreszcie objęła prowadzenie, ale po karnym to znów Waratahs mieli przewagę 1 punktu. Nie udało im się jej utrzymać – ostatnie przyłożenie w meczu, kilka minut przed końcem zdobył Corey Toole (wcześniej w tym meczu powstrzymany w ostatniej chwili przez Jorgensena) i Brumbies wygrali 40:36. To mecz z gatunku takich, z których warto obejrzeć co najmniej skrót.
Poza tym:
•    Crusaders (bez Sevu Reece’a, którego kontuzja wyeliminuje go z Pucharu Świata, za to z młodym łącznikiem młyna Noahem Hothamem) pokonali queenslandzkich Reds 25:12 (kto wie, mimo przewagi Nowozelandczyków może Australijczykom poszłoby lepiej, gdyby nie kiepska skuteczność z kopów);
•    Moana Pasifika przegrała kolejny raz, tym razem z Highlanders 17:45 (wyrównana pierwsza połowa, w drugiej natomiast znów mizeria wyspiarzy – 26 punktów straconych bez jakiejkolwiek odpowiedzi);
•    w lepszych nastrojach inna ekipa wyspiarska – Fijian Drua pokonała w Suvie Rebels 38:28 (już po pierwszej połowie było 33:7, a melbournczycy zabrali się do odrabiania strat ciut za późno);
•    a na koniec weekendu Hurricanes pokonali Western Force 45:42 (wbrew wynikowi ekipa z Wellington dość komfortowo prowadziła przez cały mecz, Australijczycy zredukowali straty dopiero dzięki trzem przyłożeniom na sam koniec spotkania).
- W tabeli w wszystkie pięć nowozelandzkich drużyn w czołowej szóstce – na czele nadal niepokonani Chiefs, a do reszty krajowych ekip doszlusowali Highlanders, którzy odrabiają straty po fatalnym początku sezonu. Na czołowych ośmiu miejscach, które dają awans do play-off już tylko dwie drużyny australijskie. Moana Pasifika wciąż na końcu bez zwycięstwa.

Pacific Four Series
- Nietypowo, bo w Madrycie, rozegrano pierwsze spotkanie kobiecego Pacific Four Series. Kanada pokonała w nim wyraźnie Stany Zjednoczone 50:17. Do przerwy Kanadyjki prowadziły 26:3, a w drugiej połowie „nieco zdjęły nogę z gazu”, jak stwierdziła ich kapitan Sophie de Guede. Kolejny mecz w tej rywalizacji (służącej także jako eliminacje do nowych ogólnoświatowych rozgrywek WXV) dopiero w czerwcu. A w rozegranym przy tej okazji towarzyskim meczu Hiszpanii z Południową Afryką (te drużyny stanowiły sparringpartnerów ekip z Ameryki Północnej przed tygodniem) gospodynie przegrały 20:35. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że po stronie hiszpańskiej zagrała bardzo młoda drużyna, ze średnią wieku w granicach 22 lat.

Pro D2 - Francja
- W najciekawszym spotkaniu drugiej francuskiej ligi, Pro D2, lider z Oyonnax grał z inną ekipą z czołówki, Agen. W 45. minucie spotkania gospodarze prowadzili 34:3 i wydawało się, że dojdzie do pogromu. Wtedy jednak Agen zaczęło odpowiadać i gdyby nie karny Oyonnax z ostatnich minut, kto wie jak mecz by się skończył – Oyonnax zdołało wygrać, ale tylko 37:29. Niełatwą przeprawę miała też trzecia ekipa ligowej tabeli, Mont-de-Marsan, która pokonała Colomiers tylko 33:26. Uwagę przyciągają wygrane ekip walczących o utrzymanie: Angoulême, Carcassonne (te dwie nad walczącymi o awans do play-off Provence i Biarritz) i Montauban. W tle gier dwie nieciekawe informacje: skrzydłowy Agen Baptiste Lafond został aresztowany pod zarzutem gwałtu (miał go dokonać jeszcze jako gracz Bajonny), a łącznik młyna Provence Jonathan Ruru został wyrzucony z klubu za uderzenie żony jednego z kolegów z drużyny podczas imprezy sylwestrowej.

Championship - Anglia
- Na angielskim drugim froncie, w Championship, w najciekawszym meczu lider tabeli, Ealing Trailfinders, pokonał czwartą ekipę ligi, Bedford Blues, 40:31. Na drugim miejscu nadal Jersey Reds, którzy wygrali z Nottingham 52:10, a na trzecim umocniło się Coventry po wysokim zwycięstwie nad Hartpury University.

Currie Cup - Południowa Afryka
- W Currie Cup w meczu niepokonanych dotąd drużyn górą byli obrońcy tytułu: Pumas pokonali Cheetahs 61:21 (aż 9 przyłożeń zwycięzców). Pierwszą wygraną w sezonie (i pierwszą w historii Currie Cup nad tym przeciwnikiem) odniósł beniaminek rozgrywek – Griffons wygrali z Bulls 32:22. Niecodzienny przebieg miał mecz Western Province z Griquas – kapsztadczycy do przerwy prowadzili 13:0, ale drugą połowę przegrali w ubiegłorocznymi wicemistrzami 0:32. W tabeli Pumas przed Cheetahs i Lions. Bez wygranej wciąż Bulls.

Major League Rugby - USA, Kanada
- Ponad rok na swoją pierwszą wygraną w Major League Rugby czekała ekipa Dallas Jackals – w swoim drugim sezonie, po 22 porażkach, mimo że w Toronto długo zepchnięta była do obrony, wygrała z tamtejszymi Arrows 14:11. Poza tym liderzy ze wschodu, New England Free Jacks ulegli Utah Warriors 24:26; liderzy z zachodu, niepokonani dotąd Seattle Seawolves, pokonali NOLA Gold 36:35 (mecz zaczął się od przyłożenia już po paru sekundach; o wygranej ekipy z północnego zachodu zdecydowało 26 punktów z rzędu w drugiej połowie); a dopiero drugą wygraną w sezonie odnieśli obrońcy tytułu z Nowego Jorku (31:20 nad Rugby ATL).

Super Rugby Americas - Południowa Ameryka
- W Super Rugby Americas osiągnięto półmetek fazy zasadniczej. Przy tej okazji pierwszą porażkę ponieśli obrońcy tytułu – argentyńscy Pampas pokonali urugwajski Peñarol po zaciętym meczu 20:19. Kiepsko radzą sobie ubiegłoroczni wicemistrzowie – chilijski Selknam poniósł kolejną porażkę, tym razem z paragwajską drużyną Yacare. Znów w Glendale przegrali American Raptors – 40:43 z Cobras. Przy okazji – w mediach pojawiły się informacje o możliwości wejścia do Super Rugby Americas od przyszłego nowej drużyny z Ameryki Środkowej – Panama Eagles. Ma to być prywatna inicjatywa przy współpracy z panamską federacją – trudno jednak uwierzyć w sens takiej drużyny na rugbowej niemalże pustyni (raczej można wietrzyć skład wypełniony wyłącznie Argentyńczykami lub zawodnikami z Południowej Afryki).

Didi 10 - Gruzja
- W gruzińskiej lidze Didi 10 koniec fazy zasadniczej. Najlepszą drużyną tej części sezonu zostało Lelo Tblisi, pragnące wrócić do sukcesów sprzed lat (ostatni raz mistrzem było w 2016). Drugie miejsce dla Charebi Rustawi, a trzecie dla AIA Kutaisi – tu kolejność mogła być odwrotna, ale w ostatniej kolejce AIA uległa walczącemu o utrzymanie Chwamli Tbilisi. Dopiero na czwartym i piątym miejscu ubiegłoroczni finaliści: Batumi (po fatalnym początku sezonu potem było lepiej) i Bolnisi Koczebi, a grono ekip walczących w skomplikowanym play-off uzupełnił Ares Kutaisi.

Liga Națională de Rugby - Rumunia
- W Gruzji sezon zmierza do końca, natomiast w Rumunii się zaczyna. Liga Națională de Rugby rozpoczęła rozgrywki w zmienionej formule i zmienionym składzie (odpadła drużyna z Alba Iulia, natomiast w rywalizacji znów pojawiła się ekipa z Konstancy). W pierwszej części sezonu, wiosennej, podział na trzy grupy (najlepsza z pięcioma zespołami, druga z kolejnymi pięcioma i najsłabsza z czterema). Każdy z każdym, mecz i rewanż. Jesienią znów podział na trzy grupy, ale w pomieszanych składach, a na koniec sezonu planowane półfinały i finał. W grupie najlepszych wyraźnie będzie odstawać drużyna z Klużu i dowiódł tego już pierwszy mecz – Steaua wygrała z nią 63:6. W jedynym spotkaniu, w którym zmierzyły się drużyny celujące w tytuł, Timișoara pokonała Dinamo Bukareszt 22:3.

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

Orzeczenie KGiD w sprawie OKS Skra Klasyfikacja WLR7 po 7 turnieju
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki