Rumuńska pomyłka, czyli ciężkie życie tłumacza06.02.2017
TweetDorchester Gladiators, angielska drużyna rugby grająca w jednej z lokalnych lig, udała się w 2000 roku na towarzyskie tournee do Rumunii. W skład ekipy Glagiatorów wchodzili w większości gracze, którzy swoje lata świetności na boisku mieli za sobą, a rugby traktowali jako miłe spędzanie czasu. Anglicy podczas pobytu w Bukareszcie, spodziewali się rozgrywki z drużyną tego samego rodzaju, a jednym z ich celów, oprócz dobrej zabawy, było wsparcie lokalnego sierocińca. Już po przyjeździe do Rumunii, nie przewidując żadnych niespodzianek, Gladiatorzy odbyli wieczorną sesję treningową w barze.
Zaskoczenie przyszło następnego dnia, kiedy okazało się, że mecz ma się odbyć na wypełnionym kibicami Stadionie Narodowym z transmisją telewizyjną na żywo, a przeciwnikiem ma być czołowa rumuńska drużyna Steaua Bukareszt. Pomyłka w tłumaczeniu spowodowała, że Rumunii spodziewali się przyjazdu jednej z najlepszych drużyn angielskich, grającej na poziomie Saracens lub Barbarians.
Gladiatorzy podczas rozgrzewki przedmeczowej próbowali wyjaśnić zaistniałą pomyłkę, ale gospodarze nie chcieli im wierzyć, biorąc tłumaczenia za rodzaj podstępu. Już w pierwszej minucie meczu kapitan gości musiał opuścić boisko i został odwieziony do szpitala. Zawodnicy z Bukaresztu widząc po jakimś czasie, że ich przewaga nie podlega dyskusji odpuścili, a mecz zakończył się wynikiem 61:17 dla gospodarzy.
Tymczasem, nie zrażeni cała sytuacją Gladiatorzy, wykorzystali swoje pięć minut sławy oraz obecność kamer telewizyjnych i przekazali na koniec transmisji dużą liczbę zabawek dla jednego z sierocińców.
Muszak, CzasNaRugby