Urbanowicz: Musimy patrzeć na to, co przed nami12.01.2023
Tweet
Janusz Urbanowicz: Musimy patrzeć na to, co jest przed nami
Reprezentacja Polski kobiet w Rugby 7 ma za sobą znakomity rok, okraszony zdobyciem złotego medalu na mistrzostwach Europy i występem w Pucharze Świata, gdzie „Biało-Czerwone” zajęły 10. pozycję. Jednak już od stycznia nasza drużyna rozpoczęła zgrupowania, by przygotować się do kolejnego, jeszcze bardziej intensywnego sezonu. Kalendarz Polek jest mocno wypełniony, ale jak przekonuje trener Janusz Urbanowicz, na tym poziomie trzeba być na taką intensywność przygotowanym.
Za Wami świetny rok, kto wie, czy nie najlepszy w historii polskiego rugby. Dlatego zacznijmy od tego, z czego jest pan niezadowolony?
- Z wielu rzeczy. Patrząc w perspektywie całego roku, na pewno jest progres. Poszliśmy do przodu, wywalczyliśmy tytuł mistrza Europy, zagraliśmy całkiem nieźle w World Series. Zagraliśmy również w finale kwalifikacji do tej imprezy i z tego można się cieszyć, ale z drugiej strony jest niedosyt, bo powinniśmy awansować, ale niestety zawiedliśmy, przegrywając z Japonią. Byliśmy także na Pucharze Świata, gdzie mogliśmy mieć pozycję 9., a skończyliśmy na 10. miejscu. Jest to oczywiście dobra pozycja, ale mogliśmy być wyżej. I tak ten nasz rok wyglądał w skrócie. Teraz jednak musimy patrzeć na to, co jest przed nami.
Cenniejsze było mistrzostwo Europy czy może występ w Pucharze Świata?
Jakby nie patrzeć, medialnie lepiej wygląda zdobycie tytułu mistrza Europy, to się też przekłada na stypendia dla dziewczyn i inne korzyści finansowe. Trudno jest to jednak porównać. Udział w Pucharze Świata to niesamowite osiągnięcie, występuje tam szesnaście najlepszych drużyn na świecie, a my byliśmy w czołowej „10”. Jesteśmy zadowoleni z obu tych występów.
Za Wami niezwykle intensywny rok. Udało się trochę odetchnąć?
Jeżeli gra się na tym poziomie, z najlepszymi na świecie, to zawsze tak to wygląda. Ten rok będzie zresztą jeszcze bardziej intensywny. Jedno zgrupowanie już za nami, zaraz jedziemy do Francji, w lutym do Tunezji, potem zgrupowanie w Polsce, 13 marca zaczynamy obóz w Hiszpanii, a w kwietniu mamy dwa turnieje w RPA w ramach kwalifikacji do World Series. Wracamy z nich we wtorek i w środę planujemy już spotkanie w Cetniewie, bo już 8 maja wylatujemy na finałowy turniej World Series w Tuluzie, gdzie dostaliśmy zaproszenie. Wracamy stamtąd, mamy tydzień przerwy i 9 czerwca rozpoczynamy pierwszy turniej mistrzostw Europy w Portugalii. Potem 25 czerwca Igrzyska Europejskie w Krakowie, a 7 lipca drugi turniej ME w Gruzji. No ale jeśli chce się walczyć na najwyższym poziomie, trzeba być do tego przygotowanym.
A skąd pomysł, żeby tak często trenować z innymi drużynami?
Przede wszystkim u nas jest okres zimowy i musimy trenować pod balonem. Jeżeli w kwietniu mamy bardzo ważne dwa turnieje w RPA, to musimy być do tego maksymalnie przygotowani. Siódemki mają to do siebie, że trzeba grać jak najczęściej. Dlatego już pod koniec stycznia jedziemy do Marcousiss we Francji, gdzie będziemy przez tydzień trenować z „Trójkolorowymi”. Potem 20 lutego, żeby nie było długiej przerwy, lecimy do Tunezji, gdzie mamy wspólny camp z gospodyniami. W marcu trenujemy razem z Hiszpankami. To wszystko, aby być gotowym na kwalifikacje do World Series.
Przed Wami Igrzyska Europejskie w Krakowie, w których można wywalczyć kwalifikację olimpijską. To dla Was najważniejsza impreza?
Dla nas każda impreza jest ważna. Kwalifikacje do World Series, mistrzostwa Europy, bo mają wpływ na status finansowy zawodniczek. Żeby jednak spełnić swoje marzenia, musimy zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie. Igrzyska Europejskie są do tego drogą. Naszym celem jest tam pierwsza trójka. Z Krakowa bezpośredni awans uzyska jedna drużyna, a drugi i trzeci zespół będzie miał szansę gry w kwalifikacjach interkontynentalnych. A stamtąd na igrzyska jest dostać się już troszeczkę łatwiej.
Biuro Prasowe PZR