Wypowiedzi po hicie27.09.2015
TweetWarren Gatland jest typem trenera, który rzadko się uśmiecha, jednak po wielkim zwycięstwie odniesionym w sobotę na Twickenham, szkoleniowiec Walii skakał z radości. Podczas konferencji prasowej również promieniał, podczas gdy jego oponent Stuart Lancaster, zachował stoicki spokój i obiecał walkę o zwycięstwo przeciwko Australii.
- Z każdej grupy wychodzą dwie drużyny. Przed czterema laty Francja przegrała dwa spotkania w pierwszej fazie turnieju, a potem doszła do finału. Walia ma przed sobą mecze z Fidżi i Australią. Wciąż może się więc bardzo wiele wydarzyć – uspokajał Stuart Lancaster, chwaląc jednocześnie swój zespół. – Wszyscy zawodnicy grali dobrze. Zarówno Sam Burgess, jak i Owen Farrell, czy Ben Youngs. Nie ma potrzeby ich jednak wyliczać, bo wynik zależy od wspólnego wysiłku wszystkich 23 graczu. Ufaliśmy sobie i kontrolowaliśmy sytuację, ale niestety zabrakło nam dyscypliny. Oddaliśmy za dużo karnych, choć wiedzieliśmy, że sędzia będzie zwracać uwagę na zachowanie w przegrupowaniach. To był nasz główny błąd.
Szkoleniowiec Anglików musiał też odnieść się do decyzji z ostatnich minut, kiedy Anglia zamiast próbować zagrać na remis i kopać z podstawki po rzucie karnym, posłała piłkę na aut, licząc na przyłożenie. – To była trudna decyzja, ale nie ona zadecydowała o losach meczu. Walia miała jasny plan, grać obok przegrupowania i szukać karnych, które mogliby zamieniać na punkty. Dan Biggar to świetny egzekutor i dziś to udowodnił. To dość miażdżące uczucie – przegrać, kiedy wydawało się, że wszystko idzie po naszej myśli.
- Kopnęliśmy w aut, ponieważ pchnęliśmy dwa wcześniejsze maule i czuliśmy się mocni w tym elemencie. To była trudna pozycja, a my chcieliśmy wygrać i wierzyliśmy, że możemy to osiągnąć. Gdyby to był łatwy kop, pewnie wybralibyśmy remis. Ale nie był łatwy – skomentował wyraźnie podenerwowany Chris Robshaw.
Obaj panowie podkreślali również fakt, że porażka boli bardziej ze względu na kibiców. – Kibice byli fenomenalni i dali nam ogromne wsparcie. Boli nas, że nie skończyliśmy meczu tak jak chcieliśmy i jak oni chcieli. Wiemy, że zawiedliśmy wiele osób. Wiemy, że przede wszystkim dla nich musimy się bardzo szybko podnieść i przygotować na mecz z Australią, który będzie bardzo ciężki. Zagramy pod presją, ale damy z siebie wszystko – powiedział kapitan rugbistów Anglii.
- Kluczowa będzie dyscyplina. Zagraliśmy dobrze w młynie, autach, pewnie graliśmy nogą i zdobywaliśmy punkty. To brak dyscypliny pozwolił na Walijczykom przyłożyć. Na razie nie myślę o zmianach w składzie. Najpierw musimy poznać sytuację kontuzjowanych zawodników. Ben Youngs mógł grać dalej, ale woleliśmy go oszczędzać, bo zaczął utykać. Urazów nabawili się również Billy Vunipola i Courtney Lawes.
Kontuzje to jednak główne zmartwienie Walijczyków, a nie Anglików. Jak wyliczał Warren Gatland, Scott Williams doznał bardzo źle wyglądającej kontuzji kolana, Ali Williams doznał wstrząsu, a Hallam Amos ma uraz barku. – W pewnym momencie skończyli nam się zawodnicy, nie zabrakło nam jednak odwagi i dzielności. Ci zawodnicy wiedzą jak ciężko pracowali ostatnie trzy miesiące i po co było to potrzebne. Dziś dali z siebie wszystko. Były emocje i presja, ale my byliśmy drużyną i wystarczająco mocno chcieliśmy tego zwycięstwa. Patrząc na ich walkę, nie mogę prosić o nic więcej.
Ostatni gwizdek był wyjątkową chwilą, ponieważ mieliśmy okazję zobaczyć uśmiechniętego Nowozelandczyka, który znany jest ze swojego raczej ponurego usposobienia. - Prawdopodobnie jedno z największych zwycięstw w mojej karierze, bo nie ma nic większego niż Puchar Świata. Wygrać na Twickenham, to wielkie osiągnięcie, również dla mnie, jako trenera. Pokazałem dość chyba dość emocji w ostatnich minutach meczu – powiedział, kiedy zapytano go o radość i wagę tego wieczoru.
Nie zabrakło też jednak słów chłodnej analizy, z której wynikało, że Walijczycy muszą popracować jeszcze nad młynem, w których zdarzało się zbyt wiele błędów oraz przegrupowaniami. Chwalił oczywiście skuteczność Dana Biggara, ale jego uwadze nie umknął błąd jaki popełnił łącznik przy stracie przyłożenia.
Sam Warburton zwrócił z kolei uwagę na siłę rezerw swojej drużyny. - To nie była wspaniałe zwycięstwo, ale ani przez chwilę nie wątpiliśmy w nasze siły. Wiedzieliśmy, że mamy na ławce zawodników, którzy uniosą ciężar presji. Oni też bardzo ciężko pracowali, żeby teraz wejść z ławki i grać tak wspaniałe, jak to zrobili. Wierzyliśmy w zwycięstwo i walczyliśmy z dumą.
Zarówno kapitan, jak i trener odnieśli się także do sytuacji z ostatnich minut, kiedy Anglicy zrezygnowali z remisu licząc na zwycięstwo.
- Byliśmy kilka razy w takiej sytuacji i wiemy jak się zachować. Wszyscy wiemy jak się broni maul autowy. Liczy się to jak bardzo chcesz wygrać. Patrzyliśmy sobie w oczy i widzieliśmy swoją determinację. Jestem z nas naprawdę dumny – przyznał Warburton.
- Czasem podejmujesz taką decyzję i jesteś bohaterem, a czasem zerem. Ja wybrałbym trzy punkty – dodał Warren Gatland.
W szatni walijskie podobno było wielkie święto, ale rugbiści doskonale zdają sobie sprawę, że to dopiero początek drogi, która może okazać się bardzo wyboista. - W przyszłym tygodniu my gramy z Fidżi, Anglia z Australią i to może rozwiązać sytuację w naszej grupie. Niedziela i poniedziałek będą wolne, a od wtorku trenujemy przed kolejnym starcie. Choć na tych mistrzostwach mieli trochę pecha, musimy podejść do nich z szacunkiem. Po dzisiejszym meczu mamy dużo wiary w siebie. Mam nadzieję, że to nas poniesie – zakończył Nowozelandczyk.
Tekst: Kajetan Cyganik (RugbyPolska.pl)
Fot. Tomasz Plenkowski (RugbyPolska.pl)