Ekstraliga: Czekali na zwycięstwo dwa lata24.08.2020
Tweet
Zwycięstwo 27:26 Arki Gdynia nad Awentą Pogoń Siedlce to największa, ale nie jedyna niespodzianka II kolejki Ekstraligi rugby. Mówi się jednak o niej najwięcej, bo zespół z Trójmiasta czekał na triumf w na tym poziomie rozgrywkowym prawie dwa lata. Mecz w Gdyni potwierdza też tezę, że Ekstraliga będzie w tym sezonie pasjonująca.
Mecz Arka - Awenta Pogoń to był prawdziwy dreszczowiec. Nie pierwszy w tym sezonie i na pewno nie ostatni. Prowadzenie zmieniało się kilka razy. Na ok. pięć minut przed końcem kolejny raz objęli je - 26:24 - goście z Siedlec, wciąż aktualni brązowi medaliści mistrzostw Polski, przed pierwszym gwizdkiem (tak to widzieli zarówno fachowcy, jak i bukmacherzy) murowani faworyci tego spotkania.
Młoda drużyna Dariusza Komisarczuka nie poddała się jednak. Do końca meczu atakowała pole punktowe rywali. Sędzia główny Mirosław Szczepański dwukrotnie dyktował rzuty karne dla gospodarzy. Za pierwszym razem kopacz Arki - pozyskany przed tym sezonem Anton Shashero - nie trafił między słupy i nad poprzeczkę, ale drugi kop był już celny. Zaraz po nim, gdy Arka wyszła na prowadzenia 27:26, sędzia zakończył spotkanie.
Wynik w Gdyni pokazuje, że w lidze nie ma już praktycznie chłopców do bicia, a taką rolę przez dwa ostatnie lata pełniła odmłodzona Arka (wcześniej przez lata walcząca o medale mistrzostw Polski). No może poza beniaminkiem z Jarocina, który przegrał drugi mecz z rzędu – tym razem z Lechią u siebie. Znów wysoko - 19:54.
O tym, że niemal każdy może wygrać z każdym przekonali się też kibice w Lublinie. Tamtejsi Edach Budowalni byli faworytem w meczu z bardzo młodą drużyną Juvenii Kraków, która skład opiera na wychowankach SMS Marcina Gortata, ale przegrali 6:12.
- Wyciągnęliśmy wnioski z błędów, jakie popełniliśmy tydzień wcześniej w meczu z Orkanem (remis w Krakowie 27:27 - przyp. red), przede wszystkim zagraliśmy o niebo lepiej w obronie. Nie pozwoliliśmy Budowlanym na choć jedno przyłożenie i dzięki temu wygraliśmy – powiedział nam II trener Juvenii, na co dzień główny szkoleniowiec grup młodzieżowych w tym klubie, Łukasz Kościelniak.
O meczu Master Pharm Rugby Łódź - Ogniwo Sopot, zaraz po zakończeniu transmisji w Polsacie Sport Fight. Wygrali 20:10 sopocianie, a gospodarze muszą się martwić bo na dłużej stracili swego kapitana Michała Mirosza (czerwona kartka) oraz jednego z liderów Dawida Plichtę (podejrzenie zerwania więzadeł pobocznych w kolanie).
Drugim telewizyjnym meczem tej kolejki były Wielkie Derby Mazowsza pomiędzy Orkanem Sochaczew, a warszawską Skrą. Spotkanie rozegrano na świeżo oddanym do użytku stadionie tej pierwszej drużyny. Bez dyskusji będzie to jeden z najładniejszych obiektów do rugby w Polsce.
Walka, jak to w derbach, była bardzo zacięta, ale zwycięstwo Skry nie podlegało dyskusji. Goście, głównie za sprawą dwóch tongijskich graczy, którzy karierę w Polsce zaczynali w … Orkanie - mowa o Vaha Halaifonua, oraz Violettim Kolo - czterokrotnie przedzierali się na pole punktowe gospodarzy, co dało zwycięstwo Skrze z tzw. bonusem ofensywnym (za 5 pkt). Orkan odpowiedział dwoma przyłożeniami. Wynik 31:15 jest sprawiedliwy i potwierdza mistrzowskie ambicje warszawskiej drużyny.
Za tydzień trzecia kolejka. Kamery Polsatu Sport Fight zajrzą do Siedlec, gdzie spotkają się dwie pokonane w ten weekend ekipy - Awenta Pogoń i Master Pharm - druga porażka może wyeliminować jedną z nich z walki o wielki finał.
Master Pharm Rugby Łódź v MKS Ogniwo Sopot 10:20 (10:3).
Edach Budowlani Lublin v RzKS Juvenia Kraków 6:12 (3:0)
RC Arka Gdynia v Awenta Pogoń Siedlce 27:26 (10:14)
RC Orkan Sochaczew v OKS Skra Warszawa 15:31 (3:17)
RK Sparta Jarocin v RC Lechia Gdańsk 19:54 (12:21)
Robert Małolepszy, Polsat Sport