KNK7: Wielki sukces był o krok!15.08.2022
TweetReprezentacja Polski w rugby 7 kobiet przeszła jak burza przez fazę grupową oraz ćwierćfinał turnieju kwalifikacyjnego do HSBC World Rugby Sevens Series. W półfinale nasza drużyna pokazała charakter odrabiając straty i odprawiając zespół Chin. W finale uległa jednak Japonii 0:17. Niestety porażka oznacza, że "Biało-Czerwone" nie wywalczyły sobie przepustki do rywalizacji w tym elitarnym cyklu.
Do Chile reprezentacja Polski pojechała z dużymi nadziejami. Mistrzynie Europy zdołały już wywalczyć awans do Pucharu Świata, ale teraz planowały zrobić kolejny krok w drodze do światowej elity i wywalczyć prawo do gry w prestiżowych rozgrywkach World Series.
Koncert w fazie grupowej
Pierwszymi rywalkami Polek w fazie grupowej były Argentynki. Jak mówił Janusz Urbanowicz, to ekipa, o której mieliśmy wcześniej nieco materiałów, a co za tym idzie można było przygotować się do starcia z nimi. Zaczęło się
dobrze, bo po przechwycie Natalii Pamięty i przytomnym rozrzuceniu do skrzydła, pierwsze punkty na tym turnieju zaliczyła Karolina Jaszczyszyn. Rywalki jednak dość szybko odpowiedziały przyłożeniem po kapitalnej akcji Azul Mediny, która pokazała ogromną siłę fizyczną, odbijając broniącą Sylwię Witkowską i wpadając na nasze pole punktowe.
To jednak tylko podrażniło nasz zespół, który jeszcze przed przerwą zaliczył dwie siedmiopunktowe akcje, wychodząc na prowadzenie 19:5. Najpierw po świetnie rozegranym młynie Małgorzata Kołdej popisała się rajdem przez niemal całe boisko, a chwilę później ta sama zawodniczka wykończyła akcję zapoczątkowaną przez przytomne zagrania Katarzyny Paszczyk. Show Kołdej trwał również w drugiej połowie, która dołożyła trzecie i czwarte przyłożenie. Wynik spotkania na 36:5 ustaliła jednak, wprowadzona na boisko Julianna Schuster, która sprytnie odebrała piłkę rywalkom i po ponad 50-metrowym biegu wpadła na pole punktowe między słupami
Jeżeli zwycięstwo z Argentyną można nazwać okazałym, to mecz z Papuą-Nową Gwineą był... demolką. Zawodniczki z Oceanii stanowiły tylko tło dla Polek. I to dość marne, patrząc na wynik. Już pierwsza część gry pokazała, że obie drużyny grają w innej lidze. Cztery przyłożenia Kołdej, po jednym Witkowskiej, Jaszczyszyn i Pamięty sprawiły, żę "Biało-Czerwone" do przerwy prowadziły 37:0.
Po zmianie stron ponownie nasz zespół całkowicie zdominował przebieg gry. Sylwia Witkowska dołożyła jeszcze dwa przyłożenia, trzy zaliczyła wprowadzona w drugiej połowie Schuster, a raz na polu punktowym zameldowała się Paszczyk. Polki wygrały to spotkanie 71:0 i przed meczem z Belgiąpraktycznie mogły już być pewne zwycięstwa w grupie.
Spotkanie z Belgijkami było największym wyzwaniem "Biało-Czerwonych" w fazie grupowej. Choć do przerwy nasza drużyna prowadziła 24:0, to po zmianie stron rywalki postawiły Polkom wysokie wymagania. Bardzo dobry meczy rozgrywała Paszczyk, która zdobyła dwa przyłożenia. Po jednym zaliczyły Klichowska, Pamięta, Schuster i Druzgała i mecz zakończył się wygraną 36:12. Podopieczne Janusza Urbanowicza pewnie wygrały zmagania grupowe i w
ćwierćfinale zmierzyły się z Kolumbią.
Awans był o krok
Drużyna z Ameryki Południowej również nie potrafiła na poważnie zagrozić naszej reprezentacji. Rozkręcała się Anna Klichowska, przed turniejem awizowana jako jedna z gwiazd całej imprezy, która do swojego dorobku dołożyła kolejne dwa przyłożenia. Dublet zaliczyła też Paszczyk, a w polu punktowym zameldowały się też Kołdej i Druzgała, dzięki czemu wygraliśmy to spotkanie 36:0. "Biało-Czerwone" pewnie awansowały do półfinału, gdzie czekało je starcie z Chinkami.
To właśnie rywalki z Azji okazały się pierwszym poważnym wyzwaniem dla naszej drużyny. Pierwsza połowa starcia z Chinkami była zimnym prysznicem dla Polek, które do przerwy przegrywały 0:10. Później jednak podopieczne Janusza Urbanowicza wróciły do swojej gry i kompletnie zdominowały przeciwniczki. Dzieło zniszczenia rozpoczęła Klichowska, potem na polu punktowym meldowały się Paszczyk i dwukrotnie Kołdej. Choć Zhou zdołała przyłożyć dla Chinek w jednej z ostatnich akcji meczu, to nasza reprezentacja mogła cieszyć się z wygranej 22:15, dającej awans do finału i walkę o upragniony udział w World Series.
- Początek nam się nie układał i Chinki wykorzystały kilka naszych błędów. W przerwie sztab przypomniał nam co mamy zrobić, co poprawić i udało nam się odwrócić losy meczu. Wszystkie jesteśmy bardzo szczęśliwe i zapewniam, że w finale zostawimy na boisku całe serce, duszę i ciało - mówiła po półfinale kapitan Karolina Jaszczyszyn.
W decydującym starciu rywalkami Polek były Japonki. Zespół, który w przeciwieństwie do naszego składa się z zawodowo grających zawodniczek niestety okazał się za mocny. Już pierwsza połowa pokazała, że grające bardzo solidne rugby zawodniczki z Azji to drużyna prezentująca zupełnie inny poziom niż nasze dotychczasowe rywalki. Błędy, brak wsparcia i trochę pecha złożyły się na to, że po dwóch przyłożeniach przegrywaliśmy już 0:10.
W drugiej części gry azjatycka drużyna pokazała niezwykłą dojrzałość w grze w obronie. Polki ambitnie i z ogromną determinacją starały się przedrzeć na ich pole punktowe, ale defensywa Japonek była nie do przejścia. Na dodatek
udało im się zdobyć kolejne przyłożenie, tym razem z podwyższeniem. Ostatecznie wygrały finałowe spotkanie 17:0 i to one mogły cieszyć się z awansu do World Sevens Series.
Sukces, jakim byłaby kwalifikacja do tych prestiżowych rozgrywek, był o krok. Zabrakło naprawdę niewiele, by marzenia Polek się ziściły. Z jednej strony już sam fakt, że "Biało-Czerwone" w Chile dotarły do finału należy uznać za bardzo dobry wynik. Z drugiej znając ambicje naszych zawodniczek, wrócą do kraju z poczuciem niedosytu, ale i żądzą rewanżu oraz odkucia się za tę porażkę.
Potwierdzają to słowa Natalii Pamięty: - Myślę, że dziś każda z nas ma dziś trochę złamane serce. Ostatni mecz był dla nas najważniejszy. Dałyśmy z siebie wszystko, ale nie zawsze można być najlepszym na boisku. Ruszamy do domu, trochę odetchniemy i wracamy na boisko. Przed nami Puchar Świata, na który bardzo czekamy. Do kwalifikacji wrócimy jeszcze w kwietniu. Będziemy ciężko pracować, żeby za rok dostać się do World Series - zapewniła.
Biuro Prasowe PZR