Przegląd Lig Świata14.09.2020
TweetPro14
• W Pro 14 stało się nieuniknione. Siedemnasty mecz tego sezonu w wykonaniu Leinsteru i siedemnaste zwycięstwo. To najważniejsze, w wielkim finale ligi, którą Leinster wygrał siódmy raz (nikt nie może się z nimi równać) i trzeci raz z rzędu. Rywalem Leinsteru był świetnie prezentujący się w tym sezonie Ulster. Już w składach mieliśmy pierwsze niespodzianki: na ławce rezerwowych dublińczyków zasiadł m.in. Johnny Sexton, a w Ulsterze ten sam los spotkał ich etatowego kopacza, Johna Cooney’a. Mecz znakomicie rozpoczął się dla belfastczyków – już po czterech minutach prowadzili 5:0 po pięknej akcji Johna Hume’a. Na tym ich dorobek punktowy jednak się zamknął. W pierwszej połowie dublińczycy wyszli na prowadzenie 10:5. W przerwie zapewne Ulster mobilizował się do walki, ale zaraz po niej podcięto mu skrzydła: najpierw Ross Byrne kopnął karnego, a moment później Robbie Henshaw przechwycił piłkę na środku boiska i samotnie przebiegł 50 metrów podwyższając prowadzenie do 20:5. Finał skończył się zwycięstwem Leinsteru 27:5. Kto ich powstrzyma? Za tydzień wielki sprawdzian w ćwierćfinale Champions Cup – rywalem będzie mistrz Anglii, Saracens.
• Jeszcze przed finałem władze ligi ogłosiły najlepszą piętnastkę sezonu i przyznały nagrody dla najlepszych zawodników. Górą w tych zestawieniach była drużyna, która do finału nie awansowała: Edynburg. Najlepszym trenerem został Richard Cockerill (wielu chciałoby go ze Szkocji przechwycić), a graczem skrzydłowy Duhan van der Merwe. W najlepszej piętnastce jest aż sześciu edynburczyków – więcej niż w sumie zawodników z drużyn finalistów turnieju – Leinsteru (trzech) i Ulsteru (dwóch). Trochę to dziwne biorąc pod uwagę dominację Leinsteru w lidze. A w pierwszych piętnastkach w finale wybiegł zaledwie jeden zawodnik z tej listy, trzech innych weszło z ławki.
Premiership
• Jeszcze przed rozpoczęciem spotkań zapadła decyzja, która interesowała cały rugbowy świat. Owen Farrell został ukarany za swoją bezmyślną szarżę w meczu z Wasps ostatecznie tylko pięciotygodniowym zawieszeniem. Wróci więc do gry przed meczami reprezentacji, choć oczywiście straci ćwierćfinał Champions Cup z Leinsterem. Jego ofiarę, młodego Charliego Atkinsona, czeka dwutygodniowa przerwa w treningach. Wymiar kary budzi spore kontrowersje na Wyspach, wiele osób oczekiwało znacznie dłuższego zawieszenia. Przywoływana w mediach jest zwłaszcza informacja w komunikacie dotycząca powodów złagodzenia kary – miały mieć na to wpływ m.in. pozytywne opinie od Eddiego Jonesa i „założycieli organizacji charytatywnej, z którą gracz bardzo blisko współpracuje” (choć i bez tego przesłanki do złagodzenia kary istniały).
• Dziewiętnastą kolejkę (wtorkowo-środową) zaczął mecz Bristol Bears z Northampton Saints. Jeszcze kilka tygodni temu czekalibyśmy na spotkanie dwóch kandydatów do awansu do półfinałów ligi, jednak po ostatniej kiepskiej passie „Świętych” stawki takiej już w zasadzie nie było. Faworyci, Bristol Bears, zdecydowanie wygrali 47:10. W pierwszej połowie zaliczyli trzy przyłożenia w ciągu niespełna dziesięciu minut. Saints naciskali, ale bez efektu. W drugiej połowie Bears ponownie wrzucili wysoki bieg tylko na jej fragment i znowu w dziesięć minut zaliczyli cztery przyłożenia. Zwycięstwo nie dziwi, zwłaszcza że drużyna z Northampton wystąpiła w składzie dalekim od najmocniejszego (jedyne przyłożenie dla niej zdobył debiutujący w Premiership dziewiętnastolatek, Josh Gillespie, parę minut po tym, jak pojawił się na boisku).
• Emocji spodziewaliśmy się w spotkaniu Sale Sharks – Saracens, jednak trochę ono zawiodło. Obie ekipy wystawiły mocno odmłodzone składy (największe gwiazdy Sharks wchodziły po przerwie na zmiany, z Saracens nawet i na to nie mogliśmy liczyć), a wszystko co najciekawsze w tym meczu wydarzyło się w ciągu pierwszy pół godziny, po których ekipa spod Manchesteru prowadziła 21:7. Skończyło się wynikiem 24:17, jednak niewielką różnicę Saracens zawdzięczają przyłożeniu z ostatniej minuty meczu. Sale na pewno cieszą się ze zwycięstwa nad trudnym rywalem, ale do pełni szczęścia brakło im czwartego przyłożenia.
• W innych meczach mieliśmy wyraźne zwycięstwa faworytów (a niekiedy bardzo wyraźne – meczów kończonych tak wysokimi rezultatami wolelibyśmy nie oglądać na takim poziomie ligowym). Liderzy z Exeter pokonali Gloucester 35:22 (a na dwadzieścia minut przed końcem było 35:8). Zwycięstwo jednak nie było Chiefs aż tak potrzebne, jak jest im szkocki obrońca Stuart Hogg, który na początku drugiej połowy zszedł z kontuzją prawego uda. Wasps rozgromili Leicester Tigers 54:7. To Tigers zdobyli pierwsze przyłożenie w tym meczu, ale potem nie mieli nic do powiedzenia. A gwiazdą meczu okazał się rwacz Wasps Alfie Barbeary, który pierwszy raz wyszedł w meczu Premiership w wyjściowym składzie, a w drugiej połowie meczu zaliczył trzy przyłożenia. Nie zawiódł też kolejny kandydat do awansu do półfinałów, Bath, który pokonał Worcester Warriors 40:15 (choć tu też to rywale pierwsi zdobyli przyłożenie, a po 30 minutach Bath prowadziło tylko 14:12). Piękne przyłożenie dla Bath zaliczył Josh Matavesi, od którego odbiło się dwóch obrońców. W ostatnim spotkaniu London Irish przegrali z Harlequins 15:38. Irish kontynuują passę nieustających porażek, zaś dla Harlequins to zwycięstwo na wagę zapewnienia sobie w praktyce awansu do przyszłorocznego Champions Cup. Spory udział miał w nim Marcus Smith, który zaliczył dwa przyłożenia i trzy podwyższenia.
Ciekawiej było w kolejce niedzielno-poniedziałkowej, bo w niej cztery ekipy walczące o trzy wolne miejsca w półfinałach zmierzyły się bezpośrednio między sobą. Pierwszym takim spotkaniem był mecz Wasps przeciwko Bristol Bears (ekipy z trzeciego i czwartego miejsca tabeli). Zobaczyliśmy prawdziwy festiwal ataku i radosną grę w obronie. Padło aż 14 przyłożeń, z czego dziewięć dla Wasps, którzy wygrali mecz 59:35 – już po kwadransie gry mogli być pewni punktu bonusowego za cztery przyłożenia. Niestety, wynik poniekąd był przesądzony już przed meczem: mimo wysokiej stawki dla obu drużyn, Bristol przystąpił do meczu bez najlepszych zawodników. Już w piątek będzie grać ćwierćfinał Challenge Cup (mimo prośby do EPCR, by termin meczu przesunąć o dzień lub dwa), a to oznacza maraton czterech spotkań w ciągu 15 dni.
• W drugim spotkaniu drużyn rywalizujących bezpośrednio o awans do półfinałów Sale Sharks ulegli Bath 22:37. Tu na szczęście problemu z europejskimi pucharami nie było (obie ekipy odpadły w grupach eliminacyjnych), więc sukces Bath jest tym cenniejszy. Gospodarze już w czwartej minucie zdobyli przyłożenie, ale pierwszą połowę przegrali 7:17. W drugiej połowie co prawda zmniejszyli stratę do dwóch punktów, ale końcówka należała do Bath, które na kilka minut przed końcowym gwizdkiem zapewniło sobie dodatkowo cenny punkt bonusowy. Świetną skuteczność pokazuje Ruaridh McConnochie, który zdobył dziewiąte przyłożenie w swoim jedenastym występie w barwach Bath.
• W innych okolicznościach hitem tej kolejki byłoby jednak spotkanie Saracens z Exeter Chiefs (nawet mimo faktu, że było to spotkanie dwóch drużyn z dwóch końców tabeli). Jednak żadna ekipa nie miała tu o co walczyć (porażka Sale zagwarantowała Exeterowi pierwsze miejsce w tabeli sezonu zasadniczego, a Saracens od dawna są pewni karnej degradacji), obie przygotowują się do ćwierćfinałów Champions Cup i w tej sytuacji obie wystawiły mocno rezerwowe składy. Saracens wygrali 40:17, a w buty zawieszonego Owena Farrella wszedł Manu Vunipola, który z kopów zdobył 15 punktów.
• Poza tym: London Irish przegrali po raz kolejny (bodaj już ósmy z rzędu), tym razem z Worcester Warriors 25:40. Leicester Tigers pokonali Northampton Saints 28:24. Co prawda w przyłożeniach było 1:3, ale Tigers zaliczyli 18 punktów z karnych i dodatkowo trzy z drop goala Zacka Henry’ego (20 punktów tego gracza). Fatalna passa Northampton, którzy przecież jeszcze niedawno liczyli się w walce o play-off. W ostatnim spotkaniu kolejki, w poniedziałkowy wieczór zmierzą się Gloucester z Harlequins. To będzie drugie po wznowieniu rozgrywek spotkanie z udziałem publiczności (tym razem nie więcej niż 1000 widzów).
• Po śródtygodniowej kolejce specjalnych zmian w tabeli nie było. Jedynie Sale mogło narzekać, bo wygrało bez punktu bonusowego, inaczej, niż wszyscy ich rywale walczący o półfinały – a zatem straciło punkt ze swojej niewielkie przewagi. Rozstrzygnęła się wtedy też w praktyce sprawa awansu do Champions Cup, bo drużyny spoza czołowej ósemki swoje mecze solidarnie przegrały i w praktyce straciły szanse na podźwignięcie się do grupy, która w elicie europejskiej wystąpi. Po weekendowej kolejce nastąpiły zmiany w czołowej grupie: Bristol Bears wypadli z czołowej czwórki, a ich miejsce w niej zajęło Bath. Różnice między czterema drużynami walczącymi o trzy miejsca w półfinale zmniejszyły się już tylko do dwóch punktów. Wszystko może się jeszcze zdarzyć, a Bristol Bears mają do końca sezonu nieco łatwiejszych rywali niż ci, którzy czekają na Wasps i Bath.
• Rozpisano terminy przedostatniej kolejki Premiership. Większość spotkań odbędzie się w środę 30 września, na cztery dni przed ostatnią kolejką ligi. Toczy się zresztą dyskusja na temat przyszłości spotkań w środku tygodnia w lidze. Odmienne stanowiska na ten temat mają szefowie dwóch klubów z czołówki, Bristol Bears i Exeter Chiefs. Co ciekawe, ci ostatni w tygodniu nie mogą zapełniać swojego stadionu z powodu spowodowania w ten sposób zbyt dużych korków w okolicy. Wydaje się jednak, że ostatnie kolejki świadczą na korzyść przeciwników tej tezy: sporo jest spotkań, w których drużyny wystawiają drugie składy, w których wyniki są z góry przesądzone i padają bardzo wysokie rezultaty, rzadko spotykane w „normalnych” okolicznościach.
• W ubiegłotygodniowych testach koronawirusowych stwierdzono aż 7 przypadków zachorowań. Wśród nich jest dwóch zawodników, a pozytywne wyniki pochodzą z pięciu klubów.
Top 14
• W drugiej kolejce Top 14 sporo emocji i znowu kartek. Drugie bardzo cenne zwycięstwo odniósł paryski Racing 92. Poprzednio pokonał Lyon, a w ten weekend Montpellier. Do przerwy prowadził 19:3, przy czym ostatnie pięć punktów zdobył wykorzystując przewagę dwóch zawodników po żółtych kartkach dla graczy z południa kraju. Wciąż grając z przewagą na początku drugiej połowy dołożył jeszcze dwa przyłożenia. Montpellier przebudziło się pod koniec meczu, gdy z kolei to oni mieli przewagę po czerwonej kartce dla Kurtley’a Beale’a. Jednak Racing 92 wygrał 41:17, a w ostatniej akcji meczu zdobył przyłożenie, które dało mu punkt bonusowy (za przewagę trzech przyłożeń nad rywalem). Montpellier nie dość, że przegrało, to straciło światową gwiazdę z Południowej Afryki, Handré Pollarda, który opuścił boisko na noszach.
• W niedzielę inne świetnie zapowiadające się spotkanie: Tulon podejmował Lyon (drugą ekipę poprzedniego sezonu). W pierwszej połowie przewagę mieli gospodarze, którzy po tej części spotkania prowadzili 15:6. Co ciekawe, przez kilka minut grali z przewagą aż trzech zawodników (trzy żółte kartki dla graczy Lyonu w odstępie bodajże czterech minut, w tym trzecia przy okazji pierwszego i nie ostatniego w tym meczu karnego przyłożenia) i tej przewagi nie zdołali wykorzystać. Po przerwie Lyon zmniejszył straty do jednego punktu, ale w końcówce to Tulon dokładał przyłożenia (trzy w ostatnim kwadransie, z czego kolejne dwa karne), a Lyon zarabiał tylko kolejne żółte kartki. Ostateczny wynik: 36:14.
• Poza tym: Drugie zwycięstwo odniosło też Pau, które pokonało Agen 33:23. Tu czerwoną kartkę zobaczył pod koniec meczu zawodnik gości. Tuluza pokonała La Rochelle 39:23. Dwa przyłożenia dla gospodarzy, tym razem znacznie bardziej zdyscyplinowanych niż tydzień temu, zdobył znakomity południowoafrykański skrzydłowy Cheslin Kolbe. Pierwszy raz na boisko wybiegła najlepsza drużyna poprzedniego sezonu, Bordeaux-Bègles, która podejmowała Brive. Gospodarze wygrali 25:20, ale wynik ważył się do ostatniej minuty meczu, tym bardziej, że parę minut przed końcem jeden z graczy z Bordeaux zobaczył czerwoną kartkę. Sensacja w Bajonnie, gdzie Baskowie ograli Clermont. Na kwadrans przed końcem, po stracie dwóch przyłożeń w odstępie kilkudziesięciu sekund, przegrywali 7:19. Jednak w ostatnich minutach odpowiedzieli tym samym i wygrali 21:19. Niespodzianka chyba także w Castres: gospodarze ulegli Stade Français 16:22, a trzeba pamiętać, że paryżanie to najsłabsza drużyna poprzedniego sezonu (nie odnieśli w nim ani jednego wyjazdowego zwycięstwa, tym razem udało im się za pierwszym razem), a jeszcze tydzień temu z powodu epidemii w zespole nie mogli zebrać składu, aby zagrać w pierwszej kolejce ligowej. W końcówce przez kwadrans grali na dodatek w osłabieniu po czerwonej kartce, ale gospodarze nie wykorzystali swojej przewagi.
Póki co trudno przywiązywać się do tabeli, ale ostatnie miejsce Montpellier i dwie porażki Lyonu są pewnym zaskoczeniem. Bez porażki są tylko Racing 92 i Pau.
• A w Pro D2 kolejny występ Andrzeja Charlata i kolejne zwycięstwo jego Provence, tym razem nad Vannes.
• Ponadto nowe wieści z frontu walki LNR (organu zarządzającego Top 14) z World Rugby w sprawie ważności zmienionych zasad zwalniania zawodników tej jesieni. LNR wynajęło kancelarię Jones Day specjalizującą się w prawie konkurencji i zdecydowało się zakwestionować kroki WR przed organami europejskimi. A przypomnijmy, że Trybunał Sprawiedliwości UE potrafił już zmienić świat sportu (prawo Bosmana z 1995).
Super Rugby
• W finale Super Rugby AU zagra drużyna z Brisbane, Reds, która pokonała Rebels 25:13. W decydującym spotkaniu czekają na nich Brumbies.
• Coraz więcej zamieszania w południowoafrykańskiej Western Province. Tu jakiś czas temu poinformowano o rozmowach z prywatnym inwestorem gotowym włożyć w WPRFU sporą ilość pieniędzy. Jednak sprawy gładko nie idą, pojawiły się informacje, że wielkie pieniądze miały być pożyczką, a nie aportem, co rusz słychać o konfliktach we władzach prowincji oraz spółki zarządzającej prowincjonalną drużyną, kilka osób z szefostwa prowincji i spółki odeszło – albo zwolnionych, albo z własnej woli, w geście sprzeciwu. Tamtejsze media piszą o „eksodusie”.
SuperLiga - Rumunia
• Mistrzem Rumunii została Știința Baia Mare, która w rozegranym w Braszowie bez udziału widzów finale pokonała SCM Rugby Timișoara 23:17 (do przerwy był remis 10:10). Baia Mare po raz szósty grała w finale przeciwko Timișoarze i pierwszy raz udało jej się takie starcie wygrać. To siódmy tytuł tego zespołu i drugi z rzędu.
Mitre 10 Cup - Nowa Zelandia
• Rozpoczęły się rozgrywki Mitre 10 Cup. Piętnasty sezon rozgrywek zainaugurowało spotkanie North Harbour z Canterbury przegrane przez gospodarzy 29:43. W drużynie gości, dziewięciokrotnych zdobywców pucharu, wystąpił m.in. Richie Mo’unga. Ubiegłoroczni zwycięzcy, Tasman, pokonali na wyjeździe Manukau 41:24. Zakończenie rozgrywek planowane jest na 28 listopada.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]