POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata28.06.2021


Top 14 - Francja
- W finale Top 14 powtórka z finału Champions Cup, tylko na Stade de France zamiast na Twickenham. W obecności 14 tys. widzów zmierzyły się Tuluza (dotąd 20-krotny mistrz Francji) i La Rochelle (debiutujące w finale). W Tuluzie brakło Romaina Ntamacka, który po kontuzji głowy odniesionej w półfinale nie mógł wrócić na boisko. Jego miejsce na boisku zajął Thomas Ramos, od którego z kolei rolę obrońcy przejął Cheslyn Kolbe. I obaj byli bohaterami pierwszej połowy – pierwszy wykorzystał dwa karne (pierwszy z 50 m) i skutecznie kopnął z drop goala, a drugi na sam koniec tej części spotkania popisał się fantastycznym drop goalem z połowy boiska, który dał prowadzenie Tuluzie na przerwę 12:0. Rywale nie dość, że bez punktów i z pudłem z karnego, to stracili kontuzjowanego obrońcę Brice’a Dulina (złamana ręka). W deszczowej drugiej połowie La Rochelle szybko odrobiło trzy punkty po karnym, ale potem wynik stanął. W 60. minucie roszelczycy wreszcie przedarli się na pole punktowe rywali, ale przyłożenie nie zostało uznane, a karny (sędzia wrócił do korzyści) minął słupy. Chwilę potem natomiast Ramos zamienił karnego podyktowanego na linii 5 m na kolejne trzy punkty i było 15:3, a kolejny jego karny na 7 minut przed końcem w praktyce rozstrzygnął mecz. Jedyne przyłożenie w tym meczu zdobyte dla La Rochelle po maulu w ostatnich minutach już nic zmienić nie mogło – Tuluza obroniła tytuł mistrza Francji po zwycięstwie 18:8. Drugi raz w historii klubu zdobyła też dublet – w tym samym sezonie mistrzostwo Francji i zwycięstwo w Champions Cup (poprzednio ćwierć wieku temu). Najlepszym graczem meczu uznano Thomasa Ramosa (ten tytuł otrzymał też w półfinale).
 
Premiership - Anglia
- Wszystkie inne tegoroczne finały przyćmił ostatni z tych największych, w angielskiej Premiership, w którym zagrali obrońcy tytułu Exeter Chiefs oraz główni bohaterowie niesamowitego spektaklu z półfinału, Harlequins. Na Twickenham zasiadło tylko 10 tys. widzów (1/8 pojemności, co budzi zdziwienie, skoro na Wembley na półfinały mistrzostw Europy ma wejść 65 tys. ludzi). I choć finały często zawodzą, są mało efektowne, tu kibice mieli co oglądać.
- Zaczęło się od karnego przyłożenia dla Quins już po pięciu minutach gry. Byli 7 punktów do przodu, grali z przewagą jednego zawodnika, ale już w ciągu tych 10 minut dostali poważne ostrzeżenie, gdy Sam Simmonds omal nie przyłożył piłki w rogu boiska. Gdy Chiefs znów grali w komplecie, za moment wyrównali, a po dziesięciu kolejnych minutach prowadzili 14:7 (przyłożenie Aleca Hepburna, po raz setny grającego w Premiership) i grali w przewadze po żółtej kartce Marcusa Smitha. Osłabienie jednak nie zaszkodziło Quins: Wilco Louw pokonał co najmniej dwóch szarżujących i było blisko remisu (Joe Marchant zastępujący Smitha trafił z podwyższenia w słupek). A moment później podanie Marcusa Smitha, który wrócił na boisko, otworzyło drogę do przyłożenia Alexowi Dombrandtowi. Do przerwy 19:14 dla Harlequins i niesamowite widowisko, pełne akcji, świetnych obron, choć przyłożenia padały zwykle po zaciętej walce przy linii pola punktowego.
- A zaraz po przerwie trzecie przyłożenie dla londyńczyków z kolei – zdobył je Andre Esterhuizen, który wrócił do drużyny na finał po kilkumiesięcznej przerwie. Quins wykorzystali moment, gdy na boisku było tylko czternastu exeterczyków (kontuzjowany był Alex Cuthbert, a Chiefs nie dokonywali zmiany). Jednak już chwilę potem odpowiedział Sam Simmonds, a zaraz potem niewiele brakło, by zbudował kolejne przyłożenie dla swojego zespołu (jego podanie przechwycił w obronie Joe Marchant). Parę minut później jednak prowadzenie Exeterowi dał Ollie Devoto: było 28:26. Wkrótce potem Chiefs stracili Luke’a Cowana-Dickiego, który zszedł z boiska po uderzeniu w głowę. Podnieśli jednak prowadzenie po karnym Joego Simmondsa. Nie pozostali jednak na nim na długo – jeden z bohaterów półfinału, Louis Lynagh pięknie przedarł się po prawej stronie boiska i Harlequins po podwyższeniu Smitha zdobyli dwupunktową przewagę. A w 77. minucie Lynagh powtórzył swoje osiągnięcie, Smith podwyższył spod samej linii bocznej boiska i było 40:31. Nie minęła minuta i Chiefs znów byli w kontakcie – wygrali wznowienie, a błyskawiczną akcję wykończył Stuart Hogg, który podobnie jak w półfinale, na boisku pojawił się w drugiej połowie. I na minutę przed końcem było tylko 40:38 dla Quins. Chiefs jednak nie dostali kolejnej szansy na punkty – co prawda mieli piłkę, ale na swojej połowie i szybką ją stracili, a Quins wykopali ją poza boisko.
- Niesamowity sukces Harlequins. Mieli sezon z problemami. W styczniu odszedł Paul Gustard, który zdążył zwolnić Mike’a Browna i był bliski pozbycia się Joego Marlera i Marcusa Smitha (funkcję trenera obejmie od nowego sezonu Fidżyjczyk Tabai Matson). Od tego czasu ekipa szła w górę, ale zatrzymała się na czwartym miejscu. A końcówka sezonu, oba mecze play-off – fantastyczne widowiska, w których Quins zaprezentowali niezwykle miły dla oka ofensywny styl (w sumie zdobyli 83 punkty). I zdobyli drugi tytuł mistrzowski w historii (poprzedni w 2012).
 
Major League Rugby - USA, Kanada
- Zbliża nam się do końca faza zasadnicza w Major League Rugby – drużyny mają do rozegrania po dwa lub trzy spotkania. Po tym weekendzie w grze o play-off pozostały tylko cztery ekipy na wschodzie i trzy na zachodzie, przy czym na miejscach premiowanych awansem bez żadnych zmian: Atlanta, Nowy Jork, Los Angeles i Salt Lake City. Chyba najważniejszy mecz tego weekendu stoczyły drużyny New England Free Jacks i NOLA Gold. Gospodarze przegrali 9:17 i choć w teorii szansę na awans zachowali, w praktyce jest ona niezwykle mała – za to goście z Nowego Orleanu nadal mają w zasięgu wyprzedzających ich nowojorczyków i Rugby ATL. Łatwo jednak nie będzie, bo przecież już za tydzień zmierzą się z LA Giltinis, najlepszą jak dotąd ekipą sezonu zasadniczego.
 
Currie Cup - Południowa Afryka
- W Currie Cup już w środę po bardzo ciekawym meczu Lions pokonali Western Province 38:32 (w ciągu ostatnich 10 minut, gdy Lions zobaczyli dwie żółte kartki, goście odrobili 22 punkty straty, ale jeszcze im odrobinę brakło). W weekend Bulls pokonali Pumas 32:27 (także po emocjonującej końcówce i pogoni gości), a Griquas pokonali i to wysoko Cheetahs 31:10 (w składzie Cheetahs aż 13 nowych twarzy).
 
Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]
KNK7: Polki wicemistrzyniami Europy Sukces, którego nie wolno zmarnować
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki