Przegląd Lig Świata12.10.2021
TweetTop 14 - Francja
• Najciekawiej zapowiadającym się spotkaniem szóstej kolejki był mecz Bordeaux z Montpellier. W pierwszej połowie dominowali gospodarze, którzy zdobyli trzy przyłożenia, a na początku drugiej dołożyli czwarte i prowadzili już 27:6. Wtedy jednak przebudzili się goście, którzy w ciągu paru minut po dwóch przyłożeniach zmniejszyli straty do siedmiu punktów. Ostatnie kilkanaście minut grali z przewagą jednego zawodnika (dwie żółte kartki dla graczy z Bordeaux), ale ostatecznie wywalczyli tylko minimum: karny Paolo Garbisiego zmniejszył ich stratę do czterech punktów i dał im defensywny punkt bonusowy. Bordeaux wygrało 27:23.
• Nieoczekiwanie emocje były też w meczu, w którym Racing 92 podejmował beniaminka z Perpignan. Zdecydowanym faworytem byli paryżanie, tymczasem w pierwszej połowie popełniali zbyt wiele błędów i do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis. Gospodarze zaczęli punktować dopiero w drugiej połowie – po 65 minutach meczu prowadzili 17:0 i zapewne liczyli na trzecie przyłożenie, które dałoby im punkt bonusowy. Tymczasem to goście zaczęli kontratakować i w ostatnich minutach zdobyli dwa przyłożenia. Ostatecznie Racing 92 wygrał, ale jedynie 17:14.
• Także zdecydowanym faworytem w swoim meczu była niepokonana dotąd Tuluza, broniąca tytułu mistrzowskiego, która podejmowała jedną ze słabszych drużyn ligi, Pau. Tymczasem po pierwszej połowie mieliśmy sensacyjny wynik 0:7 (przyłożenie Pau padło po przechwyceniu podania Romaina Ntamacka). W drugiej połowie na boisku zobaczyliśmy odmienioną Tuluzę, znacznie bardziej zaangażowaną i efektem było pięć przyłożeń i wysokie zwycięstwo 38:10.
• Poza tym Biarritz nadspodziewanie łatwo uległo Lyonowi 5:40 (hat-trick przyłożeń Baptiste’a Couillouda, który grał przeciwko swemu bratu, Barnabé), La Rochelle pokonało Castres 29:10 (to dopiero drugie zwycięstwo roszelczyków w sezonie), Tulon pokonał Brive 13:9 (także dopiero drugie zwycięstwo tulończyków, a mimo jego odniesienia rugbyści schodzili z boiska żegnani gwizdami miejscowych kibiców – tak słaby start poskutkował zapowiedzią włączenia do sztabu trenerskiego byłej gwiazdy francuskiego rugby, Frédérica Michalaka), a w ostatnim spotkaniu kolejki Stade Français nieoczekiwanie wygrał z Clermont 22:14 (a mogło być wyżej – na początku spotkania paryżanie byli o włos od dwóch kolejnych przyłożeń).
• W tabeli jedyna niepokonana Tuluza powiększyła przewagę na drugim Bordeaux o jedno oczko – do siedmiu punktów. Do czołowej czwórki awansowały Lyon i Racing 92. Stade Français zdołało podźwignąć się z ostatniego miejsca w tabeli (zastąpiło je tam Biarritz), ale wciąż jest w strefie spadkowej.
• Szczebel niżej, w Pro D2, pozostała już tylko jedna drużyna niepokonana – Bajonna (mimo to dopiero trzecia w tabeli). W tej kolejce pierwsze porażki poniosły drużyny Mont-de-Marsan, które uległo Oyonnax 19:36, oraz Colomiers pokonani przez Nevers z Andrzejem Charlatem w składzie 17:19 (losy meczu ważyły się do ostatniej akcji). Agen tym razem przegrało tylko dwoma punktami, ale nadal ma na koncie komplet porażek (podobnie jak Vannes).
Premiership - Anglia
• Czwarta kolejka Premiership zaczęła się od największego hitu: rewanżu za niesamowity półfinał mistrzostw z poprzedniego sezonu – starcia Harlequins z Bristol Bears. Obie drużyny przystępowały do niego w różnych humorach: Harlequins z kompletem zwycięstw, a Bears z bilansem 1:3 i przedostatnim miejscem w tabeli. Spotkanie zaczęli z przytupem Quins, ale przyłożenie Alexa Dombrandta po świetnej akcji Louisa Lynagha zostało unieważnione, a chwilę później Dombrandt został powstrzymany tuż przed linią. Wtedy przebudzili się Bears, którzy w ciągu 10 minut zdobyli trzy przyłożenia i wyszli na prowadzenie 21:0 (piękna była zwłaszcza akcja Henry’ego Purdy’ego). Na dodatek przy ostatnim z tych przyłożeń Quins stracili kontuzjowanego Tommaso Allana, ale na jego miejsce wszedł na boisko zawodnik jeszcze lepszy – Marcus Smith. I już w pierwszej akcji po zmianie Louis Lynagh zdobył przyłożenie dla gospodarzy, choć wciąż do przerwy było 7:24. Druga połowa to był popis tylko jednej drużyny: Harlequins zdobyli w niej aż 7 przyłożeń i 45 punktów, nie pozwalając rywalom na jakąkolwiek odpowiedź, i wygrali cały mecz 52:24. Zaczął drugim przyłożeniem Lynagh, kolejne dorzucił Andre Esterhuizen (przy dwóch poprzednich miał spory udział)… Przedostatnie zdobył Marcus Smith po znakomitym kopie, a ostatnie uznany najlepszym graczem meczu Dombrandt. Znakomita druga połowa Quins, świetny występ Dombrandta, Smitha (17 punktów), Esterhuizena, Lynagha czy Care’a. A powrót Quins jeszcze bardziej imponujący niż w czerwcu, gdy również zaczynali od straty 0:21. Miłym akcentem była wielka pożegnalna owacja trybun Stoop w przerwie meczu dla Chrisa Robshawa, który rok temu skończył wieloletnią przygodę z Quins przy pustych, pandemicznych trybunach.
• Niewiele brakło, a powrót Harlequins zostałby przyćmiony przez powrót Sale Sharks w wyjazdowym meczu z Gloucester. Dobry start gospodarzy dał im prowadzenie 15:0 po 20 minutach gry. Dopiero w końcówce goście zaczęli odpowiadać punktami, ale kolejne przyłożenie dla Gloucester zdobył wracający do gry po przerwie Louis Rees-Zammit i do przerwy prowadziło 20:10. W drugiej połowie wydawało się, że gospodarze mają mecz pod kontrolą. Co prawda Sharks zdobyli przyłożenie, ale Rees-Zammit dorzucił drugie w tym meczu, a Adam Hastings uzupełnił dorobek Gloucester ośmioma punktami z kopów (karny, podwyższenie i drop goal – pierwszy w jego zawodowej karierze) i na 8 minut przed końcem było 33:15. Wydawało się, że gospodarzom nic już zwycięstwa nie może odebrać. Jednak Sale Sharks zanotowali fantastyczną końcówkę: w ciągu paru ostatnich minut zdobyli aż trzy przyłożenia: w 74. (podwyższone), w 79. (odpuszczając podwyższenie, aby zdążyć przeprowadzić jeszcze jedną akcję) i wreszcie w 83. minucie. Ich imponujący wysiłek poszedł jednak w dużej mierze na marne: podwyższenie po ostatnim przyłożeniu, które mogło im dać zwycięstwo, było niecelne (ale i wyjątkowo trudne, spod linii bocznej), i musieli zadowolić się dwoma punktami bonusowymi.
• Miano niepokonanych w tym sezonie stracili Northampton Saints – ich pogromcami okazali się Wasps, którzy wygrali w Coventry 26:20. W pierwszej połowie Saints dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale Wasps dwukrotnie doprowadzali do remisu i drużyny schodziły na przerwę przy stanie 10:10. Po przerwie nastąpił kluczowy moment meczu: to Wasps zdobyli 10 punktów. I choć w odpowiedzi goście zdobyli przyłożenie, gospodarze dorzucili dwa karne Jimmy’ego Goppertha i kolejne przyłożenie w ostatnich momentach meczu dało Saints już tylko punkt bonusowy za niewysoką porażkę. Kontrowersją spotkania była wysoka szarża Gabriela Oghre, za którą gracz Wasps dostał żółtą, nie czerwoną kartkę, mimo bezpośredniego kontaktu z głową przeciwnika.
• Poza tym Exeter Chiefs bez problemu pokonali Worcester Warriors 42:5 (dwa przyłożenia znakomitego Sama Simmondsa powracającego po odpoczynku po Lwach, a Warriors uratowali honor dopiero na sam koniec meczu), London Irish przegrali 16:21 z Leicester Tigers (czwarte kolejne zwycięstwo Tigers i znowu wyszarpane w końcówce – zadecydowały dwa karne George’a Forda w ostatnich minutach), a Saracens pokonali Newcastle Falcons 37:23 (zwycięstwo nie przyszło im łatwo – po 30 minutach przegrywali 3:17, ale w drugiej połowie zdobyli trzy przyłożenia, z czego ostatnie, dające punkt bonusowy, już gdy zegar był czerwony; przyłożenia dla londyńczyków zdobywały ich gwiazdy, ostatnio pominięte w powołaniach na jesienne testy – bracia Billy i Mako Vunipola oraz Jamie George; z kolei Falcons nie pomogło przyłożenie w ligowym debiucie w ich barwach Mike’a Browna).
• W tabeli Harlequins mimo jednego meczu mniej od większości drużyn w czołówce awansowali na drugie miejsce. I oni, i liderujący Leicester Tigers mają na koncie komplet zwycięstw. Na dnie jedyna drużyna bez zwycięstwa, Bath, która w tej kolejce pauzowała.
• Na drugim froncie, w Championship, porażkę ponieśli liderujący przed tym weekendem Jersey Reds, którzy ulegli na wyjeździe Doncaster Knights 24:27. Na fotel lidera awansowali Ealing Trailfinders, którzy rozgromili Nottingham 78:19 (aż 12 przyłożeń dla zwycięzców).
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
• Strona internetowa URC ewidentnie nie była przygotowana na ostatni występ Boety Chamberlaina z Sharks: nie przewiduje w statystycznych raportach ani w liniach czasu sposobu na zaznaczenie punktów z drop goali. Tymczasem łącznik ataku z Durbanu w ten właśnie sposób zdobył 9 punktów w meczu przeciwko walijskim Ospreys – niecodzienny wyczyn w dzisiejszych czasach (a jeden z tych kopów był z 40 m). Chamberlain zresztą miał też spory udział przy przyłożeniu swojej drużyny, a niewiele brakło, a sam zdobyłby kolejne. Walijczykom nie pomógł powrót do składu legendy – Aluna Wyna Jonesa – i przegrali 13:27. Do przerwy było co prawda 6:6, ale potem Sharks „odjechali” gospodarzom i przyłożenie Garetha Thomasa w końcówce już nic zmienić nie mogło.
• Również inna walijska drużyna, Cardiff, nie podołała południowoafrykańskim rywalom. Co prawda w meczu z Bulls szybko wyszła na prowadzenie 13:0, a do przerwy wygrywała 16:3, jednak druga połowa należała do rywali – ci zdobyli w niej dwa przyłożenia, dorzucili cztery karne i wygrali 29:19, odnosząc pierwsze zwycięstwo w lidze. Powodem do zmartwień Walijczyków jest nie tylko porażka, ale też poważnie wyglądająca kontuzja ramienia Josha Navidiego.
• Najciekawiej zapowiadało się przed trzecią kolejką URC niedzielne spotkanie Scarlets z Munsterem. Irlandczycy zaczęli od błyskawicznego prowadzenia 10:0, a następnie 17:3. Co prawda jeszcze w pierwszej połowie Scarlets odrobili większość strat i zniwelowali różnicę do 4 punktów (przyłożenie zdobyli po wyjątkowo szczęśliwym odbiciu piłki, która wróciła w kierunku, z którego nadleciała), jednak to był koniec ich zdobyczy punktowych. Jeszcze w pierwszej połowie Munster dorzucił przyłożenie, w drugiej trzy kolejne bez jakiejkolwiek odpowiedzi rywali i wygrał wysoko 43:13. I to pomimo sporych roszad w składzie. Wyjątkowo łatwo przerywał obronę przeciwników – niemal wszystkie przyłożenia w spotkaniu padły po szybkich, kilkudziesięciometrowych akcjach (przykładem choćby ta zakończona jednym z dwóch przyłożeń Liama Coombesa). Zmartwieniem dla zwycięzców jest kontuzja RG Snymana.
• Poza tym Ulster pokonał Benettona 28:8 (pierwsza porażka Włochów w sezonie, a przewagę Ulster zaczął budować bezlitośnie wykorzystując żółtą kartkę dla jednego z przeciwników; zwraca uwagę 18 punktów, w tym dwa przyłożenia 19-letniego łącznika młyna Nathana Doaka), Leinster rozgromił inną włoską drużynę, Zebre, aż 43:7 (dwa przyłożenia Adama Byrne’a, który wystąpił pierwszy raz od niemal dwóch lat – przy obu asystował najlepszy na boisku Jonathan Sexton, który po 20 minutach gry zastąpił kontuzjowanego Harry’ego Byrne’a), Edynburg zremisował ze Stormers 20:20 (wszystkie punkty padły w pierwszej połowie, a zdecydowana większość z nich – w pierwszych 10 minutach, już po pięciu gospodarze prowadzili 14:0), Glasgow Warriors wygrali z Lions 13:9 (jedyne przyłożenie w meczu zdobyli Szkoci już w drugiej minucie gry, choć w kontrowersyjnych okolicznościach – Jamie Bhatti nie przyłożył piłki w polu punktowym, sędzia tego prawdopodobnie nie widział, a TMO nie interweniowało…), a Connacht uległ Dragons 22:35 (zadecydowały fatalne dziury w obronie w drugiej połowie; to druga porażka Connachtu w tym sezonie i druga z ekipą z Walii).
• Na czele tabeli bez zmian – trzy irlandzkie potęgi, jedyne z kompletami zwycięstw. Za ich plecami pojawiły się obie szkockie drużyny, ale różnice punktowe są niewielkie i wszystko może łatwo się pozmieniać. Bulls i Sharks dzięki zwycięstwom podskoczyły o dwie lokaty, ale nadal na czterech ostatnich miejscach mamy trzy drużyny z Południowej Afryki, od których słabsze jest tylko włoskie Zebre. Bez zwycięstwa pozostają Stormers i właśnie Włosi.
• Znaleziono winnego gryzienia po nogach z ubiegłotygodniowego meczu Munsteru ze Stormers – gracz południowoafrykańskiej ekipy, Adré Smith, został ukarany 8-tygodniowym zawieszeniem.
NPC - Nowa Zelandia
• W nowozelandzkim NPC wciąż dominują sprawy covidowe. Federacja już po raz trzeci zwróciła się do władz z prośbą o zgodę na opuszczenie przez trzy ligowe drużyny Auckland, tak aby mogły przystąpić do rozgrywek. Jakby kłopotów było mało, poziom obostrzeń podniesiono w Hamiltonie - szczęśliwie jednak bazująca tam drużyna Waikato zdążyła przenieść się do Christchurch. Podobne ryzyko dotyczy obecnie drużyny Northlandu.
A na boisku znów tylko cztery spotkania i coraz trudniej uwierzyć, że uda się dokończyć rozgrywki w pełnym składzie 14 drużyn. Najciekawiej było w stolicy, gdzie Wellington podejmowało Canterbury. Rok temu górą byli gracze z Wyspy Połudnowej, którzy wygrali złotym punktem w dogrywce. Teraz Wellington zrewanżowało się dokładnie tym samym. Emocji nie brakło: Wellington prowadził na początku 17:0, ale w 80. minucie przegrywał 23:30 i już po upływie regulaminowego czasu gry zdołał wyrównać. A po dwóch minutach dogrywki zdobył decydujące o zwycięstwie przyłożenie. Na boisku pojawili się wracający po kontuzjach Dan Coles i Sam Whitelock. W innym starciu drużyn z Premiership obrońcy tytułu, Tasman, ulegli Hawke’s Bay 22:34 (zwycięzcy awansowali na pozycję lidera i obronili Ranfurly Shield), a serię samych wygranych kontynuuje ekipa z Championship, Taranaki, która tym razem pokonała Otago.
Super 6 - Szkocja
• W szkockim Super6 rozegrano ostatnią rundę sezonu zasadniczego. Półfinaliści byli znani już przed weekendem, nieznana była tylko ich konfiguracja. W półfinałach zobaczymy następujące pary: Southern Kings (najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, z regionu Borders) – Stirling County oraz Ayrshire – Watsonians (rewanż za spotkanie z tego weekendu, zdecydowanie wygrane przez edynburczyków 43:14). W sześciozespołowej stawce turniejowej są trzy drużyny z Edynburga i tylko jedna, Watsonians, awansowała do czołowej czwórki.
SuperLiga - Rumunia
• W rumuńskiej SuperLidze chyba pierwsze prawdziwe w tym sezonie mecze o prawdziwą stawkę – szkoda, że na sam koniec sezonu (w lidze mamy sześć drużyn, z czego dwie zdecydowanie odstają poziomem od czołowej czwórki, nietrudno było zatem prorokować kto zagra w decydującej fazie play-off). W półfinałach ligi zwycięstwa odniosły mające przewagę własnego boiska drużyny wyżej sklasyfikowane po sezonie zasadniczym. Steaua Bukareszt pokonała SCM Timișoara 22:18, a Știința Baia Mare wygrała z Dinamem Bukareszt 32:15. Mamy zatem w finale powtórkę sprzed dwóch sezonów, a Steaua wyraźnie celuje w odzyskanie tytułu mistrzowskiego po 15 latach przerwy. Finał za tydzień na zmodernizowanym Arcul de Triumf w Bukareszcie.
Didi 10 - Gruzja
• W gruzińskiej Didi 10 w drugiej kolejce z rzędu porażka obrońców tytułu: Aja Kutaisi tym razem poległa w wyjazdowym pojedynku z Lelo Tbilisi 13:31.
Top10 - Włochy
• We włoskiej Top10 mecz, który zapewne możemy określić mianem klasyka: zmierzyły się drużyny, które stawały na przeciw siebie w pięciu spośród ostatnich siedmiu finałów. Górą było Rovigo, które na wyjeździe pokonało Calvisano 29:21.
División de Honor - Hiszpania
• W hiszpańskiej División de Honor znowu problemy miał obrońca tytułu, VRAC - tydzień temu przegrał z beniaminkiem CR La Vila, w ten weekend mierzył się z drugim beniaminkiem, Ciencias Sewilla. Długo przegrywał i dopiero pod koniec meczu dzięki jedynemu przyłożeniu z podwyższeniem wyszarpał minimalne zwycięstwo 13:12.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]