Przegląd Lig Świata05.09.2022
Tweet
Top 14 - Francja
• Nowy sezon francuskiej ligi zaczął w paryskiej hali La Défense Arena, gdzie Racing 92 podejmował Castres – oba zespoły z aspiracjami do tytułu. Początkowo lepiej układał się mecz dla gości, wicemistrzów z poprzedniego sezonu: choć pierwsze punkty z karnego zdobyli gospodarze, po 25 minutach gry to Castres prowadziło 9:3 (a na dodatek Santiago Arata był bliski przyłożenia po radziej przez niemal całe boisko). Jednak to paryżanie zdobyli pierwsze przyłożenie w sezonie (Ibrahim Diallo po świetnym przyspieszeniu Enzo Benmegala), a na koniec pierwszej połowy prowadzili 15:12. Drugą połowę znowu lepiej zaczęli goście, którzy zdobyli przyłożenie i wrócili na prowadzenie. Nie wytrwali na nim jednak do końca – w 77. minucie trzecie przyłożenie dla Racingu zdobył Oliver Klemenczak po świetnej, zespołowej, błyskawicznej akcji skrzydłem i paryżanie zwyciężyli 25:19.
• Hitem kolejki było niewątpliwie starcie triumfatorów Champions Cup z mistrzami Francji: La Rochelle grało z Montpellier. Trzymało w napięciu aż do końca, choć brakło w nim fajerwerków, a punktów z przyłożeń (w sumie trzy takie akcje) było mniej niż z karnych. W pierwszej połowie właśnie z podstawki padały wszystkie punkty: cztery razy między słupy trafiał sprowadzony z Pau do La Rochelle Antoine Hastoy, trzy razy odpowiadał ściągnięty z Tulonu do Montpellier Louis Carbonel i było 12:9. Po przerwie Carbonel doprowadził do remisu, ale żółta kartka dała liczebną przewagę gospodarzom i to oni wreszcie zdobyli pierwsze przyłożenie w meczu. Co prawda obrońcy tytułu mistrzowskiego odpowiedzieli i jeszcze na trzy minuty przed końcem byli na prowadzeniu. Wtedy jednak znów ich gracz zobaczył żółtą kartkę i znów La Rochelle to wykorzystało – tym razem zdobyło karne przyłożenie, które dało mu zwycięstwo 26:22.
• W innym ciekawym spotkaniu w niedzielny wieczór zmierzyły się Bordeaux i Tuluza. I tu również było pasjonująco. Jako pierwsi wyszli na prowadzenie tuluzańczycy po dwóch karnych Thomasa Ramosa. Jeszcze w pierwszej połowie sytuacja się diametralnie zmieniła: trzy przyłożenia gospodarzy (w tym dwa debiutującego w Top 14 skrzydłowego Madosha Tambwe, urodzonego w Zairze i wychowanego w Południowej Afryce, po świetnych indywidualnych przebojach) i do przerwy Bordeaux prowadziło 22:9. Prowadzenie zostało jednak zaprzepaszczone w drugiej połowie – w 56. i 60. minucie meczu przyłożenia zdobyli gracze Tuluzy (Matthis Lebel i po świetnym indywidualnym wejściu w obronę Romain Ntamack) i teraz gospodarze przegrywali jednym punktem. Chwilę potem wrócili na czoło po karnym Mathieu Jaliberta, ale parę minut później tym samym odpowiedział Melvyn Jaminet i zrobiło się 25:26. I tym wynikiem mecz się skończył, choć Tuluza miała sporo szczęścia – kończyła mecz w czternastkę po czerwonej kartce rezerwowego filara, a gospodarze w końcówce aż trzykrotnie pudłowali z karnych (dwa razy Jalibert, raz Maxime Lucu).
• Poza tym Stade Français pokonało Clermont 24:18 (pierwszy mecz w barwach paryżan Morgana Parry, który wcześniej 13 lat spędził w Clermont – niestety, choć jego drużyna zwyciężyła, on opuścił boisko pod koniec meczu z kontuzją), Tulon pokonał beniaminka z Bajonny 40:25 (w 45. minucie przegrywał 14:25, ale potem zafundował rywalom cztery przyłożenia w ciągu kwadransa), Brive przegrało z Lyonem 27:31 (znów sporo emocji i ostatecznie zwycięstwo Lyonu na zawsze trudnym terenie w Brive – zanosi się na to, że wkrótce będzie jeszcze trudniejszy, bo głównym akcjonariuszem Brive został Ian Osborne, współzałożyciel i prezes firmy Hedosophia, i zapowiada duży zastrzyk finansowy), a w starciu dwóch ekip z końca tabeli ubiegłego sezonu Pau pokonało Perpignan 16:14 (ostatnie 10 punktów zwycięzcy zdobyli w ciągu kilku ostatnich minut).
• W sumie liga zaczęła się pasjonująco – w praktycznie każdym spotkaniu były emocje i gra do końca. A wisienką na torcie jest przedsezonowe, oficjalne zdjęcie kapitanów – absolutnie wyjątkowe (w załączniku).
Pro D2 - Francja
• W drugiej kolejce Pro D2 zwraca uwagę wyjazdowa porażka Mont-de-Marsan z Béziers. Gospodarze prowadzili jeszcze na 10 minut przed końcem 26:3, ale wygrali tylko 26:24 – w ostatnich minutach goście podjęli pościg i zdobyli trzy przyłożenia. Spośród innych wyników zwraca uwagę zwycięstwo Vannes nad spadkowiczem z Top 14, Biarritz – po niezwykle zaciętym spotkaniu gospodarze wygrali 34:26. Nieoczekiwanym liderem jest broniący się przed spadkiem w ostatnich sezonach Rouen-Normandie – tylko oni i Grenoble mają komplet dwóch zwycięstw. We Francji ruszył też w ten weekend kolejny, trzeci poziom ligowy – Nationale 1.
NPC - Nowa Zelandia
• Rozpędza się nowozelandzkie NPC: większość drużyn rozegrała piątą kolejkę, a niektóre już szóste swoje mecze. Wśród nich Auckland, jeden z faworytów rozgrywek, który jednak kiepsko będzie ten weekend wspominać, bo nieoczekiwanie (choć tylko jednym punktem) przegrał na wyjeździe z niżej notowanym Northlandem – padł wynik 23:22, a szalę na korzyść Northlandu przechylił karny z końcówki meczu. Auckland nie zdołał zatem wyprzedzić w tabeli swojej grupy Canterbury, a Northland traci do rywali z tego weekendu już tylko trzy punkty i zajmuje trzecie miejsce. Mieliśmy też mecz na szczycie, w którym zmierzyli się liderzy obu grup rozgrywek: Canterbury grało z Hawke’s Bay. Po 60 minutach gry gospodarze przegrywali 8:25 i zanosiło się na drugą ich przegraną w sezonie. Wtedy jednak, mimo osłabienia po żółtej kartce, zaczęli odrabiać straty i w ciągu paru minut doprowadzili do remisu. Hawke’s Bay dzięki karnemu wróciło na skromne prowadzenie, ale pod koniec meczu gracze Canterbury zdobyli przyłożenie i wygrali 32:28. Porażka oznacza, że Hawke’s Bay dało się wyprzedzić w swojej grupie Waikato, które pewnie wygrało z Taranaki. Mimo zwycięstwa nie mogą awansować na miejsca premiowane awansem do play-off ubiegłoroczni wicemistrzowie, Tasman.
Farah Palmer Cup - Nowa Zelandia
• W Nowej Zelandii rozegrano też półfinały prowincjonalnych kobiecych rozgrywek, Farah Palmer Cup. W nich najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, Canterbury, pokonała Wellington Pride 31:3, natomiast obrończynie tytułu mistrzowskiego z Waikato uległy Auckland Storm 21:26. Canterbury i Auckland zmierzą się w finale – zestawienie, które w ciągu ostatnich 15 lat rozgrywek widzieliśmy aż pięciokrotnie.
Shute Shield - Australia
• W Shute Shield (lidze australijskiej Nowej Południowej Walii) zapadło ostateczne rozstrzygnięcie: w finałowym meczu mistrzostwo ligi odzyskała najbardziej utytułowana drużyna w niemal 150-letniej historii tych rozgrywek – Sydney University (to już 33. jej triumf, poprzedni odniosła w 2019). W finałowym meczu pokonała obrońcę tytułu mistrzowskiego, Gordon, 26:19. Na pięć minut przed końcem mieliśmy remis, a decydujące przyłożenie padło w jednej z ostatnich akcji.
Queensland Premier Rugby - Australia
• Z kolei w innym mateczniku australijskiego rugby, Queenslandzie, rozegrano pierwszą rundę (z trzech) fazy play-off. W starciu dwóch najlepszych drużyn sezonu zasadniczego górą była ekipa Wests, mimo że nie pokonała obrońców tytułu – University of Queensland. Było dramatycznie: jeszcze trzy minuty przed końcem ekipa uniwersytecka prowadziła 10 punktami (37:27, cztery przyłożenia Cama Flavella), ale tuż przed 80. minutą straciła przyłożenie, a po długiej akcji w doliczonym czasie gry kolejne – ponieważ podwyższenia były nieskuteczne, mieliśmy remis. W dogrywce żadna drużyna nie zdobyła punktów i o awansie do finału zdecydowało to, kto zdobył pierwsze punkty w meczu. W grze o tytuł pozostała oprócz tego drużyna Brothers, która pokonała ubiegłorocznych wicemistrzów GPS Old Boys 23:18 i w najbliższy weekend zagra z UQ o wejście do finału.
Liga Națională de Rugby - Rumunia
• W grupie mistrzowskiej rumuńskiej Liga Națională de Rugby po czterech kolejkach wyraźnie wysforowały się na czoło tabeli dwie drużyny, które w ten weekend wygrały swoje mecze. Obrońcy tytułu, Știința Baia Mare, pokonali Steauę Bukareszt 10:8, a Dinamo Bukareszt wygrało z Timișoarą 20:6. Obie ekipy mają po trzy zwycięstwa i 13 punktów w tabeli (choć w sumie ta nie ma wielkiego znaczenia – w fazie play-off na przełomie listopada i grudnia i tak zagrają wszystkie cztery drużyny z grupy mistrzowskiej). A przy okazji pojawiły się informacje, że od przyszłego roku rugby ma wrócić do Konstancy – po niesławnym upadku tamtejszego klubu, którego właściciel przestał płacić ściąganym z drugiego końca świata ludziom, drużyna wycofała się z ligi. Ma do niej wrócić od przyszłego roku, tym razem pod kontrolą samorządu.
Didi 10 - Gruzja
• Ruszyła gruzińska liga Didi 10. W pierwszej kolejce mistrz kraju z Batumi pokonał na wyjeździe ligowego beniaminka, Chwamli Tbilisi, ale ten ostatni postraszył obrońców tytułu i ostatecznie uległ tylko 15:21. Wicemistrz, Koczebi Bolnisi, niespodziewanie uległ drużynie, która w poprzednim sezonie broniła się przed spadkiem – Kazbegi wygrało 18:16 dzięki karnemu w ostatniej akcji meczu.
Bundesliga - Niemcy
• Zaczął się też nowy sezon niemieckiej Bundesligi. W szrankach na razie nie stanął obrońca tytułu mistrzowskiego, SC Frankfurt 1880, którego mecz pierwszej kolejki został przełożony na październik. Wicemistrz, TSV Handschuhsheim (grający w tej samej grupie południowo-zachodniej), rozgromił potęgę ligi sprzed kilku lat, obecnie pozostającą w kryzysie, Heidelberger RK, aż 71:0.
Premiership - Walia
• Innym zakątkiem Europy, w którym wystartowały rozgrywki ligowe, jest Walia – w niezmienionym składzie w porównaniu do poprzedniego sezonu zainaugurowano tamtejszą Premiership. Od zwycięstwa zaczął obrońca tytułu, Cardiff, który pokonał na wyjeździe Pontypridd 26:12. Najciekawiej było w meczu Newportu z Ebbw Vale – ubiegłoroczni wicemistrzowie ulegli ekipie Dawida Rubaśniaka (w poprzednim sezonie przedostatniej) 22:25.
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]