Przegląd Lig Świata20.09.2022
Tweet
Top 14 - Francja
• W Top 14 rozegrano trzecią kolejkę spotkań. Zainaugurował ją mecz Bordeaux z Casters, dwóch medalistów z poprzedniego sezonu. W meczu zobaczyliśmy 45 punktów, ale zaledwie 10 po przyłożeniach – cała reszta została zdobyta dzięki kopom z podstawki. Zaczęło się niemrawo, przez pierwsze 20 minut drużyny wymieniły się po jednym karnym, a pod koniec pierwszej połowy Bordeaux prowadziło 6:3. Dopiero w ostatniej akcji pierwszej połowy zdobyło pierwsze przyłożenie w meczu. Po przerwie drużyny znowu wymieniały się kopami z karnych – więcej szans wykorzystali gospodarze i to oni powiększali prowadzenie. A drugą połowę skończyli tak jak pierwszą – przyłożeniem. Ostatecznie wygrali z wicemistrzami Francji wysoko, 33:12. Dla Bordeaux, które ma wyjątkowo trudnych przeciwników na początku sezonu, to pierwsze zwycięstwo w tych rozgrywkach.
• Emocje były w Brive, gdzie gospodarze grali z mistrzami Francji, Montpellier. Brive to drużyna niezwykle groźna na swoim boisku i dała temu wyraz już drugi raz w tym sezonie, choć znowu przegrała. Co prawda zaczęła od straty przyłożenia i po 10 minutach przegrywała 0:8, ale odpowiedziała dwoma przyłożeniami, a potem po wymianie karnych prowadziła do przerwy 20:17. Po przerwie punktowała z karnych, ale dwa przyłożenia obrońców tytułu pozwoliły im wyjść na prowadzenie 31:26. Brive grało do końca, w ostatnich minutach docisnęło Montpellier do ich pola punktowego, na dodatek obrońców tytułu osłabiła żółta kartka Louisa Carbonela. Jednak gospodarze potrzebowali przyłożenia i nie udało im się go osiągnąć. Dla Montpellier to wyjątkowy sukces – na wygraną w Brive czekało dekadę.
• W Brive było blisko niespodzianki, ale sprawił ją ostatecznie kto inny: Pau wygrało z naszpikowaną gwiazdami Tuluzą (choć tym razem Dupont wszedł z ławki, a Ntamacka w ogóle nie było w składzie). W pierwszej połowie oglądaliśmy wymianę kopów: po trzech z każdej strony było 9:9, a ten okres spotkania ubarwił drop goal Thomasa Ramosa. Na koniec pierwszej połowy pierwsze przyłożenie w meczu zdobył dla Pau Jack Maddocks. Krótko po przerwie gospodarze dorzucili do wyniku 3 punkty z karnego, i choć Tuluza odpowiedziała przyłożeniem, Pau nadal prowadziło. A wtedy czerwoną kartkę zobaczył Richie Arnold (wpuszczony na boisko niewiele ponad minutę wcześniej) i faworyzowani goście grali w osłabieniu ostatnie pół godziny. Jack Maddocks wkrótce potem zdobył drugie przyłożenie, a potem już do końca wynik się nie zmienił: Pau wygrało 26:16.
• Emocje były też w niedzielny wieczór, na koniec kolejki: Tulon grał z Clermont. Po wymianie karnych na początku meczu na prowadzenie wyszli goście po przyłożeniu Alexa Newsome’a. Wkrótce jednak w ciągu kilku minut dwóch ich zawodników zobaczyło żółte kartki: grając w trzynastkę stracili dwa przyłożenia, a tuż po przerwie, jeszcze z jednym graczem na ławce kar – trzecie i było 27:8. Gdy Clermont był z powrotem w komplecie zaczął odrabiać straty: karne przyłożenie kosztowało tulończyków stratę jednego zawodnika, goście dorzucili więc kolejne. Potem wynik stanął, ale kilka minut przed końcem gracze spod znaku Michelina zdobyli czwarte przyłożenie i Tulon prowadził już tylko jednym punktem, 30:29. W ostatniej akcji goście nieoczekiwanie dostali szansę, gdy karny gospodarzy nie doleciał do linii bocznej, ale nic z tej akcji nie wyszło i wynik już nie uległ zmianie.
• Poza tym Racing 92 pokonał Lyon 32:19 (15 punktów Finna Russella, do tego świetna asysta), La Rochelle rozgromiło Perpignan 43:8 (najwyższy wynik w tym sezonie, siedem przyłożeń zwycięzców), a Stade Français pokonało Bajonnę 26:16 (Baskowie stracili prowadzenie w tym meczu dopiero na kwadrans przed końcem).
• W tabeli na czele mamy jedyną niepokonaną drużynę, zwycięzców Champions Cup z poprzedniego sezonu, La Rochelle. Komplet porażek ma ostatni w tabeli kataloński Perpignan.
• Sporo emocji na drugim ligowym froncie, w Pro D2. Czwarta kolejka gier zaczęła się od starcia Nevers z Biarritz. Nevers prowadziło po pierwszej połowie, ale na początku drugiej straciło gracza z czerwoną kartką. Mimo to długo utrzymywało przewagę, ale spadkowicze z Top 14 zdobyli w ostatniej akcji meczu przyłożenie z podwyższeniem i doprowadzili do remisu 22:22. Z kolei na koniec kolejki mieliśmy szlagierowe starcie Mont-de-Marsan z Oyonnax: gospodarze wygrali je 26:15 i dzięki temu zostali liderami tabeli. Dotychczasowy przodownik, niepokonane dotąd Rouen-Normandie, przegrał z Grenoble 6:20. Zwracają uwagę ponadto jednopunktowe zwycięstwo Colomiers nad Agen (decydował karny w końcówce meczu), hat-trick przyłożeń Portugalczyka Raffaele Stortiego dla Beziers w wygranym 43:33 meczu z Montauban (w sumie 10 przyłożeń obu drużyn), a beniaminek z Massy mocno postraszył Aurillac, ale przegrał ostatecznie 29:36.
Premiership - Anglia
• W drugiej kolejce Premiership najwięcej uwagi przyciągały dwa wydarzenia: derby Londynu (z powodu oczekiwanych emocji) i pierwszy domowy mecz Worcester Warriors (z powodu niepewności, czy w ogóle zostanie rozegrany). Worcester Warriors we wtorek ogłosili, że uzgodniono warunki sprzedaży klubu nowemu inwestorowi, który miał także zapewnić finanse na domowy mecz z tego weekendu z Exeter Chiefs (ok. 120 tys. funtów). Umowy wszakże jeszcze nie podpisano (a niezbędne jest też zatwierdzenie przez władze ligi), na dodatek wciąż część personelu nie otrzymała żadnego wynagrodzenia za sierpień. O tym, że mecz z Exeter się odbędzie, przekonano się dopiero w piątek w południe – po ultimatum od władz ligi, grożących drużynie z Worcesteru zawieszeniem. Ale ponad 100 pracowników klubu podpisało publiczne oświadczenie, w którym stwierdziło, że ich cierpliwość nie jest nieskończona. Mecz się odbył i niespodzianki nie było: Chiefs zaczęli punktowanie od przyłożenia Joe’go Simmondsa już w drugiej minucie meczu i byli na prowadzeniu przez spotkanie, choć gospodarze dość mocno się odgryzali i trzykrotnie przyłożeniami (dwoma po świetnych kontrach) zmniejszali straty. Ostatecznie ekipa z Exeter wygrała 36:21. A właściciele drużyny z Worcester zapowiedzieli w weekend finalizację transakcji sprzedaży klubu w ciągu 48 godzin.
• W derbach Londynu mieliśmy za to emocje przede wszystkim boiskowe, a mecz nie zawiódł. Harlequins, mimo braku na boisku kontuzjowanego Danny’ego Care’a i odpoczywającego po letnich meczach w Australii Marcusa Smitha (10 tygodni obowiązkowej przerwy nie skrócono mimo starań Quins), po zaledwie paru minutach prowadzili 14:0 (dwa przyłożenia Cadana Murley’a, drugie po przechwycie Alexa Dombrandta), a po kwadransie 17:0 (daleki karny Tommaso Allana). Wtedy Saracens, grający swój pierwszy mecz sezonu i naszpikowani gwiazdami (na boisku byli Owen Farrell, Maro Itoje, Billy i Mako Vunipola czy Jamie George – mimo że oni wszyscy też latem byli z reprezentacją w Australii), zaczęli się odgryzać – przyłożenia zdobyli Eliot Daly i Max Malins. Jednak do przerwy Harlequins prowadzili 24:12 (kolejne przyłożenie dorzucił Joe Marchant, przy okazji kolejną asystę zaliczył Dombrandt). Mistrzowie skutecznych powrotów w drugich połowach tym razem musieli bronić prowadzenia i to im się nie udało. Przyłożenia Malinsa i Nicka Tompkinsa pozwoliły Saracenom wyjść na prowadzenie na 20 minut przed końcem meczu. Co prawda Tommaso Allan z karnego wyrównał, ale chwilę potem dalekiego karnego na trzy punkty zamienił Eliot Daly. Przez ostatni kwadrans wynik się już nie zmienił – Saracens wygrali na Stoop 30:27 po świetnym widowisku.
• Poza tym Wasps (kolejny klub w finansowych tarapatach) przegrali z Bristol Bears 8:23 (mimo że zdobyli pierwsze przyłożenie w meczu już w 4. minucie; dla zwycięzców 18 punktów nabił na licznik Callum Sheedy), Leicester Tigers wygrali 36:21 z Newcastle Falcons (obrońcy tytułu już po paru minutach prowadzili 12:0, i choć zrobiło się z tego 12:14, otrząsnęli się i wygrali pierwszy mecz w sezonie; gwiazdą meczu był Nemani Nadolo, który zdobył dwa przyłożenia i zanotował świetną asystę przy kolejnym), Northampton Saints pokonali London Irish 38:22 (ciekawostka: Irish zostali na boisku na dobrych kilka minut w dwunastkę po serii żółtych kartek w ostatnich minutach pierwszej połowy – mimo tak ogromnej przewagi Saints w tym okresie nie tylko nie zdobyli punktów, ale nawet stracili je po karnym, natomiast Irish mimo wybronienia się w trzyosobowym osłabieniu, potem straciło przyłożenie, gdy miało tylko jednego zawodnika na ławce kar), a Bath znów przegrało, tym razem 20:37 z Sale Sharks (i to pomimo faktu, że od 10. minuty rywale grali w czternastkę, a w końcówce przez 10 minut nawet w trzynastkę; na domiar złego dla Bath okazało się, że kontuzjowany przed tygodniem Sam Underhill musi przejść operację i będzie pauzować trzy miesiące).
• W Championship wygrywały czołowe drużyny (Ealing Trailfinders 32:17 z Ampthill, Doncaster Knights z Hartpury University 34:16, Jersey Reds 40:14 z Coventry, a Cornish Pirates 23:19 z Nottinghamem), ale najwięcej uwagi zwróciło pierwsze, historyczne zwycięstwo absolutnego beniaminka na drugim poziomie ligowych rozgrywek – Caldy. I to jakie zwycięstwo: ekipa spod Liverpoolu po 30 minutach gry przegrywała z Richmondem aż 3:26, ale od tego momentu zaaplikowała przeciwnikom pięć przyłożeń i wygrała ostatecznie 34:32.
United Rugby Championship - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
• Pierwsza kolejka ligi URC zaczęła się we włoskim Treviso od niespodzianki: miejscowy Benetton nie dał szans Glasgow Warriors i wygrał aż 33:11. Spotkanie było na pozór wyrównane, ale Włosi zdobyli aż cztery przyłożenia, a Szkoci tylko jedno. Kiepski początek przygody z Warriors dla trenera Marco Smitha, który przeniósł się do Glasgow właśnie z Treviso, a porażkę tłumaczy brakiem przedsezonowych meczów rozgrzewkowych. Ozdobą meczu było to przyłożenie Ignacio Mendy’ego.
• Bliska jeszcze większej sensacji była druga włoska drużyna, najsłabsza ekipa ligi poprzedniego sezonu, Zebre Parma, która mierzyła się z jedną z największych potęg w Europie – Leinsterem (choć ten w nieco eksperymentalnym składzie, z kilkoma debiutantami). Po niespełna połowie godziny goście z Irlandii prowadzili już 21:0 i na emocje się nie zanosiło. Wtedy jednak Zebre zaczęło odrabiać straty – w ciągu paru minut zdobyło dwa przyłożenia (i to w okresie gry w osłabieniu po żółtej kartce), ale bez podwyższeń. Do przerwy przegrywało 10:28, ale po przerwie ponownie zaczęło przykładać punkty: zrobiło się 22:28, Leinster znowu odskoczył, ale Zebre na 10 minut przed końcem odpowiedziało i miało już tylko 4 punkty straty. I atakowało dalej, ale ostatecznie bez sukcesu: przegrało 29:33 i musiało zadowolić się dwoma punktami bonusowymi.
• Niespodziankę sprawili natomiast gracze walijskiego Cardiff, którzy mierzyli się z innym irlandzkim potentatem, Munsterem. Cardiff już na samym początku meczu wyszło na prowadzenie po przyłożeniu Maxa Llewellyna. Dwukrotnie co prawda przewagę traciło (a w pierwszej połowie straciło też kontuzjowanego Liama Williamsa) i Munster wychodził na jednopunktowe prowadzenie (mogło być wyższe – Liamowi Coombesowi w pierwszej połowie brakło centymetrów do pola punktowego), ale Walijczycy odpowiadali. Kluczowy był ostatni kwadrans, gdy z wyniku 12:13 Cardiff doprowadziło do zwycięstwa 20:13 dzięki karnemu Jarroda Evansa i przyłożeniu Aleda Summerhilla po świetnej akcji Uilisiego Halaholo. Kiepski początek rządów Grahama Rowntree’go w Munsterze. Najlepszym graczem meczu wybrano debiutującego w Cardiff reprezentanta Walii Taulupe Faletau.
• Sporo emocji w walijskich derbach pomiędzy Scarlets i Ospreys. Już w pierwszych 10 minutach prowadzeni przez Justina Tipurica (powrót po długiej kontuzji) Ospreys prowadzili 10:0 – wszystkie punkty zdobył Gareth Anscombe. Chwilę później obie drużyny wymieniły się karnymi i więcej punktów w pierwszej połowie już nie było (nawet w okresie osłabienia Scarlets po żółtej kartce): goście prowadzili 13:3. Po przerwie jednak sytuacja się zmieniła: najpierw Sam Costelow kopnął dwa karne (Anscombe odpowiedział jednym, łącznie zdobył 16 punktów), potem przyłożenia zdobyli Johnny Williams (który pokonał dwóch obrońców) i Costelow (w sumie 18 punktów, najlepszy gracz meczu) i Scarlets prowadzili 23:16. Tuż przed końcem jednak gospodarze zostali na boisku w czternastkę, a w ostatniej akcji meczu przyłożenie z podwyższeniem zdobyli goście – mecz skończył się remisem 23:23.
• Poza tym w pierwszych irlandzkich derbach Ulster bez większych problemów pokonał Connacht 36:10 (choć na pierwsze punkty w meczu kibice czekali pół godziny; 16 punktów zdobył Nathan Doak), w południowoafrykańskich derbach Lions ulegli wicemistrzom ligi Bulls 15:31 (najlepszym graczem meczu uznano Marcella Coetzee’go, który zdobył pierwsze punkty w meczu), a Edynburg rozgromił walijskich Dragons 44:6 i został pierwszy liderem tabeli (ciekawostka, to Dragons po kwadransie prowadzili 6:0).
• Nie grali Stormers (ich mecz pierwszej kolejki z Sharks zaplanowano na luty), ale oni cieszą się z odwołania koncertu Justina Biebera – dzięki temu będą mogli zagrać na Cape Town Stadium jeden domowy mecz więcej.
NPC - Nowa Zelandia
• W nowozelandzkim NPC dużo emocji było w meczu Auckland z walczącym o awans do play-off jednym z faworytów, Tasman. Auckland wygrało po zaciętym spotkaniu 30:27, ale dzięki punktowi bonusowemu Tasman zdołało wspiąć się na czwarte miejsce w swojej grupie (wciąż jednak niczego pewny nie jest – depczący mu po piętach Northland ma jedno spotkanie więcej do rozegrania). Cenne zwycięstwo w walce o awans wywalczył Wellington – stołeczna ekipa pokonała Hawke’s Bay 19:12, a jedyne przyłożenie w meczu zdobył TJ Perenara. Nie ma już w stawce niepokonanych drużyn – ostatnia z nich, Waikato, uległa Otago 20:27, które dzięki temu podtrzymało nadzieje na awans. Otago wygraną zawdzięcza przechwytowi Josha Timu przy remisie 20:20 na 10 minut przed końcem. A do końca fazy zasadniczej większości drużyn pozostały już tylko dwa mecze.
Ligi stanowe w Australii
• Rozgrywki australijskich lig stanowych zakończyły się w ten weekend finałami Queensland Premier Rugby i ligi Premier Grade w Australii Południowej. Znacznie więcej uwagi przyciągały rozgrywki w Queenslandzie – po Hospital Cup sięgnęli Wests po zwycięstwie 44:27 nad obrońcami tytułu z University of Queensland. Zwycięzcy ostatni raz wygrali rozgrywki przed 16 laty. W Australii Południowej w finale spotkały się dwie drużyny, które zdobyły dwa ostatnie tytuły mistrzowskie: Brighton wygrało z Burnside 25:22.
Super 6 - Szkocja
• W szkockiej lidze Super6 półmetek fazy zasadniczej (zresztą spóźniony – tydzień temu odwołano całą kolejkę z powodu śmierci Elżbiety II). Na prowadzeniu w tabeli są Watsonians, którzy doznali dotąd tylko jednej porażki, a w ten weekend pokonali trzecich w tabeli Boroughmuir Bears 31:10. Na drugim miejscu są Ayrshire Bulls – co prawda mają rozegrany mecz mniej od Watsonians, ale strata wynosi aż 7 oczek (w ten weekend rozgromili Stirling Wolves 64:20).
D1 - Belgia
• Ruszyły rozgrywki belgijskiej ligi D1. W pierwszej kolejce obrońcy tytułu mistrzowskiego, La Hulpe, pokonali Boitsfort 19:17, a wicemistrzowie, Soignies, odnieśli zwycięstwo 39:10 nad Ottignies.
Didi 10 - Gruzja
• W gruzińskiej lidze Didi 10 wciąż trwa fatalna passa obrońców tytułu z Batumi – tym razem pokonał ich 43:19 Ares Kutaisi. Po trzech kolejkach mamy niespodziewanego lidera – jedyną niepokonaną drużynę w stawce, Kazbegi, na koniec poprzedniego sezonu broniących się w barażu przed spadkiem.
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]