POLSKI ZWIĄZEK RUGBY

JEDNOŚĆ • PASJA • SOLIDARNOŚĆ DYSCYPLINA • SZACUNEK

Menu

Przegląd Lig Świata16.01.2023


Heineken Champions Cup

- Za nami trzecia, przedostatnia kolejka fazy grupowej europejskich pucharów. Na jeden z hitów tej kolejki zapowiadał się mecz Sale Sharks z Tuluzą – starcie wicelidera Premiership z liderem Top 14. W starciu na francuskiej ziemi wysokie zwycięstwo odnieśli gospodarze i teraz ekipa z Manchesteru liczyła na rewanż. Mecz jednak nie poszedł po jej myśli. Co prawda w pierwszej połowie jedyne przyłożenie zdobyli Sharks i prowadzili do przerwy 5:3, jednak ponieśli w tej części spotkania poważne straty personalne: już w pierwszej akcji po zderzeniu głowami musieli zostać zmienieni obaj jej filarzy, a po 20 minutach gry czerwoną kartkę za brzydkie czyszczenie zobaczył wspieracz Jasper Wiese. W tej sytuacji w drugiej połowie przewaga Tuluzy była coraz bardziej widoczna. Początkowo Francuzi punktowali tylko z karnych Melvyna Jamineta (w sumie 17 punktów), ale pod koniec dorzucili dwa przyłożenia i wygrali 27:5.
- Podobnie jak Tuluza niepokonany pozostaje drugi z wielkich faworytów Champions Cup, irlandzki Leinster. Też w ten weekend grał na wyjeździe w Anglii, a jego przeciwnikiem był Gloucester. Tu jednak żadnych wątpliwości nie było już od początku meczu. Po 10 minutach Irlandczycy prowadzili 14:0, do przerwy mieli na koncie punkt bonusowy za cztery przyłożenia, a wygrali ostatecznie aż 49:14. Co prawda w obu połowach stracili po karnym przyłożeniu, ale zdobywali przyłożenia nawet w dwóch okresach 10-minutowych osłabień z powodu żółtych kartek zaliczonych przy tych okazjach. Wyjątkowy jubileusz miał Cian Healy – filar Leinsteru został piątym zawodnikiem w historii Champions Cup, który zagrał w nim 100 spotkań (rekordzistą ze 110 występami na koncie jest inny Irlandczyk, obecnie trener francuskiego La Rochelle, Ronan O’Gara).
- O’Gara po tym weekendzie też ma prawo do dobrego humoru – prowadzona przez niego drużyna również zaliczyła trzecie zwycięstwo do kompletu, wygrywając z trudnym przeciwnikiem, irlandzkim Ulsterem. Tu emocje były aż do końca, ale punktów jak na lekarstwo. Mecz toczył się w fatalnych warunkach atmosferycznych (deszcz i wiatr), w efekcie sporo było w grze obu drużyn błędów i marnowanych okazji (szczególnie w wykonaniu Ulsteru, który miał przewagę w pierwszej połowie). Pudłowali tez kopacze z podstawek i do przerwy był remis 0:0. Dopiero w 63. minucie meczu pojawiły się pierwsze punkty na tablicy wyników – Nathan Doak dał prowadzenie gospodarzom z karnego. I ten wynik utrzymał się niemal do końca. Niemal, bo w ostatniej akcji meczu losy spotkania odwrócili goście – przyłożenie rezerwowego filara Joela Sclaviego dało zwycięstwo La Rochelle 7:3.
- Czerwona kartka z pierwszej połowy nie pomogła Sale Sharks, natomiast identyczne zdarzenie w meczu Munsteru z Northampton Saints nie przeszkodziło Irlandczykom w odniesieniu zwycięstwa – po zaciętym spotkaniu wygrali 27:23. Munster, choć w 22. minucie meczu stracił z czerwoną kartką rwacza Jacka O’Donoghue, po pierwszej połowie prowadził 24:0 (dwa przyłożenia Gavina Coombesa i jedno odesłanego z boiska O’Donoghue, tuż przed czerwoną kartką, zresztą po asyście Coombesa). Wypracowana w ten sposób przewaga wystarczyła Munsterowi do zwycięstwa, choć Saints po przerwie wykorzystali liczebną przewagę i już po kwadransie drugiej połowy zredukowali stratę do 7 punktów. W końcówce jednak tylko dwukrotnie zapunktowali z karnych (kto wie, czy nie wywalczyliby remisu, gdyby ostatniego z nich nie kopali na słupy – pozostały dwie minuty, ale po restarcie gry nie odzyskali już piłki).
- Pokaz siły dali Saracens, którzy wygrali z Lyonem 48:28 mimo braku zawieszonego Owena Farrella. Choć Lyon zdobył w tym meczu cztery przyłożenia, to zanim zaliczył pierwsze z nich Anglicy prowadzili już 26:0. Punktowanie dla londyńczyków zaczął Alex Lozowski, a potem w ciągu paru minut (od 16. do 23.) hat-trick przyłożeń zaliczył obrońca Elliot Daly. Francuzi dzięki przyłożeniu zmniejszyli odrobinę stratę, ale Saracens dalej dominowali i zaliczyli dwa kolejne przyłożenia. Do przerwy prowadzili już 38:14. Po przerwie Lyon zaczął grę od przyłożenia, dorzucił potem kolejne, ale Saracens wciąż mieli 13 punktów straty i nie oddali ich aż do końca – co więcej, w ostatniej akcji meczu, po maulu dorzucili siódme przyłożenie.
- A na koniec kolejki mieliśmy chyba największy dreszczowiec kolejki. Zafundowali go kibicom gracze Racingu 92 i Harlequins. Do składu tych ostatnich wrócił po kontuzji Marcus Smith i został wybrany najlepszym graczem meczu. Jednak jego fantastyczne przełamania linii obrony do zwycięstwa nie wystarczyły – to Racing wygrał 30:29. Do przerwy w tym meczu było 14:3, choć wynik mógł być inny (Smith nie trafił dalekiego karnego, a przyłożenie Aarona Morrisa dla londyńczyków zostało odwołane po TMO). Druga połowa zaczęła się tak jak pierwsza – od szybkiego przyłożenia paryżan, którzy prowadzili po nim już 21:3. Chwilę potem jednak goście odpowiedzieli – co prawda raz Racing się uratował przed niemal pewnym przyłożeniem, ale potem Danny Care oszukał obronę gospodarzy. Moment później Racing był bliski punktów, ale nic z tego nie wyszło, a po paru minutach Smith błysnął niesamowitym przełamaniem i zrobiło się tylko 21:17. Nadzieje londyńczyków na wygraną pewnie zmalały po dwóch żółtych kartkach i karnym Finna Russella – ale kilka minut gry w trzynastkę przetrwali, a gdy mieli tylko jednego zawodnika na boisku mniej Cadan Murley znowu pięknie popędził prawym skrzydłem i było 24:22 (Smith nie trafił podwyższenia). Na 10 minut przed końcem Racing odskoczył po kolejnym karnym, ale zaraz potem wpadł w kłopoty: Quins przyciskali, a paryżanie zbierali żółte kartki – w ciągu pięciu minut aż trzy, a ostatnia, Finna Russella, kosztowała ich karne przyłożenie. Londyńczycy wyszli pierwszy raz w tym meczu na prowadzenie (27:29), ale zaledwie na moment – zaraz po wznowieniu popełnili fatalny błąd, który kosztował ich trzy punkty z karnego. Racing znów był na prowadzeniu i choć miał na murawie aż trzech graczy mniej od gości, przetrwał, wygrywając m.in. aut z wrzutem rywali. Co za mecz, co za emocje…
Poza tym:
•    Clermont przegrał z Leicester Tigers 29:44 (Anglicy, mający kłopoty w rodzimej lidze, w Champions Cup wygrywają mecz za meczem i mają komplet zwycięstw na koncie; w sumie padło aż dziewięć przyłożeń, a Tigers byli cały mecz na prowadzeniu, choć był moment w końcówce, gdy ich przewaga mocno stopniała – m.in. dzięki temu przyłożeniu Paula Jedrasiaka);
•    pewną wygraną, także trzecią do kompletu, odnieśli na własnym boisku południowoafrykańscy Sharks, którzy rozgromili Bordeaux 32:3 (Francuzi w tym meczu zaliczyli więcej żółtych kartek niż punktów – aż cztery i w obu połowach po kilka minut zostawali na boisku w trzynastkę);
•    w Południowej Afryce polegli też Exeter Chiefs – Bulls wygrali z nimi 39:28 (aż 10 przyłożeń, a o zwycięstwie gospodarzy zdecydowały dwa przyłożenia na początku drugiej połowy i zaliczona przez Henry’ego Slade’a chwilę potem czerwona kartka; swoją drogą chwilę wcześniej z kontuzją zszedł z boiska sędzia Mathieu Raynal, a czerwona kartka Slade’a jest mocno kontrowersyjna – jeśli jednak zostanie zawieszony, kłopot będzie mieć Steve Borthwick);
•    najjaśniejszym punktem świetnego weekendu walijskich drużyn w europejskich pucharach była wygrana Ospreys nad mistrzem Francji, Montpellier, 35:29 (drugi raz w tym sezonie i to pomimo tego, że Francuzi zdobyli w tym zaciętym meczu więcej przyłożeń);
•    Castres uległo Edynburgowi 21:34 (na początku meczu Castres zbudowało przewagę, wykorzystując żółte kartki rywali – jednak w drugiej połowie nie zdobyło już ani jednego punktu);
•    London Irish przegrało 14:28 ze Stormers (zwycięstwo ekipy z Południowej Afryki jest wyjątkowo niskie, zważywszy na okoliczności – gracze z Londynu zobaczyli dwie czerwone karki, w efekcie czego większość meczu grali w trzynastkę; co więcej, grając w takim osłabieniu zdobyli dwa przyłożenia).
- Po fazie grupowej Champions Cup tylko 4 spośród 24 drużyn pozostaną z niczym: 16 awansuje do fazy play-off, kolejne 4 zaś trafią do play-off w mniej prestiżowym Challenge Cup. Póki co awans do 1/16 finału Champions Cup zapewniło sobie osiem drużyn. W grupie A są to Leinster, Sharks, Saracens, Exeter Chiefs i Edynburg. O kolejne trzy miejsca będzie konkurować za tydzień aż sześć drużyn. W grupie B pewne awansu są Tuluza, La Rochelle i Leicester Tigers. O kolejne pięć miejsc zawalczy siedem ekip.

European Rugby Challenge Cup
- W trzeciej rundzie European Rugby Challange Cup zwracał uwagę mecz wicelidera Top 14, Stade Français z południowoafrykańskimi Lions. W pierwszej połowie przewagę na boisku mieli goście, ale na przerwę schodzili z prowadzeniem tylko 7:0 (jedyne przyłożenie zdobył Emmanuel Tshituka po wzorowym maulu). Po przerwie Południowoafrykańczycy nie zdobyli jednak już żadnego punktu, za to posypały się dla nich żółte kartki. Okres gry w podwójnej przewadze paryżanie wykorzystali do wyjścia na prowadzenie i ostatecznie wygrali mecz 17:7.
- Świetną ligową passę kontynuuje w pucharach europejskich włoski Benetton Treviso. Co prawda w meczu z Bajonną po kwadransie gry stracił pierwsze przyłożenie, jednak w końcówce pierwszej połowy zaprezentował prawdziwy Blitzkrieg – w ciągu paru minut zdobył trzy przyłożenia i wyszedł na prowadzenie 19:7. W drugiej połowie długo punkty nie padały, dopiero pod jej koniec Włosi zdobyli czwarte, bonusowe przyłożenie – ostatecznie wygrali 26:7.
- Mecz Bath z Tulonem został w sobotę odwołany z powodu obfitych opadów deszczu na The Rec, w wyniku których na boisku grać się nie dało. Przeniesiono go na niedzielę do Gloucesteru. Francuzi zaczęli spotkanie od mocnego akcentu – karnego przyłożenia na samym starcie, a 10 minut później prowadzili już 12:3. Do przerwy było 15:8, a po niej Bath miał przewagę, której jednak nie zdołał wykorzystać. Za to po 20 minutach gry prowadzenie Tulonu podwyższył Cheslin Kolbe. Co prawda Anglicy znów zmniejszyli dystans, ale ostatecznie wyszli z tego meczu nawet bez defensywnego bonusu – czwarte przyłożenie Tulonu w ostatniej akcji meczu dało Francuzom zwycięstwo 35:23.
Poza tym:
•    Pau przegrali z Dragons 15:21 (dla Walijczyków to pierwsza wygrana w pucharach od trzech lat; ozdobą meczu było jednak przyłożenie Francuzów – świetny początek akcji w wykonaniu Théo Attissogbe, który przełamał cztery szarże, a przy piątej świetnie podał na offloadzie);
•    Scarlets pokonali Cheetahs 20:17 (kluczowy był Leigh Halfpenny – 10 punktów z podstawki i asysta przy jednym z dwóch przyłożeń drużyny, także zresztą nogą; Scarlets przed tym meczem byli jedyną drużyną w grupie B z kompletem zwycięstw i status ten zachowali);
•    Connacht odniósł swoje trzecie zwycięstwo w pucharach, wygrywając z Brive 61:5 (prawdziwy pogrom ekipy z Francji, koncentrującej się jednak na obronie miejsca w Top 14; aż 9 przyłożeń Irlandczyków, w tym 3 w wykonaniu skrzydłowego Alexa Woottona);
•    Zebre Parma uległo Bristol Bears 11:34 (Włosi prowadzili do przerwy 6:0, ale po przerwie stracili sześć przyłożeń, z czego cztery w ostatnim kwadransie gry – w 65. minucie gospodarze jeszcze prowadzili 11:10);
•    Perpignan uległ Glasgow Warriors 26:40 (mimo świetnego początku – dwa przyłożenia w ciągu pierwszych dziesięciu minut – i aż trzech żółtych kartek dla zawodników szkockiej drużyny);
•    Cardiff dopełniło kompletu walijskich wiktorii w europejskich pucharach wygrywając aż 42:10 z Newcastle Falcons (jeden z graczy angielskiej drużyny zobaczył pod koniec pierwszej połowy czerwoną kartkę, ale niewiele zmieniła ona obraz meczu – Walijczycy prowadzili wówczas już 26:0).
- W grupie A mamy pięć drużyn pewnych awansu – Cardiff, Tulon, Connacht, Bristol Bears i Glasgow Warriors, wszystkie z kompletem trzech zwycięstw. O ostatnie miejsce premiowane awansem powalczy w ostatniej kolejce wszystkie pozostałe pięć ekip, które mają na swoim koncie po komplecie trzech porażek (m.in. Bath). W grupie B tylko Scarlets i Benetton są pewni awansu, a z kolejnych pięciu ekip odpadnie jedna (Lions, Stade Français, Dragons, Pau i Cheetahs).

Pro D2 - Francja
- W siedemnastej kolejce francuskiej drugiej ligi, Pro D2, czołówka solidarnie wygrywała. Oyonnax zachowało aż 17 punktów przewagi nad rywalami dzięki zwycięstwu nad Nevers 21:12 (wszystkie punkty z kopów – 10 karnych i 1 drop goal; zwycięstwo lidera nie przyszło łatwo, ale powiększył serię wygranych do jedenastu). W starciu dwóch drużyn walczących o miejsce w czołowej szóstce, Vannes przegrało z Agen zaledwie jednym punktem (15:16) i wypadło z miejsc promowanych awansem do play-off. Montauban, który przed tym meczem niewiele dzieliło od strefy spadkowej, dzięki przyłożeniu na sam koniec meczu pokonał Provence. W barwach Béziers (wygrana 34:10 nad Aurillac) znów przyłożenie zdobył portugalski skrzydłowy Raffaele Storti (jego kolega z kadry, Rodrigo Marta, grający w Dax, punktował z kolei na trzecim ligowym froncie i ma na swoim koncie najwięcej przyłożeń w National 1).

Championship - Anglia
W angielskiej Championship znów wygrana Caldy – tym razem drużyna spod Liverpoola zwyciężyła rywala z dołu tabeli, Richmond (a wygrana była zdecydowana – już do przerwy było 24:0, a skończyło się wynikiem 27:7). Liderzy, Ealing Trailfinders, pokonali Ampthill 35:24. Najciekawiej było w spotkaniu drugiej i trzeciej drużyny w tabeli: Jersey Reds znów stracili dystans do Ealing po wyjazdowym remisie 19:19 z Coventry – i to remisie mocno szczęśliwym. Jeszcze cztery minuty przed końcem gospodarze prowadzili 19:5, ale przyłożenie z podwyższeniem, a potem karne przyłożenie uratowały dla Reds dwa punkty. Przewaga Ealing nad Jersey zwiększyła się do 5 punktów, a z kolei Jersey wyprzedza o osiem punktów Coventry – ta ostatnia ekipa zmarnowała chyba ostatnią szansę na włączenie się do walki o mistrzostwo ligi. Caldy przeskoczyło Richmond i awansowało na dziewiąte miejsce w lidze.

Japan Rugby League One - Japonia
- W czwartej kolejce Japan Rugby League One do wygrywania wrócił beniaminek – Mitsubishi Sagamihara Dynaboars pokonali Toshibę Brave Lupus Tokyo 23:19. Pewnie wygrywały najlepsze ekipy poprzedniego sezonu: Saitama Wild Knights pokonali Toyotę Verblitz 34:19 (dla mistrzów dwa przyłożenia zdobył najlepszy na boisku reprezentant Australii Marika Koroibete, dla gości z kolei to trzecia porażka z rzędu, na dodatek okupiona kontuzją kapitana reprezentacji Japonii Kazuki Himeno), Tokyo Sungoliath wygrali z Kobelco Kobe Steelers 39:19 a Kubota Spears z Green Rockets Tokatsu 40:7, ale najwyższą wygraną odnieśli Yokohama Canon Eagles nad Hanazono Kintetsu Liners – aż 74:7 (24 punkty Yu Tamury, a hat-trick przyłożeń zanotował Amanaki Leli Mafi). Na czele tabeli bez zmian: Wild Knights przed Spears i Sungoliath. Na końcu wciąż z kompletem porażek Shizuoka BlueRevs i Hanazono Kintetsu Liners.

Ereklasse - Holandia
- Zakończyła się pierwsza faza rozgrywek holenderskiej Ereklasse. 11 drużyn rywalizowało w niej w formacie każdy z każdym, bez rewanżów. Zwraca uwagę słaba postawa ekipy, która zdobyła dwa ostatnie mistrzowskie tytuły – RC DIOK z Lejdy wygrało zaledwie jeden mecz i zajął ostatnie, jedenaste miejsce. Zastanawiałem się, czy to nie efekt oddania najlepszych graczy do Delty, ale tam jest tylko czterech zawodników z DIOK. W tej sytuacji DIOK nie ma co marzyć o obronie mistrzostwa – w drugiej fazie zagra w pięciozespołowej grupie walczącej o utrzymanie. Najlepszą drużyną sezonu zasadniczego okazało się RC 't Gooi (mistrz z 2018). Wszystkie drużyny do drugiej fazy przechodzą z połową dorobku punktowego z pierwszej fazy.

Grzegorz Bednarczyk

Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]

Polska Szarża - Droga do Championship Eddie Jones wraca do Australii
Tabela Ekstraligi
01Budo 20111877
02Ogniwo Sopot1875
03Orkan Sochaczew1865
04Edach Budowlani1865
05Lechia Gdańsk1742
06Juvenia Kraków1838
07Arka Gdynia 1725
08Awenta Pogoń1819
09Posnania Poznań1819
10Up Fitness Skra18-72

Wyniki