Przegląd Lig Świata10.05.2021
TweetSuper Rugby - Nowa Zelandia, Australia
• W Christchurch finał Super Rugby Aotearoa czyli spotkanie dwóch najlepszych drużyn sezonu zasadniczego: Crusaders, obrońcy tytułu, podejmowali Chiefs. Początek spotkania był znakomitą reklamą nowozelandzkiego rugby – trzy fantastyczne przyłożenia dla obu drużyn. Dwa pierwsze dla gospodarzy (najpierw Sevu Reece na prawym skrzydle, świecąc pośladkami, potem Will Jordan po lewej stronie), a na to odpowiedział Damian McKenzie. Jednak na tym przyłożenia w tym meczu się skończyły. Po pierwszej połowie Crusaders prowadzili 15:10. W drugiej połowie długo bez punktów. W 54. i 58. minucie dwóch graczy Crusaders zeszło z boiska z żółtymi kartkami i Chiefs grali z przewagą nawet dwóch zawodników, ale jedyną korzyścią był rzut karny McKenziego. A gdy pierwszy z ukaranych wrócił na boisko, Richie Mo’unga przy odrobinę biernej postawie obrony Chiefs odpowiedział drop goalem. Dołożył potem jeszcze dwa karne i Crusaders wygrali 24:13. Chiefs mogą jednak żałować – McKenzie zdobył wszystkie punkty drużyny, ale trzykrotnie spudłował z karnych, nie wykorzystali też kilkunastu minut liczebnej przewagi w drugiej połowie.
• Natomiast do ostatniej chwili nie byliśmy pewni wyniku w drugim superrugbowym finale tego weekendu: w decydującym meczu Super Rugby AU Reds podejmowali Brumbies, broniących tytułu z ubiegłego roku. Goście w 13. minucie zdobyli jedyne przyłożenie w pierwszej połowie i wyszli na prowadzenie, na którym utrzymywali się przez kolejnych 70 minut (a Reds dzielnie im pomagali przegrywając swoje auty). Ich przewaga nigdy jednak nie przekroczyła 7 punktów, a przed końcem wynosiła tylko 4 oczka. Reds grali do końca. Ich ogromny nacisk w ostatnich minutach doprowadził do osłabienia Brumbies aż o dwóch zawodników, którzy musieli zejść z żółtymi kartkami. A kapitan Reds, James O’Connor, autor wszystkich punktów swej drużyny w tym meczu, dobre pięć minut po upływie 80. minuty zdobył wreszcie upragnione przyłożenie, które dało drużynie z Brisbane końcowy triumf 19:16.
• Na marginesie kilka innych wieści. Prezes Kanaloa Pasifika czyli drużyny, która chciała włączyć się do Super Rugby, uważa, że decyzje federacji nowozelandzkiej o przyznaniu licencji konkurencyjnej Moana Pasifika były podyktowane konfliktem interesów – na Kanaloę długo naciskano, aby połączyła się z Moaną, z którą blisko związane są osoby z federacji. Podkreśla, że w przypadku jego drużyny nie byłoby konieczne uzupełnianie składu zawodnikami bez prawa do reprezentowania wysp Pacyfiku, miała ona też złożyć lepszą ofertę.
• W Super Rugby Trans-Tasman będziemy spośród wszystkich zmian w przepisach stosowanych w Super Rugby Aotearoa i Super Rugby AU wybrano do stosowania tylko dwie: 20-minutową czerwoną kartkę oraz drop-out z linii bramkowej. Nie zdecydowano się przyjąć dogrywek do złotego punktu lub złotego przyłożenia, zasady 22/50 i 50/22 czy captain’s referral.
• Poza tym najlepszym zawodnikiem Super Rugby AU fani wybrali bohatera meczu finałowego, Jamesa O’Connora (zgromadził 30% głosów). Odkryciem Super Rugby Aotearora wybrano japońskiego zawodnika Highlanders, Kazuki Himeno. Szkoleniowca stracili (tymczasowo) Highlanders – Tony Brown wybrał się do Japonii pomagać Jamie’mu Josephowi w przygotowaniu reprezentacji tego kraju do wyprawy do Europy, podczas której zagrają m.in. z British & Irish Lions.
Premiership - Anglia
• W osiemnastej kolejce angielskiej Premiership parę niespodzianek. Walczący o miejsce w czołowej czwórce Northampton Saints na własnym boisku dali się pokonać kiepsko radzącej sobie w tym sezonie ekipie Gloucester. Na 10 minut przed końcem przegrywali już 0:28, a ostatecznie ponieśli porażkę 7:31. W drużynie gości błysnął najmłodszy z powołanych do zespołu British & Irish Lions: Louis Rees-Zammit zdobył dwa przyłożenia. Obecnego na meczu Gatlanda natomiast na pewno zaniepokoił uraz głowy Dana Biggara, który musiał zejść z boiska już w pierwszej połowie i nie przeszedł pomyślnie HIA. Podobny los jak Saints spotkał zespół London Irish, który chyba już ostatecznie pogrzebał nadzieje na play-off. Przegrał na wyjeździe z przedostatnią drużyną ligowej tabeli, Newcastle Falcons, 27:52. Co prawda Exiles zdobyli cztery przyłożenia, ale w tym pełnym radosnego rugby meczu Falcons odpowiedzieli aż siedmioma, a Brett Connon był perfekcyjny w egzekwowaniu podwyższeń i z kopów zaliczył 17 punktów.
• Na wiele emocji liczyli kibice przed starciem lokalnych rywali Bath – Bristol Bears. Po trzydziestu minutach gry nieoczekiwanie gospodarze prowadzili z liderami tabeli 15:0. Jednak kolejne 28 punktów zdobyli goście z Bristolu. W 66. minucie Anthony Watson zdobył swoje drugie przyłożenie w tym meczu i Bath zmniejszyło stratę do ośmiu punktów – wydawało się, że podejmie jeszcze walkę, ale czerwoną kartkę zobaczył jego młynarz Tom Dunn (już drugą w tym sezonie). Bristolczycy bezlitośnie wykorzystali przewagę, dokładając dwa przyłożenia i wygrywając 40:20. W ich barwach znakomicie zaprezentował się pominięty w selekcji do drużyny Lwów Kyle Sinckler – w pomeczowym, bardzo emocjonalnym wywiadzie dał wyraz swojemu niezrozumieniu decyzji Gatlanda.
• Ostatnie, niedzielne spotkanie było prawdziwym świętem rugby. W meczu Harlequins z Wasps padło aż 12 przyłożeń i 94 punkty. Najgorzej mecz będzie wspominać obrońca Quins, Mike Brown, który w pierwszej połowie zobaczył żółtą kartkę, a na początku drugiej połowy czerwoną i jego koledzy musieli 50 minut tego meczu grać w czternastkę. A mimo to wygrali minimalnie, 48:46, choć świeżo po czerwonej kartce wydawało się, że Wasps rozstrzygną mecz na swoją korzyść – w ciągu pięciu minut zdobyli dwa przyłożenia i wyszli na 12-punktowe prowadzenie. Jeszcze na pięć minut przed końcem Wasps mieli 8 punktów przewagi, ale najpierw Marcus Smith skutecznie kopnął karnego, a w ostatniej akcji meczu przyłożył piłkę na polu punktowym rywali i skutecznie wyegzekwował podwyższenie. Bardzo atrakcyjne widowisko, świetna postawa Marcusa Smitha, który zdobył aż 28 punktów (2 przyłożenia, 6 podwyższeń, 2 karne), oraz jego vis-à-vis, Dana Robsona. Na minus jednak czerwona kartka Browna, który prawdopodobnie już nie wystąpi w barwach Harlequins – nadepnął na głowę rywala trzymającego go w rucku i nikt się nie zdziwi, jeśli jego zawieszenie potrwa do końca sezonu. Wielka szkoda tego momentu szaleństwa, bo przecież to obrońca związany z klubem przez całą swą karierę i odchodzący z niego właściwie nie z własnej woli – nie tak pewnie wyobrażał sobie pożegnanie z Twickenham Stoop.
• Poza tym Sale Sharks pokonali Leicester Tigers 26:10 (gościom nie pomógł nawet fakt gry gospodarzy w drugiej połowie przed dobrych parę minut w trzynastkę; po raz kolejny błysnął skutecznością AJ McGinty – zdobył 16 punktów), a Exeter Chiefs pokonali czerwoną latarnię ligi Worcester Warriors aż 41:10 (choć po kwadransie przegrywali 0:10, a na prowadzenie wyszli dopiero po przerwie – drugą połowę zagrali jednak fantastycznie zdobywając w niej pięć przyłożeń, z których dwa zdobył kolejny z Lwów, Sam Simmonds – w sumie ma ich już 16, a kolejni gracze w tej klasyfikacji – Danny Care i Alex Dombrandt z Harlequins – tylko po 9).
• W tabeli coraz mniej niewiadomych. Czołowa czwórka odskoczyła Northampton Saints już na 9 punktów, a London Irish aż na 16. Saints musieliby mieć sporo szczęścia aby awansować do play-off, a szanse Irish są już czysto teoretyczne. Na dnie tabeli już o nic się nie walczy i zwycięstwa Gloucester i Newcastle Falcons tylko podbudowują humor ich kibiców.
• Zmiana nazwy stadionu Wasps. Dotąd sponsorem tytularnym areny w Coventry był Ricoh, natomiast od nowego sezonu stadion będzie nosić nazwę Coventry Building Society Arena. Umowa ma obowiązywać przez kolejne 10 lat.
• W testach koronawirusowych już drugi tydzień z rzędu ani jednego przypadku pozytywnego. W ciągu ostatnich sześciu tygodni testów tylko raz odkryto zakażenie.
Top 14 - Francja
• Sporo ciekawie zapowiadających się pojedynków mieliśmy w dwudziestej trzeciej kolejce Top 14. Zaczęło ją spotkanie dwóch drużyn bezpośrednio walczących o awans do play-off: Castres pokonało Lyon 37:29 i przeskoczyło swoich rywali w tabeli. O zwycięstwie Castres (piątym z rzędu w lidze) przesądził okres gry w drugiej połowie, gdy powiększyli przewagę z 1 do 15 punktów (m.in. dzięki drugiemu w meczu, a jedenastemu w sezonie przyłożeniu Filipa Nakosiego). W ostatnich minutach Lyon jednak walczył zawzięcie, dwóch graczy gospodarzy zobaczyło żółte kartki, a goście zdobyli w ostatniej akcji meczu drugie przyłożenie odbierając Castres niezwykle cenny ofensywny punkt bonusowy.
• W sobotę starły się kluby z trzeciego i czwartego miejsca w tabeli, oba jeszcze nie do końca pewne awansu do play-off: Racing 92 podejmował Clermont. Miał być hit, ale zdecydowane zwycięstwo odnieśli paryżanie. Już w pierwszej połowie zaaplikowali rywalom cztery przyłożenia (dwa z nich na samym początku, w odstępie trzech minut zdobył Kurtley Beale) i choć Clermont się odgryzało, w przerwie Racing prowadził 12 punktami. Po przerwie Clermont nie zdobył już ani jednego punktu, a Racing dorzucił kolejne dwa przyłożenia (jedno z nich zdobył świeży nabytek klubu, Gaël Fickou) i wygrał aż 45:19. Clermont miał sporo czasu piłkę w rękach, ale głównie na własnej połowie boiska. A w Racingu błyszczał m.in. Finn Russell.
• W meczu dwóch kandydatów do triumfu w europejskich pucharach walczące o utrzymanie w lidze Montpellier pokonało nieoczekiwanie ekipę z czołowej dwójki ligi, La Rochelle. Montpellier zdobyło w tym meczu aż pięć przyłożeń, natomiast roszelczycy (grający w osłabionym składzie) długo punktowali tylko z karnych, a jedyne przyłożenie zdobyli w końcówce meczu, gdy nic już im nie mogło pomóc. Montpellier wygrało z bonusem 32:22, znacznie zwiększając swoje szanse na pozostanie w lidze. Po fatalnym początku sezonu, ostatnie tygodnie gracze Altrada mają naprawdę niezłe.
• Rundę kończył mecz Tulonu z Tuluzą. Zapowiadał się hit, tymczasem emocji było niewiele. Na początek zobaczyliśmy tylko parę karnych. Dopiero pod koniec pierwszej połowy punktować na poważnie zaczął Tulon i był nie do powstrzymania – wygrał mecz 44:10. Trzeba jednak mieć w pamięci, że trener Tuluzy dał odpocząć części podstawowych zawodników. Wart uwagi jest dorobek Louisa Carbonela, który zdobył dla drużyny z Lazurowego Wybrzeża aż 29 punktów (2 przyłożenia, 5 podwyższeń i 3 karne), choć na koniec przydarzyła mu się wpadka – chcąc skończyć mecz wykopał piłkę poza boisko o pięć sekund za wcześnie.
• Poza tym w meczu bez historii zdegradowane już Agen poniosło swoją 22. porażkę w sezonie, tym razem 7:47 z walczącym o utrzymanie w lidze Pau (w tej drużynie zadebiutował reprezentacyjny łącznik ataku z Południowej Afryki, Elton Jantjies, który dzięki kontraktowi na tylko kilka spotkań we Francji chce lepiej przygotować się do gry przeciwko British & Irish Lions; z kolei fatalna postawa Agen sprowokowała prezydenta tego klubu do groźby, że przestanie płacić zawodnikom). Z kolei rywalizująca z Pau o pozostanie w lidze Bajonna przegrała 22:47 z Bordeaux (fatalna druga połowa Basków), dzięki czemu Pau przeskoczyło ją w tabeli i ma punkcik przewagi. I wreszcie Brive pożegnało się już chyba z marzeniami o play-off, przegrywając z wciąż walczącym o awans do nich Stade Français 28:31 (gracze Brive w końcówce odrobili aż 12 punktów straty, ale na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść brakło już im czasu).
• Obie drużyny z czołowych miejsc mimo porażek zachowały swoje lokaty, ale dystans, jaki ma do nich Racing 92 czy Tulon, znacznie się zmniejszył. Najbardziej zacięta walka trwa o awans do play-off – realne szanse zakwalifikowania się mają wciąż drużyny aż do 9 miejsca w tabeli. Po tej kolejce z czołowej szóstki wypadł Lyon, a jego miejsce zajęło Castres, ale tuż za jego plecami jest Bordeaux z dwoma meczami zaległymi.
• Ogłoszono daty rozegrania czterech zaległych spotkań. Brive z La Rochelle i Montpellier z Tulonem mają zagrać jutro, Agen z Bordeaux w weekend finałów europejskich pucharów, a Bordeaux z Montpellier w przypadający po nim wtorek, 25 maja. Aby uniknąć ponownych problemów LNR postanowiła mocno zaostrzyć na końcówkę sezonu obowiązujące w lidze protokoły sanitarne: stałe noszenie maseczek, spotkania niemal wyłącznie na zewnątrz, podróże dwoma autokarami lub czarterowymi samolotami, trzy serie testów tygodniowo, pojedyncze pokoje w hotelach dla niezaszczepionych…
• Na drugim froncie, w przedostatniej kolejce fazy zasadniczej Pro D2, tylko trzech minut potrzebował Andrzej Charlat na zdobycie przyłożenia. Jego Provence pokonało Montauban 36:13 i zapewniło sobie utrzymanie w lidze.
• FFR zapowiedziało daleko idące zmiany w strukturze rozgrywek amatorskich, zaczynając od sezonu 2022/2023. Federacja uznała utworzenie trzeciego poziomu ligowego Nationale za sukces i idzie dalej w tym kierunku, tworząc czwarty poziom Nationale 2. Zagrają w nim 24 drużyny – 22 najlepsze z obecnego Fédérale 1 oraz dwóch spadkowiczów z Natoniale 1. Drużyny zostaną podzielone na dwie grupy, a na koniec sezonu odbędzie się wspólny play-off. Pozostałe 24 drużyny z Fédérale 1 i najlepsze 24 drużyny z Fédérale 2 utworzą Première Division. Reszta ekip z Fédérale 2 i najlepsze z Fédérale 3 utworzą Deuxième Division. FFR będzie bezpośrednio zarządzać wszystkimi tymi czterema poziomami rozgrywek, a także play-off z kolejnego, tworzonego na bazie Fédérale 3 i najlepszych drużyn z regionalnego poziomu Honneur, Quatrième Division. Zarówno ją, jak i kolejne „dywizje” (piątą i szóstą – czyli odpowiednio dziewiąty i dziesiąty poziom rozgrywek ligowych) będą stanowiły dotychczasowe rozgrywki Honneur, zorganizowane na bazie obecnego podziału terytorialnego.
Top League - Japonia
• W japońskiej Top League rozegrano ćwierćfinały. Wyrównane spotkanie stoczyły Toyota Verblitz i NTT Docomo Red Hurricanes. Po pierwszej połowie gospodarze przegrywali, ale zwyciężyli ostatecznie 33:29 dzięki dwóm przyłożeniom w końcówce reprezentanta Japonii Henry’ego Jamiego (wcześniej dla Verblitz punktował m.in. Kieran Read). Podobnie zacięty mecz między Kubota Spears i Kobelco Steelers: Spears po 30 minutach prowadzili 17:0, ale wtedy stracili z czerwoną kartką Australijczyka Bernarda Foley’a. Steelers zaczęli odrabiać straty i na dziesięć minut przed końcem wyszli na prowadzenie. Jednak ostatnie słowo należało do Spears, którzy dzięki karnemu w ostatnich minutach wygrali 23:21. Łatwiej poszło Panasonic Wild Knights, którzy pokonali Canon Eagles 32:17. Bez walki do półfinałów awansowała drużyna Beaudena Barretta, Suntory Sungoliath – z powodu koronawirusa w szeregach do walki nie mogli stanąć jej rywale, Ricoh Black Rams. Skład półfinałów: Panasonic Wild Knights – Toyota Verbliz i Suntory Sungoliath – Kubota Spears.
Rainbow Cup - Irlandia, RPA, Szkocja, Walia, Włochy
• W drugiej kolejce Rainbow Cup pierwsze 20-minutowe czerwone kartki w Europie. Jedną z nich zobaczył pod koniec pierwszej połowy gracz Ulsteru, jednak jego drużyna już wtedy wyraźnie przegrywała, a powrót do gry w piętnastkę w niczym jej nie pomógł – Munster zdecydowanie wygrał 38:10. Poza tym Glasgow Warriors pokonali Edynburg 29:19 (i zadecydowali w ten sposób o odzyskaniu pucharu 1872; tu aż dwie czerwone karki), Connacht uległ Leinsterowi 21:50 (miał świetny początek – 16:0 – ale losy meczu odwróciły się diametralnie; trzy przyłożenia dla zwycięzców zdobył Hugo Keenan, a Gatlanda na pewno zaniepokoiła kontuzja Jacka Conana), Scarlets pokonali Ospresy 22:6, Cardiff Blues wygrali z Dragons 17:16 (dwie czerwone kartki w zaciętym spotkaniu), a Zebre przegrało z Benettonem 20:25 (gracze z Treviso wzięli rewanż za porażki z sezonu Pro14, ale decydujące przyłożenie zdobyli w samej końcówce meczu). Na południu drugie zwycięstwa odnieśli Stormers (34:26 z Lions) i Bulls (20:16 na wyjeździe ze Stormers).
Liga Stawok - Rosja
• W Rosji poznaliśmy finalistów mistrzostw kraju – w drugim spotkaniu pierwszej pary półfinałowej Lokomotiw Penza, lider tabeli ligowej po sezonie zasadniczej, ograł Metałłurg Nowokuźnieck 27:15, a ponieważ było to drugie zwycięstwo, awansował do finału. Także dwa zwycięstwa zaliczył STM-Jenisiej, który dwukrotnie pokonał lokalnego rywala, Krasnyj Jar: w poprzedni poniedziałek 15:6 oraz dzisiaj 39:15 (w końcówce Krasnyj Jar się po prostu posypał).
Top10 - Włochy
• We włoskiej lidze Top10 do rozegrania pozostało jeszcze jedno spotkanie fazy zasadniczej, jednak bez najmniejszego znaczenia dla lokat w tabeli. Wiemy, że z ligi spada Lazio Rzym, natomiast w półfinałach spotkają się Petrarca (zdecydowanie dominująca w lidze, poniosła w sezonie tylko jedną porażkę) z Emilią oraz Rovigo z Calvisano.
División de Honor - Hiszpania
• W hiszpańskiej División de Honor nadrobiono wszystkie zaległości z fazy zasadniczej i znamy już skład ćwierćfinałów. Najciekawszym będzie chyba starcie AMPO Ordizia z Barceloną, pozostałe mają już zdecydowanych faworytów (Alcobendas i obie ekipy z Valladolid). Przy okazji: tydzień temu rozegrano półfinały Pucharu Króla i okazuje się, że w finale (pierwszy weekend czerwca) nie zobaczymy żadnej drużyny z Valladolid. Liderujące w rozgrywkach ligowych Alcobendas zagra niespodziewanie przeciwko UBU-Bajo Cero – uniwersyteckiej drużynie z Burgos.
SLAR - Ameryka Południowa
• W półfinałach Súper Liga Americana de Rugby dwa zacięte pojedynki. Jaguares XV byli zdecydowanym faworytem meczu przeciwko paragwajskim (ale z większością Argentyńczyków w składzie) Olimpia Lions, tymczasem musieli rozegrać najtrudniejszy mecz w sezonie. Wygrali 29:17, ale w końcówce meczu Lions mocno ich przycisnęli. W drugim spotkaniu urugwajski Peñarol pokonał chilijski Selknam 17:14. Chilijczycy liczyli tu na powtórkę z meczu w końcu fazy zasadniczej, ale po pierwszej połowie przegrywali 17:0. W drugiej odrobili większość strat, a przez ostatni kwadrans próbowali zniwelować ostatnie trzy punkty różnicy (na dodatek jeden z rywali zobaczył pod koniec meczu czerwoną kartkę), jednak bez powodzenia. W finale zatem Jaguares XV i Peñarol.
Major League Rugby - USA, Kanada
• W Major League Rugby mecz na szczycie. Przed sezonem pewnie prorokowalibyśmy, że będzie nim Seattle Seawolves z San Diego Legion, czyli rewanż za ostatni finał ligi w 2019, ale obecnie obie drużyny są wśród najsłabszych w lidze. Tu górą byli Seawolves 21:15, odnosząc drugie zwycięstwo w sezonie. Prawdziwym meczem na szczycie było starcie ekip z czoła obu konferencji i zarazem drużyn z dwóch głównych metropolii Stanów Zjednoczonych: Rugby United New York podejmowali niepokonanych dotąd LA Giltinis, a stawką oprócz ligowych punktów miał być świeżo ustanowiony puchar o znów nieco ekstrawaganckiej nazwie, Champagne Cup. W pierwszej połowie jedyne przyłożenie w meczu zdobył dla Giltinis DTH van der Merwe (już ósme w tym sezonie, w siódmym meczu), a z boiska musiał też zejść w swoim pierwszym meczu dla RUNY Juan Manuel Leguizamón. Jednak ostatecznie górą byli gospodarze, którzy wygrali 18:16 i zakończyli serię meczów bez porażki LA (ba, ci nie tylko dotąd wygrali wszystkie mecze w sezonie, ale nie schodzili poniżej 42 zdobytych punktów). Pozostałe cztery spotkania także niezwykle zacięte (w żadnym różnica punktów nie wyniosła więcej niż 4): NOLA Gold pokonała Houston SaberCats 28:26 (decydujące przyłożenie pięć minut przed końcem), New England Free Jacks wygrali z Austin Gilgronis 22:18 (a przegrywali już 5:18), Toronto Arrows ulegli Rugby ATL 29:33 (zdecydowało przyłożenie graczy z Atlanty w ostatniej akcji meczu), a Utah Warriors zwyciężyli Old Glory DC 34:33 (sytuacja identyczna jak w meczu w Atlancie). W tabeli konferencji na zachodzie nadal na czele LA Giltinis, a na wschodzie NOLA Gold (RUNY wygrało bez bonusa i straciło jeden punkt do lidera).
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]